Z „Pandora Papers” wynika, że spółki Rafała Brzoski przeprowadzały operacje finansowe na Cyprze, czyli w kraju, w którym zarówno pogoda, jak i podatki są bardzo łagodne. Czy chodziło o optymalizację podatkową? Nawet gdyby tak było – a Rafał Brzoska zaprzecza – to eksperci od podatków nie widzą w tym nic złego, a w obronę biznesmena biorą największe organizacje gospodarcze w Polsce. Ale tam, gdzie pojawia się Cypr i wielkie pieniądze są też pytania o patriotyzm i etykę. Pojawił się pomysł, żeby to konsumenci „ukarali” Brzoskę, nie korzystając z jego Paczkomatów. Ale czy tak się da, gdy Polacy pokochali Paczkomaty InPostu?
Rafał Brzoska, twórca Paczkomatów (piszemy z dużej litery, bo to nazwa zastrzeżona przez InPost), nie schodzi z pierwszych stron gazet. Ale ostatnio nie pojawia się na nich jako wizjoner, czy innowator, który osiągnął globalny sukces na rynku logistyki, lecz jako podatkowy „optymalizator”. I ma o to żal. „Zamiast skupiać się na rozwoju biznesu, nieść polską flagę, muszę odpierać niesprawiedliwe ataki”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tym razem w tle jest Cypr – kraj znany z przyjaznego systemu podatkowego. Spółki Brzoski przeprowadzały tam operacje finansowe. „Gazeta Wyborcza” zasugerowała, że może chodzić o to, żeby „zoptymalizować” zyski. Sam Brzoska tłumaczy, że pożyczki dla firm na Cyprze były tylko po to, żeby lepiej chronić inwestycje InPostu w Rosji (bo Cypr ma lepszą, niż Polska umowę o ochronie inwestycji z tym krajem).
A nawet gdyby chodziło o optymalizację, to czy Rafał Brzoska zrobiłby coś złego? Maciej Oniszczuk z kancelarii Oniszczuk & Associates, który rozesłał do mediów komentarz na temat działań InPostu, uważa, że ciężko znaleźć dowody na to, że działania biznesmena związane z Cyprem miały na celu m.in. obniżenie podatków w Polsce.
Spółki Brzoski po prostu pożyczały sobie pieniądze. Nic dziwnego. Ani tym bardziej nieetycznego. Podobnie było w przypadku w przypadku LPP, które w 2015 r. przeniosło znaki towarowe na Cypr . Korzyść podatkowa była wówczas niewielka, ale burza – sroga. Plus nawoływanie do bojkotu konsumenckiego marek LPP (w tym kultowej Reserved). Czy tym razem będzie podobnie?
W obronę Brzoskę biorą organizacje, zrzeszające przedsiębiorców: Business Centre Club, Polska Rada Biznesu czy Pracodawcy RP i Polskie Towarzystwo Gospodarcze. Ale „grzanie” sprawy cypryjskiej w mediach i w internecie nie dziwi. Wielu chciałoby osłabić pozycję InPostu, bo jego Paczkomaty na polskim rynku wycinają konkurencję w pień.
InPost i jego właściciele dostali premię za ryzyko – za to, że nie bali się zaryzykować i postawili Paczkomaty, w czasach, gdy inni pukali się w głowę. Ale czy taka dominacja urządzeń Brzoski jest dobra dla konsumentów? Czy automaty paczkowe od Orlenu, AliExpress, czy Allegro mogą jeszcze zagrozić InPostowi? I czy „sprawa cypryjska” może być pretekstem dla konsumentów, którzy mogliby chcieć „ukarać” biznesemena za cypryjskie machinacje, mówiąc: „odbierzemy przesyłkę w Paczkomacie, jak Brzoska zacznie co do grosza rozliczać się z podatków w Polsce”?
InPost, czyli perła w koronie Rafała Brzoski
Paczkomat to nie jest polski wynalazek (co widać na zdjęciu tytułowym). Różne firmy próbują swojego szczęścia na tym rynku. Ale to właśnie twórca InPostu, którego majątek szacowany jest na ok. 6 mld zł (twórca Amazona Jeff Bezos ma 193 mld dol., ale Polaka już porównuje się do amerykańskiej legendy) jest dziś twarzą biznesu paczkowego. Kapitalizacja jego firmy na giełdzie w Amsterdamie (GPW mu nie pasowała) sięgnęła 43 mld zł. Największa obecnie prywatna polska firma – Dino – ma 33 mld zł. Amerykańska firma kurierska UPS warta jest natomiast, dla porównania, 153 mld dol.
InPost jest wielki i potężny, bo trafił w swój czas. Liczba wysyłanych w Polsce przesyłek wzrosła w ostatnich latach lawinowo. Na samym Allegro kupujemy o ponad połowę więcej, niż przed pierwszym lockdownem. Kurierzy mają ręce pełne roboty, a do Paczkomatów nieraz ustawiają się kolejki (można je ominąć, korzystając z aplikacji mobilnej) Przy okazji można zawrzeć nowe znajomości. Bo bywa, że dwoje odbiorców otwiera na raz swoje skrytki i trzeba się porozumieć, która paczka jest czyja.
Według Urzędu Regulacji Elektronicznej w ubiegłym roku liczba dostarczonych przesyłek wzrosła 0 45%, do prawie 640 mln. I w dającej się przewidzieć przyszłości będzie rosnąć w tempie dwucyfrowym.
Przyznajmy, paczkomaty to sukces Rafała Brzoski. Konkurencja miała wolne pole, ale oddała je InPostowi. Paczkomaty, choć wygląda jak „zwykłe” blaszane pudło ze skrytkami, to też niełatwy biznes. Kluczowe są tam: know-how i drogie technologie, logistyka, lokalizacja, bezpieczeństwo…
Stworzenie dużej ogólnopolskiej sieci takich urządzeń to nie bułka z masłem, o czym przekonuje się właśnie Poczta Polska. Państwowa firma miała infrastrukturę i gotowe lokalizacje (7600 placówek), ale przespała technologiczną rewolucję. Ma nędzne 240 automatów paczkowych. Do 2024 r. chce mieć 4000. I dobrze, bo rynkowi przyda się konkurencja.
Swoje automaty stawia też Orlen – ma ich być 3000 (dla porównania Paczkomatów jest 9000).Własne „skrzynki” stawia Allegro, a także firma kurierska DPD. Jest i Świat Przesyłek, czyli firma, która stawia niebieskie automaty służące do odbioru paczek z AliExpress. Ona już jest na wojnie z InPostem – wysłała zawiadomienie do UOKiK, że InPost ogranicza konkurencję – np. jeśli w danym bloku stanie automat InPostu, drugi już stanąć nie może, bo InPost zastrzega sobie w umowie zakaz konkurencji.
Na marginesie: wzrost liczby przesyłek kurierskich to na przykład nowe wyzwanie dla miast. Grożą nam albo dziesiątki metrów blaszaków do odbioru przesyłek, albo setki samochodów kurierskich, które będą „indywidualnie” dostarczać przesyłki do każdego odbiorcy.
Paczkomaty czy kioski? Cena nie gra roli?
Czy można dziś zrezygnować z Paczkomatów i wygodnie odbierać przesyłki w inny sposób? O dowolnej porze, wygodnie, bezstresowo, szybko? Odpowiedź daje ciekawy raport firmy Dataplace.ai, która zebrała informacje od operatorów kurierskich i naniosła je na dane z 3 mln smarftfonów. To możliwe, bo – korzystając z różnych aplikacji – domyślnie godzimy się na przetwarzanie, zbieranie i przekazywanie naszych danych zewnętrznym firmom).
Raport został przeprowadzony na próbie ponad 45 000 punktów odbioru paczek, których lokalizacje były pobierane z oficjalnych stron reprezentujących sieci punktów odbioru. Na ich podstawie Dataplace.ai przeprowadziło analizę dotyczącą udziału poszczególnych firm w rynku dostarczania paczek i przesyłek. Oto jak wygląda sieć wszystkich punktów odbioru przesyłek, niezależnie od firmy, którą wybierzemy:
>>> Odbiór w Punkcie – czyli usługa Poczty Polskiej – przesyłkę odbieramy w sklepie albo w kiosku Ruchu. W skład sieci wchodzą Żabki, niektóre sklepy Biedronka, stacje Orlen czy sklepy Lewiatan.
>>> Paczka w Ruchu – dziś nazywa się Orlen Paczka – stacje Orlen i Kioski Ruchu
>>> InPost – wiadomo, Paczkomaty firmy Rafała Brzoski
>>> DPD – punktu odbiorcze w sklepach, ale też automaty paczkowe sąsiadujące z budynkami Poczty albo obiekty wolnostojące. Powstaje ich coraz więcej, ale w odróżnieniu od Paczkomatów nie mają nawet wyświetlacza – obsługuje się je wyłącznie przez aplikację. Testowałem. Jest ok, ale głowy nie urywa.
>>> DHL – podobnie jak w przypadku DPD – głównie punkty odbiorcze są w sklepach.
Jak wyglądają ceny? Trudno o jednakową miarę – wszystko zależy od tego, z jakiego sklepu kupujemy rzeczy. Tak naprawdę nie trzeba się bardzo starać, by zamawiać z dostawą za darmo albo prawie za darmo. Przykład? Program Allegro Smart (11 zł miesięcznie w subskrypcji albo 49 zł płatne z góry na 12 miesięcy). Wtedy ceny przesyłek o wartości od 40 zł wyglądają tak:
Podobnie jest z ofertą sklepów internetowych – czasami każda dostawa jest darmowa, a czasami darmowość obowiązuje od jakiejś kwoty zamówienia. Ceny dla człowieka z ulicy wyglądają tak: (podaję za stroną internetową Furgonetka.pl, która pozwala wybrać i kupić usługę przesyłki).
Idę po odbiór paczki z internetu. Gdzie mam najbliżej?
Jeśli ktoś odnosi wrażenie, że Paczkomaty są już wszędzie i zaraz uśmiechnięta twarz Rafała Brzoski wyskoczy mu z lodówki (albo wskoczy na klatkę schodową), to jest w błędzie. Z danych ze smartfonów wynika, że aż 16 mln osób w Polsce ma do najbliższego punktu odbioru paczki ponad 10 minut drogi piechotą. To daleko. Dlatego automatów będzie przybywać.
Gdyby rozdzielić mapę punktu odbioru przesyłek na czynniki pierwsze, czyli z podziałem na różne firmy, to okazuje się, że żadna z nich nie ma dużych białych plam na mapie Polski.
Firma wygenerowała też analizę przedstawiającą, ilu potencjalnych klientów ma maksymalnie 10 minut piechotą do jakiegokolwiek punktu odbioru paczek – takich osób jest w Polsce 21,3 mln.
Do punktu odbioru jakiej marki jest statystycznie jest najbliżej? Okazuje się, że wcale nie będzie to Paczkomat InPostu, ale „odbiór w punkcie”, do którego w 10 minut dotrze 28 mln mieszkańców Polski.
Autorzy analizy zwracają uwagę na to, że jeśli ktoś sądzi, iż wystarczy zalać miasto swoimi punktami odbioru, by zdobyć w tym miejscu pozycję lidera, ro może się przeliczyć.
„Każdemu z graczy powinno zależeć, aby posiadać jak najgęstszą sieć punktów, ponieważ dzięki takiemu zabiegowi trafiają do jak największej liczby potencjalnych klientów. Pod kątem biznesowym jest to istotny argument, szczególnie podczas rozmów ze sklepami internetowymi, z którymi sieci odbioru paczek chcą współpracować. Z drugiej strony strategia tworzenia gęstych sieci punktów niesie ze sobą również niebezpieczeństwo. Im wyższy procent udziału ruchu wspólnego dzielony jest między punktami tej samej sieci, tym większa szansa, że pojedynczy punkt nie będzie na siebie zarabiał”
Tak się teoretycznie dzieje – jak wynika z danych z telefonów – na warszawskiej Sadybie, gdzie Paczkomaty przy ulicy Rumianej i Wiertniczej kanibalizują się nawzajem. Dlaczego InPost ich nie usunie? Wytłumaczenie oficjalne jest całkiem proste – Paczkomaty są zapchane, ustawiają się do nich kolejki i są przez klientów wybierane zamiennie. Ale czy rzeczywiście tak jest, czy też to tylko historia, która ma przykryć błąd w ustaleniu lokalizacji Paczkomatów – to wie tylko InPost.
Być może na tym polega tajemnica sukcesu tej firmy – że doskonale wie, gdzie postawić Paczkomat, żeby się to opłacało i żeby na siebie zarabiał, mimo że – zgodnie z danymi – nie powinien. Takiego doświadczenia nie da się szybko zdobyć. Trzeba po prostu się tego nauczyć.
Czy warto zignorować Paczkomaty jako „karę” za podatki płacone na Cyprze?
InPost może i optymalizuje podatki, ale też rośnie i wie jak to robić. Być może to będzie pierwsza polska firma, która zawojuje świat (na celowniku jest Wielka Brytania). Paczkomaty podbiły serca wielu konsumentów, ale trudno jest mówić o monopolu na rynku paczek – możliwości odbioru jest mnóstwo. Choć automaty paczkowe są jedyną opcją, która działa przez całą dobę i nie trzeba czekać w kolejce po odbiór paczki, aż ktoś kupi hot-doga.
Jeśli komuś nie podoba się podejście Rafała Brzoski do płacenia podatków, to w większości przypadków rezygnacja z Paczkomatów (z tym zastrzeżeniem, że nie ma innych całodobowych punktów odbioru) nie będzie jakimś wielkim poświęceniem. Znacznie mniejszym, niż np. rezygnacja z wygodnego tankowania na Orlenie, na którym niektórzy chcą tylko „robić siku”.
Ale z drugiej strony – czy to nie byłaby zbyt surowa „kara” dla biznesmena? Czy z obrzydzeniem przełączamy telewizor na inny kanał, gdy w tenisa gra Hubert Hurkacz, który ostatnio przeniósł swoją rezydencję podatkową do Monaco, zapewne nie ze względu na łagodny klimat? Powstaje też pytanie czy przypadkiem ten i ów – głośno krytykując Rafała Brzoskę za brak podatkowego patriotyzmu – sam nie założy spółki na Cyprze, żeby uciec przed „Polskim Ładem”, jednym z najgorzej pomyślanych pomysłów Zjednoczonej Prawicy w całej jej historii.
źródło zdjęcia: mat. prasowe