Tarcza antykryzysowa i finansowa dla firm, wakacje kredytowe dla kredytobiorców, a co z najemcami mieszkań, którzy z powodu pandemii koronawirusa stracili pracę lub doznali sporego uszczerbku w dochodach i nie mają pieniędzy na czynsz? Wydawało się, że przygotowując różnego rodzaju programy pomocowe, rząd zapomniał o tej istotnej grupie konsumentów. Czy z odsieczą przyjdzie projektowana ustawa o dodatkach do czynszu? Niestety, w projekcie jest luka, która zabiera szansę na pomoc ogromnej liczbie najemców
Problem może dotknąć jakieś 3 mln osób – wynajmujących mieszkania i najemców. Dlatego rząd nie powinien bagatelizować problemów na rynku najmu. Wsparcie jest potrzebne, bo jeśli najemca traci pracę, to nie ma z czego płacić czynszu. Bezpośrednio odbija się to na właścicielu mieszkania. Może on rozwiązać umowę z najemcą i się z nim pożegnać, tylko co dalej?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W normalnych warunkach prędzej czy później pewnie znalazłby nowego najemcę. Ale dziś to nie takie proste. A mieszkanie – nawet bez lokatora – kosztuje. Trzeba zapłacić za jego utrzymanie, np. czynsz do spółdzielni czy wspólnoty mieszkaniowej. Nad właścicielem może wisieć też kredyt hipoteczny.
Kiedy na początku kwietnia zacząłem przyglądać się sytuacji na rynku najmu, organizacje zrzeszające właścicieli mieszkań na wynajem przyznały, że rząd w tarczach antykryzysowych zapomniał o tym wycinku życia gospodarczego. Nie czekając na pomocną dłoń, rekomendowały swoim członkom kilka sposobów na wyjście z trudnej sytuacji, np. czasową obniżkę czynszu, albo wakacje czynszowe, czyli odroczenie płatności czynszu. Najemca później spłacałby dług np. w ratach z opcją jego częściowego umorzenia.
Komu rząd zapłaci czynsz? Kryterium dochodowe i „powierzchniowe”
Wygląda jednak na to, że w końcu rząd zauważył „tykającą bombę”. Antykryzysowa specustawa właściwie nie pozwala właścicielowi mieszkania rozwiązać umowy z najemcą przed 30 czerwca, nawet gdyby ten nie płacił. Rzecz jasna, takie rozwiązane zadowala jedną stronę. A poza tym ten okres ochronny za chwilę się skończy.
Ale rząd ma w zanadrzu inną formę wsparcia. Pracuje nad projektem ustawy o dopłatach do czynszów. Jego założenia poznałem dzięki Stowarzyszeniu Mieszkanicznik, zrzeszającemu właścicieli mieszkań na wynajem i przedsiębiorców z rynku najmu, które otrzymało projekt do konsultacji.
Generalnie wsparcie mają otrzymać najemcy mieszkań, którzy otrzymają dodatek mieszkaniowy na czynsz oraz przedsiębiorcy wynajmujący lokale, którzy w związku z pandemią ponoszą koszty ich utrzymania bez źródła przychodów. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Stowarzyszenie Mieszkanicznik uważa, że projekt w obecnym kształcie pomoże tylko nielicznym.
Projekt opiera się na ustawie o dodatkach mieszkaniowych z 2001 r., a na czas pandemii ma być ona uzupełniona o dopłaty do opłat za czynsz.
„Zainteresowani muszą w pierwszej kolejności spełniać kryteria ustawy o dodatkach mieszkaniowych. Dotychczas z dodatków tych najczęściej korzystali lokatorzy komunalni, członkowie spółdzielni mieszkaniowych i właściciele mieszkań oraz najemcy lokali na wolnym rynku o bardzo skromnych dochodach. Jednak kryteria przyznawania dodatków mieszkaniowych po uchwaleniu projektowanej ustawy o dopłatach nie odpowiadają dzisiejszym realiom rynku najmu”
– mówi Magdalena Tylipska, radca prawny reprezentująca Stowarzyszenie Mieszkanicznik. Jakie to kryteria? Pierwsze dotyczy dochodów. W gospodarstwie jednoosobowym dochód nie może przekraczać 175% najniższej emerytury, a w wieloosobowym – 125%.
Oznacza to, że osoba samotnie wynajmująca mieszkanie musiałby mieć dochód mniejszy niż 1950 zł, żeby otrzymać dodatek mieszkaniowy. Kolejnym kryterium kwalifikującym do otrzymania dodatku mieszkaniowego jest powierzchnia wynajmowanego mieszkania. W przypadku gospodarstwa jednoosobowego nie może być większa niż 45,5 mkw. W gospodarstwie dwuosobowym dochód nie może przekroczyć 2750 zł, a metraż mieszkania 52 mkw. W gospodarstwie trzyosobowym te progi wynoszą odpowiednio: 4125 zł i 58,5 mkw., a w czteroosobowym: 5500 zł i 71,5 mkw.
Projekt przewiduje miesięczną dopłatę, która wraz z dodatkiem mieszkaniowym ma wynosić do 1500 zł, ale nie więcej niż 75% wysokości czynszu. Jeśli ktoś kwalifikowałby się do otrzymania wsparcia, a obecnie płaci 2000 zł, to teoretycznie mógłby liczyć właśnie na owe maksimum, czyli 1500 zł dopłaty.
Magdalena Tylipska uważa, że to znacząca pomoc, ponieważ do tej pory średnia wysokość dodatku mieszkaniowego nie przekraczała 250 zł. Dodatek mieszkaniowy z dopłatą do czynszu – zgodnie z projektem – ma być wypłacany maksymalnie przez pół roku. Najpierw jednak trzeba ubiegać się o dodatek mieszkaniowy i wykazać, że w trzech miesiącach poprzedzających złożenie wniosku dochód spadł o co najmniej 25% .
Przeczytaj też: Najem mieszkania wkrótce za pół „starej” ceny? Na rynku nieruchomości próba sił. Dla właścicieli mieszkań i dla lokatorów to ważny moment
Przeczytaj też: 11.100 zł za metr mieszkania w Warszawie u progu kryzysu? Deweloperzy nie chcą (jeszcze) obniżać cen, ale przygotowali korona-promocje
Wynajmujesz pokój? Pieniądze na czynsz nie dla ciebie
Jeśli jest tak pięknie, to co zgrzyta w projekcie? Stowarzyszenie Mieszkanicznik uważa, że definicja „gospodarstwa domowego”, zgodnie z którym jest to „gospodarstwo prowadzone przez osobę samodzielnie zajmującą lokal albo gospodarstwo prowadzone wspólnie z małżonkiem i innymi osobami stale z nią zamieszkującymi i gospodarującymi, które swoje prawo do zamieszkania wywodzą z prawa tej osoby”.
Mecenas Tylipska uważa, że trzymając się tej definicji, projekt ustawy nie daje żadnej możliwości, by pomoc przyznać najemcom, którzy nie są dla siebie bliskimi lub spokrewnionymi osobami, ale wspólnie wynajmują mieszkanie, np. na pokoje. Rzecz tyczy się np. ogromnej rzeszy studentów, którzy z przyczyn ekonomicznych często decydują się na taki styl życia.
Zazwyczaj ludzie wynajmują pojedyncze pokoje, czyli w mieszkaniu mieszka kilka niespokrewnionych ze sobą osób. A zgodnie z projektem, tacy najemcy nie spełniają definicji gospodarstwa domowego i w efekcie nie otrzymają żadnej pomocy. Magdalena Tylipska podkreśla, że najczęściej są to ludzie młodzi, pracujący w usługach, a więc w branży najbardziej dotkniętej kryzysem.
Dlatego Stowarzyszenie Mieszkanicznik – w ramach konsultacji – zaproponowało, by uprawnionym do otrzymania dodatku mieszkaniowego była również osoba najmująca część mieszkania, a więc w praktyce pokój.
„Sugerujemy też podniesienie progu dochodowego do kwoty średniego wynagrodzenia dla gospodarstwa jednoosobowego i na osobę w gospodarstwie wieloosobowym, przy wykazaniu spadku dochodów. W ten sposób będzie można pomóc grupie najemców, którzy rokują szybki powrót na rynek pracy i są gotowi do zmiany profilu zatrudnienia lub założenia własnej działalności gospodarczej. Osoby o najniższych dochodach mają szansę na zasiłki społeczne i pomoc mieszkaniową z komunalnego zasobu gminy, a środki na dopłaty to pomoc rządowa dla podźwignięcia gospodarki”
– postuluje środowisko wynajmujących mieszkania. Nie chodzi tylko o wprowadzenie poprawek w ustawie, dzięki którym pomoc obejmie większą liczbę potrzebujących, ale też o termin wejścia w życie dopłat do czynszów. Rozpoczęcie przyjmowania wniosków przewidziano na 1 lipca 2020 r., a więc wtedy, gdy zakończy się zakaz wypowiadania umów z najemcami. Stowarzyszenie Mieszkanicznik uważa, że nie można tyle czekać.
„Do wynajmujących napływają masowe prośby najemców o rozwiązanie umowy najmu powodowane utratą płynności finansowej lub po prostu najemcy przestali regulować zobowiązania. Tymczasem nie można tych umów rozwiązać przez wprowadzony wcześniej zakaz, ani eksmitować najemców, którzy w ogóle przestali płacić”
– przyznaje Magdalena Tylipska. Może trochę nie na temat, ale w tym wszystkim zaskoczyło mnie, że rząd w ogóle chce z kimś coś konsultować. Bo nie sztuką jest ogłosić setną wersję tarczy antykryzysowej. Wystarczy jedna, za to porządna.