To może być ważny moment dla branży telekomunikacyjnej w Europie. Orange, jeden z największych operatorów, mający na Starym Kontynencie setki milionów klientów, postanowił na dobre wejść do branży bankowej. Ogłosił właśnie, że już za miesiąc uruchomi we Francji Orange Bank. Ma to być najnowocześniejsza instytucja finansowa na tamtejszym rynku. Wszystkie operacje – od założenia konta poprzez wykonanie przelewu, płatność za zakupy aż po założenie lokaty i wykupienie ubezpieczenia – mają być możliwe do wykonania z poziomu smartfona. Mają rządzić biometria i sztuczna inteligencja.
Co w tym dziwnego? W Polsce też mamy trzy banki telekomowe – jeden z nich zresztą działa pod marką Orange Finanse – i żaden z nich nie trzęsie rynkiem. Tyle, że u nas są to banki, które tylko w nazwie mają logo telekomu. Tak naprawdę są to usługi bankowe „zaciągane” od klasycznych banków i tylko opakowane w logo firmy telekomunikacyjnej. I tak bank T-Mobile to tak naprawdę „pomalowana” na różowo część Alior Banku, zaś Orange Finanse jest w rzeczy samej pomarańczową odmianą mBanku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Pozornie to lepszy i bezpieczniejszy model działania dla telekomu. Z jednej bowiem strony partner bankowy dostarcza produkty, technologię i know-how, a z drugiej strony firma telekomunikacyjna daje dostęp do kilkunastu milionów klientów i sieci sprzedaży. Nie trzeba docierać do klientów (sami przychodzą po telefon), ani budować setek placówek (już są i to w znacznie lepszych miejscach, niż oddziały banków). Po co więc Orange – na razie we Francji, a potem w Hiszpanii, Belgii i być może też w Polsce – samodzielnie tworzy bank?
Orange chce przejąć finanse swoich klientów
Francuzi zauważyli, że będąc jedynie partnerem w aliansie z bankiem są głównie „końcówką sprzedażową”. To bank decyduje o produktach i nowych funkcjonalnościach. Chcąc wprowadzać innowacje telekom jest zawsze petentem. I w pewnym sensie jest „niewolnikiem” banku w kwestii polityki kredytowej. Jeśli bank przykręca śrubę klientom telekomu (albo – co gorsza – odrzucając wnioski kredytowe jednocześnie bierze tych samych klientów na drugi, własny pokład), to nic nie da się w tej sprawie zrobić.
Oczywiście: „robienie” banku to dziś nie jest ani łatwy, ani tani kawałek chleba. Mnóstwo wymogów kapitałowych, regulacyjnych, tajemnica bankowa, dane osobowe, ryzyko kredytowe… Do tego niska rentowność i ogromna konkurencja. Zresztą Orange Bank miał wystartować wiosną tego roku, więc w Orange wiedzą coś o kłopotach z nową działalnością. Ale po drugiej stronie jest… XXI wiek. To czas, w którym człowiek chodzi ze smartfonem przyklejonym do ciała. I najwięcej pieniędzy zarobi ten, kto będzie kontrolował najwięcej funkcji, z których korzysta właściciel smartfona.
Jeśli kilkadziesiąt milionów klientów Orange ma w kieszeni telefon, to dlaczego ktoś inny ma zarabiać na płaceniu tym telefonem, organizowaniu programów lojalnościowych, na udzielaniu kredytów posiadaczowi tego telefonu… Połączenie smartfona, usług telekomunikacyjnych, powiązanej z tym geolokalizacji i finansów to miks nie do przecenienia. Skupienie pod jednym dachem wszystkich tych funkcji pozwolić może na wyciśnięcie z klientów zysków znacznie większych, niż z „gołej” oferty telekomunikacyjnej.
Choć na świecie nie ma zbyt wielu przypadków niebankowych firm, które potrafiłyby łączyć swoje rdzenne usługi z bankowymi, to francuski Orange postanowił przekroczyć tę barierę. Jest gotów w pierwszym roku dopłacić do interesu 100 mln euro i dokładać przez trzy-cztery kolejne lata, by pozyskiwać po 400.000 klientów rocznie. W 2020 r. mieć ich milion, a kilka lat później – 2 mln. Dla co trzeciego Orange Bank ma być podstawowym bankiem. Biorąc pod uwagę, że firma we Francji ma mniej lub bardziej zażyłą relację z 28 mln klientów telekomunikacyjnych nie jest to misja nie do wykonania. Z usług bankowych Orange chce mieć w 2018 r. pół miliarda euro przychodów.
Oczywiście: Francja nie jest bankowym ugorem, tutaj – podobnie jak w Polsce – nie ma zbyt wielu klientów nieubankowionych i trzeba każdą duszyczkę odebrać z narażeniem życia konkurencji. We Francji działają BNP Paribas, Societe Generale, Credit Agricole, jest smartfonowy bank N26, wszedł ostatnio brytyjski bank smartfonowy Atom Bank. Tu nie wystarczy zaoferować kilka podstawowych usług przez smartfona, by klienci złożyli hołd lenny. Czym chce ich ująć za serce Orange?
Czytaj też: Kupiłeś coś? Pochwal się na Fejsie i odbierz rabat. Tak w XXI wieku wygląda lojalność
Czytaj też: Koniec ze skanowaniem dowodów? Teraz będą nas identyfikować… twarzą
Sztuczna inteligencja, Apple Pay i inwazja botów
Debiut dopiero za miesiąc, ale już dziś Orange zaprezentował część oferty bankowej. Większość usług, które ma oferować jest już zapewne znana polskim klientom. Ma to być m.in. otwieranie konta w ciągu kilku minut poprzez zrobienie zdjęcia karcie identyfikacyjnej otrzymanej w salonie Orange (chyba tej, którą wydają przy zakupie telefonu lub abonamentu)…
…przelewy w czasie rzeczywistym pomiędzy kontami klientów firmy, albo debety dostępne na jeden klik. Jeśli chodzi o płatności to będzie można przepinać wirtualne karty płatnicze w smartfonie jednym dotknięciem (i płacić za każdym razem inną) oraz płacić w sklepach używając Apple Pay lub Android Pay (czyli telefonem, zbliżeniowo).
Czytaj też: mBank pokazał nową aplikację mobilną. BLIK, tempomat wydatków, autoryzacja transakcji po nowemu…
Czytaj też: Ta aplikacja sama zapłaci za tankowanie. Nie musisz nawet wysiadać z samochodu
Czytaj: Oto pierwsza restauracja, w której zapłacisz… twarzą
Orange Bank ma kipieć sztuczną inteligencją (Orange współpracuje w tej sprawie z IBM Watson), „uczyć się” przyzwyczajeń klienta i ułatwiać mu życie (np. jeśli wypłacasz pieniądze zawsze z tego samego bankomatu i zawsze tę samą kwotę to smartfon predefiniuje kolejną wypłatę, gdy będziesz się zbliżał do tego bankomatu – żeby było szybciej). Sporo podstawowej komunikacji z klientem mają przejąć boty, zaś poza typowymi usługami transakcyjnymi bank ma mieć sporo funkcji „edukacyjnych”. Pewnie będą to znane polskim klientom planery domowych finansów z alertami i podobnymi narzędziami.
Docelowo sztuczna inteligencja Orange Banku ma umieć wykonywać żądania zadane przez klienta (nie wiem czy tylko tekstowe, czy również głosowe), ma pomagać w opracowywaniu dla każdego klienta „pod klucz” planów budowania oszczędności i podpowiadać jak się do tego zabrać, żeby się udało systematycznie oszczędzać. Sztuczna inteligencja ma też wspomagać trafne oferowanie klientom ubezpieczeń (to śliska sprawa, bo ociera się o inwigilację).
Czytaj też: I jak tu nie kochać tego banku? Przypomni o imieninach żony, kupi dla niej kwiaty…
Czytaj też: Takiej sztucznej inteligencji, jak od Ubera, to ja chyba nie chcę…
Poza kredytami na zakup smartfona będą też kredyty gotówkowe, a nawet kredyty hipoteczne (choć te ostatnie nie od razu). Bank ma działać na smartfonach, ale w 140 oddziałach Orange będzie miał wydzieloną przestrzeń, będzie więc można pogadać z żywym pracownikiem części bankowej „pomarańczowych”.
Czytaj też: Bank Millennium uruchomił aplikację do rabatów. Nie tylko dla swoich klientów!
Czytaj też: Raiffeisen Bank uruchomił własny… sklep internetowy. Płacisz w nim… bez płacenia
Czy telekomowi łatwo być bankiem?
Po owocach ich poznacie. Nie wiem czy bank Orange będzie wystarczająco ergonomiczny i przyjazny – wbrew pozorom to nie jest takie proste – i czy będzie miał ofertę konkurencyjną cenowo i „funkcjonalnościowo”. Ale wiem jedno: jeśli takiemu gigantowi, jak Orange się uda, to niewykluczone, że z celem rozszarpania banków ruszą też inni. I zrobi się ciekawie. W XXI wieku bycie bankiem nie jest łatwe. Albo skończysz jako „rura w tle” – czyli dostawca usług oferowanych pod lepiej kojarzącymi się markami, niż bank i w milszych okolicznościach, niż wizyta w banku – albo w ogóle przestaniesz być potrzebny.
No, ale Orange Bank może też okazać się bardzo drogą porażką, jeszcze jednym projektem, który pokaże, że usługi bankowe to nie jest sprzedawanie marchewki na targu. W przeszłości próbowano przerobić na finansisów np. sprzedawców samochodów, pocztowców, czy pracowników telekomów właśnie. I przeważnie okazywało się, że w bankowości mają bardziej pod górkę, niż w dotychczasowej podstawowej działalności.