Przymierzacie się do wzięcia większego kredytu? Warto zainwestować trochę grosza w zbadanie swojej historii kredytowej. Może się bowiem okazać, że przez jakiś niewielki i zapomniany dług zostaniecie odprawieni z kwitkiem. Jak pan Rafał. Przez głupie 88 zł zaległego długu jego kilkusettysięczny kredyt hipoteczny wisi na włosku. Z dymem może też pójść kilkadziesiąt tysięcy zadatku
Miało być pięknie. Wymarzone mieszkanie. Kilkadziesiąt tysięcy zaliczki wpłaconej na konto dewelopera, poniesione już pewne koszty związane z wykończeniem mieszkania. No i kredyt prawie w garści. Prawie, bo na drodze pana Rafała do kredytu stanął niewielki dług sprzed dekady.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale po kolei. Mój czytelnik jakiś czas temu złożył wniosek o kredyt hipoteczny w PKO BP, opiewający na kilkaset tysięcy złotych. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, aż tu nagle niepokojąca informacja od kredytodawcy. PKO BP „wygrzebał” w bazie Biura Informacji Kredytowej, że pan Rafał ma na karku 88 zł niespłaconego długu i przez tę „zbrodnię” nie może mu udzielić kredytu.
Mocno zdziwiony klient wziął się za wyjaśnienie sprawy, bo nie przypomina sobie, by miał jakieś długi. W związku z tym musiał poprosić dewelopera o przesunięcie podpisania finalnej umowy na 5 listopada. Zamówił też raport w BIK na temat swojej historii kredytowej. I rzeczywiście stoi tam jak wół, że ma niespłacony dług wobec Getin Noble Banku. Zapewne chodzi o jakiś limit kredytowy w koncie sprzed lat.
Przeczytaj też: Zamknęła konto w Getinie i poprosiła bank o usunięcie swoich danych osobowych. Bank jej… odmówił. Co tu jest grane? Co na to RODO?
Dług, którego nie ma
Pan Rafał pogalopował do oddziału Getin Banku, żeby spłacić 88 zł. A tu kolejna niespodzianka – pracownik w placówce oznajmił mu, że nie może przyjąć od niego wpłaty, bo… nie ma on żadnej zaległości wobec Getin Banku. Mojemu czytelnikowi udało się jedynie dowiedzieć, że dług został sprzedany zewnętrznej firmie windykacyjnej, ale bank nie chce ujawnić komu.
Czytelnik złożył reklamację, ale na odpowiedź bank ma 30 dni. A tyle czasu pan Rafał nie ma. Za kilka dni kredyt i zadatek mogą przepaść. Dlatego poprosił o pomoc ekipę „Subiektywnie o finansach”.
PKO BP poinformował pana Rafała, że uruchomi kredyt, jeśli tylko dostanie z Getin Banku pismo potwierdzające, że sprawa 88 zł długu jest sporna i jest wyjaśniana w procesie reklamacyjnym. Tylko tyle i aż tyle, bo – jak twierdzi mój czytelnik – nikt w Getin Banku nie chciał takiego papieru napisać i wysłać.
W imieniu pana Rafała poprosiłem Getin Bank o przychylne spojrzenie, a ten zapewnił mnie, że problem potraktował priorytetowo. I chyba rzeczywiście tak się stało. Już kilka godzin po mojej interwencji napisał do mnie pan Rafał z informacją, że sprawa się wyjaśniła.
Ze wstępnej odpowiedzi Getin Banku (pełna odpowiedź przyjdzie w odpowiedzi na reklamację) wynika, że… nie było żadnego długu na koncie klienta, a raportowane do BIK zadłużenie prawdopodobnie było skutkiem „błędu systemu”. Wykazywana zaległość (88 zł) została wyksięgowana, ponadto bank dokonał stosownej korekty w bazie BIK.
Przeczytaj też: Pani Anna zarabia krocie, ale bank orzekł, że jej zdolność kredytowa wynosi… zero. Błąd w procedurach? Awaria scoringu? Dużo gorzej!
Bałagan i nadgorliwość bankowców
W tej sprawie dziwią mnie dwie rzeczy. Pierwsza to problem, który często pojawia się na „łamach” naszego serwisu – chodzi o „hodowanie” przez banki rachunków z długami. Zdarza się, że klienci po latach przypominają sobie o jakimś koncie, a gdy postanawiają je definitywnie zamknąć, nagle okazuje się, że muszą zapłacić kilkaset złotych. Przez lata z drobnych opłat i odsetek od tych opłat może uzbierać się pokaźna kwota. Tak było w przypadku pana Marcina, którego taki zapomniany dług w Idea Banku urósł przez kilka lat do blisko 600 zł. Zdarza się, że o jakimś starym długu klienci dowiadują się nie od banku, a od firmy windykacyjnej, która kupiła dług.
Banki nie mają obowiązku informować klientów o takich długach, choć uważam, że powinny. A problemem powinien zająć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i zaproponować stosowne zmiany w prawie. Bo zgodzicie się, że sprawa pana Rafała wygląda dziwnie. Czy nie lepiej by było, gdyby bank powiadomił klienta, że zamierza sprzedać jego dług? Oczywiście przy założeniu, że ów dług rzeczywiście istniał.
Druga „dziwna” sprawa to podejście PKO BP. Nawet jeśli w tej sprawie zawinił Getin, to czy naprawdę nie można puścić płazem tych 88 zł? Pan Rafał ma promesę kredytową na kilkaset tysięcy złotych. Z jakiś powodów bank postanowił przyznać mu takie finansowanie. Rozumiem jeszcze, gdyby takich drobnych długów było w historii kredytowej klienta więcej, albo gdyby chodziło nie o 88 zł, a kilka tysięcy złotych.
Przeczytaj też: Pośrednicy kredytowi mają problem? Morizon „odpalił” automat porównujący kredyty na mieszkanie. Online zawnioskujesz o pieniądze
Za 39 zł sprawdzisz swoją historię kredytową
Ale z tej historii wyłania się jeszcze jeden morał. Nie możemy mieć pewności, że gdzieś, kiedyś, jakiś dług nam się nie osadził. Jeśli planujecie wziąć kredyt (zwłaszcza o większej wartości), naprawdę warto wcześniej zbadać się w BIK. Jednorazowy raport kosztuje 39 zł, a za niecałe 100 zł możecie skorzystać w ciągu roku z 12 raportów. Warto choćby dla świętego spokoju, bo zawsze możecie trafić na nadgorliwego analityka kredytowego, który nie daruje wam nawet grosza długu z przeszłości.
Przeczytaj też: W BIK teraz dowiesz się więcej. Nie tylko o sobie! A ile to kosztuje? Kupiłem i sprawdziłem czy warto