Znów będą kolejki chętnych, żeby wejść do sklepu. Wróci boom na zakupy przez internet, a ludzie pozbawieni dostępu do usług fryzjerskich staną się bardziej zarośnięci. Dlaczego to wszystko się dzieje? Jak to możliwe, że ani rząd, ani my sami nie byliśmy na tyle przewidujący, by przygotować się lepiej i nie dopuścić do tej tragedii, która dzisiaj jest już nieunikniona? Zadecydowały o tym tylko trzy błędy
Zgodnie z naszymi subiektywnymi prognozami, Polska zbliża się dużymi krokami do całkowitego lockdownu. Na co najmniej dwa najbliższe tygodnie przechodzimy z soft-lockdownu (zamknięte niektóre sklepy w galeriach handlowych, nauka zdalna, zamknięte hotele, kina, restauracje i miejsca do uprawiania sportu) do wersji „umiarkowanie hardcorowego”.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Co to oznacza? Będą zamknięte również punkty usługowe (fryzjer, kosmetyczka) i sklepy meblowe i budowlane (ale tylko te duże) oraz przedszkola i żłobki. Otwarte pozostaną tylko sklepy spożywcze, apteki, drogerie i małe sklepy z innych branż.
Jednocześnie – i to jest rzecz, której wielu mogło nie zauważyć – bardzo restrykcyjne stają sie kryteria liczby osób w sklepach. Do przeciętnej „Biedronki” wejdzie teraz tylko 30-40 osób. W godzinach szczytu zapewne będziemy mieli znów kolejki nie tyle do kas, co nawet do wejścia do sklepu.
Powód tej nowej „akcji” rządu jest oczywisty – władze przestały panować nad rozprzestrzenianiem się trzeciej fali pandemii. Liczba oficjalnie zgłaszanych zakażonych (średnia 7-dniowa) zbliża się już do szczytu jesiennej fali pandemii, zaś współczynnik reprodukcji wirusa wciąż jest powyżej jedności.
Czytaj więcej: Dlaczego już przegraliśmy wojnę z trzecią falą Covid-19?
Poniżej macie wykres, którego podstawą są wyliczenia statystyków Adama Gapińskiego i Michała Rogalskiego. Nie pozostawiają one wątpliwości, że jeszcze przez dwa tygodnie fala będzie narastać i liczba dziennie umierających osób może przekraczać 500-600.
Do hard-lockdownu brakuje nam już tylko zakazu wychodzenia z domu bez ważnej potrzeby oraz zamknięcia większości zakładów pracy (państwowe firmy i urzędy już przechodzą w tryb online, co zapewne znów zwiększy kolejki do załatwienia sprawy np. w sądzie).
„Droga środka” zbankrutowała. Rząd musi przyznać się do klęski
Nawet jeśli to już ostatnia tak wysoka fala pandemii – już dziś „zabezpieczona” od wirusa jest połowa Polaków (kilka milionów zaszczepionych i 11-12 mln takich, którzy już przeszli zakażenie) i ten odsetek będzie się zwiększał – to koszty znów będą olbrzymie. Umrze jeszcze 10.000-20.000 ludzi (do tej pory na Covid-19 umarło 50.000 osób), a straty dla gospodarki zapewne przekroczą 10 mld zł miesięcznie (do tej pory Covid-19 kosztował ok. 200 mld zł).
Nie wiadomo co z pomocą dla firm. Nawet jeśli polski rząd przedłuży działania tarcz antykryzysowych, to zapewne powtórzy się chaos z poprzedniego „rozdania” – gdy gospodarka była zamknięta od listopada, a pieniądze popłynęły do firm (i to tylko niektórych) dopiero w lutym. Prawdopodobnie będzie potrzebny jakiś update do tarcz, a także kolejne oczekiwanie na zielone światło z Brukseli.
Chyba trzeba powiedzieć wprost: zbankrutowała cała polityka rządu walki z pandemią, opierająca się na „drodze środka”, czyli próbie takiego lawirowania między lockdownami, a otwarciem gospodarki, żeby zminimalizować jednocześnie straty ludzkie i gospodarcze.
Czytaj więcej: To największy dylemat rządu. Walczyć z Covid-19 hard-lockdownami czy bez zamykania gospodarki?
To się nie udało. Do hard-lockdownu i tak się zbliżamy (a więc relatywnie najwyższych kosztów nie unikniemy), a ludzie umierają, jak przy drugiej fali, a może być jeszcze gorzej. To, że błędy rządzących miały z tym coś wspólnego nie budzi wątpliwości.
Dlaczego to wszystko się dzieje? Skąd wzięły się te błędy? Jak to możliwe, że ani rząd, ani my sami nie byliśmy na tyle przewidujący, by przygotować się lepiej i nie dopuścić do tej tragedii, która dzisiaj jest już nieunikniona?
Dlaczego tak wielu ludzi musi umrzeć w trzeciej fali Covid-19? Oto trzy błędy, które zrobiliśmy
Przecież było wiadomo, że przyjdzie trzecia fala i że raczej nie zdążymy przed nią uciec szczepieniami (które idą w Unii Europejskiej wolno). Dlaczego nie udało się zapobiec rozprzestrzenieniu się nowej, brytyjskiej mutacji wirusa w kraju? Jak można było wiedzieć, że to nastąpi, a mimo wszystko wierzyć w cud, czyli że wszystko będzie dobrze? Oto trzy błędy, które doprowadziły nas do tej katastrofy.
Po pierwsze: zaniedbania w wykrywaniu wirusa na poziomie lokalnym. Polska jest krajem, w którym nie wykonuje się testów przesiewowych, nie jesteśmy więc uchwycić żadnych lokalnych ognisk zakażeń. Jakkolwiek nawet przetestowanie w krótkim czasie wszystkich obywateli (jak zrobiono na Słowacji) nie daje żadnej gwarancji sukcesu, ale w powiązaniu z monitoringiem tych danych – można było przynajmniej spróbować „złapać” wirusa na poziomie powiatów. Być może i tak by się rozlał po kraju, bo bez zamkniętych granic powiatowych ludzie by się mieszali, ale widać, że lockdowny na poziomie województw to zbyt gruby kaliber, by „ustrzelić” tak małego zwierza, jak Covid-19.
Na domiar złego sporo wirusa przywieźliśmy z Wielkiej Brytanii, w ogóle nie testując ludzi przyjeżdżających z zagranicy. Władze działały „na ślepo” i były – jak słusznie zauważają niektórzy lekarze – zawsze krok za wirusem, nie próbując nawet go wyprzedzić.
Po drugie: chaotyczna, nielogiczna, momentami wręcz głupia polityka nakładania i zdejmowania ograniczeń oraz rekompensowania strat z tym związanych. Doprowadzenie do powstania „czarnego rynku” omijania obostrzeń i brak możliwości egzekwowania kar.
Rząd zamykał i otwierał kompletnie po omacku, na podstawie tego, co przyśniło się w nocy premierowi. Np. zamykanie dużych galerii handlowych i pozostawianie otwartych kościołów i sklepików typu „Żabka” – jaki w tym sens? Zamykanie kortów tenisowych i otwieranie kasyn. Ktoś wie o co chodzi? Zamykanie sklepów odzieżowych w galerii i pozostawienie otwartymi takich samych poza galeriami. Ktoś rozumie powody? Sklep z odzieżą zamknięty, ale supermarket obok może handlować odzieżą. Sprawiedliwe?
Czytaj tutaj: Więcej o sporze naukowców gdzie najłatwiej się zakazić Covid-19
Te obostrzenia, które były wprowadzane, natychmiast były łamane przez przedstawicieli władz, co dawało znak ludziom, że „restrykcje to ściema”. Co gorsza, władze nie zapewniły wystarczających rekompensat przedsiębiorcom, którzy byli „ofiarami” tej chaotycznej polityki. Ci ostatni się zbiesili i powstał czarny rynek np. restauracyjny. Restrykcje działały, ale były „przygłuszone”, bo łatwo można je było ominąć.
A na to wszystko nakłada się brak możliwości egzekwowania obostrzeń, bo literalnie wszystkie zostały wprowadzone bezprawnie – nie można ograniczać swobody prowadzenia działalności gospodarczej nie ogłaszając stanu wyjątkowego. To wszystko składa się na obraz tak dojmującej amatorszczyzny rządu, że aż trudno się dziwić, że to się źle skończyło.
Po trzecie: nowy, zakaźny wirus, który zaatakował młodszych ludzi. Polska polityka szczepień była oparta na założeniu, że najpierw trzeba zaszczepić lekarzy i pielęgniarki oraz seniorów, czyli dwie najbardziej narażone na zakażenia grupy. I to się z grubsza udało.
Ale w tzw. międzyczasie przyszła do Polski nowa mutacja wirusa, która ponadprzeciętnie często atakuje ludzi w średnim wieku, a nawet młodych. Czyli z sytuacji, w której mieliśmy duży zapas miejsc w szpitalach i przekonanie, że najbardziej „podatne” na covidową wizytę w szpitali grupy są zaszczepione, znaleźliśmy się de facto na starcie.
Wirus atakuje młodych ludzi, którzy są ponadprzeciętnie mobilni i wciąż żyją przekonaniem, że Covid-19 zabija tylko starych i słabych. W zderzeniu z opóźnieniem programu szczepień ta nasza lekkomyślność kończy się bardzo wysoką trzecią falą wirusa i będzie kosztowała 10.000-20.000 istnień ludzkich oraz dziesiątki miliardów strat finansowych.
Gdy kraj jest źle rządzony przez polityków, którzy nie mają żadnej strategii walki z niebezpiecznym przeciwnikiem, zaś ludzie są zdemobilizowani i duża ich część – z głupoty albo na złość – nie pomaga, to musi się kończyć tragedią. Do zobaczenia za dwa tygodnie albo za miesiąc, gdy będziemy podsumowywać trzecią falę pandemii. Obyśmy się wtedy spotkali w dobrym zdrowiu.
——————————–
Posłuchaj najnowszego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ekscytujemy się następującymi sensacjami:
01:37 – „Temat tygodnia”: Jak pandemia zmieniła życie przeciętnego polskiego bogacza? Ile pieniędzy nie wydał przeciętny, szary bogacz na noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach ze spa, a ile na ośmiorniczki w drogiej restauracji?
16:02 – „Dwie strony medalu”: Amazon czy Allegro? Która platforma lepsza dla przedsiębiorców?
25:43 – „Poradnik Ekipy Samcika”: Ubezpieczenia covidowe w praktyce: bez szpitala ani rusz!
35:53 – „Ciekawostka tygodnia”: Czy coś jest nie tak z platformą sprzedażową OLX? A może coś nie tak jest z… nami?
Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem