13 stycznia 2025

Tanie kredyty? A może pomysł na pierwsze mieszkanie pożyczyć z drugiego końca kontynentu? Rząd buduje mieszkania i sprzedaje je chętnym za… pół ceny

Tanie kredyty? A może pomysł na pierwsze mieszkanie pożyczyć z drugiego końca kontynentu? Rząd buduje mieszkania i sprzedaje je chętnym za… pół ceny

Polski rząd jest „na ostatniej prostej”, by zaprezentować nowy program wspierania kredytobiorców. Czy skończy się tak, jak zawsze, czyli wzrostem cen mieszkań? Może lepiej pójść w inną stronę? Ciekawy pomysł na pierwsze mieszkanie ma rząd małego zachodniego skrawka Europy. Gibraltar buduje mieszkania, a następnie sprzedaje je swoim mieszkańcom za… połowę ceny. Program nazywa się 50/50. Czy da się zastosować także u nas?

Zapowiadany przez Donalda Tuska w kampanii wyborczej program darmowych kredytów hipotecznych nie wypalił (w koalicji rządowej nie było co do niego zgody, a po traumie „Bezpiecznego Kredytu 2%” z czasów rządów PiS nikt już nie ma ochoty na powtórkę), jednak rząd nie odpuszcza planów wprowadzenia tanich kredytów. Kolejny program ma być podobny do „Mieszkania dla Młodych”, czyli jednego z poprzednich programów wsparcia kredytobiorców.

Zobacz również:

„Mieszkanie dla Młodych” polegało na tym, że rząd oferował jednorazową dopłatę do wkładu własnego (skorzystało z tego wsparcia 110 000 rodzin). Wydaje się jednak, że dla coraz większej liczby Polaków to nie brak wkładu własnego jest problemem, lecz wysoka cena pieniądza i zbyt niska zdolność kredytowa. A z tymi problemami trudniej walczyć, niż z brakiem wkładu do kredytu.

A może pójść w zupełnie inną stronę? Nowe, wygodne mieszkanie wybudowane gdzieś na wolnej jeszcze powierzchni tego skalistego kontynentalnego kawałka Wielkiej Brytanii można mieć już za połowę ceny. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Jak w każdym mieszkaniowym programie wsparcia mieszkaniowego gdzieś jednak musi czaić się haczyk. Jak to możliwe, że rząd rozdaje mieszkania za pół ceny?

Gibraltar należy do najbardziej zaludnionych terytoriów na świecie. Obszar terytorium składa się głównie z wielkiej, wysokiej na 400 m skały i wąskiego paska lądu nad brzegiem morza. To piąte pod względem intensywności zabudowania i zamieszkania miejsce na Ziemi, po Makao, Monako, Singapurze i Hongkongu. Systematycznie rośnie populacja tego państwa, z 24 000 jeszcze w latach 70. XX w. do 34 000 obecnie. Dla zwiększającej się liczby mieszkańców potrzeba coraz więcej mieszkań, a o te w tak gęstym obszarze niełatwo. Czy program 50/50 pomaga? Jak zastosować go poza Gibraltarem?

Czytaj też: Czy jest nam potrzebny kredyt zero procent? We Francji podobne rozwiązanie przetestowali i… Jakie wnioski to przynosi polskim politykom?

Pierwsze mieszkanie tylko za połowę ceny? Jak to się opłaca?

Gibraltar jest niewielkim terytorium z niewielką, ale rosnącą liczbą mieszkańców. Zajmuje zaledwie 6,55 km2 powierzchni. Ale to nie znaczy, że dzięki niewielkiej skali ma niewielki problem z dostępnością mieszkań. Problem jest całkiem spory, podobnie jak w innych znacznie większych organizmach państwowych i gospodarczych. Również sporo jest pomysłów na rozwiązanie najpilniejszych potrzeb mieszkaniowych. Te naprawdę palące to lokum dla młodych ludzi, którzy chcą zamieszkać w swoim pierwszym własnym mieszkaniu. Kluczowe jest tu słowo „własnym”.

W naszym regionie Europy to oczywiste, że jeśli ktoś chce zamieszkać na dłużej w jakimś miejscu, to najpewniej będzie starał się o kupno mieszkania czy domu. Własność stała się słowem-kluczem naszego rynku mieszkaniowego. Polacy znacznie częściej są właścicielami mieszkań i domów niż mieszkańcy zachodniej części naszego kontynentu, np. znacznie od nas bogatsi Niemcy.

Jest jednak spora część mieszkańców zachodniej części Europy, która chce mieszkanie kupić. Jeśli kupować, to oczywiście na kredyt. Może być mniej lub bardziej korzystny. Na stosunkowo tanim kredycie koncentrowały się polskie rządowe programy w ostatnich latach. Ale w Gibraltarze wymyślono jeszcze inny sposób na polepszenie dostępności pierwszego mieszkania.

To program własności domów 50/50. W jego ramach nabywcy mogą kupić 50% udziałów w nieruchomości wybudowanej przez rząd, płacąc czynsz za pozostałą część. Ta opcja umożliwia osobom kupującym lokum po raz pierwszy w życiu wejście na rynek mieszkaniowy po bardziej przystępnej cenie niż w przypadku kupna na wolnym rynku. Nabywcy mają możliwość zakupu pozostałych 50% własności później. Najwcześniej jednak po trzech latach zamieszkiwania mogą wykupić całość.

Tę formę własności można określić bardziej jako „współwłasność”, bo 50% mieszkania należy do rządu. Rząd finansuje na początku całość kosztów budowy, ale otrzymuje tylko połowę wpływów ze sprzedaży, gdy mieszkania zostaną sprzedane.

Rząd okresowo uruchamia nowe projekty mieszkań po przystępnej cenie. Te inwestycje oferują szereg opcji mieszkaniowych, od kawalerek po większe domy rodzinne, z korzystnymi warunkami dla kupujących po raz pierwszy. Parametry kupowanego w ten sposób mieszkania, głównie liczba sypialni, są dosyć dokładnie określone, w zależności od tego, czy nabywcą jest osoba mieszkająca samotnie czy będzie to para, czy też para (lub osoba samotna) z dzieckiem lub większą liczbą dzieci.

Projekty zazwyczaj dają pierwszeństwo w zakupie lokalnym mieszkańcom lub ludziom pracującym w określonych zawodach, takim jak pracownicy służb podstawowych. Mimo kolejnych programów wciąż jednak istnieje duży deficyt mieszkań ze względu na rosnącą populację.

Przez ostatnie trzy dekady w Gibraltarze wybudowano kilka sporych osiedli opartych na programie współwłasności 50/50. Do tej grupy należą osiedla takie jak: Harbour Views, Montagu Gardens, Waterport Terraces, Mons Calpe. Wszystkie te nieruchomości były kupowane zazwyczaj tak, jak kupowało się mieszkania w Polsce w latach 90. XX w. i często kupuje się obecnie, tzn. na etapie planu/projektu, jeszcze przed wkopaniem pierwszej łopaty w ziemię. Nabywca płacił raty za zakup swojej części, czyli połowy wartości, w tym czasie nieruchomości były budowane, a po zakończeniu budowy można się było wprowadzać.

Według mediów obecna najniższa cena ofertowa za mieszkanie z dwoma sypialniami na takim typowym osiedlu wynosi ok. 260 000 funtów brytyjskich. Zazwyczaj na samym początku wymagane jest wpłacenie depozytu w wysokości co najmniej 10% wartości nieruchomości. Nawet w relatywnie zamożnym społeczeństwie Gibraltaru taki jednorazowy wydatek nie zawsze jest łatwy do udźwignięcia. Potem jednak jest lepiej, bo ciężar spłaty rat dotyczy 50% wartości. A można mieszkać w takim współwłasnościowym mieszkaniu przez całe życie. Można też wykupić drugą połowę po upływie trzech lat od zamieszkania.

Są jednak też inne ograniczenia. Warunki umowy uniemożliwiają wynajem takiego mieszkania na rynku prywatnym i określają, jakim kategoriom nabywców nieruchomość może zostać sprzedana po upływie minimalnego 10-letniego okresu zamieszkania (a więc po trzech latach mieszkanie można w całości wykupić, ale dopiero po 10 latach – ewentualnie je sprzedać).

Osiedla są budowane w jednym celu – zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych młodych ludzi w długim terminie. Cena jest przystępna, niższa niż na prywatnym rynku nieruchomości, ale umowa wiąże nabywców ograniczeniami dysponowania współwłasnością. Nie jest to, jak często ostatnio w Polsce bywa, okazja do inwestycji kapitałowej, mieszkanie nie może stać puste, nie można go wynajmować innym osobom ani od razu sprzedawać na rynku po wyższej cenie.

Wielki plac budowy. Problemem brak miejsca. Jak… w Polsce?

Gibraltar to mikroskopijne terytorium należące do Wielkiej Brytanii, ale leżące od metropolii dosyć daleko i rządzące się w wielu zakresach swoim prawami. Ma też swoje problemy. Największym jest brak ziemi pod budowę nowych domów i mieszkań. Kawałki ziemi są łakomym kąskiem dla deweloperów, są wręcz na wagę złota. Między morzem a skałami trudno jest znaleźć dobre miejsce na zlokalizowanie większego osiedla bloków.

Polska jest co prawda kilkadziesiąt razy większa i ziemi u nas nie brakuje, nie jesteśmy skrawkiem lądu rzuconego na brzeg morza, ale… nieoczekiwanie mamy podobny problem: brak działek. Są coraz droższe, a znalezienie działki pod budowę osiedla mieszkaniowego w przyzwoitej odległości od centrum wielu metropolii jest marzeniem ściętej głowy. Z drugiej strony – widzimy hektary nieużytków, połacie ziemi niczyjej, wielkie poprzemysłowe obszary czy choćby gigantyczne zapasy ziemi należące do PKP (może kiedyś kolejom się przydadzą…). Niestety tu i teraz budujemy w rozproszeniu, wszędzie, gdzie się da. Bo… nie ma działek. Ale – może to ograniczenie bardziej administracyjne.

W Gibraltarze ziemi nie ma, bo – po prostu jej nie ma, fizycznie. Przez wiele lat dominowała tu niska zabudowa charakterystyczna dla całego regionu. Od lat 90. XX w., wraz z dynamicznym wzrostem zapotrzebowania na nowe mieszkania, zaczęły powstawać duże osiedla stosunkowo wysokich bloków. Ponieważ nie ma tu wielkiego wyboru terenów, większość osiedli jest zlokalizowana w rejonie portów czy infrastruktury transportowej w środkowej części miasta. Ponieważ pośrodku króluje wielka 400-metrowa skała, samo miasto to właściwie wąski pasek lądu przyczepiony do skały od północnego zachodu. Z braku miejsca zabudowa staje się coraz intensywniejsza, a bloki pną się coraz wyżej i budowane są coraz ciaśniej.

Gibraltar wciąż jednak buduje. Ale – buduje w coraz większym stłoczeniu. To teren z ostrym południowym słońcem, więc mieszkańcom nie grozi jesienna i zimowa depresja spowodowana ciemnością i brakiem dostępu do światła. Jednak mimo wszystko zmniejszają się odstępy między oknami mieszkań w coraz wyższych blokach. Podwórka i dziedzińce kurczą się. Widać to na zdjęciach pokazujących portowy północno-zachodni obszar miasta nad samą wodą. To syndrom wielu skalistych niewielkich terytoriów. Tak samo buduje się w Monaco, a jeszcze ciaśniej i wyżej – w Hongkongu.

„Szybko zbliża się czas, kiedy zabraknie nam ziemi na budowę tych osiedli 50/50. Jednak każdego roku będzie wiele osób chcących kupić swoje pierwsze lokum.”

Takie opinie można przeczytać w gibraltarskiej prasie. Rząd Gibraltaru nie daje jednak za wygraną i stara się pozyskiwać tereny z różnych źródeł. Np. ostatnio do rozbiórki trafiła stara i niepotrzebna już elektrownia. Wybudowano nową, a stary teren bez zbędnej zwłoki przeznaczono pod budowę nowego blokowiska. Wykorzystywane są głównie tereny poprzemysłowe lub odzyskane po przebudowie infrastruktury miejskiej.

Zabudowa wchodzi też powoli w morze (podobno już ok. 10% nowej zabudowy powstaje na sztucznych wyspach) i w wielką skałę (buduje się domy w niższych partiach zachodniego zbocza). Nieubłaganie zbliża się jednak czas, kiedy miejsca po prostu zabraknie. Co wtedy?

Lokalne media często piszą o stosunkowo złym stanie starej, przedwojennej substancji mieszkaniowej. Rozwiązaniem są oczywiście remonty, ale można sobie wyobrazić wyburzanie starych dzielnic pod nową blokową zabudowę. Tak stało się w Monaco, a nawet w Brukseli, w której stare miasto częściowo musiało ustąpić wielkim gmachom unijnej administracji.

Nie pomoże konserwator zabytków. Za jakiś czas skaliste miasto nad Cieśniną Gibraltarską może więc wyglądać jak jedno wielkie betonowe blokowisko. Nie będzie to pewnie ładne, ale – przysporzy nowych mieszkań.

Są i kontrowersje. Tanie mieszkania w Gibraltarze dla Gibraltarczyków!

W kwietniu 2023 r. rząd Gibraltaru ogłosił, że jeśli spełnione zostaną pewne kryteria (osiedle musi mieć ponad 30 lat, a właściciel musi posiadać mieszkanie przez co najmniej 10 lat), domy w osiedlach współwłasnościowych mogą zostać sprzedane dowolnej osobie, która nie musi być obywatelem lub długoterminowym rezydentem. Według lokalnych mediów, nabywcą w takim razie może być ktoś, kto przyjedzie z zagranicy i kupi mieszkanie w Montagu Gardens lub Harbour Views bez wcześniejszego mieszkiwania w nim przez trzy lata, pod warunkiem, że poprzedni właściciel spełniał kryteria.

„Jest to sprzeczne z samymi podstawami pierwotnej polityki budowy mieszkań i warunkami umowy najmu, która wcześniej została zawarta z rządem. To podnosi cenę nieruchomości, ponieważ jest ona dostępna dla większej liczby osób. Ta sytuacja potencjalnie odbiera szansę na przystępne ceny nieruchomości dla Gibraltarczyków chcących polepszyć swoje obecne warunki mieszkaniowe lub dla długoterminowych rezydentów”.

To opinia jednego z publicystów lokalnego portalu Gibraltar Chronicle. Jego zdaniem, zjawisko starzenia się populacji i umierania osób mieszkających w tych osiedlach spowoduje, że mieszkania i tak stopniowo w coraz większym stopniu będą trafiać na rynek, jeśli dzieci tych właścicieli mają już swoje mieszkania. Jednak powinny być nadal wykorzystywane przez Gibraltarczyków i długoterminowych rezydentów, tak jak zawsze były do ​​tego przeznaczone. Publicysta postuluje objęcie tych mieszkań np. programem „Help To Buy”, który ma pomagać ludziom w zakupie nieruchomości.

Program „Help to Buy”, przedłużony przez rząd brytyjski do 31 grudnia 2024 r., jest inicjatywą mającą na celu pomóc kupującym po raz pierwszy w zebraniu depozytu potrzebnego do zakupu nowego domu lub mieszkania. W ramach programu można otrzymać ulgę podatkową od podatku dochodowego i podatku od odsetek od depozytów bankowych do wartości 30 000 euro. Ma zastosowanie do nowo wybudowanych nieruchomości do maksymalnej wartości 500 000 euro. Zasadniczo stworzony z myślą o terytorium Wielkiej Brytanii.

W Wielkiej Brytanii funkcjonuje też dodatkowo program „First Home”. To program kapitału własnego realizowany we współpracy państwa i banków. Ma pomóc kupującym po raz pierwszy w zmniejszeniu różnicy między depozytem a kredytem hipotecznym i ceną nowego domu. Może sfinansować do 30% wartości rynkowej nieruchomości lub 20%, jeśli ktoś korzysta też z „Help to Buy”.

Nabywcy otrzymują środki z programu w zamian za przejęcie przez program „First Home” częściowego udziału w nieruchomości. Przez pierwsze 5 lat nie ma opłat za tę usługę. „First Home” dotyczy nowo wybudowanych domów lub mieszkań tylko do określonej wartości, która obecnie waha się od 350 000 do 500 000 euro, w zależności od władz lokalnych.

W Gibraltarze trwają wciąż dyskusje, co jeszcze rząd mógłby zaproponować. Tymczasem część mediów zbulwersowana jest np. takimi informacjami jak ta o sprzedaży przez gibraltarskie władze resztek 50% udziałów w niektórych osiedlach prywatnemu funduszowi. Rząd tłumaczy takie ruchy chęcią pozyskania nowych środków na budowę kolejnych osiedli 50/50. Pozbywa się po prostu zamrożonych kapitałów. Jednak niektóre media alarmują, że to wyzbywanie się przez władze publiczne społecznego gibraltarskiego majątku i prywatyzowanie budownictwa o charakterze społecznym.

Jednak wymogi rynku i sytuacja finansowa związana z zadłużeniem publicznym mogą zmusić rząd do takich działań w stosunku do starszych osiedli. Najważniejsze jednak, żeby pozyskane w ten sposób środki były przeznaczone na finansowanie nowych projektów. Oczywiście będzie to możliwe do czasu, kiedy starczy na nie terenów pod zabudowę. Szczegóły obu brytyjskich programów „Help to Buy” i „First Home” można znaleźć tutaj.

Czy program 50/50 byłby dobry nad Wisłą?

Wydaje mi się, że programowi znad Cieśniny Gibraltarskiej można by się przyjrzeć w naszym kraju. Co prawda Polacy są mocno przywiązani do bezwzględnej własności kupowanych mieszkań czy domów, jednak cięcie kosztów dla nabywcy o 50% na wiele lat to gratka nie lada. Jest jedno „ale” – nie mogliby z takiego programu korzystać wszyscy ci, którzy w ostatnich latach postanowili być aktywni na rynku nieruchomości mieszkaniowych nie dla zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, a dla ulokowania swoich finansowych nadwyżek. Takich inwestorów było sporo. Zwłaszcza w okresie wysokiej inflacji i szybko rosnących cen nieruchomości, kiedy wydawało się, że taka inwestycja jest jedną z najlepszych na rynku.

Program 50/50 to typowy program do wykorzystania tylko dla osób chcących długoterminowo zamieszkać w konkretnym mieszkaniu. Jego plusem jest to, że nie podniesie cen na całym rynku, ani nie zablokuje nowo wybudowanych mieszkań jako aktywów inwestycyjnych czekających na lepsze czasy i dalsze wzrosty cen. Największym plusem jest to, że pozwala szybko zamieszkać w mieszkaniu, z którego nikt nas nie wyrzuci, a to, czy takie mieszkanie jest w 100% naszą własnością jest, moim zdaniem, sprawą drugorzędną. Wykup jest jednak możliwy, trzeba tylko cierpliwie poczekać.

Nie musi to być jedyny program mieszkaniowy. Ale może to być ciekawa alternatywa dla obecnie istniejących możliwości zakupu mieszkań i domów. Zamiast rządu dysponentami podobnego programu mogłyby stać się największe miasta, bo to do nich zjeżdżają młodzi ludzie w poszukiwaniu pracy i to w metropoliach brakuje najwięcej nowych mieszkań. Im większe zróżnicowanie oferty wsparcia budowy i kupna mieszkań, tym większa szansa, że młodzi ludzie będą mogli taniej i efektywniej, w zależności od swoich planów i możliwości finansowych, realizować potrzeby mieszkaniowe.

Więcej o historii Gibraltaru i aktualnej sytuacji mieszkaniowej tego brytyjskiego terytorium w opracowaniu urzędu statystycznego Gibraltaruw reportażu lokalnej telewizji GBC.

Czytaj też: Ile kosztuje wybudowanie metra mieszkania? Jakie rabaty można wytargować od dewelopera, a jakie od sprzedającego na rynku wtórnym? Co mówią liczby?

—————————————

Zobacz też wideo „Subiektywnie o Finansach” poświęcone tanim kredytom Donalda Tuska:

 

Źródło zdjęcia: Michal Mrozek/Alexander Awerin/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
55 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ppp
9 miesięcy temu

Na podstawie tego opisu – bardzo mi się ten pomysł podoba. Świetnie, że go opisaliście.
Obawiam się jednak, że u nas od razu podniosłaby się histeria rozmaitych wolnorynkowców, że „rząd coś rozdaje” – tym czasem aktualne problemy z demografią są spowodowane właśnie BRAKIEM takiego „rozdawnictwa”.
Pozdrawiam.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Ja tu widzę inne ryzyko: że w Polsce rząd nie potrafiłby tanio budować. Mieszkania w programie „Mieszkanie +” bywały droższe od „komercyjnych”

mirekk
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

O ile zrozumiałem w artykule nie chodzi o tanie budowanie, tylko o tanie sprzedawanie wybudowanych za normalne pieniądze mieszkań? Właśnie celem wsparcie nie-inwestorów.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  mirekk

No tak, ale żeby tanio sprzedać (czyli de facto udzielić finansowania) warto też w miarę tanio zbudować 😉

Rafał
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Państwo nie ma własnych kieszeni, więc niekoniecznie mu zależy to efektywnej kosztowo budowie.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Rafał

I to jest główny problem państwa – że cokolwiek buduje, to to nie są jego pieniądze. Często właśnie dlatego działalność państwa w różnych obszarach życia nie jest efektywna.

kris
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

I dlatego tutaj do zrobienia przez państwo jest prawo (za to tych 560 parlamentarzystów przecież dostaje wypłaty) i infrastruktura (to państwu lepiej wychodzi, albo inaczej — sektorowi prywatnemu jeszcze gorzej), a nie dotowanie tych czy innych biznesów ani nie fundowanie mieszkań (w całości czy częściowo) jakimś arbitralnie wybranym obywatelom. Osobną kwestią są mieszkania socjalne, ale te powinny funkcjonować na podobnych zasadach jak państwowe domy studenckie, z pewnym regulaminem, niedogodnościami i z założenia być ostatnią deską ratunku dla ludzi, którym się noga powinęła, świadczeniem z założenia tymczasowym. Jeszcze inną kwestią są domy opieki społecznej dla ludzi, którzy nie mają szans sami… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  kris

Nawet po uczynieniu dobrego prawa i infrastruktury nie ma żadnej pewności, że problem zniknie. I ten pomysł z artykułu jest pomysłem na drugą część rozwiązania.

Michał
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

„Klątwa” zamówień publicznych. Wiele towarów kupowanych przez państwo hurtowo jest tańsze w detalu.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Michał

I to mi się nigdy nie mieściło w tzw. pale, biorąc pod uwagę siłę negocjacyjną państwa i konsumenta

Monika
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A co tu sie ma nie mieścić? Rychu i Zdzichu muszą zarobić.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Monika

Jeśli mowa o Zdzichu: plan Zdzisława polegał jednak na czymś innym 🙂

robert
9 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Wystarczy zastrzec że w przetargu na budowę wygrywa druga oferta.

Maxio
9 miesięcy temu
Reply to  mirekk

Mieszkanie w Warszawie, jeśli mówimy o kosztach budowy (wraz z zatrudnieniem i zakupem działki) to 8-10k dla 5+ piętrowców. Każdy by za tyle chętnie kupił, a zdolność kredytowa nie byłaby problemem.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Deweloper od którego kupiłem mieszkanie zatrudniał.na etacie 4 osoby.
2 w biurze sprzedaży
2 pracowników technicznych.

Cała reszta to outsourcing, łącznie z nadzorem nad inwestycją.
Rząd pewnie powoła Urząd albo departament i zatridni 100 osób, a i tak wszystko zleci firmom zewnętrznym. Daletego państwowe budownictwo nigdy nie będzie szybsze ani tańsze.

robert
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wystarczy zrobić uczciwy przetarg. to taki przetarg w którym przy tej samej ilości punktów wygrywa druga oferta.

Alex
9 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Nadal nie rozumiem czemu mam sponsorować tych,co zwyczajnie nie oszczędzają,nie chcą sami zarobić na swoje mieszkanie. Ja sam odkładałem 10 lat – nie lazilem po knajpach,nie paliłem, nie miałem auta – mając niewiele więcej niż minimalne wynagrodzenie zaoszczędziłem na wkład własny i na wyposażenie, na resztę wziąłem kredyt. Teraz mlodzi chcą miec wysoki standard zycia z … socjalu – państwo da na mieszkanie, na żłobek, na przedszkole, itd.,ale nie zrezygnują z picia alkoholu,palenia papierosów czy codziennej kawy przed praca za 12 zl,itd. A system MdM byl też patologiczny – z kilku osób które znam i korzystały z dofina sowania żadna… Czytaj więcej »

Radek
9 miesięcy temu
Reply to  Ppp

To nic nie da. Zmiana w podaży może nastąpić tylko wtedy gdy będzie budować się dużo, a to oznacza że budować musi deweloper a nie jakiś urząd. W każdym większym mieście są już deweloperzy, mają doświadczenie i to im powinno się stworzyć warunki, np. poprzez oddanie gruntu. Wtedy deweloper który przystąpi do programu może sprzedać mieszkanie 3-4k za metr taniej, a grunt można by sobie wykupić od miasta np. po 3 latach. Zanim państwo-miasto stworzy spółkę, znajdzie ludzi którzy się znają i zakończy budowę to minie 5-6 lat. Efekt? Przepłacone, w za małej skali by zadziałać na rynek, kolejne pokolenie z… Czytaj więcej »

dms21
9 miesięcy temu
Reply to  Radek

No niestety, praktyka pokazuje, że to mżonki a deweloperzy wolą pompować swoje i tak wysokie marże niż schodzić z ceny metra. Nierealny pomysł. Trzeba by było przymusić.

Ale prawda jest taka że w Polsce i tak oddaje się działki deweloperom za bezcen, zmienia MPZP pod ich dyktando i ogólnie robi dobrze.

jaa
9 miesięcy temu

no na pewno to sprawiedliwsze niż dopłacanie do mieszkania w centrum miasta. Zakładam, że jak rząd by budował, to raczej na terenach tanich, na obrzeżach. Oczekujesz wsparcia ? – to masz mieszkanie na peryferiach, za pół ceny. Chcesz mieszkać w centrum? To kup takie droższe mieszkanie samemu

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  jaa

Tak, z pewnością to daje większe możliwości zarządzania kosztami budów i ryzykiem lokalnych baniek nieruchomościowych

Hieronim
9 miesięcy temu
Reply to  jaa

„Obrzeża Gibraltaru” to jednak dość egzotyczna konstrukcja

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

Osiedle na plaży, daleko od szos… tfu, skały 😉

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Obtzeza Gibraltaru to już Hiszpania. Znam osoby które dojeżdżają codziennie do pracy do Gibraltaru a mieszkanie wynajmują w Hiszpanii bo jest taniej.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

Też prawda

jaa
9 miesięcy temu
Reply to  Hieronim

mowa w artykule jest o przeniesieniu tego pomysłu do Polski. Co wnosi pana komentarz? Czy to, że Gibraltar jest mały oznacza, że przy podobnym programie w Polsce nie można byłoby budować na obrzeżach miast, tam gdzie jest tania ziemia, aby mieszkania w ramach pomocy były tańsze?

Alex
9 miesięcy temu
Reply to  jaa

Środki panstwa powinny być kierowane na rewitalizacje starych zasobów
Dzięki temu utrzymano by zatrudnienie w usługach (budowlance), podniósłby się status centrów miast, a deweloperzy nie windowaliby cen. Do tego nie trzeba byłoby budować infrastruktury poza centrum np.szkol itp.bo te już są wybudowane.

kris
9 miesięcy temu

Nie wszyscy Polacy muszą mieszkać w centrum jednego z pięciu miast. Nie wszystko musi się kręcić wokół Warszawy (np. był kiedyś pomysł przeniesienia MF do Katowic, ale na pomyśle się skończyło). Każda taka ingerencja, czy to dopłaty do banków/firm budowlanych, czy jakieś takie propozycje jak z artykułu, to nawet nie jest nieudolna próba naprawienia problemu, tylko raczej całkiem udana próba jego przykrycia. Dlaczego w Polsce AD 2025 uważa się, że nie stać nas na pociągnięcie kilka kilometrów dalej kabla, rury, drogi czy torów? Infrastruktura — to jest odpowiedź numer dwa na problem z dostępem do mieszkań (bo odpowiedzią numer jeden… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  kris

Tak, punkt pierwszy to spowodowanie, żeby mieszkanie nie było preferowaną podatkowo inwestycją

Alf/red/
9 miesięcy temu
Reply to  kris

Do Katowic jest już przeniesione Ministerstwo Przemysłu, przynajmniej formalnie, nie wiem na ile sami urzędnicy. Finanse to raczej do Poznania 😉

Monika
9 miesięcy temu
Reply to  Alf/red/

Nie przenoście nam stolicy do Katowic…

Radek
9 miesięcy temu
Reply to  kris

Dokładnie tak! W tekście też jest „znalezienie działki pod budowę osiedla mieszkaniowego w przyzwoitej odległości od centrum” jakby to centrum pełne korków, turystów i pijanych było niewiadomo jakim cudem mieszkania. Miasta mają dane i same już zauważyły problem wyludniających się centrów, które zostały przejęte przez hostele, najem krótkoterminowy i firmy. Kluczem jest transport. Miasto które ma sprawny transport obsługuje mieszkańców nie z 5km ale 50km od centrum, na co składa się ruch pieszy, rowerowy, autobusowy, tramwajowy, samochodowy, metro i kolejka podmiejska. Wtedy okazuje się, że można mieszkać w dużym mieście przez które jedzie się autem godzinę lub za 2/3 ceny… Czytaj więcej »

Jacek
9 miesięcy temu

Mała poprawka Polska jest kilkadziesiąt tysięcy razy większa od Gibraltaru.Pozdrawiam.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Panie Jacku, w tekście coś trzeba poprawić?

K.T
9 miesięcy temu

To żadna nowość – od wielu lat „właściwa” Wielka Brytania posiada instytucje współudziału – „shared ownership”. Deweloperzy – będący często również zarządcami nieruchomosci komunalnych budują takie mieszkania, gdzie zwykle można początkowo kupić 25% udziału (reszta to proporcjonalny czynsz) a potem można dokupić udziały w 25% blokach (w Londynie chyba min. 12.5% I kolejne kroki to też 12.5% – ale głowy nie dam). Jest to ciekawy sposób żeby zostać właścicielem pierwszego mieszkania, aczkolwiek patrząc na czynsze – nie zawsze najtańszy. Chociaz dla wielu ludzi ma to sens. Wadą tego rozwiązania jest to, że w przypadku sprzedaży trzeba się liczyć z warunkami… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  K.T

Dzięki za uzupełnienie!

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  K.T

Mi się podoba kredyt na 100 albo nawet 200 lat. Właściwie to spłaca się tylko odsetki, czyli wynajmuje od banku. Spadkobiercy niech się martwią.

RAFAL
9 miesięcy temu

U nas to nie przejdzie . Quasipanstwo zrzekło się problemu mieszkaniowego w 1989 roku . Wzorem anglosasów . Jeden z podstawych problemów z głowy . To jeszcze oddech Balcera . Jednemu dołozyc żeby nie uniósł worka z kasą a drugiego zgnoic, bo widocznie głupi i leniwy . Prezesom , zarządom , tzw managerom po 100 tys na m- c się należy . Tacy zdolni . A innym tępakom 3 tys to za dużo . I jeszcze cynicznie i bezczelnie ,, nie ma darmowych obiadów ” za Miltonem . Ale to tylko hasełko dla plebsu .Taki to system po prostu .

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

Ech…

Jarek
9 miesięcy temu

Tak sobie myślę, że wspieranie migracji urzędów poza stolicę, a także i jakaś ulga dla firm za wprowadzanie pracy zdalnej to mógłby być ciekawy sposób. Sporą część pracy biurowej można wykonać zdalnie. Programista czy urzędnik pracujący zdalnie z miasta powiedzmy powiatowego – mniejsze miejscowości się nie wyludniają, babcia na miejscu, żeby zając się dziećmi, więc wspieranie demografii, podatki trafiają do lokalnego samorządu i nie nadmuchuje bańki nieruchomości w dużym mieście. Same zalety.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Jarek

Oczywiście, że decentralizacja ma sens, o ile jest przemyślaną strategią wspieraną przez państwo

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Jarek

Tymczasem jest odwrotnie. Firmy wolą być zarejestrowane w Warszawie bo się gubią w gąszczu innych firm i skarbówka tak się nie przyglada jak na prowincji.

Maciej
9 miesięcy temu
Reply to  Jarek

Nie rozumiem prawicowego fetyszu przenoszenia urzędów centralnych (hasło Trumpa o osuszeniu bagna w Waszyngtonie). Większość ludzi przyjeżdża do Warszawy i innych miast aby pracować w korporacjach. Urzędy są w Warszawie od PRLu a nawet II RP. Kilka przykładów: – Główny Urząd Miar (utworzony w 1919 roku) – Główny Urząd Statystyczny (utworzony w 1918 roku) – Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej (utworzony w 1918 roku) – Główny Urząd Geodezji i Kartografii (utworzony w 1945 roku) – Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych (utworzona w 1951 roku) – Wyższy Urząd Górniczy (utworzony w 1922 roku) – Polski Komitet Normalizacyjny (utworzony w 1924 roku) – Urząd… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Ale ważny urząd dowartościowuje i zwiększa prestiż miasta, co przekłada się na pieniądze, inwestycje…

Maciej
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

50 i 70 lat temu średnie miasta nie miały problemu z odpływem mieszkańców a urzędy centralne były w Warszawie. Zły trop.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Ale to było 50 lat temu. Świat się zmienia, logistyka się zmienia, mechanizmy rozwoju aglomeracji się zmieniają

Maciej
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Dlaczego Ukraińcy albo inni obcokrajowcy mogą kupować nieruchomości w Polsce? Swobodny przepływ kapitału powoduje problem nie urzędy w Warszawie.

Nieruchomości w Polsce zaczęły szybko drożeć po wejściu do Unii z powodu swobodnego przepływu kapitału.

Potrzebne jest rozwiązanie jakie chce wprowadzić premier Hiszpanii czyli 100 procent podatku od wartości nieruchomości kupionej przez obcokrajowca spoza Unii. Na początek może być, ale ja bym rozszerzył na wszystkich mieszkańców Unii, którzy nie urodzili się w Hiszpanii.

To jest realne rozwiązanie problemu a nie durnoty z przenoszeniem urzędów.

Ograniczenia w swobodzie przepływu osób również są wskazane, ale dajmy się najpierw wykazać AfD w Niemczech.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej

AfD to niech się lepiej nie wykazuje, bo poza rozwiązaniem swoich problemów nieruchomościowych mogą próbować rozwiązać nasze w ramach programów wspierania budownictwa pod hasłami: „Drang nach Osten” i „Blitzkrieg”

Artist
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Tlumaczeę:
Obcojrajowiec z poza Unii moze tylko kupic posiadajac katre pobytu (tymczasowego lub dlugoterminowego) którą dostaje pracując w Polsce od wielu lat wiec placi podatki oraz jest konsumentem.
Płacąc przez wiele lat, nie widze problemu dlaczego taka osoba nie może wziąć kredyt na mieszkanie 🙂

Ale tu widze Pan wspomina o AfD wiec chyba trudno bedzie panu to zrozumieć.
Pozdrawiam

Jarek
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej

Bo mieliśmy gospodarkę centralnie sterowaną i podejmowano decyzje centralnie, gdzie postawić nową fabrykę czy kombinat. A wokół fabryk osiedlali się pracownicy. Jak teraz duże firmy otwierają się w 5ce największych miast, to tam młodzi migrują za pracą

Stef
9 miesięcy temu

260 000 funtów to połowa ceny? Czyli domek kosztuje 520 000 GBP? To drożej niż w Londynie.

Karlos
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

Domki w Londynie to okolo £1m i to kawal drogi od centrum… Pol miliona to przecietny domek 100km od Londynu 😉 Pozdrowienia z UK

Adam
9 miesięcy temu

Panie Macieju, Mamy z żoną dwie dorosłe córki. W latach 90tych nie było nawet kredytu hipotecznego. Na pierwsze mieszkanie musieliśmy wziąć kredyt konsumpcyjny. Nie było żadnych programów pomocowych typu 800+, babcia +, żłobek +, niania + i inne dotacje dla nierobów. Cała pensja żony szła na spłatę raty kredytu. I daliśmy radę, a dzieci są wykształcone i mają już swoje dzieci. Dzisiaj młodzi są roszczeniowi, od razu chcieliby być dyrektorami ze służbowym samochodem, komórką itp. Nic od siebie. A jak już się zdecydują na dziecko, to najlepiej, żeby było w 24godzinnym żłobku-przedszkolu-szkole z internatem. Może czas najwyższy zostawić ich i… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Adam

Zgadzam się, młodzi są dziś roszczeniowi. Kiedy ja „robiłem” i wychowywałem dzieci też nie było jeszcze żądnych programów wsparcia. Za posiadanie dzieci państwo waliło pałą po głowie na każdym kroku, a nie pomagało. Kłopot w tym, że oni – poza tym, że są roszczeniowi – uważają się również za pokrzywdzonych, że im nikt nie dał mieszkania za 5% wartości, a wszystkie kierownicze stanowiska są zajęte przez staruchów po 50-tce. Trochę w tym racji jest, ale to poczucie pokrzywdzenia przełoży się na poczucie, że powinniśmy ich utrzymywać my, a nie ich dzieci

robert
9 miesięcy temu

przywrócić dużą ulgę budowlaną z 90-tych. to przywróci normalne stosunki w budowlance. gdzie dziś króluje zysk dewelopera i zarobki na czarno.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu