Czy fan-tokeny to przyszłość kibicowania, a dla klubów piłkarskich finansowa żyła złota? Czy to kibice mogliby w aplikacji wybierać… trenera reprezentacji?

Czy fan-tokeny to przyszłość kibicowania, a dla klubów piłkarskich finansowa żyła złota? Czy to kibice mogliby w aplikacji wybierać… trenera reprezentacji?
Współautor: Maciej Samcik
2

Kto będzie nowym trenerem reprezentacji Polski w piłce nożnej? Wyobrażacie sobie, że decydują o tym nie tylko szefowie PZPN, ale też zaangażowani kibice – współfinansujący drużynę narodową i współdecydujący o jej losach – za pomocą aplikacji w smartfonie oraz technologii blockchain? Jesteśmy coraz bliżej tej rzeczywistości dzięki kibicowskim „żetonom” cyfrowym. Czym są fan-tokeny i jak można na nich zarobić?   

Trener piłkarskiej reprezentacji narodowej Paulo Sousa, mimo obowiązującego go ważnego kontraktu i sowitej wypłaty (podobno 75 000 euro miesięcznie), postanowił porzucić drużynę i  oddalić się do Brazylii (gdzie – trenując najsłynniejszy klub z Ameryki Łacińskiej – ma przez dwa i pół roku zarabiać 200 000 euro miesięcznie).

Zobacz również:

Kibice wylewają swoją złość w internecie (bo cóż innego mogą zrobić?), a szefowie piłkarskiej federacji PZPN zastanawiają się: czy i jakim trybie żądać odszkodowania od portugalskiego trenera oraz kim go zastąpić. A gdyby tak oddać kawałek tej decyzyjności w ręce kibiców? Nie wszystkich, a tylko tych najbardziej zaangażowanych, posiadających tzw. fan-tokeny? I co to w ogóle jest?

Tak aplikacja Socios podbija rynek piłkarski

Gdy na początku 2021 r. Legia Warszawa ogłosiła nawiązanie współpracy z platformą Socios, a kilka miesięcy później wyemitowała fan-tokeny warte prawie 2 mln zł, nie brakowało kibiców, którzy pukali się w czoło. Czy polski klub powinien zajmować się emisją fan-tokenów opartych na technologii blockchain? Czy inne kluby Ekstraklasy powinny rozważyć podobny ruch? Co z tego mają kibice? A co klub? I czy to będzie w przyszłości najszybciej rozwijająca się forma kibicowania?

Socios to aplikacja, która – jak sama się opisuje – „przybliża kibiców do ulubionej drużyny”, oferując im „wpływ na losy klubu i nagrody”. Brzmi to dość mało konkretnie. I wygląda trochę na naciąganie rzeczywistości. Fan-tokeny nie są bowiem akcjami klubu, które dają prawo głosu na walnym zgromadzeniu udziałowców czy prawo do dywidendy z jego ewentualnych zysków. Są czymś w rodzaju cyfrowych udziałów w fan-klubie zespołu, który może podejmować niektóre decyzje. Jakie?

Im więcej tokenów posiadasz, tym więcej masz do powiedzenia przy wyborze, jaki ma być np. wzór nowej koszulki klubowej lub brzmienie wiadomości witającej piłkarzy przy wyjściu na murawę. Tokeny nabywa się poprzez zakup CHZ, czyli kryptowaluty opartej na blockchainie Chiliz. Tak jak większość innych kryptowalut, CHZ kupujemy, wymieniając na nią np. tradycyjne waluty.

Drugim sposobem na pozyskanie tokenów jest uczestnictwo w tzw. „polowaniu” podczas odbywających się w rzeczywistości rozszerzonej grach geolokalizacyjnych. Tokeny trafiają na wewnątrzaplikacyjną giełdę, gdzie można nimi handlować, a ich cenę determinuje rynek, a więc popyt i podaż zgłaszane ze strony osób zainteresowanych klubem (przy czym fan-tokeny związane są z kryptowalutą CHZ – ich wartość zależy od jej kursu.

Możemy więc mieć kryptowalutę CHZ lub wymienne na nią po sztywnym „kursie” fan-tokeny. W każdej chwili możemy wymienić je na tradycyjny pieniądz (np. euro), jednak wypłata nie może być mniejsza niż równowartość 200 CHZ lub 5 fan-tokenów.

Legia Warszawa i fan-tokeny, które sprzedały się w kwadrans

FTO Legii Warszawa – czyli coś w rodzaju oferty sprzedaży fan-tokenów – odbyło się 4 maja br. i przyniosło klubowi 400 000 euro. Cena za jeden token została ustalona na poziomie 2 euro. Jeden użytkownik mógł nabyć do 25 tokenów. 200 000 sztuk przeznaczonych na sprzedaż w ramach pierwszej emisji tokenów o nazwie „LEG” rozeszło się w… niecały kwadrans.

Kwota wynosząca niemal 1,9 mln zł, nawet pomniejszona o prowizję platformy Socios, może robić wrażenie. To przychód, o którym parę lat temu żaden klub nawet by nie myślał. Rozwój nowych technologii sprawił, że oprócz akcji kluby mogą sprzedawać kibicom fan-tokeny. Docelowo liczba tokenów Legii w obiegu wynosić ma… 5 milionów sztuk.

Według Coinbase w obrocie jest ich obecnie prawie 427 000 sztuk. Są notowane w cenie 2,25 dolara za sztukę (ale rekordowe notowania wyniosły nawet 4,2 dolara). Legia stoi jeszcze przed decyzją, w jaki sposób będzie aktywizować posiadaczy swoich tokenów – a więc do jakich pól decyzyjnych ich dopuści.

Fan-tokeny Legii Warszawa - notowania
Fan-tokeny Legii Warszawa – notowania

Źródło: https://www.coinbase.com/pl/price/legia-warsaw-fan-token [stan na 29 listopada 2021 r.]

Czy fan-tokeny mogą uratować budżet klubu? Od dekady budżety piłkarskie analizuje Deloitte w swoich raportach „Piłkarska Liga Finansowa”. W najnowszej edycji, opublikowanej na początku listopada br., dowiadujemy się, że w przypadku Legii Warszawa przychody z tzw. dnia meczowego (czyli ze sprzedaży biletów i wszystkich usług związanych z meczem jako wydarzeniem) spadły w sezonie 2020-2021 o połowę – z 21,9 mln zł do 10,2 mln zł (w stosunku do poprzedniego sezonu). Strukturę przychodów Legii Warszawa pokazuje ta tabela.Źródło: https://www2.deloitte.com/pl/pl/pages/consumer-business/articles/raport-pilkarska-liga-finansowa-sezon-2020-2021.html

Ten spadek nie jest czymś nadzwyczajnym – wszystkie kluby w Ekstraklasie go zanotowały. Nie dla wszystkich przychody z dnia meczowego są istotną pozycją w bilansie, ale np. Jagiellonia Białystok straciła 12% (3 mln zł), Wisła Kraków 20% (8,2 mln zł), a Śląsk Wrocław 14% (2,7 mln zł). W finanse Legii, oprócz spadków przychodu z dnia meczowego, uderzył także brak sukcesów w rozgrywkach europejskich.

Trwająca czwarta fala pandemii zdaje się zapowiadać, że w całej piłce nożnej segment „dochody z dnia meczowego” czeka gruntowna rewolucja. Kibiców nie będzie tak łatwo ściągnąć na stadion – kluby muszą szukać alternatywnych metod zmonetyzowania pasji swoich fanów. Znalezienie sposobów na zwiększenie ich zaangażowania w życie klubu – czytaj: sięgnięcia do ich portfela w innowacyjny sposób – to obecnie priorytet dla właściwie każdego dużego klubu.

Kreatywna interpretacja powyższego hasła jest bardzo istotna z uwagi na fakt, że rosnąca liczba kibiców danych drużyn pochodzi… z innych krajów. Z perspektywy polskich klubów nie jest to istotny czynnik, bowiem ich kibice pochodzą głównie z Polski, ale kluby z Europy Zachodniej to już inna para kaloszy. Real Madryt ma w mediach społecznościowych niemal 252 mln obserwatorów, Manchester United – ponad 140 mln. Bayern Monachium – 87 mln. Żadne z miast: Madryt, Manchester czy Monachium nie pomieściłoby fizycznie wszystkich tych ludzi. A przecież – potencjalnie – każdy z nich ma portfel, którego może użyć dla dobra swojego ulubionego klubu.

Największe kluby świata emitują tokeny

Nie dziwi więc fakt, że wiele klubów podąża „tokenową” ścieżką. Z platformą Socios współpracują już chociażby Barcelona, PSG i Manchester City, ale też marki o bardziej lokalnym zasięgu jak Dinamo Zagrzeb, Levante czy Apollon Limassol. Na rynku platform też jest ruch – mowa na przykład o Binance, czyli wiodącej giełdzie kryptowalut i twórcy Binance Coin, jednej z najpopularniejszych kryptowalut.

Mimo kłopotów z regulatorami w Stanach ZjednoczonychWielkiej Brytanii Binance rozpoczął w minionych miesiącach współpracę z FC Porto oraz z Lazio. Mamy tam ofertę analogiczną do tej, którą proponuje Socios. Słowem: nabywaj fan-tokeny i głosuj w sprawach klubu. Finansowy udział kibica nie ogranicza się jednak tylko do kupowania fan-tokenów, ale też innych cyfrowych dóbr.

Mowa o tzw. „Mystery Box NFT”, co można porównać do znanych nieco starszym kibicom saszetek z naklejkami marki Panini. Tamta zabawa polegała na kompletowaniu naklejek z podobiznami wszystkich piłkarzy (niektóre pojawiały się w sprzedaży częściej, inne rzadziej) do albumu wydanego z okazji Mistrzostw Europy bądź Mistrzostw Świata.

W „Mystery Box” zasada jest ta sama – za narzuconą cenę np. 2 fan-tokenów można kupić „tajemnicze pudełko” zawierające NFT, czyli non-fungible token – rodzaj niepowtarzalnego cyfrowego obrazu – (więcej o tym dlaczego takie obrazy mają wartość napisaliśmy tutaj) z koszulką nawiązującą do sławnego meczu z historii klubu (tak to wygląda w Lazio) lub z jedną z czterech podobizn legendarnych bramkarzy klubu (tak to jest w przypadku Porto). W ramach tej drugiej serii na NFT jest oczywiście nasz Józef Młynarczyk.

Kompletując wszystkie cztery koszulki lub czterech bramkarzy, można zdobyć „bonusowy” NFT, który przełoży się w przeszłości na uprawnienie np. do obejrzenia jakiegoś meczu z loży VIP. Naturalnie NFT – zarówno pojedyncze, jak i mniej lub bardziej kompletne kolekcje – mają wartość rynkową i mogą być sprzedawane.

Jest to bez wątpienia granie na emocjach kibiców: „wesprzyj swój ukochany klub, otrzymaj atrakcyjną nagrodę i dodatkowo możesz jeszcze zarobić”. Oczywiście można tutaj też stracić – jak na każdej giełdzie. Nie wszystkie NFT-y będą przecież przedmiotem pożądania i będą zyskiwały na wartości w stosunku do „ceny emisyjnej”, czyli tej, po której kupujemy je od klubu.

Kluby mają ogromne możliwości, żeby wspierać budowanie wartości fan-tokenów, mody na ich posiadanie oraz skłaniać coraz szersze rzesze kibiców do ich kupowania. Z jednej strony to kwestia atrakcyjności bonusów przyznawanych posiadaczom tokenów, a z drugiej – np. fakt, że kultowi piłkarze mogą w takich fan-tokenach pobierać część swojego wynagrodzenia. Czołowym przykładem jest tutaj Leo Messi, o czym było już zresztą na „Subiektywnie o Finansach”.

Z perspektywy polskich klubów mogłoby to jednak być ciekawe rozwiązanie ze względu na specyfikę branży. Kluby w Ekstraklasie mocno stawiają na nawiązania historyczne, sukcesy odnoszone przez legendarnych zawodników w minionych dekadach czy mityczne mecze, którymi społeczność żyje po dziś dzień. Przykład kart zawodniczych albo „dzieł sztuki” związanych z klubem w roli NFT – co rozważa Manchester City, który niedawno dołączył do Binance – to produkty odwołujące się właśnie do przysłowiowych pięknych kart z przeszłości.

Sam temat dzieł sztuki konwertowanych na NFT wzbudził w ostatnich miesiącach nieco kontrowersji, chociażby przy okazji sprzedaży dzieła artysty o pseudonimie Beeple za 69 mln dolarów w ramach aukcji organizowanej przez Christie’s. W Polsce też niedawno sprzedano za duże pieniądze NFT z cyfrowym zapisem dzieła sztuki.

Nie sugeruję, że wirtualne odwzorowanie koszulki Górnika Zabrze z finału Pucharu Europy z sezonu 1969/1970 lub podobizny jednego z piłkarzy Lechii Gdańsk z sezonu 1982/1983, gdy wygrali Puchar Polski, przyniesie klubowi krocie, aczkolwiek pasjonaci nie szczędzą pieniędzy na inne klubowe gadżety (szaliki, kubki czy nawet klubową pościel), więc nie jest to wyprawa w kompletnie nieznane terytorium.

Czy fan-tokeny zdobyły serca kibiców? Na razie…

Spekulacja na temat możliwych przychodów klubów z cyfrowych tokenów obarczona jest dużym marginesem błędu, ale spróbujmy. Za wartość referencyjną przyjmijmy zagregowane liczby dotyczące popularności Legii w mediach społecznościowych (ma ona niemal 1,5 mln obserwujących). Do celów porównawczych weźmy trzy inne kluby występujące w Ekstraklasie: Lech Poznań (902 000 obserwujących), Pogoń Szczecin (234 000 obserwujących) i Cracovia (176 000 obserwujących).

Przyjmując, że te kluby zdecydują się na emisję tokenów w liczbie proporcjonalnie odpowiadającej liczbie tokenów Legii i popularności klubów, to oznaczałoby dla klubów przychody odpowiednio: Lech – 1,22 mln zł przy łącznych przychodach klubu na poziomie 75 mln zł, Pogoń – 310 000 zł przy łącznych przychodach 44,3 mln zł, Cracovia – 225 000 zł przy łącznych przychodach 39,7 mln zł.

Nie są to kwoty oszałamiające, ale docelowo tokenów byłoby więcej. Przy okazji byłby to pierwszy krok w kierunku, w którym niechybnie zmierza świat sportu – a tego nie da się przecenić. Skala popularności tokenizacji jest jeszcze niewielka, ale… pewnie to kwestia czasu. na razie jest tak: w przypadku Lazio i Porto w niedawnych głosowanych nad sprawami klubu (wybór koszulki, przedmeczowej piosenki) brało udział ok. 2000 posiadaczy fan-tokenów. Zestawiając to z łączną liczbą obserwujących obydwa kluby w mediach społecznościowych (Lazio – 2,5 mln, Porto – 8,2 mln), trudno mówić o sukcesie frekwencyjnym.

Jednak w dobie sporej niepewności wokół przyszłości zgromadzeń publicznych (wirusy mogą już na zawsze zmienić nasz świat i ograniczyć mobilność), coraz większych możliwości pozyskiwania przez kluby fanów z całego świata (a nie tylko lokalnych, np. w ramach miasta), możliwości zwiększania decyzyjności kibiców, jeśli chodzi o sprawy klubu, relatywnie niskich kosztów związanych z projektami fan-tokenów, a także możliwości szybkiego „wstrzyknięcia” do budżetów klubów całkiem sensownych pieniędzy, każda próba kreatywnego dotarcia do kibiców, szczególnie kanałami online, ma sens.

Co więcej, wydaje się, że może w ten sposób nastąpić zbliżenie świata sportu tradycyjnego i e-sportu, w którym pieniądze płyną z natury rzeczy przede wszystkim poprzez uczestnictwo zdalne w eventach i kibicowaniu.

Czytaj też: Giełda, która płaci za złożenie zlecenia? Nowy pomysł w świecie krypto (subiektywnieofinansach.pl)

Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
jsc
2 lat temu

W wypadku Legii w działania (…)aktywizacyjne(…) kibiców warto włączyć coś z ichnią Akademią Piłkarską… na rynku polskim to jest rzecz, która z pewnością ich wyróżnia.

Admin
2 lat temu
Reply to  jsc

Good idea

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu