Rata kredytu przelana na konto w Banku BPH księgowana jest w kwocie o 25 franków niższej – alarmują zdezorientowani klienci, którzy w BPH spłacają kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. O problemie sygnalizowali klienci inkantor.pl, który pieniądze wysyła za pośrednictwem mBanku. Według BPH, to właśnie mBank odpowiada za całe zamieszanie
Blisko dwa lata temu Bank BPH został przejęty przez Alior Bank. Nie w całości. Bank nadal działa, ale zajmuję się jedynie obsługą walutowych kredytów hipotecznych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przeczytaj też: Nie taki Revolut idealny jak go malują? Klienci mają duże pretensje do „rewolucyjnej” aplikacji. Czy słuszne?
Na początku lipca zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Nasi czytelnicy, którzy korzystają z usług poznańskiego inkantor.pl, donoszą, że lipcowe raty kredytów zostały zaksięgowane na rachunku w BPH w kwocie o 25 franków niższej.
Bank BPH: to nie nasza wina
Co zrozumiałe, w pierwszej kolejności klienci kierują pretensje w stronę kantoru, w którym kupili franki i za pośrednictwem którego pieniądze zostały przelane na ich rachunki kredytowe w BPH.
Niektórzy klienci (to informacja z forum internetowego) mieli usłyszeć w BPH, że problem nie leży po jego stronie, a winnym zamieszania jest kantor bądź bank, który go obsługuje, czyli mBank. Inkantor.pl stanowczo zaprzecza. W poniedziałek na forum internetowym pisał:
Inkantor.pl nie pobiera żadnych dodatkowych opłat i mamy na to twarde dowody w postaci dokumentów bankowych – bankowe potwierdzenia nadania środków ze szczegółowym wskazaniem kwoty nadawanej w CHF.
Kantor zapewnia, że żądał wyjaśnień od BPH i mBanku, czyli banku, w którym prowadzi rachunek i z którego wysyłane są przelewy, ale od kilkunastu dni odbija się od ściany.
Dodaje też, że przelewy z jego rachunku w mBanku do BPH wysyłane są w tzw. opcji SHA. To oznacza, że koszty transferu środków dzielone są pomiędzy zleceniodawcę i beneficjenta przelewu (w opcji OUR za wszystko płaci zleceniodawca, w opcji BEN – odbiorca). Ten ostatni, czyli BPH, pokrywa też koszty banków pośredniczących, jeśli występują.
Przeczytaj też: Windykatorzy nękają bez przerwy? Dzwonią w nocy i w weekendy? Jest na nich nowy bat. Zapamiętajcie te dwa paragrafy!
Inkantor.pl – do czasu wyjaśnienia sprawy – sugerował klientom dokonanie przelewu na rachunek kredytowy w kwocie 95 zł, czyli równowartości 25 franków. Dzięki temu uniknęliby oni naliczania karnych odsetek przez Bank BPH. Kantor podkreślał, by przelać złotówki a nie franki, bo w tym przypadku klienci ryzykują kolejnym pobraniem prowizji przez bank pośredniczący.
mBank wypowiedział umowę?
Z informacji płynących od klientów kantoru wynika, że opłata 25 franków została pobrana właśnie przez bank pośredniczący, a konkretnie szwajcarski bank UBS.
We wtorek tę informację potwierdził Bank BPH. Podkreślił, że umowa pozwalająca na bezpośrednie rozliczenia we frankach między BPH a mBankiem została jednostronnie wypowiedziana przez ten drugi z powodu małej skali transakcji. To dlatego do gry wkroczył UBS, który za każdą operację pobierał 25 franków.
BPH podał też, że „namierzył” około 180 kredytów spłacanych w ten sposób. Zapewnia też, że „podjął już wysiłki, aby przywrócić możliwość bezpośredniego transferu środków z mBanku do BPH”.
W środę BPH zapewnił, że w sprawie nastąpił przełom. Bank wymienił się dziś z mBankiem kluczami do płatności walutowych, dzięki czemu od czwartku przelewy we frankach przepływać będą z mBanku do BPH bez pośrednictwa UBS i opłaty 25 franków.
Cały czas czekamy na potwierdzenie tych informacji przez mBank. Zapytaliśmy też czy bank zwróci pieniądze klientom, których przelewy zostały uszczuplone o 25 franków.
Źródło zdjęcia: Pixabay.com