Prąd drożeje. Urząd Regulacji Energetyki (URE) zatwierdził cenniki firm energetycznych na 2022 r. Ale nie zatwierdził ich milionowi odbiorców w Warszawie, którym energię sprzedaje niemiecka firma E.ON (do niedawna innogy). Ona ma prawo ustalić ceny bez oglądania się na państwowy urząd. I właśnie to zrobiła. Wiemy więc wreszcie, ile za prąd zapłacą Warszawiacy. Co z już wystawionymi klientom przez E.ON prognozami zużycia? Jak firma chce zwrócić klientom pieniądze z obniżki VAT na prąd zaserwowanej przez rząd?
Prąd drożeje od nowego roku o 24%. O tyle wyższe zapłacimy (przeciętnie) rachunki za energię elektryczną. To największe podwyżki w historii. Spowodowane są bezpośrednio przez wzrost cen uprawnień do emisji CO2, a pośrednio – przez zaniechania kolejnych rządów, które nie „odkleiły” kosztów produkcji prądu w Polsce od węgla i emitowanego przy jego spalaniu dwutlenku węgla. Za jego emisję Unia Europejska każe słono płacić.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
System praw do emisji CO2 polega na tym, że każdy kraj UE dostaje prawa do darmowej emisji CO2. Polski rząd swoje sprzedaje, zamiast udostępniać firmom. Zarabia na tym budżet państwa, ale tracą firmy, które muszą kupić z własnych środków te prawa, a cenę przerzucają na konsumentów.
Jak już wiecie, prąd nie drożeje od razu wszystkim klientom i nie w jednakowej skali. Spośród 15,5 mln odbiorców taryfowe – regulowane przez URE – stawki za sprzedaż energii dotyczą „tylko” 9,7 mln klientów (choć są pomysły żeby z taryfowania w ogóle zrezygnować).
Pozostali, czyli 5,8 mln gospodarstw domowych, to klienci E.ON (firma do niedawna nazywała się innogy), klienci Tauron Górny Śląsk i 700 000 osób, które z własnej woli zmieniły sprzedawcę prądu. Wszystkich tych grup urzędowe taryfy na prąd nie dotyczą. Firmy, które sprzedają im prąd, mogą ustalić ceny w oparciu o sytuację na rynku, nie pytając o zgodę URE.
Prąd drożeje również w Warszawie. Ale o ile?
O ile więcej zapłacą klienci „nietaryfowani”? I od kiedy? W sprawie ofert regulowanych przez URE sprawa jest jasna. Znamy aktualną i nową taryfę, którą zatwierdza ten urząd. W przeliczeniu na kilowatogodzinę wygląda to tak:
>>> Tauron – było (jest) 0,3734 zł brutto za 1 kWh, a będzie 0,51 zł
>>> PGE – było (jest) 0,3704 zł za 1 kWh, a będzie 0,5092 zł
>>> Enea – było (jest) 0,3708 zł za 1 kWh, a będzie 0,5093 zł
>>> Energa – było (jest) 0,3697 zł za 1 kWh, a będzie 0,5081 zł
Ale w tym zestawieniu brakuje jednej wielkiej firmy, działającej na terenie Warszawy. To E.ON (do niedawna innogy), który jest „sprzedawcą z urzędu”. Oznacza to tyle, że wszyscy mieszkańcy są z definicji „podpięci” z rachunkami za prąd pod E.ON chyba, że sami zdecydują się zmienić sprzedawcę. Dopóki nic nie zrobisz – jesteś klientem energetycznym E.ON,
E.ON – poprzez spółkę Stoen Operator – jest też dystrybutorem prądu. Dystrybutora prądu – czyli firmy, która dostarcza energię po drutach do domu – zmienić nie możemy (i ta usługa podlega taryfowaniu – URE zatwierdził cennik). W przypadku E.ON jest podwyżka ceny dystrybucji prądu o 8,9%, co przekłada się na 4,55 zł miesięcznie więcej na fakturze.
Dla fanów rachunków za prąd mam w tej sprawie doszczegółowienie. Otóż w nowej opłacie za dystrybucję prądu zawiera się podwyżka opłaty zmiennej sieciowej z 0,1688 zł za kWh do 0,1710 zł za kWh. Pieniądze są przeznaczone na budowę i remonty sieci wysokiego i średniego napięcia. Mamy też spadek stawki jakościowej z 0,0164 zł za kWh do 0,0125 zł za kWh. Pieniądze trafiają do Polskich Sieci Elektroenergetycznych, są przeznaczane na inwestycje i remonty.
Nastąpi też podwyżka stałej stawki sieciowej dla instalacji 1-fazowej (takich jest większość) z 8,03 zł miesięcznie do 8,14 zł miesięcznie. Pieniądze z tej opłaty idą na utrzymania sieci i urządzeń elektrycznych należących do dystrybutora. Opłata przejściowa została bez zmian i wynosi ryczałtowe 0,41 zł miesięcznie. To opłata to naleciałości z przeszłości, czyli rozliczenie dawnej pomocy publicznej dla elektrowni węglowych.
No, ale – jako się rzekło – dystrybutora i tak zmienić nie możemy. A co z ceną sprzedaży samego prądu na terenie Warszawy? To kluczowy parametr rachunków za prąd, łatwo porównywalny między różnymi firmami, z których możemy wybrać najtańszą albo taką, która daje wartościowe bonusy.
Ile Warszawiacy będą płacić za prąd? I kiedy „wjedzie” nowa taryfa?
To już tradycja, że z ogłoszeniem swoich cen dla mieszkańców Warszawy E.ON czeka do ogłoszenia taryf URE. Daje to firmom nieobjętym taryfami czas na poznanie ofert regulowanych i dostosowanie do nich swoich cenników. Chodzi o to żeby nie przestrzelić z nowymi stawkami. I nie stracić klientów. Patrząc na historyczne dane, prąd w Warszawie był i tak droższy w porównaniu do ofert firm państwowych, regulowanych.
Wiemy, że państwowe firmy dostały zgodę URE na podwyżki cen sprzedaży prądu na poziomie 33-37% (spłaszczona stawka 24% wynika z uwzględniania mniejszego wzrostu opłaty dystrybucyjnej). Jeszcze aktualny (do końca roku) cennik E.ON został zatwierdzony 1 lutego 2021 r., ale nie przetrwał nawet roku. Jak wynika z informacji na stronie internetowej – już od 1 stycznia Warszawiacy zapłacą za prąd 0,5407 zł za kWh. Czyli o jakieś 3 gr. więcej niż u taryfowanej konkurencji.
Dla porównania: obecny cennik wynosi 0,4056 zł za kWh. Czyli wyrażona w procentach podwyżka wynosi dokładnie tyle samo, ile w przypadku firm państwowych – 33%. Na stronie internetowej, czyli bez wchodzenia w plik pdf. z cennikiem, widnieje „stara” cena – 40 groszy.
Czy trzeba się zgodzić na podwyżkę? Jak zawsze w sytuacji, gdy firma zmienia warunki umowy, klient może ją wypowiedzieć. Ma na to 14 dni, ale nie jest jasne jak liczyć ten termin. Zapisy w taryfie są nibyjednoznaczne, bo mówią, że E.ON liczy czas od daty powiadomienia klienta o zmianach.
Ale firma nie wysyłała w tej sprawie do klientów listu poleconego, więc trudno będzie jej udowodnić, kiedy dany klient dowiedział się o podwyżce. E.ON w odpowiedzi na nasze pytanie o to, w jaki sposób informuje klientów o podwyżce, odpowiada tylko, że listownie.
Kiedy klienci odczują podwyżki? W E.ON. najpopularniejszym wariantem rozliczeń jest ten półroczny, czyli klienci dostają prognozy z fakturami na pół roku do przodu z obowiązkiem płatności co dwa miesiące. Klienci wiedzą już ile zapłacą za prąd do końca czerwca, ale będzie to stara stawka. Czy i kiedy będzie aktualizowana?
„W związku z tym, że dla już wystawionych faktur i prognoz nie przewidujemy aktualizacji, rozliczenie będzie wyrównywane. Nastąpi to przy wystawieniu prognozy i faktur na następny okres rozliczeniowy”
– brzmi odpowiedź biura prasowego E.ON. To oznacza, że odbiorcy prądu w Warszawie powinni przygotować swoje budżety na duży finansowy „strzał” w połowie roku. Dopiero wtedy osoby korzystające z półrocznych rozliczeń dostaną „wyrównanie” obejmujące ok. 30% ich ceny prądu. Jeśli więc płacisz za prąd 150 zł miesięcznie, to nadal będziesz tyle płacił. Ale za pół roku, przy rozliczeniu zgodności prognoz z realnym zużyciem energii, będziesz musiał dopłacić nie tylko za ewentualnie większą liczbę zużytych kilowatogodzin, ale też np. 300 zł ekstra z tytułu rozliczenia podwyżki (ok. 50 zł „zaległej” podwyżki ceny prądu przez 6 miesięcy).
A jak to jest w przypadku innych firm? To zależy od sposobu rozliczeń. Z dużych graczy odpisała nam jedynie Energa (grupa Orlen), która wyjaśnia, że informacja o zmianie taryfy pojawi się na stronie internetowej, zamieszczona zostanie też na fakturach. Na pytanie, czy firma będzie korygować prognozy Energa odpowiada krótko, że tak długich prognoz to oni nie robią.
„Spółka nie wystawia faktur uwzględniających prognozę. Stosowane jest rozliczenie w cyklu rzeczywistym 1- i 2-miesięcznym”.
– brzmi odpowiedź biura prasowego. Czyli klienci dostaną po nowym roku nowe faktury ze zmianą cen, w tym z nową stawką VAT. Ale w takim razie pojawia się pytanie, jak rozliczyć zmiany stawi VAT, gdy stawka zmienia się od kwietnia, czyli w środku dwumiesięcznego okresu rozliczeniowego? Energa odpowiada, że zużycie zostanie oszacowane na dzień zmiany stawki VAT tj. 31.03.2022 r. Chyba że ktoś korzysta z rozliczeń rzeczywistych miesiąc do miesiąca.
Prywatna firma zmienia cennik. Czy mogę bezkosztowo uciec?
Jak ceny mogą zmieniać inne, niezależne firmy? Oprócz zwykłej aktualizacji cennika, możliwe są zawarte w umowach tzw. klauzule korygujące. Na przykład firma informuje w umowie, że będzie w przyszłości benchmarkować cenę prądu do ceny na Towarowej Giełdzie Energii. I gdyby prąd w hurcie podrożał, to cennik może zostać zmieniony, ale z aż 60-dniowym wyprzedzeniem. Tak przynajmniej jest w Fortum, prywatnej firmie sprzedającej prąd m.in. konsumentom na Pomorzu i we Wrocławiu.
——–
ZAPROSZENIE
Przetestuj aplikację pozwalającą kontrolować rachunki za prąd. Firma Fortum – renomowany, pochodzący ze Skandynawii sprzedawca energii – oferuje rozwiązanie „Prąd w telefonie”, dzięki któremu – w powiązaniu z inteligentnym licznikiem w Twoim mieszkaniu – możesz bardzo łatwo kontrolować swoje wydatki na prąd, obniżyć rachunki za energię i wygodnie doładowywać konto w czasie rzeczywistym. Efektywność energetyczna gwarantowana. Z propozycji dołączenia do tej innowacji możesz skorzystać, klikając ten link
——–
Jak napisałem powyżej, gdy firma wprowadza nowy cennik – w tym również w przypadku umów terminowych – klient powinien mieć możliwość wypowiedzenia umowy bez konsekwencji. No chyba że w umowie jest zapisany mechanizm, który umożliwia firmie „bezkarną” podwyżkę. Np. Orange oferuje prąd z gwarancją ceny przez rok od 2022 r. ze stawką nie wyższą niż aktualna cena taryfy na danym obszarze (dzięki zmianie dostawcy można więc zarezerwować sobie bieżącą cenę na dłużej). Niestety, oferta roi się od haczyków.
Po pierwsze: w pierwszym roku mamy cenę zamrożoną i relatywnie niską, ale potem cena energii jest ustalana na podstawie ceny hurtowej. Na przykład, gdy cena energii na rynku hurtowym wzrośnie/spadnie o 10% w 2022 r., stawka podstawowa na okres na następny rok (w tym wypadku na 2023 r.) zostanie podniesiona/obniżona o 10%. Od jakiej kwoty? Od ustalanej arbitralnie 0,56 zł brutto. W nowy rok wchodzimy z rekordowymi cenami na giełdzie, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy jeszcze nie wzrosną.
Po drugie: w przeciwieństwie do innych umów zmiany cen w cenniku nie są podstawą do rozwiązania umowy, która jest zawierana aż na 48 miesięcy, czyli 4 lata. To bardzo długo jak na standardy ofert energetycznych.
Po trzecie: w pakiecie zawarte są usługi dodatkowe w cenie 13,99 zł miesięcznie. To ubezpieczenie assistance na wypadek awarii domowego sprzętu. Pytanie, czy rzeczywiście taka usługa może nam się do czegoś przydać i czy przypadkiem nie mamy już podobnego ubezpieczenia w pakiecie z polisą ubezpieczenia nieruchomości. W innym wypadku będzie to głównie źródło dodatkowej marży dla sprzedawcy prądu.
Jak widzicie, nie zawsze od firmy, która podwyższa nam cenę prądu, można uciec. Czasem te podwyżki są wpisane do umowy i „po prostu im się należały”.
źródło zdjęcia: PixaBay