7 kwietnia 2019

Rząd (niechcący) pokazał, co czeka nauczycieli w Polsce? Ilu zostanie bez pracy? Policzyłem „etatouczniogodziny” i… wszystko jasne

Rząd (niechcący) pokazał, co czeka nauczycieli w Polsce? Ilu zostanie bez pracy? Policzyłem „etatouczniogodziny” i… wszystko jasne

Nauczyciele twardo żądają podwyżek pensji. Rząd obiecuje, że dyplomowany nauczyciel już(?) za cztery lata zarobi miesięcznie 5700 zł na rękę pod warunkiem, że… więcej godzin spędzi przy tablicy. Ilu nauczycieli przestanie być potrzebnych i to nie tylko z tego powodu? I co można zrobić, żeby jednak byli potrzebni? Spróbowałem policzyć

Atmosfera na linii rząd-nauczyciele gęstnieje z godziny na godzinę i nie wiadomo, jak to się skończy. Nauczyciele chcieli 1000 zł podwyżki, teraz chcą 30% podwyżki od obecnego wynagrodzenia, które – przynajmniej oficjalnie, bo niektórzy nauczyciele raportują, że zarabiają mniej – wynoszą:

Zobacz również:
  • 3045 zł brutto w przypadku nauczyciela stażysty (2188 zł na rękę),
  • 3380 zł brutto w przypadku nauczyciela kontraktowego (2421 zł na rękę),
  • 4385 zł brutto w przypadku nauczyciela mianowanego (3121 zł na rękę),
  • 5603 zł brutto w przypadku nauczyciela dyplomowanego (3970 zł na rękę).

Te 30% w przypadku nauczycieli o najniższym stopniu zawodowym oznaczałoby już tylko 650 zł na rękę więcej, a w przypadku nauczycieli mianowanych i dyplomowanych – 1000-1200 zł. Tak czy siak, mówimy o przeznaczeniu na podwyżki przez podatników ok. 13-15 mld zł. Wiadomo, że rząd te pieniądze ma, ale zamiast na poprawę sytuacji w szpitalach (ludzie umierają na SOR-ach, ale kogo to obchodzi?) i szkołach – woli je przeznaczać na oferowanie wyborcom przekazów pieniężnych (o tym, czym różni się mądry polityk od pośrednika finansowego, poczytajcie tutaj).

Ze statystyk pokazywanych przez GUS wynika, że mniej więcej połowa nauczycieli pracujących obecnie z naszymi dziećmi ma najwyższy stopień „wtajemniczenia”, czyli mają szansę na tę najwyższą pensję – choć, jak powiadam, nauczyciele raportują, że dostają realnie znacznie mniej. I że harują jak woły, po 40-45 godzin tygodniowo przy oficjalnym pensum 18 godzin.

O tym, ile powinni zarabiać w Polsce nauczyciele według nas – uwzględniając realną liczbę wypracowywanych godzin, stopień trudności tej pracy (konieczność utrzymywania skupienia level hard), jak również większą niż w przypadku zwykłych śmiertelników liczbę dni wolnych – przeczytacie w artykule pod tym linkiem. Zapraszam do poczytania tekstu, jak i komentarzy, z których większość jest mądrzejsza niż sam tekst.

Czytaj też: Na co idą pieniądze z podatków? Ta jedna liczba pokazuje, że staczamy się w przepaść

Rząd do nauczycieli: duże podwyżki, ale… wyższe pensum

Dzś zajmę się propozycją, którą dla nauczycieli przygotował rząd. Jest ona o tyle ciekawa, że pokazuje (prawdopodobnie rząd odsłonił to „niechcący”, choć może i trochę celowo?), jak będzie wyglądała w Polsce przyszłość nauczycieli. Propozycja rządu jest następująca: zwiększenie pensum w zamian za większe pieniądze. Pomysł firmowany przez wicepremier Beatę Szydło ma dwa warianty:

  • przy 22 godzinach pensum: w 2020 r. nauczyciel dyplomowany miałby 6128 zł brutto, a w 2023 r. – 7704 zł.
  • przy 24 godzinach pensum: w 2020 r. nauczyciel dyplomowany miałby 6335 zł brutto, a w 2023 r. – 8100 zł (czyli 5700 zł na rękę).

Brzmi dobrze, ale tylko na pierwszy rzut oka. Bo jeśli spojrzeć drugi raz, to wydaje się to perfekcyjnym sposobem na pozbycie się z zawodu dużej części nauczycieli. Nie twierdzę, że nie będzie to i tak konieczne, ale fakt jest taki, że propozycja rządu takie ma właśnie drugie dno. Bo więcej zajęć przy tablicy „przypisanych” do jednego nauczyciela oznacza, że etatu zabraknie dla innego. Ten jeden zarobi więcej, a ten drugi będzie musiał sobie znaleźć inną robotę.

Zwiększenie pensum tym mocniej wpłynie na liczbę potrzebnych w Polsce nauczycieli, że jednocześnie mamy coraz mniej dzieci do uczenia. Owszem, można obstawić, że gdyby coraz mniejszą liczbę uczniów uczyła ta sama liczba nauczycieli, to poziom edukacji w kraju wzrośnie. Jakoś tego nie widać, choć właśnie tak z relacją liczba uczniów do liczba etatów nauczycielskich było. Poniżej podaję liczbę uczniów w szkołach i przedszkolach w kilku przykładowo podanych latach (dane z raportów GUS):

  • 2000 – 7.404.385
  • 2006 – 6.550.013
  • 2018 – 4.905.435

W wieku 7-12 lat (czyli podstawówka sprzed reformy PiS) mieliśmy dziesięć lat temu 3,17 mln uczniów, a teraz mamy 2,3 mln. W wieku 13-15 lat, czyli gimnazjalnym, było 1,81 mln dzieci, a teraz jest milion. W wieku ponadgimnazjalnym było 1,81 mln uczniów, a teraz jest 1,05 mln. Przedszkolaków nie brałem pod lupę, choć w ich przypadku może byłoby ze statystykami ciut lepiej.

Jak widzicie – liczba dzieci do uczenia spada na łeb, na szyję. W ciągu niespełna 20 lat ubyło 2,5 mln młodych ludzi pobierających edukację od przedzkola do Opo… tfu, do matury. Z kolei jak się weźmie liczbę zatrudnionych w szkołach nauczycieli, to dużych zmian w liczbie etatów nie widać. Dziesięć lat temu w podstawówkach mieliśmy 184.000 etatów, a teraz – 223.000 etatów. W gimnazjach było 113.000 etatów, a jest 66.000. W szkołach ponadgimnazjalnych było 109.000, a jest 117.000 etatów.

Sumując wszystko, wyjdzie, że w ostatniej dziesięciolatce przy mniejszej o 1,6 mln liczbie pobierających edukację dzieci i młodzieży liczba nauczycieli mniej więcej oscyluje na tym samym poziomie – 406.000 etatów. Być może liczba nauczycieli spada, a tylko liczba etatów się nie zmienia?

Czytaj też o tym: W polską służbę zdrowia uderzy tsunami. Ludzie będą umierali na ulicach. Oto pięć rzeczy, które musimy szybko zrobić, żeby się uratować

Wyższa pensja za wyższe pensum. Ile nauczycieli przestanie być potrzebnych?

No i teraz nałóżmy na to propozycję rządu, żeby zwiększyć pensum do 22-24 godzin. Skupię się na tej bardziej radykalnej propozycji, żeby wyniki były „wyraźniejsze”. Żeby obliczyć, ilu nauczycieli przestanie być potrzebnych, wymyśliłem wskaźnik etatouczniogodzina. Powstaje on, gdy pomnożę liczbę etatów nauczycielskich razy liczbę godzin w pensum i otrzymany wynik podzielę przez liczbę uczniów uczęszczających do szkół.

Na chwilę obecną wskaźnik etatouczniogodziny (EUG) wynosi 1,68 i powstał po przeprowadzeniu takiego obliczenia:

  • 406.000 etatów x 18 godzin pensum = 7.308.000 etatogodzin / 4.350.000 uczniów = 1,68 etatogodziny na ucznia (EUG)

Przyjmijmy teraz, że pensum rośnie do 24 godzin miesięcznie, zgodnie z propozycją rządu. W takiej sytuacji EUG rośnie do 2,24.

  • 406.000 etatów x 24 godziny = 9.744.000 etatogodzin / 4.350.000 uczniów = 2,24 etatogodziny na ucznia

Jeśli mamy więcej godzin przy tablicy i tyle samo uczniów, to jakaś część nauczycieli stanie się niepotrzebna. Ilu konkretnie? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, sprawdziłem przy jakiej liczbie etatów EUG wróci przy wyższym pensum do „bazowego” poziomu 1,68. Ten poziom to… 305.000 etatów. Oznaczałoby to, że co czwarty nauczyciel stałby się niepotrzebny.

  • 305.000 etatów x 24 godziny = 7.320.000 etatogodzin / 4.350.000 uczniów = 1,68 etatouczniogodzina (EUG)

No dobra, ale przecież liczba uczniów nie musi być constans. Jeśli do tej pory spadała w tempie jakieś 240.000 uczniów rocznie, to dlaczego w przyszłości ma być inaczej? Nie analizowałem dokładnie tablic przyrostu naturalnego, ale przyjmijmy założenie, że przez najbliższe cztery lata liczba uczniów w różnych szkołach będzie spadała w tempie o połowę wolniejszym niż do tej pory (czyli o 120.000 rocznie). A więc za cztery lata będziemy mieli już nie 4.350.000 uczniów, lecz tylko 3.850.000.

Jeśli do rachunku włożymy obecną liczbę etatów, większe pensum i mniej uczniów, to uzyskamy…

  • 406.000 etatów x 24 godziny = 9.744.000 etatogodzin / 3.850.000 uczników = 2,53 etatogodziny na ucznia (EUG)

Zgodnie z założeniem chcemy doprowadzić liczbę etatów w nowej sytuacji do takiej liczby, żeby EUG „wróciło” do poziomu startowego, czyli 1,68. Poziom etatów, przy których to następuje wynosi… 270.000. To oznaczałoby, że niepotrzebna będzie aż jedna trzecia nauczycieli.

  • 270.000 etatów x 24 godziny = 6.480.000 etatogodzin / 3.850.000 uczniów = 1,68 etatogodzina na ucznia (EUG)

A co to wszystko oznacza dla budżetu państwa? Ano dziś nauczyciel dyplomowany zarabia 5.600 zł brutto, zaś rząd chciałby, żeby zarabiał 8.100 zł brutto, czyli o 40% więcej. Jednocześnie z rachunków wynika, że przy mniejszej liczbie uczniów i większym pensum może być niepotrzebnych ok. 30% nauczycieli. Wzrost budżetu na wypłaty dla nauczycieli będzie zatem bardzo umiarkowany, bo zamortyzuje go ubywanie etatów.

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach”zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!

Mniej uczniów? Mniej nauczycieli? Jeśli szkoła ma być lepsza, to…

Oczywiście ten rachunek ma kilka wad. Po pierwsze: ten rachunek zakłada, że nauczyciele nadal harują jak woły po 40-46 godzin. Gdyby przyjąć, że większe pensum oznacza jednocześnie zmniejszenie liczby zajęć „pozatablicowych”, to nauczycieli byłoby potrzebnych więcej.

Po drugie: można przyjąć, że chcemy wykorzystać wzrost pensji nauczycieli do nowego sformatowania szkół i zmian w programie takich, które przystosują Polskę do XXI wieku. Bardziej indywidualne podejście do uczniów, nowe programy, nowe przedmioty, szkoła deluxe. Wtedy potrzebujemy więcej nauczycieli pracujących mniej, ale za to mądrzej. Czyli – „mówiąc” wskaźnikiem, który obliczałem – wyższego EUG.

Bo tym, czego potrzebujemy przede wszystkim, jest odwrócenie tego wykresu, który przynosi wstyd partii rządzącej. To się nie miało prawa wydarzyć w kraju tak szybko się rozwijającym jak Polska (wykres z raportu GUS):

Jak można było dopuścić do tego, że wydatki na naukę naszych dzieci nie są w stanie nawet dogonić wzrostu PKB? Ten wykres pokazuje w dodatku, że państwo w ogole przestało wspierać szkoły większymi pieniędzmi z budżetu centralnego (to ten niższy, jaśniejszy słupek), wzrost wydatków na szkoły jest zasługą głównie samorządów. Ale to – jak widać po spadającej linii obrazującej relację nakładów na szkolnictwo do szybko rosnącego PKB – nie wystarcza.

Po trzecie: ten rachunek nie uwzględnia, że nauczycieli będzie ubywało przez to, że są statystycznie coraz starsi – średnia to już ponad 50 lat – i będą przechodzili na emeryturę. Spadek liczby etatów będzie więc w takiej sytuacji zamortyzowany wzrostem liczby nauczycielskich emerytów. Nie wiem, jak dziś wygląda sytuacja z odchodzeniem nauczycieli na wcześniejsze emerytury, ale jeszcze kilka lat temu wyglądała tak:

Tym niemniej bolesna prawda jest taka, że uczniów mamy coraz mniej i przy zachowaniu obecnych standardów i wyższego pensum będzie potrzeba znacznie mniej nauczycieli. Jeśli jednak chcemy podwyższyć standardy, to musimy lepiej płacić nauczycielom i nie zmniejszać ich liczby proporcjonalnie do liczby uczniów oraz do wyższego pensum. Tylko nie jestem pewny, czy obecnie rządzący nami politycy mają właśnie taki plan.

ilustracja tytułowa: giovannaco/Pixabay.com

 

Subscribe
Powiadom o
42 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Karol
5 lat temu

Super artykuł, ciekawe spostrzeżenia.

Krzysztof
5 lat temu

Lubię czytać Twój blog, ale niektóre artykuły wydają mi się stronnicze, np. ten. Cofnąłem się pamięcią i przeanalizowałem pracę nauczycieli, którzy mieli za zadanie przekazać moim Kolegom oraz mnie wiedzę. Wnioski są naprawdę przykre, belfrów z powołania, którzy wkładali serce w nauczanie mogę policzyć na palcach jednej ręki. Reszta jedynie „odbębniała” lekcje. Dlaczego zatem wynagradzać ludzi wykonujących swoją pracę nierzetelnie ? Znasz takie zakłady, gdzie nobilituje się leni ?

Kamil
5 lat temu
Reply to  Krzysztof

Oczywiście, że taki system „nobilitujący leni” (i wszelkiej masy patologię generujący) znamy — budżetówka. Państwowe szkoły pozamykać (lub ograniczyć do absolutnego minimum, gdzie rzeczywiście dla obowiązku szkolnego i szkoły państwowej alternatywą jest zostawienie dzieci w domu), na ich miejsce otworzą się od razu prywatne. Nie pasują zarobki w prywatnych? To można szukać pracy gdzie indziej (to tak w teorii, bo w praktyce wyrosną tysiące związków zawodowych, licencji, pozwoleń, zezwoleń, przywilejów zawodowych i pewnie ostatecznie rola „prywaciarza” ograniczy się do podnajmu powierzchni szkole sterowanej według widzi mi się jakiegoś ministra czy innego takiego).

Maciej
5 lat temu

I dla mnie bajka. Patrząc z poziomu obywatela – nie chcę utrzymywać nadmiaru nauczycieli. Lepiej żeby zostało 2/3 dobrze opłacanych, a ta 1/3 – zakładam że zwalniamy najgorszych pracowników oświaty niech znajdzie dla siebie inne miejsce. Dla zwolnionych będzie ciężko, współczuję, ale tego oczekuję od rządu.
Idąc dalej mogą jeszcze zwolnić połowę urzędników (oczywiście nie zwolnią bo to wierny elektorat) i część odzyskanych pieniędzy przeznaczyć na przykład na służbę zdrowia.
Dalej – koniec dopłacania do nierentownych kopalń, prywatyzacja górnictwa.
Rozmarzyłem się;)
PS. Większość świadczeń socjalnych, w tym 500 plus również chciałbym wycofać.

YYY
5 lat temu
Reply to  Maciej

„Lepiej żeby zostało 2/3 dobrze opłacanych, a ta 1/3 – zakładam że zwalniamy najgorszych pracowników oświaty ”

Właśnie to jest utopia. 🙂 Zostaną ci którzy mają znajomości, którzy nie mają innych lepszych opcji oraz ci z powołania. Ci najlepsi lub którzy będą mieli dość tej ciągłej nagonki po prostu odejdą. I edukacja będzie degradowana dalej.

Damian
5 lat temu
Reply to  Maciej

Wszyscy wiemy, jak już wspomniałeś, że urzędników może co najwyżej przybywać, a kopalnie przestały już być w większości opłacalne i wydobycie wygląda na zasadzie „jest coś to bierzemy”
500+ odjąć z podatku dochodowego, wtedy Ty jako pracujący płacisz znacznie mniej haraczu, a patologia nie ma kasy na popijawy
Co do nauczycieli będę stronniczy, niestety, bo sam mam własną, prywatną, nauczycielkę (<3) oraz na szczęście spotkałem więcej niż mniej ty h nauczycieli z "powołania"

JoC
5 lat temu
Reply to  Maciej

ale nie będą dobrze opłacani …bo teraz mając 18 godzin + te 6 godzin jako nadgodziny zarobię więcęj niż po „podwyżce”. Dodatkowo 30 % na bruk. Dosyć duża bezczelność, żeby przy okazji strajku proponować obniżkę i zwolnienia grupowe ….

Gośka
5 lat temu

Jestem nauczycielem z trzydziestoletnim stażem. Moja praca to moja pasja. Mam uznanie rodziców i uczniów. Nie mam żadnych obciążeń typu spłata pożyczki. Moja pensja jest niższa niż 3000 zł na rękę. Mam już dość bycia SIŁACZKĄ!

Krzysztof
5 lat temu
Reply to  Gośka

A w czym Twoja praca jest lepsza od pozostałych profesji, w których gratyfikacje wyglądają podobnie albo są niższe ? Nadmienię, że w tych pozostałych tydzień pracy wynosi 40 godzin i 12 miesięcy w roku na okrągło.

YYY
5 lat temu
Reply to  Krzysztof

W tym że od niej zależy w dużej mierze na kogo wyrosną nowe pokolenia.

Gdybym nie trafił na kilku nauczycieli z powołania nie wiem jak potoczyła by się moja przyszłość. Ale będąc uczciwymi kilku wyrzuciłbym od razu.

Dariusz
5 lat temu
Reply to  Krzysztof

Ok. Załóżmy, że kasujemy państwową oświatę i zostają tylko szkoły prywatne. Niech godzinę pracy poszczególnych nauczycieli (ich fachowość i zaangażowanie) wyceni wolny rynek. 🙂 Ale teraz pomyślmy ile kosztuje godzina pracy zwykłej opiekunki do dziecka. A ile będzie kosztować godzina takiej opiekunki, która nasze dziecko jeszcze czegoś nauczy. To teraz tą godzinę pomnóżmy przez 12 ( przeciętna ilość dzieci w klasie 24 na 2 nauczycieli). Pozdrawiam.

Witek
5 lat temu
Reply to  Gośka

Siłaczki z misją to niestety pozostałość PRL. Potrzebujemy kompetentnych profesjonalistów. Zredukować o 1/3 liczbę etatów- reszcie płacić za 40h( 20h przy tablicy) , przy równoważnym czasie pracy- wymagana obecność w szkole i praca na jej rzecz .

YYY
5 lat temu
Reply to  Witek

Świetnie. Znam wielu którzy biora to od dziś.
Pokaż mi tylko szkole która jest na to przygotowana?
Tzn stanowiska pracy. Sale (nie pisze pokoje) biurka, komputery. Jak masz kilkudziesięciu nauczycieli czasem Poland 100 to pokój nauczycielski z krzesłami czy fotelami nie wystarczy.
Jeżeli ma być 8 h dziennie to rozumiem że wywiadówki są w wciągu tego czasu? Bo o 9 lub 12? Już widzę to larum
Nauczyciel jak wiele innych zawodów ma specyficzny charakter. Trzeba zmian ale trzeba też mieć na uwadze pewne odrębności

Witek
5 lat temu
Reply to  YYY

Swietnie. Przygotowac szkole mozna w 3 miesiace, znacznie nizszym kosztem niz na podwyzki dla wszystkich tzw „misjonarzy” (widac ich misje w czasie egzaminow w tym roku). Niby dlaczego wywiadowki mialyby byc tak wczesnie? Rownowazny czas pracy- czytaj ze zrozumieniem. Wywiadowki, wycieczki,zawody powinny wchodzic do czasu pracy. Rownowaznego. A szkola pownna byc otwarta w wakacje- z zajeciami dla chetnych.

Dariusz
5 lat temu
Reply to  Witek

Super. 150 nauczycieli na jeden komputer i drukarkę :).

Ania
5 lat temu
Reply to  Dariusz

Eee tam. Przynosiliby swoje. Tak jak do tej pory.
PS. Drukarkę do pokoju nauczycielskiego zakupił mój mąż, na tusz zrzucamy się regularnie. Tak jest z każdą rzeczą, z najmniejszym drobiazgiem. O tym jednak się nie mówi.

Ania
5 lat temu
Reply to  Witek

Ale warunki do tej pracy oraz materiały i komputer będą oczywiście zapewnione? Bo jeśli tak to wchodzę w to.

Nauczyciel
5 lat temu

Witajcie, jako nauczyciel z 9letnim stażem w gimnazjum mogę przyznać śmiało że mój tydzień pracy to ok. 19h pensum. Do tego dochodzi ze 2h sprawdzania projektów/sprawdzianów tygodniowo. Przygotowanie do zajęć to praca jedynie na pierwszy rok, wtedy gdy musiałem zapoznać się z programem i ustalić merytoryke na każdą lekcję. Teraz spędzam maks. 15min na drukowanie i zmianę pytań z puli na sprawdziany. Konsultacje po lekcjach to zaplanowana 1 godzina tygodniowo. Łącznie wychodzi 23h tygodniowo. Moim zdaniem to godziwe pieniądze za taki czas pracy. Niemal 3100 netto. Pracuje mimo wszystko około 40h tygodniowo gdyż udzielam korepetycji za które pobieram 40-50 zł… Czytaj więcej »

YYY
5 lat temu
Reply to  Nauczyciel

Piszesz nieprawdę. Nie możesz być nauczycielem. To nie przystaje do rzeczywistości.
Jakie 2h na sprawdzenie sprawdzianów???
120 min na 30 osób daje 4 minuty na jeden sprawdzian!!!
Sprawdzenie kartkówek zajmuje więcej.
1h spotkań? :)) Jak są te rady po kilku przed końcem półrocza i roki te ich kilka po kilka godzin.
Program zmienia się regularnie. Nie da się jechać na szablonie (choć pewnie tacy się również zdarzają).
Korepetycje… Mit jakich mało. Kto może ten może. I nie za takie pieniądze.

Cwanych jest mało
5 lat temu
Reply to  YYY

Pewnie jest cwaniakiem, który wie jak zarobić a nie taką babunią po 50-tce co umie jedynie dzieci robić i wyciągać jedną pensję 😉
W dzisiejszych czasach na jednym etacie się nie dorobisz.

Mateusz
5 lat temu
Reply to  YYY

czy rzeczywiście taki mit? Różne miasta i różne przedmioty mają odmienne stawki ale korepetytor z dobrą opinią może naprawdę dobrze zarobić. Proszę sobie poszukać rynkowych ofert, np. tu: https://www.e-korepetycje.net/dolnoslaskie/wroclaw/fizyka

Korepetytorka
4 lat temu
Reply to  Mateusz

https://buki.org.pl/ tu też można zobaczyć.

Romario
5 lat temu
Reply to  Nauczyciel

Przecież od razu widać, że zalatuje trollem

Karolina
5 lat temu
Reply to  Romario

Nie powiedziałabym, że trollem. Są nauczyciele, którzy dużo biorą za korki (godzina z historii na poziomie liceum to 100 zł), Wos 50 zl, ang 60.

anonymous
5 lat temu

Panie Macieju czy będzie artykuł co się będzie bardziej opłacać: dzieci czy świnie? Może się okazać że nauczycielom bardziej będzie się opłacało trzymać świnie gdyż kaczan ogłosił programy swinia+ i krowa+.

Antoni
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jakby zrobić analizę to wszyscy moglibyśmy się mocno zdziwić. Prosty przykład młody rolnik po przejęciu gospodarstwa może dostać 50 000 zł. To jest 8 lat pobierania 500+.

YYY
5 lat temu
Reply to  anonymous

Kupić krowę, świnie i rodzic dzieci…
Brawo…

Łukasz
5 lat temu

Pensum to jest dla mnie efektywny czas pracy nauczyciela skutkujący praca z dziećmi. Reszta to kosztowny naddatek i biurokracja. Już w tej chwili niektórzy nauczyciele biorą 1.5 pensum. Da się? Same dzieci mają zadań do domu jak nigdy, jakoś nauczyciele o tym milczą bo to niewygodne. Ilość sprawdzianów to kolejny idiotyzm nauczycielski a potem płacz że tyle sprawdzenia. I nie bierzcie tych widełek bo w KN jest dziesiątki dodatków o których tu brak jakiejkolwiek informacji. Plus kuriozum że nauczyciela ocenia się raz na 5 lat. Popieram protest ale nie w formie roszczeń bo za dużo jest rzeczy do wyprostowania.

Jakub
5 lat temu

Dziś w Warszawie (Śródmieście) w większości przedszkoli brakuje przynajmniej jednego, dwóch nauczycieli, w szkołach podstawowych też są braki. Więc faktycznie jak wydłuża im czas pracy, to będzie lepiej. Tylko niech też płacą za godziny, które nauczyciele spędzają na wypisywaniu dokumentów i wszystkich tych formalnych procedurach. Ja jak mam raporty w pracy do zrobienia, to jest to w ramach moich 40 godzin etatu, a nie w tzw. międzyczasie. System chyba nie jest idealny i zastanawiam się na ile podwyżki coś zmienią. Rząd oczywiście zapowiedział „zmianę systemową”, ale umówmy się, że to nie oznacza nić, bo wprowadzanie zmiany daje mandat do nicnierobienia… Czytaj więcej »

Jakub2
5 lat temu
Reply to  Jakub

Chyba nie zdajesz sobie sprawy, że w sytuacji gdy podniosą pensje nauczycielom odezwą się pozostałe obszary budżetówki. Lada moment lekarze ponownie wyjdą na ulice, górnicy, urzędnicy z UMów, Ministerstw, pielęgniarki…. Wszyscy tylko DAJ, DAJ. A ja kurwa haruję po 13-14h dziennie żeby wyciągnąć te 7000 zł netto.

Piotr
5 lat temu

Troszku jednostronne :). Jeśli wyliczasz że 1/3 nauczycieli powinna odejść bo zwiększa się pensuuum 🙂 i maleje liczba uczniaków. To od razu do wyliczenia aby było realnie powinieneś dodawać ostatnią zmienną czyli ile nauczycieli odejdzie na emeryturę w tym czasie. Oraz drugą zmienną czyli jak wyczytałem pensuuum 🙂 ma się zwiększać stopniowo – ile nie wiem zakładam 1 co rok.

W tym momencie Twoje wyliczone wyniki są błędne 🙂 chociaż ciekawe :).

Joanna
5 lat temu

Na pewno nie trzeba więcej nauczycieli? W tej chwili wielu musi posługiwać się wykładem, bo jak uczyć metodą projektową w klasie 28 osobowej? Tak, w PRLu takie były klasy, ale czy nie stąd tak wiele osób narzeka na kiepskich nauczycieli w dzieciństwie? Syn ma angielski w grupach, 14 osobowych. Serio można się języka w takich warunkach uczyć? Moja grupa była 8 osobowa, ale w społecznej szkole. Zapisać dziecko do społecznej podstawówki w Warszawie to wielki sukces, chętnych tylu, że egzaminy wstępne są. Dla sześcio- siedmiolatków! Poza tym nauczyciele mają pracować nad psychologiczną stroną edukacji – deficyt uwagi, dysleksja, ADHD, przeciwdziałanie… Czytaj więcej »

5 lat temu
Reply to  Joanna

Zwróciłem uwagę na sukces społecznych szkół podstawowych! Wniosek wyciągam: precz z obecnym systemem oświaty! Niech istnieją wyłącznie szkoły społeczne ( + bony oświatowe – wtedy rodzice zadecydują kto będzie forsę dostawał, zarabiał ). Czy mylę się, twierdząc, że w szkołach społecznych nauczyciele pracują 40 godzin i to w szkole ! ( a nie jakieś doskoki domowe między zakupami, odkurzaczem, pralką, krupnikiem, serialem, plotkowaniem i narzekaniem na ciężki los ) . Nauczyciele pod kodeks pracy, bony oświatowe i szkoły społeczne! Zbrzydło mi narzekanie tych, którzy na pól etatu pracują a pensję chcą wyższą, niż ci, którzy więcej i w trudniejszych warunkach… Czytaj więcej »

Tomasz
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik
5 lat temu

Artykuł nie dyskutuje, czy możliwa jest taka podwyżka pensum biorąc pod uwagę inne obowiązki nauczycieli. A namnożyło się ich co niemiara: ewaluacja, zebrania, dostępnośc dla rodziców, korespondencja. To wszystko wymaga czasu, czy nie czas zredukować te obowiązki?
Do tego nikt nie podnosi problemu klas integracyjnych, które są zmorą dla uczniów i nauczycieli. Jedno trudne dziecko wymaga i szczególnej opieki, więcej czasu, specjalnego przygotowania i opóźnia całą klasę.

5 lat temu
Reply to  ceej

Klasy integracyjne są zmorą? Zmorą jest nietolerancja, brak zrozumienia i brak szacunku dla osób niepełnosprawnych oraz wygodnictwo nauczycieli i ich walka o dalszą łatwiznę ( większe pieniądze za pół etatu , ferie, wakacje a nawet strajki 🙂 i umiejętność wyolbrzymiania ilości zebrań, korespondencji, wycieczek, itd.

Ania
5 lat temu

Przy drugim stwierdzeniu: „że nauczyciele nadal harują jak woły po 40-46 godzin” – odpadłam. Normalnie dostalam w pysk. Prawie kazdy – oprocz nauczycieli- w tm kraju na etat musi pracowac 40 godzin tygodniowo i nikt nie okresla sie jako WÓŁ! Ludzie, co z Wami? Czy lekarz lub chocby pracownik na tasmie na lzejsza robote?????? Pomijam juz poziom jaki reprezentuja nauczyciele, poczawszy od kultury osobistej konczywszy na checi wspolpracy z rodzicem. Kazda proba zdobycia informacji o dziecku konczy sie okresleniem : uperdliwa mamuska! Wlasciwie mam tylko jedno pytanie: dlaczego to akurat nauczyciele maja byc grupa wybrana??? W Polsce wielu grupom zawodowym… Czytaj więcej »

Korepetytorka
4 lat temu

Fajny artykuł
___________________
https://buki.org.pl/

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu