Spóźniony pociąg. Ale o ile? Zaczyna się sezon wakacyjny. Będziemy częściej niż zwykle przemieszczali się po kraju – także koleją. I super, bo to przeważnie najszybszy i najbezpieczniejszy sposób podróżowania. Zapewne niejednemu z czytelników „Subiektywnie o Finansach” zdarzy się czekać na peronie na opóźniony pociąg. Ze statystyk wynika, że dziennie dotyczy to 40 000 pasażerów kolei dalekobieżnych. Dobrze w takiej sytuacji mieć w miarę precyzyjną informację jak duże jest opóźnienie pociągu. Niestety, nie zawsze tak się dzieje. A przecież czas to pieniądz. Zwłaszcza nasz czas, „pasażerski”
Z dalekobieżnymi pociągami – a w tej dziedzinie przewozów faktyczny monopol ma państwowa spółka PKP Intercity – największy problem (poza brakiem wystarczającej liczby wagonów, lokomotyw i szybkich torów z „dostawą” większych ilości prądu) jest taki, że działa tam niezbyt nowoczesny system wyceny biletów. Co prawda działa zasada, że kupując wcześniej kupuje się taniej (bo są tańsze pule biletów, sprzedawane po preferencyjnych cenach), ale to działa nieefektywnie.
- Ważny dylemat: która waluta będzie w przyszłości odpowiednikiem złota w świecie tradycyjnych pieniędzy, skoro nie „zielony”? Szukamy! [POWERED BY WALUTOMAT]
- Jak ubezpieczyć przedszkolaka i ucznia? Jak sprawdzić, czy oferowana w szkole polisa sprosta coraz bardziej złożonej rzeczywistości? [POWERED BY PZU]
- Jak przygotować swój biznes na burzliwy czas? Oto lista największych wyzwań. Jak nimi zarządzać jeśli prowadzisz małą lub średnią firmę? [POWERED BY E-FAKTOR]
Mianowicie od pewnego momentu (poziomu „obłożenia” pociągu) płaci się za bilet pełną, stałą cenę (bez żadnych rabatów), co powoduje, że w najbardziej atrakcyjnych godzinach lub dniach do pociągów po prostu nie da się wejść. Biletów do kupienia w dniu wyjazdu nie ma, a nawet – o czym niedawno pisaliśmy – blokowana jest ich sprzedaż na tzw. miejsca stojące (czyli bez wskazania miejsca do siedzenia). Inna sprawa, że jest pewien patent na ominięcie tej niedogodności…
Dlaczego w wakacje tak trudno kupić bilet na pociąg?
Powinno to wyglądać inaczej: każdy kolejny bilet na atrakcyjny pociąg powinien być sprzedawany o wyższej cenie. System zbliżony do „licytacji” powodowałby, że pasażerowie o większej wrażliwości na cenę zaczynaliby szukać biletów na inne pociągi i ruch nieco bardziej by się rozkładał. Kiedyś pisałem w „Subiektywnie o Finansach” jak to wygląda w Hiszpanii.
W długi weekend na trasie z Madrytu do Walencji (czyli ze stolicy nad morze) dostępne są prawie wszystkie pociągi – rano, w południe, po południu, wieczorem. Do wyboru do koloru. To, że są dostępne, nie oznacza, że są tanie. Wieczorem mógłbym pojechać na tej trasie za 30 euro, ale ceny porannych pociągów zaczynały się od 80-100 euro, a w wyższych klasach lub za bilet z możliwością zwrotu musiałbym zapłacić 140 euro.
Krótko pisząc: tam jest jak w liniach lotniczych – przewoźnik dba o dostępność miejsc w każdym momencie, ale bardzo mocno manewruje ceną. Jeśli mi bardzo zależy, to kupię bilet pięć razy droższy, ale usługa będzie dostępna. Jeśli zależy mi mniej – pojadę w mniej „atrakcyjnym” czasie, ale za to dużo taniej. U nas zaś zróżnicowanie cen jest mniejsze, ale dostępność też.
Wiadomo, że nie zawsze system „licytacyjny” będzie skuteczny, bo na polskich torach po prostu jest za mało pociągów. W momentach wysokiego popytu koleje po prostu nie są w stanie przewieźć tylu ludzi, ilu chciałoby się przemieścić. Brakuje wagonów, perony są za krótkie, a system zarządzania ruchem nie pozwala zmieścić na torach wystarczającej liczby pociągów.
Nawet jeśli uda nam się kupić bilet na pociąg – a warto to zrobić z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem, inaczej mogą być kłopoty z wolnymi miejscami – zawsze jest ryzyko, że pociąg przyjedzie (i odjedzie) spóźniony. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w pierwszym kwartale spośród 540 000 pociągów, które wyjechały na polskie tory, punktualnie przyjechało do celu 92,85%. Ale pociągi PKP Intercity osiągnęły punktualność na poziomie… tylko 78,9%.
Spóźniony pociąg. Ale nie wiadomo o ile
PKP Intercity było jedynym przewoźnikiem, którego kwartalny wynik punktualności nie przekroczył 80%, co oznacza, że co piąty pociąg miał spóźnienie „na mecie”. A po drodze – pewnie jeszcze więcej. Tym ważniejsze jest to, żeby ludzie czekający na peronie mieli rzetelną informację o tym, jakie jest opóźnienie i kiedy pociąg przyjedzie. Zwłaszcza, że często podróżujemy z dziećmi lub z osobami starszymi. Średnio każdego dnia pociągami PKP Intercity podróżuje 215 000 osób, co oznacza, że ponad 40 000 z nich czeka na spóźniony pociąg (przy założeniu symetrycznego rozłożenia liczby pasażerów pomiędzy pociągi spóźniające się i te przyjeżdżające o czasie).
Komuś z mojej rodziny zdarzyło się podróżować na trasie Poznań-Warszawa. Pociąg, na który miała bilet, nie tylko nie przyjechał o czasie – on miał horrendalne, przekraczające 200 minut opóźnienie. Tak się składa, że ów pociąg to był jeden z kilku pociągów Berlin-Warszawa-Express, czyli międzynarodowych.
Problem w tym, że ludzie czekający na peronie nie otrzymali rzetelnej informacji dotyczącej ich sytuacji. Tablice dworcowe pokazywały znacznie mniejsze opóźnienie pociągu (np. 55 min.) niż to, które rzeczywiście istniało (pociąg nie wjechał jeszcze do Polski, a więc miał w tym momencie co najmniej półtorej godziny opóźnienia). Co ciekawe, znacznie bliżej prawdy był kolejowy portalpasazera.pl, czyli miejsce, w którym można sprawdzić utrudnienia na trasach pociągów.
Ale żadne z tych źródeł nie podawało informacji, że pociąg w ogóle nie wjechał jeszcze do Polski, czyli nie pojawił się na stacji Rzepin. Taką informację pasażerka otrzymała dopiero, gdy zadzwoniła na infolinię kolejową. Gdyby ją posiadała wcześniej, być może wsiadłaby do jakiegokolwiek innego pociągu jadącego w kierunku Warszawy. I podróżowała na stojąco, bo na żaden kolejny dzień tego dnia na ten trasie nie było już biletów.
Zobacz wideoporadnik o tym jak zdobyć tanie bilety na pociąg (a potem czytaj dalej):
Niemiecka punktualność? Nie tym razem
Skończyło się na nocy spędzonej w hotelu i podróży następnego dnia. Ale wcześniej było trwające półtorej godziny oczekiwanie na pociąg. W tym czasie komunikaty dotyczące opóźnień były niezgodne z prawdą, które pozbawiły ją możliwości właściwej reakcji.
„Pociąg powinien dotrzeć do stacji Poznań Główny o godz. 14:32, a odjechać o 14:35. Na godzinę przed planowanym odjazdem pociągu – nie było żadnej informacji o opóźnieniu. Pojawiło się dużo później i wskazywało na kilkudziesięciominutowe przesunięcie czasu przyjazdu. To sprawiało wrażenie jakby pociąg miał przyjechać za kilkadziesiąt minut”
W tamtym momencie pociąg był jeszcze w Niemczech. Co oznacza, że podawany przez megafony oraz na tablicy odjazdów komunikaty o godzinnym opóźnieniu od samego początku były nieprawdziwe, ponieważ opóźnienie już w tym momencie było dwu-trzykrotnie większe. Zapytaliśmy o tę kwestię rzecznika PKP Intercity. Nasze pytanie zostało przekazane do PKP PLK, czyli spółki zarządzającej infrastrukturą kolejową. Stamtąd otrzymaliśmy następującą odpowiedź.
„Zależy nam, aby podróżni otrzymywali możliwie jak najlepszą i jak najbardziej dokładną informację o rozkładzie jazdy, także w przypadku ewentualnych zmian w ruchu – nie inaczej było w opisanym przez Panią przypadku. Bieżące komunikaty przekazujemy na peronach, a także w Portalu Pasażera. W niedzielę na stacji Poznąń Główny, od godz. 14:22 do godz. 17:55 przekazaliśmy ponad 40 komunikatów dotyczących pociągu Berlin–Warszawa. Każdy podróżny miał zatem możliwość, by zapoznać się z aktualną sytuacją. Komunikaty były na bieżąco aktualizowane”
Przedstawiciel PKP PLK zwraca uwagę, że opóźnienie pociągu powstało po stronie niemieckiej. Dodał, że nie ma możliwości rzetelnej weryfikacji godzin odjazdu pociągu poza granicami Polski, dlatego pierwsze informacje, dotyczące zmiany godziny przyjazdu pociągu przekazywano na podstawie danych, które polska kolej otrzymała z DB InfraGo.
„W rzeczywistości pociąg przekroczył granicę polsko-niemiecką o ok. 205 min później niż planowano. Od tego momentu zapowiadane było już faktyczne opóźnienie”.
– przyznaje przedstawiciel PKP PLK. A więc de facto przyznaje, że dopiero trzy i pół godziny po planowym czasie pojawienia się w Polsce na stacjach w Poznaniu i w innych miastach zaczęto podawać prawdziwe informacje o skali opóźnienia. Przedstawiciel PKP PLK przypomina, że na dworcu przekazywano również dodatkowe komunikaty o możliwości skorzystania z innego pociągu jadącego z Poznania do Warszawy, w którym były honorowane bilety zakupione na pociąg jadący z Berlina.
Jeśli pociąg spóźniony, to załóż kalesony
Nie wiem czyja to wina, że w przypadku pociągu, który jeszcze nie wjechał do Polski, a jest opóźniony, nie da się ustalić gdzie jest i jakie jest jego realne opóźnienie. Ale wiem, że to nie był jednorazowy przypadek. Jeden z czytelników kilka miesięcy temu zgłosił się do nas z podobną historią:
„Pociąg z Berlina do Warszawy nie przyjechał o czasie. Najpierw podali opóźnienie w wysokości kilkanaście minut, potem zwiększali o kolejne 10 minut, co dało prawie 1,5 godziny. Jest środek zimy, pada śnieg z deszczem. Ludzie nie mogli opuścić peronu, bo wydawało się, że pociąg wkrótce nadjedzie. A tymczasem PKP wiedziało, że pociąg ma znacznie większe opóźnienie. To brak szacunku do pasażerów”
Wydawałoby się, że sprawa jest dęta. Miliony ludzi mają większe problemy, niż konieczność czekania trzech i pół godziny na pociąg, który nie przyjechał. Ale powtarzam – co piąty pociąg PKP Intercity jest opóźniony. W większości zapewne raczej o kilkanaście minut, niż kilkadziesiąt. Ale to oznacza, że kilkadziesiąt tysięcy ludzi spędza na peronach więcej czasu, niż by chcieli. Uważam, że należy im się precyzyjna i uczciwa informacja.
Być może ten problem jest specyficzny dla pociągów międzynarodowych, ale być może nie. Kilka razy zdarzyło mi się, że na stronie portalpasazera.pl podawano informacje znacznie bardziej aktualne, niż na stacji. Na wszelki wypadek, jeśli okaże się, że Wasz pociąg się spóźnia, sprawdzajcie jego skalę nie tylko na tablicy stacyjnej, ale też na tej stronie internetowej – jest tam funkcja śledzenia ruchu pociągu na żywo.
———————————-
PRZECZYTAJ TEŻ O PODRÓŻACH:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
———————————-
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH:
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 26 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 12 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
———————–
ZAPLANUJ ZAMOŻNOŚĆ Z SAMCIKIEM:
Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.
——————————-
SPRAWDŹ NASZE RANKINGI BANKÓW:
Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.
——————————-
SŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (212): CZY GROZI NAM PROBLEM W DOSTĘPIE DO GOTÓWKI? W ostatnich latach banki podniosły opłaty za operacje gotówkowe w oddziałach. Naturalnym miejscem wypłat i wpłat gotówki są bankomaty, ale ich operatorzy nie mają łatwego życia. Czy Polska może stać się bankomatową pustynią, a Polacy będą mieć problemy z dostępem do gotówki? Gościem podcastu jest Dariusz Marcjasz, dyrektor generalny Euronet Polska. Żeby posłuchać – trzeba kliknąć tutaj.
>>> FST (264): JAK PRZYGOTOWAĆ DOMOWY BUDŻET NA NIESTABILNE CZASY? Z całą pewnością warto się przygotować na to, że będzie bujało. Ale jak to zrobić? Jak sprawdzić, czy nasz domowy budżet jest wystarczająco bezpieczny? I jak zareagować, jeśli się okaże, że trzeba domowe finanse zrestrukturyzować? Jakie działania podjąć, gdy domowy budżet przeciążają raty kredytów? Zapraszamy do posłuchania. Gośćmi podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” są Krzysztof Kowalczyk i Barbara Koziar z Raiffeisen Digital Banku. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (263): A MOŻE MIESZKAŃ W POLSCE WCALE NIE BRAKUJE? Może bardziej brakuje polityki mieszkaniowej? Nad taką odważną tezą zastanawiają się w łączonym podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” oraz „Tłoczone z danych” Maciej Danielewicz z „Subiektywnie o Finansach”, prof. Joanna Tyrowicz z Rady Polityki Pieniężnej oraz instytutu badawczego GRAPE, Patrycja Maciejewicz z „Gazety Wyborczej” oraz dr Adam Czerniak, profesor w Szkole Głównej Handlowej, znawca rynku nieruchomości, a od listopada 2024 r. zastępca prezesa Krajowego Zasobu Nieruchomości. Znany ekonomista i badacz rynku nieruchomości. Dużo ciekawych wniosków, zapraszamy do posłuchania!
>>> FST (257): CZY ZBROJENIA OPŁACAJĄ SIĘ GOSPODARCE? Europa może wydać nawet 850 mld euro na zbrojenia. To niezbędne wydatki, byśmy mogli – niezależnie od USA – poczuć się bezpiecznie. Inwestorzy na potęgę kupują akcje europejskich spółek, licząc na to, że zbrojenia nakręcą koniunkturę. Ale czy rzeczywiście tak się stanie? O tym w pierwszym z kilku wspólnych podcastów z think-tankiem GRAPE. Najpierw Maciej Danielewicz rozmawia o tym z Joanną Tyrowicz z GRAPE, a potem eksperci GRAPE z Piotrem Żochem, doktorem ekonomii z Uniwersytetu Warszawskiego. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (258): JAK SZTUCZNA INTELIGENCJA LIKWIDUJE SZKODY? Odszkodowania za szkody majątkowe w mniej niż 24 godziny? Oj tak. Generatywna sztuczna inteligencja w ubezpieczeniach ma wielką przyszłość. O pierwszym takim rozwiązaniu w Polsce rozmawiamy z ekspertami PZU, którzy opowiadają o tym, jak powstawało nowe rozwiązanie, przyspieszające wypłatę odszkodowań niczym pendolino, jakie korzyści zobaczą w związku z tym posiadacze polis obsługiwanych z użyciem GenAI oraz o kolejnych tego typu innowacjach w innych obszarach ubezpieczeń. Zapraszam do posłuchania!
——————————-
zdjęcie tytułowe: PKP, Pixabay, Canva