Kwiecień przestaje być już symbolem kolejek do urzędów skarbowych i nerwowego rozliczania PIT-ów na ostatnią chwilę. W tym roku większość Polaków w ogóle nie musi zaglądać do PIT-ów, bo wypełniła je automatycznie skarbówka. Ale czy to nie jest aby jeden, wielki podstęp? Czy Twój e-PIT to nie jest aby antylekcja wychowania obywatelskiego? Ile przyjdzie nam zapłacić za tę wygodę?
Przez lata miliony Polaków pociły się przy wypełnianiu PIT-ów albo płaciły za to księgowym. Dopiero w tym roku powstała internetowa platforma z gotowymi PIT-ami do obejrzenia, dzięki której 23 mln podatników nie musiało osobiście rozliczać się z fiskusem. Zrobił to za nich podatkowy automat.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To zupełnie nowa jakość – koniec z przepisywaniem cyferek z formularza do formularza, szukania gazet z płytami CD z programami do wypełniania PIT-ów i mniej kasy wydanej na doradców podatkowych. Naszym indywidualnym doradcą zostało państwo i skarbówka. Czy rzetelnie przyłoży się do nowego zadania?
Deklarację przez internet wysłał w tym roku co drugi obywatel, w tym jedna trzecia podatników skorzystała z przygotowanego przez Krajową Administrację Skarbową zeznania, czyli Twojego e-PIT-a. Czas na chłodno przyjrzeć się temu czym jest ten system i czy aby nie jest to narzędzie Szatana.
Zapomniałeś złożyć PIT? Obędzie się bez czynnego żalu
W nocy z 14 na 15 lutego wystartowała rządowa strona podatki.gov.pl/twoj-e-pit, na której każdy z 22,5 mln podatników może się zalogować i sprawdzić swoje gotowe zeznanie podatkowe PIT-37 (to formularz dla etatowców, podatników z tytułu umów o dzieło i zleceń) i PIT-38 (od zysków m.in. z giełdy). Sprawdziliśmy zaraz po debiucie czy faktycznie system zadziałał, a recenzję z tego spotkania możecie przeczytać w artykule: „Nasze PIT-y, policzone przez urzędników, są już w internecie! Jak się do nich dostać? I co dalej?”
Jest prościej i szybciej, nie tylko pod względem rozliczania się, ale i zwrotów podatku. Jeśli złożymy zeznanie przez internet (przez system e-Deklaracje, albo Twój e-PIT) Urząd Skarbowy ma tylko 45 dni na zwrot. Jeśli jesteśmy staroświeccy i PIT-a złożyliśmy „w papierze”, to możemy czekać nawet trzy miesiące. Jeśli mamy niedopłatę, to urząd poinformuje nas o tym listem poleconym.
Do tej pory za brak złożenia zeznania groził mandat albo grzywna do wysokości 20-krotności płacy minimalnej, dziś obędzie się nawet bez składania przed urzędnikami „czynnego żalu” za spóźnione zeznanie, nie ma już kar za opóźnienie, bo opóźnić się po prostu nie da.
Automat podatkowy, czyli oddaj portfel poborcy podatkowemu
Nie pierwszy raz korzystałem z opcji wypełnienia PIT-a przez państwo. Już dwa lata temu złożyłem PIT-WZ, czyli wniosek o wypełnienie deklaracji, co skończyło się dziwną, bo pierwszą w historii dopłatą podatku w kwocie 500 zł. Dopiero po ręcznie wypełnionym zeznaniu wszystko wróciło do normy, czyli to ja miałem dostać od fiskusa 500 zł na konto.
Chodzi o nasze pieniądze, a gdy oddajemy w tym zakresie kompetencje państwu, to tak jakbyśmy dali poborcy podatkowemu porfel i liczyli, że wyciągnie z niego tylko tyle, ile się naprawdę należy. Ja poczułem się oszukany. Dziś już wiem, że chodziło prawdopodobnie o wyższe koszty uzyskania przychodu, ale przecież te można było obliczyć na podstawie PIT-u od pracodawcy.
Nowy Twój e-PIT też nie ustrzegł się kardynalnych błędów. Polegały one m.in. na wpisywaniu przez system zerowych kosztów uzyskania przychodu tam, gdzie powinna być stawka 50-procentowa. Rózgę powinien dostać urzędnik, który tak zaprojektował system logowania, że pracodawca bez najmniejszego problemu mógł się zalogować na nasze konto. Żeby wejść do systemu należało podać PESEL, kwotę dochodu za 2017 r. oraz kwoty przychodu jednego, dowolnie wybranego PIT-a 11 za 2018 r.
Księgowe bez problemu mają dostęp do wszystkich tych danych, co pozwałoby im na logowanie się na nasze konto i swobodne tam majstrowanie i weryfikacja czy aby nie dorabiamy na boku. Urzędnicy ostatecznie postawili dodatkową zaporę na drodze do logowania i problem zniknął.
Problemy mieli też dorabiający emeryci – jeśli ich źródła dochodu obejmowały więcej niż emeryturę, to system w ogóle nie uwzględniał ich rozliczeń. Przedsiębiorcy, którzy zakończyli działalność i przeszli na etat też nie mają łatwo – w ich przypadku PIT w ogóle się nie wygenerował.
Czytaj też: Jak „zasłużyć” na duży money-back z urzędu skarbowego. Wypełniając PIT sobie podziękujesz
Czytaj też: Wypełniłeś PIT-a? To weź kartkę, długopis i… zrób proste ćwiczenie. Po nim nic nie będzie takie samo
Kto chce uśpić naszą czujność? Czy Twój e-PIT ma drugie dno?
Niezależnie od tego, czy podatek obliczamy sami, czy robią to za nas automaty urzędnicze, to warto pamiętać, że na stole leżą grube miliardy – budżet na ten rok przewiduje wpływy ok. 387,7 mld zł, a na tę sumę składają się wpływy m.in. z:
- podatku VAT – 179 mld zł
- podatku CIT – 34,8 mld zł
- podatku PIT – 64,3 mld zł
Taka długo wyczekiwana automatyzacja podatkowego obowiązku jest bardzo wygodna. Zastanawiam się tylko, czy aby taka beztroska nie obróci się przeciwko nam, podatnikom. Odezwał się do mnie czytelnik, który wyraził niepochlebne opinie na temat automatycznego PIT-owania. Czytelnik – co musimy zaznaczyć – któremu państwo popsuło biznes – to doradca podatkowy. Po przeczytaniu kilku refleksji trudno mu jednak nie przyznać racji.
„Jednym z głównych argumentów za wprowadzeniem rozliczeń PIT w znanej nam dotychczas formie była edukacja społeczeństwa. Rozliczając PIT podatnik uświadamiał sobie, ile oddaje Państwu i z czego powinien je rozliczać. Obecnie wprowadzane rozwiązanie – z pozoru wygodne – pozwalające na zupełną ignorancję, odwraca naszą uwagę od odpowiedzialności za nasze pieniądze, które powierzamy rządzącym. Dla znaczącej większości podatników „ułatwienie” polega na tym, że zamiast przepisywać pięć liczb z PIT–11 mogą teraz przepisać tylko jedną”
Rozumiem rozgoryczenie pana Adama, ale zupełnie szczerze i bez złośliwości muszę przyznać, że za takie ułatwienie, które polega na „przepisywaniu jednej liczby” ministerialnym urzędnikom dziękuję i żałuję, że nie było go wcześniej. Zgadzam się jednak, że gdzieś w tej prostocie ucieka istota rzeczy, czyli świadomość ile tak naprawdę i na jakich zasadach oddajemy państwu część naszych pieniędzy.
„Jestem przekonany, że przy tak wysokim zwrocie z inwestycji w ten projekt – zarówno kampania reklamowa jak i rozbudowa systemu będą sprawne. Tylko czy na pewno w interesie społecznym? Wydaje się, że wszyscy zapłacimy wysoką cenę społeczną za „udogodnienia”, a raczej „błyskotki”, które oferuje nam w tej chwili Ministerstwo Finansów”
Pan Adam na podstawie swojego wieloletniego doświadczenia i znajomości podatkowej materii uważa, że fiskus na tych zmianach zainkasuje dodatkowo 1 mld zł rocznie, m.in. na tym, że:
- podatnicy z lenistwa zaniechają korzystania z wszystkich przysługujących im ulg
- mniejsza liczba organizacji pożytku publicznego dostanie od nas 1% z powodu braku zaciągania się danych KRS z ubiegłego roku. Osoby, które w ogóle nie zalogują się do portalu, wydadzą milczącą zgodę na brak odliczenia.
- w niektórych deklaracjach pozostaną zaniżone koszty uzyskania przychodów – akurat ten błąd miał zostać wyeliminowany, ale żeby mieć pewność każdy z podatnik powinien sam zweryfikować swoje zeznanie (a pewnie wielu tego nie zrobi)
Podatnicy ogłupieni? Czekamy na wyniki „testu OPP”
Jakie będą rzeczywiste skutki automatycznych rozliczeń PIT? Czy rzeczywiście ucierpią organizacje pożytku publicznego? Wskazówką może być liczba osób, które przekazują 1% na OPP. W ubiegłym roku zrobiło to 14 mln podatników, którzy przekazali 760 mln zł, co było rekordowym wynikiem. Jeśli liczba osób, które obdarowują fundację w tym roku spadnie, co okaże się mniej więcej w październiku, być może trzeba będzie przyznać czytelnikowi rację.
W czasach, gdy z podatków można się rozliczyć bez żadnej refleksji jeszcze większa jest rola dziennikarzy i organizacji pozarządowych, które powinny skrupulatnie co do złotówki w jasny i przystępny sposób tłumaczyć ile i na co z naszych podatków trafia do wspólnej kasy. Dobry przykład to „Rachunek od Państwa”. Tradycyjnie w przeddzień zakończenie PIT-owania organizacja Forum Obywatelskiego Rozwoju przeanalizowała wydatki publiczne w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski. W tym roku „Rachunek od Państwa” wyniósł „na głowę” 23.135 zł i był o 1.644 zł wyższy niż rok temu.
Wydatki rosną, a pieniądze wyjmowane są z naszych kieszeni. W tej sytuacji to my powinniśmy jeszcze uważnie czytać nasze zeznania niezależnie od tego czy przygotowaliśmy je sami, czy zrobił to za nas urzędniczy automat.
źródło zdjęcia: PixaBay