Statuty spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych (SKOK-ów) przewidują, że ich członkowie zobowiązani są pokrywać straty SKOK-u do podwójnej wysokości wniesionych udziałów. W przeszłości o takie dopłaty „prosili” syndycy niektórych upadłych kas. Ale Sąd Najwyższy uznał niedawno, że nie mają do tego prawa
W ostatnich dniach głośno jest na temat Podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku. Bank wpadł w finansowe tarapaty, ale nie postawiono go w stan likwidacji, a zaaplikowano nietestowany do tej pory lek – przymusową restrukturyzację. Działanie tego „leku” z grubsza polega na tym, żeby odpowiedzialność finansową za ratowanie banku wzięli na siebie właściciele, inwestorzy i najwięksi klienci. Więcej o tej procedurze przeczytacie w felietonie Maćka Samcika.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Problemy tego banku skłoniły mnie do tego, by wrócić do sytuacji klientów (formalnie – członków) spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, których też próbowano zmusić do finansowej współodpowiedzialności za straty.
Pisząc krótko – SKOK-i nie są wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o zarządzanie takim biznesem. W 2013 r. sektor trafił pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego. I rozpoczęły się kontrole. Ich efekt to wprowadzenie zarządców komisarycznych do kilkudziesięciu SKOK-ów, którzy mieli wyprowadzić je na prostą. Kilka Kas będących w kiepskiej sytuacji, ale jeszcze niebeznadziejnej, przejęły banki.
Ale na niektóre chętnych nie było, co skończyło się ogłoszeniem ich niewypłacalności, czyli bankructwem. W ten sposób żywot zakończyły SKOK Wspólnota, Wołomin (największy bankrut w systemie SKOK-ów), Kujawiak, Polska, Jowisz, Arka, Skarbiec, Wielkopolska, Twoja, Nike i Wybrzeże. Członkowie tych Kas mieli to szczęście, że sektor wpadł nie tylko „w sidła” KNF, ale został też objęty gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Dzięki temu większość z nich odzyskała oszczędności w ramach gwarancji depozytów.
Przeczytaj też: W ciągu pięciu lat SKOK-i „stopniały” prawie o połowę. Ale czy po serii bankructw jest z nimi lepiej? Są nowe dane
Przeczytaj też: Czy konto, które było za zero, po fuzji banków może kosztować 70 zł miesięcznie? A może to tylko nieporozumienie? Sprawdziliśmy i…
Syndyk zbiera na porycie strat SKOK-ów
Problem w tym, że dla członków niektórych Kas-bankrutów historia się na tym nie skończyła. Po jakimś czasie odezwali się syndycy masy upadłościowej, których zadaniem jest m.in. sprzedaż tego, co majątku Kas zostało i spłacenie wierzycieli. Sięgnęli po zapisy w statutach SKOK-ów, które – jak twierdzili – pozwalały im „wydębić” od członków trochę grosza na pokrycie strat.
W tej sprawie blisko rok temu pisała do mnie pani Krystyna, która korzystała z usług SKOK Jowisz. Ta Kasa miała niespełna 16.000 członków i na finiszu swojej działalności ok. 82 mln zł oszczędności swoich członków. Upadłość Kasy ogłoszono w kwietniu 2016 r.
Syndyk SKOK Jowisz powołał się na art. 26 ustawy o SKOK, zgodnie z którym „odpowiedzialność członków kas za straty powstałe w kasie, może zostać podwyższona w statucie kasy do podwójnej wysokości wpłaconych udziałów”.
Tak się składa, że statuty chyba wszystkich SKOK-ów przewidywały taką odpowiedzialność swoich członków. Jeśli ktoś np. tytułem udziału wpłacił np. 80 zł (jak pani Krystyna), to syndyk mógł zażądać „dopłaty” 160 zł. Choć znam przypadki, kiedy „wpisowe” do SKOK-u wynosiło nawet 600 zł, a więc syndyk mógł zażądać w tym przypadku 1200 zł.
Sąd Najwyższy: syndyk to nie walne zgromadzenie
Członkowie upadłych SKOK-ów nie dali jednak za wygraną i zaczęli przed sądami kwestionować legalność tego żądania. Ostatecznie w tej sprawie wypowiedział się Sąd Najwyższy (sygn. III CZP 42/19), który stwierdził:
„Syndykowi masy upadłości spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej nie przysługuje roszczenie wobec członków kasy o pokrycie straty bilansowej kasy w oparciu o postanowienia statutu przyjęte na podstawie art. 26 ust. 3 ustawy z dnia 5 listopada 2009 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo – kredytowych, wprowadzające podwyższoną odpowiedzialność członków za straty powstałe w kasie do podwójnej wysokości wpłaconych udziałów, jeżeli przed ogłoszeniem upadłości kasy, walne zgromadzenie (zebranie przedstawicieli) nie podjęło uchwały o pokryciu w ten sposób straty.”
Sąd Najwyższy nie kwestionuje prawa do pokrycia strat na podstawie statutu Kasy, a precyzuje, że takie żądanie musi mieć miejsce w czasie, kiedy Kasa prowadzi zwykłą działalność.
Jak to argumentuje? Podkreśla, że zapis w ustawie o SKOK, który przewiduje „zrzutkę na pokrycie strat”, został umieszczony w rozdziale dotyczącym gospodarki finansowej kas, a nie w rozdziale dotyczącym likwidacji i upadłości kas. Poza tym z przepisów ustawy wynika, że wspomniany przepis reguluje stosunki wewnętrzne między kasą a jej członkami, a nie relacje zewnętrzne między kasą a wierzycielami.
Przeczytaj też: Państwo zawiniło, niech Państwo płaci? Czy raport NIK w sprawie Getback zwiększa szanse nabywców obligacji na odzyskanie kasy?
Przeczytaj też: Rekord w sprzedaży obligacji skarbowych! Czy oferta „rządowych lokat” może zagrozić bankowym depozytom? Coś się dzieje!
Sąd Najwyższy zauważył też, że ze szczątkowej, nieprecyzyjnej regulacji (art. 26 ustawy o SKOK) wyprowadza się daleko idące wnioski, co byłoby sprzeczne z zasadą zaufania obywateli do stanowionego prawa i różnicowałoby sytuację prawną kas upadłych i nieupadłych.
No i jeszcze kwestie proceduralne. Zdaniem SN, syndyk nie ma takiego uprawnienia, aby zastąpić swoją decyzją (żądanie dopłat od członków SKOK-ów) uchwałę walnego zgromadzenia, bo tylko ono może podjąć uchwałę w sprawie podziału nadwyżki bilansowej lub sposobu pokrycia strat.
Członkostwo w SKOK to fikcja
Na koniec Sąd Najwyższy stwierdził, że wyrok wzmocni ochronę członków SKOK-ów, potwierdzając coś, o czym wszyscy doskonale wiedzą, a mianowicie, że członkostwo w SKOK-ach jest fikcją. Z założenia SKOK-i miały integrować lokalną społeczność. Kasa miała łączyć ludzi, którzy mają oszczędności, z osobami, które potrzebują ratować się pożyczką. Oferta SKOK-ów miała być konkurencją dla „drogich i drapieżnych” banków. Ale SKOK-i tak się rozrosły, że trudno mówić o jakieś więzi i wspólnocie. Np. wspomniany SKOK Jowisz miał oddziały w kilku województwach.
Sąd Najwyższy stwierdził, że wyrok wzmocni ochronę członków kas, „którzy ich członkami są formalnie i są raczej klientami parabanku”. Jeśli dobrze rozumiem, wyrok Sądu Najwyższego otwiera teraz drogę członkom SKOK do odzyskania od syndyków pieniędzy pobranych tytułem „zrzutki na pokrycie strat”.