9 listopada 2024

Pułapka rowerowa w systemie Veturilo. Pan Paweł wynajął rower, ale okazało się, że on… „nie istnieje”. Ale płacić trzeba. Przekombinowali?

Pułapka rowerowa w systemie Veturilo. Pan Paweł wynajął rower, ale okazało się, że on… „nie istnieje”. Ale płacić trzeba. Przekombinowali?

Jeden z naszych stałych czytelników niedawno miał nieprzyjemne doświadczenie z systemem miejskich rowerów Veturilo w Warszawie. To, co zaczęło się od rutynowej próby wypożyczenia roweru, by wrócić z pracy do domu, zakończyło się nie tylko stratą pieniędzy, ale i niemałą frustracją wynikającą z odrzucanych przez firmę reklamacji. Nie chodziło o gigantyczne kwoty, ale warto powalczyć o to, by ludzie nie byli karani za to, iż wynajmują rower zamiast wsiadać do samochodu

Pan Paweł od ponad sześciu lat korzystał z systemu Veturilo służącego do wypożyczania miejskich rowerów. Cała infrastruktura zarządzana jest przez firmę Nextbike. Jak twierdzi nasz czytelnik, dotychczas był raczej zadowolony z funkcjonowania aplikacji, a nawet polecał ją swoim znajomym i rodzinie. Ale na początku września 2024 r. zwykła chęć wypożyczenia roweru zakończyła się dla naszego czytelnika naliczeniem opłat, które trudno mu było zrozumieć, a co dopiero zaakceptować.

Zobacz również:

Był piątek, godziny wieczorne – pan Paweł chciał szybko wrócić do domu, by móc już oficjalnie zacząć weekend. Postanowił wypożyczyć rower z jednej ze stacji Veturilo. Na stacji znajdował się jeden rower, co potwierdziła również aplikacja. Nasz czytelnik, jako że zależało mu na czasie, postanowił skorzystać z funkcji „Wypożycz teraz”, która umożliwia zdalne wypożyczenie roweru bez fizycznego skanowania kodu QR. To była jego pierwsza próba skorzystania z wypożyczenia na odległość.

Po kliknięciu w aplikacji opcji wypożyczenia pan Paweł szybko zorientował się, że coś tu jest nie tak. Rower, który rzekomo miał być dostępny, fizycznie nie znajdował się na stacji. Próba jego znalezienia również nie przyniosła efektu – roweru po prostu nie było. Nasz czytelnik od razu postanowił zadzwonić na infolinię Veturilo, by zgłosić problem i wyjaśnić całą sytuację. Konsultant jednak twierdził, że rower powinien znajdować się na tej stacji – zgodnie z informacjami systemu.

Pracownik zgodził się na wysłanie serwisu mobilnego, który miałby zlokalizować pojazd. Ale miało to zająć do kilku godzin. Pan Paweł zrezygnował z dalszego poszukiwania roweru i wrócił do domu w inny sposób. Niestety, po powrocie do domu czekała go nieprzyjemna niespodzianka. Przyszedł SMS informujący o naliczeniu 9 zł za wypożyczenie roweru oraz dodatkowej opłaty serwisowej w wysokości 150 zł za rzekome zwrócenie roweru poza stacją.

Nasz czytelnik był zaskoczony, ponieważ nie miał kontaktu z rowerem i nie mógł go fizycznie oddać – bo nawet go nie znalazł. Co więcej, zgłosił ten fakt od razu na infolinię. Konsultant poinformował, iż w zaistniałych okolicznościach konieczne będzie złożenie formalnej reklamacji. Styl przekazania komunikatu przez pracownika Veturilo sugerował, jakoby była to swego rodzaju formalność i żadnej opłaty nie trzeba będzie finalnie uiszczać.

Wątpliwa komunikacja z operatorem Veturilo i problemy z reklamacją

Reklamacja została złożona, ale jej efekt był zaskakujący. W odpowiedzi od Nextbike’a nasz czytelnik otrzymał informację, że zgodnie z regulaminem firmy użytkownik powinien upewnić się, że rower znajduje się na stacji oraz że numer roweru zgadza się z tym w aplikacji przed jego wypożyczeniem. Oprócz tego była tam masa zbędnych informacji typu „przed wypożyczeniem należy upewnić się, że rower ma napompowane koła i jest sprawny”.

Pan Paweł był jednak przekonany, że problem nie leżał po jego stronie, lecz był konsekwencją wadliwego systemu GPS aplikacji Veturilo. Ten miał błędnie wskazywać lokalizację roweru. Dodatkowo Nextbike zasugerował, że w miarę możliwości powinno się korzystać z opcji skanowania kodu QR, a nie zdalnego wypożyczenia. To trochę absurdalne, biorąc pod uwagę fakt, że funkcja ta podobnie do standardowej metody jest integralną, w pełni dostępną dla każdego użytkownika częścią aplikacji Veturilo.

„Nie mogłem zrozumieć, dlaczego obciążono mnie opłatą za wypożyczenie i serwis, skoro roweru fizycznie nawet nie było. Odpowiedzi były kompletnie nieadekwatne do sytuacji, w stylu <<nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi>>. Za każdym razem powoływali się na jakieś wyciągnięte z kontekstu punkty regulaminu” – skarży się nasz czytelnik.

Frustracja naszego czytelnika zaczęła się nasilać. Jeśli ta funkcja działa wadliwie, to dlaczego w ogóle jest dostępna? – pyta retorycznie nasz czytelnik. Pan Paweł się nie poddawał i złożył kolejną reklamację – tym razem prócz samego odwołania, chodziło również o SMS-y, które zaczął otrzymywać od Nextbike’a. Wiadomości te miały informować o konieczności zapłaty kwoty jeszcze wyższej od tej, która widniała na jego koncie użytkownika. Reklamacja ponownie została odrzucona.

Ostatecznie, by uniknąć dalszych problemów i ewentualnych działań windykacyjnych, pan Paweł zapłacił kwotę, którą uznał za poprawną. „Zapłaciłem, ale do tej pory nie wiem, czy Nextbike będzie dalej próbował dochodzić tej zawyżonej kwoty z SMS-ów. Cała ta sytuacja to jedno wielkie nieporozumienie” – kończy swoją historię nasz czytelnik.

Po kolejnej wymianie e-maili jeden z konsultantów firmy Nextbike ostatecznie zdecydował się na zwrócenie naszemu czytelnikowi całości wpłaconej przez niego nienależnie kwoty, czyli 159 zł. Warto zaznaczyć, że wcześniejsze odmowy od strony usługodawcy kończyły się komunikatem „Niniejsza odpowiedz wyczerpuje drogę postępowania reklamacyjnego”.

Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej sytuacji? Oby pan Paweł nie zniechęcił się do korzystania z miejskich rowerów. Błędy się zdarzają, ale system reklamacyjny powinien być bardziej przyjazny i mniej czasochłonny. Czy czas i nerwy poświęcone na walkę o swoje prawa są warte korzystania z usług takiego usługodawcy?

Znów niejasne regulaminy firm

Sytuacja Pawła nie jest odosobnionym przypadkiem, zwłaszcza w systemach podobnych do Veturilo – na tym etapie wszystko bazuje na technologii GPS, która jak widzimy – bywa wadliwa. Zgłoszenia dotyczące błędnej lokalizacji rowerów czy trudności w procesie reklamacyjnym pojawiają się dość regularnie pośród użytkowników hulajnóg czy innych mobilnych środków transportu na wynajem. Czy winę za zaistniałą sytuację ponosi użytkownik, który zaufał technologii, czy też operator, który udostępnia narzędzie niedziałające zgodnie z oczekiwaniami?

W przypadku pana Pawła Nextbike początkowo argumentował, że regulamin wymaga od użytkownika upewnienia się co do fizycznej obecności roweru przed jego wypożyczeniem. Nasz czytelnik z kolei słusznie wskazuje, że aplikacja powinna być w pełni funkcjonalna, zwłaszcza gdy udostępnia opcje takie jak zdalne wypożyczanie. Dlaczego przed wypożyczeniem mam się upewnić, że fizycznie numer roweru zgadza się z tym w aplikacji, skoro system i firma, która pozuje na zaufanego dostawcę, z góry (za pośrednictwem „innowacji” i swoich nowych funkcji) pozwala mi na „ominięcie” tego zapisu w regulaminie?

Sytuacja pana Pawła jest doskonałym przykładem na to, jak technologia, która ma ułatwiać życie, może stać się nie tylko źródłem frustracji, ale i dodatkowych kosztów. Klarowność komunikatów oraz przejrzystość regulaminów powinny być absolutnym priorytetem w świadczeniu jakichkolwiek usług masowych (i nie tylko).

Czytaj też: Paliwo droższe, samochody droższe… Rower będzie „kryzysowym” środkiem transportu? Jak można zarobić na rowerowej modzie?

——————————-

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

——————————-

zdjęcie tytułowe: Veturilo.waw.pl

Subscribe
Powiadom o
20 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin Staly Czytelnik
7 miesięcy temu

Tu tez troche wychodzi kwestia tego jak podchodzi sie do reklamacji w Polsce. W Holandii czy USA na pierwszym miejscu zawsze jest dobro klienta. Mialem sytuacje reklamacyjne typu problem z wydrukiem biletu za parking (w NL) i mimo, ze parking byl oplacony naliczono kare ktora od razu anulowano po przeslaniu potwierdzenia oplacenia parkingu karta (wyciag z konta tej transakcji). W USA czesto kupowalem elektronike na przestrzeni lat 2 razy zdarzylo sie, ze cos mialo wade badz nie dzialalo- od razu wymiana na nowy sprzet mimo, ze towar musialem otworzyc. Pomijam juz fakt reklamowania butow czy drozszej odziezy co za granica… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu

Tak, mamy dość spaczone podejście do reklamacji. Firmy z założenia udają, że klient chce je oszukać

Marco
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Co to znaczy, że my mamy?

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Marco

Polskie firmy

Marco
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Raczej międzynarodowe korporacje traktują inaczej klientów w Polsce, a inaczej – na Zachodzie.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Marco

To też

Ppp
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Akurat wczoraj podobna sprawa była w „Wiadomościach” Polsatu w sprawie MPK Łódź. Tak walczyli z gapowiczami, że stali się oszustami wobec uczciwych pasażerów. Dobrze, że takie sprawy są nagłaśniane.
A zauważmy, że w większości przypadków chodzi o niewielkie sumy i firmie o wiele bardziej by się opłacało odpuścić ze względów wizerunkowych.
Pozdrawiam.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Dokładnie, koszt jednego czy dwóch ponagleń powoduje, że cała windykacja staje się nieopłacalna. Ale najgorzej będzie jak pójdą w sekurytyzację i będą takie wymyślone długi sprzedawać do firm windykacyjnych

Bankowiec
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Niezdarne dziecko samo nie stanie na własnych nogach?

Witek
7 miesięcy temu

A wystarczyło zapewne zrobić zdjęcie pustej stacji z włączoną lokalizacją dla zapisu w metadanych pliku. W aplikacji do ratowania jedzenia tak to właśnie wygląda: zdjęcie zamkniętego lokalu na potwierdzenie i dołącza się do zgłoszenia.

andywaw
7 miesięcy temu
Reply to  Witek

Zdjęcie zamkniętych drzwi lokalu to jednak „zapewne” co innego. Jak udowodnisz firmie Nextbike, że w momencie robienia zdjęcia rower nie stał po drugiej stronie aparatu?

Marco
7 miesięcy temu

Pan Paweł chciał szybko zacząć weekend, a oni mu ten weekend zepsuli.

Gonada
7 miesięcy temu

Odnośnie tych fragmentów: ” Nextbike’a nasz czytelnik otrzymał informację, że zgodnie z regulaminem firmy użytkownik powinien upewnić się, że rower znajduje się na stacji oraz że numer roweru zgadza się z tym w aplikacji przed jego wypożyczeniem.” (…) „Oprócz tego była tam masa zbędnych informacji typu „przed wypożyczeniem należy upewnić się, że rower ma napompowane koła i jest sprawny”.” 1. Który punkt regulaminu mówi, że należy sprawdzić fizycznie numer roweru? Czytam (może zbyt pobieżnie) i nie mogę znalezć. 2. To że rower ma napompowane koła i jest sprawny zgodnie z regulaminem należy sprawdzić przed jazdą A NIE PRZED WYPOŻYCZENIEM. Czemu… Czytaj więcej »

Tomek
7 miesięcy temu

Ja kiedyś też miałem problem z Veturilo w Warszawie. Już nawet nie pamiętam jaki, ale bezprawnie naliczyli mi ponad 100 zł kary. Wyczerpałem ścieżkę reklamacyjna, włącznie z odwołaniem, i kasy mi nie zwrócili. Więc napisałem pismo do odpowiedniego wydziału Zarządu Dróg Miejskich, który jest klientem Veturilo. Opisałem sytuacje i ku mojemu zaskoczeniu, kilka dni później dostałem przelew od Veturilo ze zwrotem środków (od razu na konto mi zwrócili). Kilka dni później dostałem pismo z ZDM z przeprosinami od zastepcy kierownika wydziału odpowiadającego na politykę rowerową oraz informację, że Veturilo zwrócili mi pieniądze. Do dzisiaj mam to pismo jako pamiątkę wśród… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Tomek

I tak powinni robić, dzięki za historię

Paweł
7 miesięcy temu
Reply to  Tomek

U mnie też twierdzili że wyczerpałem ścieżkę reklamacyjną, włącznie z odwołaniem. Specjalnie przedłużali maksymalnie odpowiedzi na moje reklamacje. Dopiero od czwartej reklamacji zaczęli się odnosić do mojego, konkretnego przypadku. A piątą reklamację uznali. W międzyczasie odwołałem się też do ZDMu ale ich odpowiedź przyszła po uznaniu mojej reklamacji więc nie wiem czy miała na to jakiś jakiś wpływ.

Piter
7 miesięcy temu

Miałem też identyczną sytuację – wypożyczyłem rozwer zdalnie wychodząc ze stacji metra Stare Bielany. Okazało się, że roweru nie ma. Na dodatek to był rower elektryczny – wiec opłaty za wypozyczenie i ewentualnie niezwrocienie – są o wiele wyższe. Zadzwoniłem na infolinię i miła Pani dokładniej namierzyła ten rower. Okazało sie, ze rower stoi 300 metrów dalej za blokiem na parkingu rowerowym wspolnoty mieszkaniowej – mimo, ze w mojej aplikacji wskazanie było konkretnie przy stacji metra. Udało mi się znaleźć ten rower – ale musialem zapłacić za wypożyczenie (zamiast skorzystać z 20 min darmowego przejazdu). Bez wskazówek Pani z infolinii… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Piter

Tak, „zdalne” wypożyczanie bywa pułapką. Tylko jeśli tak jest, to takie coś nie powinno być dostępne w ofercie

Paweł
7 miesięcy temu
Reply to  Piter

W mojej sytuacji miły pan na infolinii po dokładnym namierzaniu tego roweru upierał się że jest on na tej stacji na której go nie było.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Chyba właściciel roweru wie, gdzie go postawił, nie? ;-)))

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu