11 stycznia 2023

Wchodzą w życie podwyżki cen biletów na pociągi PKP Intercity. Oto trzech „winnych” drożyzny na kolejach. I cztery pomysły, jak to zmienić

Wchodzą w życie podwyżki cen biletów na pociągi PKP Intercity. Oto trzech „winnych” drożyzny na kolejach. I cztery pomysły, jak to zmienić
Współautor: Maciej Danielewicz
81

Wchodzi w życie największa od niepamiętnych czasów podwyżka cen biletów Intercity. „Musieliśmy to zrobić, bo trzykrotnie więcej płacimy za prąd” – mówią kolejarze. Ale to nie jest cała prawda. Przedstawiamy trzy powody, które sprawiają, że podróżowanie pociągiem jest w Polsce drogie, a będzie jeszcze droższe. Dzielimy się z Wami czterema pomysłami, które mogą tę sytuację zmienić

Podróż średniej klasy pociągiem (TLK lub IC) będzie teraz kosztowała – o ile nie załapiemy się na jakąś promocję – ok. 76 zł (o 16 zł więcej niż rok wcześniej, przed dwoma podwyżkami), a bilet na najwygodniejsze pociągi EIC oraz EIP podrożał do 175-199 zł (aż 0 25-30 zł więcej niż rok temu). W przypadku najdłuższych tras podróż pociągami pendolino (czyli EIP) może kosztować nawet 265 zł. I mówimy tu o biletach drugiej klasy!

Zobacz również:

Ostatnia duża podwyżka cen biletów na pociągi Intercity była niemal dokładnie rok temu (kolejarze lubią zdążyć z podwyżkami przed szczytem wyjazdów na ferie). Wtedy ceny poszły w górę o 10-20 zł (w zależności od klasy pociągu). Teraz są znacznie większe. Media pełne są wyliczeń, z których wynika, że ceny biletów kolejowych – tych na najszybsze i najwygodniejsze pociągi – są już wyższe od kosztów podróży jednej osoby samochodem na podobnej trasie.

To, że – podróżując samochodem w kilka osób – płacimy za paliwo mniej niż za bilety na pociąg dla takiej grupki, jest zrozumiałe. Ale jeśli pociąg staje się droższym środkiem transportu niż samochód nawet przy jednoosobowej podróży i przy tak wysokich cenach paliwa – to już jest patologia.

Podwyżka cen biletów Intercity. Oto trzech „winnych”

Pytacie, czy tak być musi. Kto zawinił? Czy podwyżka cen biletów Intercity to kwestia monopolu PKP i braku konkurencji na torach? Złego zarządzania państwowymi kolejami? Zaniedbań w remontach i rozbudowie infrastruktury? A może nielogicznej polityki państwa, która woli wspierać kierowców (tarcze antyinflacyjne dotyczące cen paliwa) niż pasażerów pociągów? Są trzy powody, które sprawiają, że bilety na pociąg w Polsce jeszcze długo nie będą tanie. Oto one.

1. Wysokie opłaty za dostęp do torów

Bilety nie mogą być tańsze, bo Intercity jest spółką działającą na zasadach rynkowych, a nie państwowym przewoźnikiem, który ma zapewniać obywatelom możliwość przemieszczania się po kraju. Owszem, w PKP Intercity państwo ma 100% udziałów, ale zarząd spółki, mając do wyboru być krytykowanym za podnoszenie cen lub za generowanie strat – zawsze wybierze to pierwsze. To niestety nie jest państwowy podmiot, który realizuje zadania publiczne

Myślicie, że ceny biletów byłyby niższe, gdyby PKP Intercity miało konkurencję? Podwyżka cen biletów Intercity w jakiejś części jest wynikiem tego, że firma nie ma konkurencji. Ale problemem jest też inny monopol – spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. To spółka-siostra PKP Intercity, która zarządza infrastrukturą kolejową i pobiera opłaty za dostęp do torów. Chcesz wypuścić pociąg na tory? Płać za dostęp do torów. Nie podoba się cena? Nie ma innych torów. Albo płacisz, albo nie jedziesz.

PKP PLK są również w naszym kraju odpowiedzialne za inwestycje w remonty torów i budowanie (z rzadka) nowych linii. Jednak w przeciwieństwie do GDDKiA (odpowiedzialnej za utrzymanie dróg i autostrad), które jest urzędem państwowym, PKP PLK jest spółką – a więc jednym z jej celów jest zarabianie pieniędzy.

Polskie koleje w liczbach. Źródło: raport EMIS
Polskie koleje w liczbach. Źródło: raport EMIS

Z infrastruktury kolejowej w Polsce korzystają nie tylko podmioty z grupy PKP – są przecież koleje samorządowe czy prywatne firmy. Gdyby PKP PLK była urzędem czy agencją rządową, decyzja o obniżeniu (dla wszystkich) opłat za korzystanie z infrastruktury byłaby podyktowana polityką państwa w zakresie rozwoju transportu kolejowego. A tak – liczy się kasa. Państwowe spółki (PKP PLK, PKP Intercity) mają zarabiać dla państwa pieniądze, a Państwo (nasi czytelnicy) za to płacą.

Czytaj też: Płatność BLIK opóźniona jak pociąg Intercity? Czytelniczce przepadła promocja na bilet kolejowy, bo przelew nie dotarł na czas. Kto zawinił? Sprawdzam

2. Brak konkurencji na torach i… brak miejsca na torach

Bilety nie mogą być tańsze, bo Intercity właściwie nie ma konkurenta. Dlaczego zatem – można zapytać – nie wpuścić na tory więcej pociągów? Dlaczego nie pozwolić prywatnym podmiotom na obsługiwanie tych samych tras, którymi wozi pasażerów państwowy przewoźnik? Odpowiedź niestety nie jest taka prosta.

Tory mają ograniczoną przepustowość, tą samą trasą poruszają się szybsze pociągi międzymiastowe, zatrzymujące się częściej koleje lokalne i całkiem powolny transport towarowy. Infrastruktura jest w Polsce dość mocno zapchana. Nie da się tak po prostu wpuścić na tory zbyt wielu nowych składów (nawet gdyby były wagony i lokomotywy oraz zainteresowane tym firmy).

Co mogłoby zwiększyć przepustowość linii kolejowych? Usprawnienie infrastruktury – w tym przede wszystkim systemu sterowania ruchem. Tak aby w jednym czasie na torach dało się bezpiecznie „upchnąć” jeszcze więcej składów. To oczywiście nie da gwarancji, że pociągi będą jeździły punktualne, ale mogłyby jeździć częściej.

Eksperci zwracają uwagę, że problemem w Polsce jest też koordynacja prac remontowych. A właściwie jej brak. Projekty inwestycyjne na kolejach w Polsce prowadzone są nieefektywnie. Zdarza się, że prace na jednym odcinku są dzielone na etapy i rozłożone na lata – przez co przepustowość linii jest dodatkowo ograniczana przez wiele lat. Ewentualne skrócenie czasu przejazdu na przebudowanej w końcu trasie nie rekompensuje opóźnień, które nagromadziły się przez czas remontu.

Skoro więc nie ma możliwości, by dodać więcej pociągów do rozkładu jazdy, konkurencja o istniejące już połączenia doprowadziłaby tylko do licytacji o rezerwacje najbardziej obleganych godzin połączeń. A wtedy zarządca infrastruktury mógłby kasować więcej od przewoźników za korzystanie z torów. I ceny biletów jeszcze szybciej szłyby w górę. Paradoksalnie więc wprowadzenie konkurencji na tory niekoniecznie byłoby panaceum. Dopóki nie ma miejsca na torach – a nie ma przez zacofanie inwestycyjne – jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.

Czytaj też: Wsiąść do pociągu niezbyt drogiego… O ile spadłyby ceny biletów, gdyby PKP Intercity miało konkurencję? Sprawdziłem

3. Popyt na podróże kolejowe rośnie szybciej niż liczba pociągów

Bilety nie mogą być tańsze, bo pasażerowie coraz chętniej korzystają z kolei i są gotowi płacić za to coraz więcej. Bilet na pierwszą klasę EIP (pendolino) albo EIC przeważnie da się kupić nawet w ostatniej chwili. Ale 90% pasażerów PKP podróżuje tańszymi pociągami TLK i IC. Obłożenie tych tańszych połączeń jest zazwyczaj 100-procentowe, a bilety kończą się na kilka dni przed odjazdem pociągów. Skoro PKP nie narzeka na brak klientów, a brakuje raczej taboru, lokomotyw i ludzi do obsługi – trudno się dziwić, że wprowadza kolejne podwyżki cen.

Polscy podróżni coraz chętniej przesiadają się do pociągów, a kolej odzyskała wiodącą pozycję w przewozach pasażerskich – to główny wniosek analityków EMIS (ISI Emerging Markets Group), który znalazłem w opublikowanym niedawno raporcie „Poland Transportation Sector Report 2022-2023”. W 2021 r. na podróż koleją zdecydowało się 241,5 mln osób. Autokary przewiozły w skali roku 167 mln ludzi. Im szybsza kolej, tym bardziej transport autobusowy schodzi do poziomu regionalnego i lokalnego, czyli tam, gdzie torów nie ma. A samoloty? To jest – siłą rzeczy – transport „niszowy”. W zeszłym roku samoloty przewiozły Polaków 7 mln razy – piszą analitycy.

Drogi są w Polsce coraz lepsze, czas podróży samochodem między największymi miastami się skraca, jednak dla wielu osób pociąg nadal jest najlepszą opcją podróżowania. W samochodzie w czasie jazdy nie da się popracować, poczytać, zdrzemnąć się. Auto trzeba gdzieś zaparkować (co jest czasami równie drogie co bilet), można utknąć w korku w nieznanym mieście – tych zmartwień nie mają pasażerowie kolei.

Jak Polacy podróżują? Analiza EMIS
Jak Polacy podróżują? Analiza EMIS

PKP Intercity podnosi ceny biletów, bo… może sobie na to pozwolić. Być może część osób zacznie kalkulować, czy nie opłaca im się pojechać na miejsce samochodem (tym bardziej że ceny paliw powinny w końcu zacząć spadać), a nawet polecieć samolotem. Wydaje mi się jednak, że przyzwyczajenia mają dużą siłę. Przypuszczam, że pasażerowie ponarzekają, popsioczą, ale nadal będą korzystać z transportu kolejowego.

Czytaj też: „W PKP Intercity odmawiają mi wystawienia faktury VAT!” – piekli się czytelniczka. „Nie możemy jej już wystawić” – odpowiadają w PKP. Podatkowy klincz kolejowy?

Podwyżka cen biletów Intercity? Cztery pomysły dla PKP

Nie ma szans w perspektywie następnych 10-20 lat, żeby w sposób znaczący zwiększyła się długość linii kolejowych w Polsce i liczba połączeń między polskimi miastami. Od wielu lat odbywa się modernizacja istniejących linii, ale polskie koleje wciąż są spadkobiercą sieci, która powstawała przez ostatnie sto kilkadziesiąt lat. Ta, zwłaszcza na terenach byłego zaboru rosyjskiego – na Mazowszu, Podlasiu i Lubelszczyźnie – nie jest zbyt gęsta. Z kolei w Polsce zachodniej dużo linii kolejowych zostało zlikwidowanych w ciągu ostatnich 30 lat, bo były nierentowne.

Co więc można zrobić, żeby ceny usług przewozowych były w miarę akceptowalne i żeby motywować Polaków do w miarę równomiernego rozkładania swoich preferencji podróżniczych w zależności od liczby dostępnych miejsc w pociągach? Warto o to walczyć, bo przejazdy koleją są korzystne z powodów ekologicznych i logistyki transportu w zatłoczonych miastach. W krajach Unii Europejskiej są gotowe rozwiązania, które można – być może w zmodyfikowanej formie – zaproponować polskim podróżnym i kolejarzom.

>>> Wprowadzanie tanich biletów miesięcznych na przejazdy między wielkim miastami i odległymi regionami (poza okresami szczytu podróży). Może to nie tylko zwiększyć zainteresowanie przejazdami, co byłoby korzystne dla spółek PKP, ale też zrównoważyć ruch w skali całego kraju i nieco rozładować nasycenie ruchu w czasie szczytu zainteresowania.

W Niemczech w połowie 2022 r. furorę zrobiło wprowadzenie taniego biletu miesięcznego na przejazdy transportem publicznym. Niemieckie koleje zaproponowały podróżnym na okres wakacyjny – czerwiec, lipiec, sierpień – bilety za 9 euro. Sprzedano w tym systemie ponad 52 mln biletów, nie licząc 10 mln osób, które automatycznie otrzymały bilet, ponieważ miały już karnety przejazdowe (Abos), a program został uznany przez Związek Niemieckich Firm Transportowych (VDV) za „całkowity sukces”. VDV szacuje, że każdego miesiąca z wykorzystaniem takiego biletu odbywało się około 1 mld podróży.

Niektórzy obserwatorzy wskazywali co prawda na to, że w wyniku sukcesu programu na kolejach pojawił się tłok i opóźnienia. Ale za to program wywarł pozytywny wpływ na przełamanie świadomości Niemców, skłonienie ich, żeby z samochodów przesiedli się w większym zakresie do pociągów. Kolejnym etapem było wprowadzenie biletu w okresie jesiennym do końca grudnia za 29 euro. A w tym roku odpowiednikiem tej promocji jest bilet za 49 euro.

Być może rozwiązaniem w Polsce byłoby wprowadzenie biletu np. za 49 zł, który mógłby obowiązywać poza kolejami regionalnymi, czyli mógłby stanowić propozycję dla planów wakacyjnych i nadzwyczajnych podróży, co byłoby również korzystne dla miast i regionów.

>>> Większa elastyczność przy zakupie biletów na wszystkie rodzaje podróży. Kolej oferuje niezbyt elastyczne ceny podróżowania. Owszem, ma promocje, ale w porównaniu z dynamicznymi taryfami obowiązującymi w liniach lotniczych – progów cenowych jest relatywnie niewiele. Intercity woli wypuścić na trasę pociąg pendolino wypełniony w połowie niż obniżyć ceny tak, by przesiadło się do niego część pasażerów podróżujących na stojąco pociągami TLK.

PKP nie jest w stanie wystandaryzować swojej oferty. Tylko przejazdy premium, czyli pociągami pendolino, są ofertą wyrównaną i przewidywalną, jeśli chodzi o standard i wygodę przejazdu. Kupując bilety na przejazdy pociągami IC czy TLK, nie jesteśmy pewni, jaki pociąg nadjedzie i jakie będzie miał udogodnienia. Przewidywalny standard pozwoliłby zmniejszyć różnice między cenami bazowymi biletów na pociągi TLK, IC, EIC i EIP, a jednocześnie zwiększyć rozstrzał cen w zależności od obłożenia pociągów. I wyrównywać wypełnienie pociągów.

Cena przejazdu drugą klasą luksusowego pociągu między Warszawą a Krakowem czy Trójmiastem to 199 zł. A gdyby w niektórych godzinach w ciągu dnia czy w poszczególne dni ta cena spadała np. do 49 zł, byłoby to dodatkową zachętą, a mieściłoby się w zwyczajach podróżnych, którzy – planując podróże samolotami, a nawet przejazdy taksówkami – szukają okazji cenowych i zazwyczaj je znajdują. Gdyby cena wyjściowa była nawet wyższa niż 199 zł, ale zwiększyła się elastyczność, pewnie PKP zarobiłyby więcej, pociągi byłyby wypełnione, a podróżni – bardziej zadowoleni.

Taki system panuje od lat np. we francuskich kolejach SNCF na najbardziej dochodowych trasach przejazdami szybką koleją TGV między Paryżem a wielkimi aglomeracjami. Poza godzinami szczytu biznesowego z samego rana i wieczorem bilety potrafią być tańsze nawet o 75% w stosunku do ceny wyjściowej, to samo dotyczy weekendów.

Dodatkowo w momencie kupowania biletów podróżny pytany jest o podanie wieku, rodzaju ulgi, a także czy posiada jedną z wielu kart „wiernego klienta” i innych, które upoważniają do zniżek. Właściwie nie ma ceny jednolitej, każdy przejazd wyceniany jest indywidualnie.

Ktoś powie, ale w PKP również są zniżki – dla dzieci i młodzieży, dla seniorów i emerytów/rencistów, dla rodzin z dziećmi, dla żołnierzy, kombatantów, inwalidów, osób niepełnosprawnych, niewidomych itp. Ale nie doszukałem się zniżek dla osób w wieku 30-59 lat, w pełni zdrowych, samotnych, które po prostu chciałyby taniej jeździć kolejami po wykupieniu jakiegoś rodzaju karty, abonamentu, subkskrypcji…

W hotelach można dostać zniżkę albo upgrade pokoju jeśli ma się zebrane punkty lojalnościowe. Na kolei nikt o tym nie myśli, a część wiernych klientów można było „przesadzić” do pierwszej klasy, robiąc miejsce dla kolejnych podróżnych.

>>> Lepsza współpraca z przewoźnikami europejskimi. Każdy, kto kupował bilety kolejowe na przejazdy w krajach Zachodniej Europy, wie, że większość aplikacji i stron internetowych oferuje bez problemu przejazdy zintegrowane między większością sąsiednich krajów. Niestety, bardzo trudno jest znaleźć połączenia z Polską. Tak jakbyśmy znajdowali się na jakimś innym kontynencie.

Im więcej połączeń między sąsiadującymi krajami, tym większy ruch. Jest to zgodne z dyrektywami Unii Europejskiej, która od wielu lat promuje transport kolejowy generujący dużo mniej emisji CO2. PKP jest operatorem krajowym, to prawda. Oferuje przejazdy w kraju z kilkoma wyjątkami, np. pociągi do Berlina, Wiednia, Pragi, Budapesztu. Ale jeśli ktoś chciałby ocalić planetę i wybrać podróż koleją do jednej z dalszych stolic Zachodniej Europy, to musi liczyć się z kosmicznymi kosztami i procedurą godną początków lat 90.

Mnie nie udało się wybrać na stronie Intercity (EuroPodróże) biletu z Warszawy do Paryża, Brukseli czy Amsterdamu. System się zawieszał… Podobnie, jeśli chce się kupić bilet do Warszawy, korzystając ze strony francuskiego przewoźnika SNCF. System komunikuje, że nie ma takich połączeń. OK, bezpośrednich nie, ale z przesiadkami coś dałoby się skleić. Tym bardziej że system nie miał kłopotów z wyborem dość odległych połączeń, np. Bordeaux – Wiedeń. Propozycje wyskakiwały po kilku sekundach. I rzecz ciekawa – system SNCF nie miał kłopotów z wyszukaniem połączeń do Pragi i Budapesztu.

Wniosek jest taki – Polska kolej nie jest jeszcze w UE. Jest dość zamkniętym rynkiem, który nie przewiduje ścisłej integracji z Europą. A przecież dla wielu Polaków podróż po Europie to nie jest kwestia wielkiego luksusu. Wielu rodaków mieszka lub/i pracuje w różnych miejscach UE i podróżuje z konieczności. Mogą podróżować samochodami, autobusami, samolotami, ale dlaczego utrudniać podróże koleją?

Z kolei dla wielu mieszkańców Zachodniej Europy, gdzie od wielu lat rozwijana jest świadomość ekologiczna, podróże koleją są po prostu coraz bardziej modne i uważane za wygodne, zwłaszcza jeśli chodzi o dojazd do wielkich aglomeracji, po których trudno poruszać się samochodem, nie mówiąc o znalezieniu parkingu. Większa integracja z systemem kolei europejskich na poziomie sprzedaży wspólnych biletów przyciągnęłaby do naszego kraju więcej turystów, co mogłoby również pozwolić na elastyczniejszą ofertę cenową.

>>> Oferowanie przez przewoźnika kolejowego czegoś więcej niż tylko podróży z miasta A do miasta B. W zachodniej części UE jest wiele pomysłów, żeby zachęcić do podróży koleją. Np. podróże wycieczkowe, będące przygodą same w sobie. Szwajcaria uruchomi GoldenPass Express, pierwszą linię łączącą francusko- i niemieckojęzyczne części kraju od Montreux do Oberlandu Berneńskiego. Podobny program we Włoszech – 14 dni we Włoszech, z największymi atrakcjami kraju.

Podobną ofertą jest próba przesunięcia części popytu na podróże przez zaoferowanie atrakcyjniejszych przejazdów pociągami nocnymi. Ale będą to przejazdy atrakcyjne tylko wtedy, gdy będą się wiązały ze specjalną ofertą, np. wrażeniem luksusowych warunków podróży, wygodnej łazienki, dobrego posiłku, ciekawego filmu w pociągowej TV itp.

Jedną z ofert jest np. Nightjet – przejazdy nocne proponowane przez austriacką firmę ÖBB (mapka poglądowa powyżej, na razie bez oferty do Polski, mimo zaznaczonych dwóch punkcików). Ma to być „nowa generacja pociągów sypialnych”. Że musiałby to być drogi przejazd? Tak, ale taki droższy przejazd pomógłby sfinansować inne, standardowe, masowe.

Są też inne pomysły. Niedawny trend skracania bezpośrednich połączeń między miastami zyskuje uzupełnienie w postaci tras wijących się po atrakcjach kilku regionów i krajów. Nightjet proponuje trasy łączące Wiedeń, Monachium i Paryż, a także Amsterdam i Zurych przez Kolonię. W planach pociąg z Zurychu do Rzymu przez Mediolan. Do 2024 roku ma zostać wprowadzona linia sypialna łączącą Berlin, Paryż i Brukselę oraz linia łącząca Zurych z Barceloną.

Tymczasem inny nowy gracz, belgijsko-holenderski European Sleeper, ma misję „przywrócenia podróży nocnym pociągiem na mapie Europy”. W planach połączenie między Brukselą a Pragą przez Amsterdam i Berlin. European Sleeper planuje również uruchomienie bezpośrednich usług dla sportów zimowych i wypoczynku letniego we współpracy z Sunweb Group. W grze jest połączenie zimowe z miejscowościami we francuskich Alpach oraz letnie z kurortami południowej Francji.

Dzięki takim niestandardowym pomysłom przewoźnicy kolejowi, a często są to alternatywni przewoźnicy, których brak w Polsce, gdzie króluje PKP, mogą więcej zarobić na specjalnych usługach dla pasażerów skłonnych za nie dodatkowo zapłacić. A efekt skali i zapełnienia pociągów może przełożyć się na nieco niższe ceny w pozostałej ofercie operatora. Takie specjalne oferty są też rodzajem promocji przejazdów koleją w ogóle, przyciągają bowiem uwagę osób, które dotąd nie były zainteresowane podróżami koleją.

Unia Europejska chce pomóc kolejom europejskim na swój sposób, czyli – zakazem lotów samolotem na trasach, które mają i tak szybkie połączenia kolejowe nieprzekraczające 2 godzin 30 minut. Liderem chce być Francja, która wytypowała trzy trasy do skasowania w wewnętrznym transporcie lotniczym z Paryża Orly do Bordeaux, Nantes i Lyonu (połączenia między terminalem Paryż-Charles de Gaulle (CDG) a Bordeaux i Nantes pozostaną). Wyłączeniu od tej zasady podlegają loty łączone w ramach podróży z przesiadką.

Odsłoną tego pomysłu są łączone podróże lotniczo-kolejowe. W Niemczech, dzięki usłudze Lufthansa Express Rail, podróżni mogą dotrzeć do hubu we Frankfurcie koleją, a nie samolotem. Od kilku miesięcy, dzięki partnerstwu z Thalys, amerykańska Delta i holenderski KLM oferują swoim pasażerom połączenie między Brukselą a Amsterdamem pociągiem w ramach jednego biletu.

Zasadniczo im więcej pomysłów z kolejami w tle, tym więcej zainteresowania podróżnych i tym niższe ceny można w efekcie zaproponować.

Czytaj też: Wypadek samochodowy żony i niewykorzystany bilet. Dla PKP Intercity to nie jest sytuacja „wyjątkowa” i pieniędzy nie odda. Ma rację?

Ekologia wygrywa, gdy kolej wygrywa. Podwyżka cen biletów Intercity… przegrywa

W przypadku niemieckiego programu biletu za 9 euro obliczono, że z większości biletów korzystały osoby mieszkające w dużych niemieckich miastach, 56% ankietowanych stwierdziło, że koszt był głównym czynnikiem decydującym o zakupie biletu, a 43% uznało, że chce uniknąć jazdy samochodem. Elastyczność i ogólnokrajowa ważność również zostały wyróżnione jako bonusy.

Podsumowano również ekologiczne aspekty programu – 1 miliard podróży odbywanych każdego miesiąca środkami transportu publicznego pozwolił zaoszczędzić około 1,8 mln ton dwutlenku węgla w czasie trwania programu – to mniej więcej tyle samo oszczędności, ile w przypadku ograniczenia prędkości na niemieckich autostradach przez jeden rok.

Dodatkowo, jeśli w sposób trwały UE wspiera koleje kosztem lotów, to ważne jest obliczenie, zgodnie z którym emisja CO2 na długodystansowych trasach koleją jest 20 razy niższa niż w przypadku przeciętnego lotu samolotem. Podwyżka cen biletów Intercity z pewnością nie zachęci Polaków do wybierania tego środka transportu.

————————————

Posłuchaj podcastu: Jakub Madrjas o tym, czy bilety na pociąg są w Polsce… zbyt tanie

W 125. odcinku Finansowych Sensacji Tygodnia gościliśmy natomiast Jakuba Madrjasa, dziennikarza specjalizującego się w tematyce transportu i infrastruktury, którego artykuły możecie przeczytać m.in. na portalach „Rynek Kolejowy” i „Transport Publiczny”. Rozmawiamy o tym, komu najbardziej opłaca się inwestowanie w komunikację publiczną, czy bilety na tramwaje i pociągi są za tanie i dlaczego największymi orędownikami wyznaczania buspasów powinni być zagorzali kierowcy. Do wysłuchania podcastu zaprasza Maciej Jaszczuk. Nasze podcasty są dostępna na Anchor.com oraz na siedmiu najpopularniejszych platformach podcastowych (w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music,Castbox, Stitcher).

————————————

Głównym tematem 140. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” jest podwyżka cen biletów Intercity. Dzielimy się patentami na to, co zrobić, by podróżowanie koleją było tańsze i bardziej komfortowe. Które dobre praktyki powinniśmy zapożyczyć z innych krajów? W podcaście rozmawiamy też o sytuacji na rynku pracy oraz dniach wolnych od pracy, jakie funduje nam tegoroczny kalendarz. A na koniec apelujemy o uważne czytanie wiadomości od usługodawców. W innym razie nie dowiecie się o nadchodzących podwyżkach. Do odsłuchania podcastu zapraszają Maćki: Samcik, Danielewicz, Jaszczuk i Bednarek.

————————————

zdjęcie tytułowe: Salimaner/Pixabay

Subscribe
Powiadom o
81 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rafal
1 rok temu

W tekście brakuje informacji, że spora część połączeń realizowanych przez Intercity jest dotowana przez Państwo. Więc to nie jest tak, że jedynym celem tej firmy jest generowanie zysków. Gdyby tak było to musieliby zlikwidować połowę tras jako nierentowne. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby w umowach państwa z Intercity na dotowanie połączeń wpisać maksymalny poziom podwyżek np. 3% rocznie ?

Admin
1 rok temu
Reply to  Rafal

A tak, to prawda. Niektóre połączenia są dotowane. Ale wydaje mi się, że jest ich niewiele. Jeśli ma Pan jakieś linki albo dane – proszę wrzucić! Dobrego dnia 😉

Rafał Frelek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

według oficjalnych danych to będzie około 21 mld zł na dotowanie połączeń w latach 2021 -2030. całkiem spora kwota, która mogłaby pozwolić na wymuszenie prowadzenie przyjaznej polityki cenowej. ale tu musiałaby być tzw. wola polityczna bo intercity to nie jest firma jak każda inna. https://wyborcza.biz/biznes/7,177151,27869198,pkp-intercity-z-miliardami-dotacji-na-pociagi-i-przewozy-a.html

Przemo
1 rok temu
Reply to  Rafal

Żeby było weselej, wnioski o nowy dostęp na trasach obsługiwanych już przez PKP IC są rozpatrywane również pod kątem obniżenia wpływów PKP IC… :)))

Jacek
1 rok temu

Ceny w górę, a punktualność żadna…
Nie jest jednak tak, że brakuje alternatywnych przewoźników – jeżdżą w mniej atrakcyjnych z punktu widzenia PKP IC (i podróżnych w drodze do/z pracy) porach.
Receptą na drożyznę wydaje się ograniczenie ilości podróży i próba zakupu biletów z wyprzedzeniem, co nie zawsze daje się zaplanować.

Admin
1 rok temu
Reply to  Jacek

Ale żeby to z kolei miało sens, musi być przewidywalny standard i jeszcze większa rozpiętość cen. Czyli większa motywacja do wypłaszczania różnic między popytem na podróż pociągiem w szczycie i poza nim. Ale to też nie rozwiązuje problemów. Musi być więcej torów, więcej wagonów, więcej lokomotyw, więcej ludzi do obsługi i lepszy system sterowania ruchem. Czyli wszystko to, co mieliśmy przez 30 lat w d… bo zajmowaliśmy się głównie budowaniem autostrad 🙂

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Problem jest chyba głębszy – cały ten bałagan jest jak najbardziej na rękę wszystkim tym spółkom, bo uzasadniają potrzebę własnego istnienia doprowadzaniem kolei do porządku – i tak już przez długie lata.

Editor
1 rok temu
Reply to  Jacek

Podział PKP na spółki miał być uporządkowaniem struktury 🙂 Ale potem okazało się, że podróżny musi kupować z Ełku do Kalisza kilka biletów u kilku przewoźników, bo nie sposób było kupić jednego biletu zintegrowanego. Sporo lat trwało łączenie tak, żeby ułatwić życie podróżnym. Czasem chyba każdy z nas się zastanawia, czy przypadkiem dla kolei podróżny to nie jest jakieś zło konieczne…

Zbigniew
1 rok temu

„nie doszukałem się zniżek dla osób w wieku 30-59 lat, w pełni zdrowych, samotnych, które po prostu chciałyby taniej jeździć kolejami po wykupieniu jakiegoś rodzaju karty, abonamentu, subkskrypcji…”

No chyba że ta osoba jest krwiodawcą…

Admin
1 rok temu
Reply to  Zbigniew

Fakt! Dzięki za uzupełnienie

T-1000
1 rok temu

W Polsce się nie da. A w Niemczech się dało. Można? Można!

Editor
1 rok temu
Reply to  T-1000

Może? Z czasem? Trzymajmy kciuki 🙂

Mateusz
1 rok temu

Szkoda, że prace i badania nad technologią hyperloop a także jej komercjalizacja idą tak wolno. Jakby wprowadzili takie coś pomiędzy największymi miastami w Polsce, to nawet dopłaciłbym sporo do biletu względem intercity, aby nie jechać 7-8 godzin, tylko 30 minut. Wiadomo, budowa infrastruktury pochłonęłaby sporo na samym początku, ale myślę że inwestorom zwróciłoby się takie coś w kilka lat. Pusta rura, w której nie ma towarówek, regio, tylko pojazd jadący z punktu A do B z prędkością dochodzącą do 1000 km/h.

Editor
1 rok temu
Reply to  Mateusz

O, byłoby fajnie. Niestety, to na razie w sferze marzeń…

Piotr
1 rok temu

To może opiszę swoją przygodę z feriami i koleją: Tym razem przypadł mi wylot na urlop z Frankfurtu nad Menem. Mieszkam ok 80 km od granicy z Niemcami. Z mojego miasteczka powiatowego jest bezpośrednie połączenie do granicy, tam przesiadka i już jesteśmy w Berlinie. Wyszukałem bilety w Niemczech i szok bo koszt podróży z niemieckiego odpowiednika Kostrzyna nad Odrą do Frankfurtu dla 2 osób dorosłych i gratisowego dziecka to 47 Euro. Za tą cenę to mi się nawet nie opłaca odpalać auta, bo sam parking w okolicy lotniska to pewnie ponad 100 Euro. Niestety, integracja kolei polskiej i niemieckiej jest… Czytaj więcej »

Editor
1 rok temu
Reply to  Piotr

Tak, ten brak integracji po sąsiedzku to bardzo dziwne, nikt o tym w PKP nie pomyślał?

Piotr
1 rok temu

U nas jest zwyczaj, że pociąg regio jest ustawiany pod IC. Czyli np. odjeżdża ze stacji startowej 10 minut po przyjeździe „ważniejszego pociągu”. Co będzie na stacji końcowej już nikogo nie obchodzi.

Dociekliwy
1 rok temu

> Być może rozwiązaniem w Polsce byłoby wprowadzenie biletu np. za 49 zł, który mógłby obowiązywać
> poza kolejami regionalnymi, czyli mógłby stanowić propozycję dla planów wakacyjnych i nadzwyczajnych podróży, co
> byłoby również korzystne dla miast i regionów.

Ale to propozycja dokładnie odwrotna do tego, co spróbowali Niemcy (niemiecki bilet za 9 EUR obowiązywał wyłącznie w transporcie regionalnym).

> Niektórzy obserwatorzy wskazywali co prawda na to, że w wyniku sukcesu programu na kolejach pojawił się tłok i opóźnienia.

Nie „tłok”, tylko gigantyczny tłok, codzienna jazda do pracy „na sardynkę” nie zachęca na dłuższą metę do pozostania przy kolei.

Editor
1 rok temu
Reply to  Dociekliwy

Dlatego zaproponowaliśmy tańsze bilety na dłuższe przejazdy, a nie na te regionalne, które i tak są mocno zatłoczone. Rozwiązania w innych krajach europejskich potraktowaliśmy jako pewnego typu inspirację, a nie – powielenie 1 do 1.

Dociekliwy
1 rok temu

> Dlatego zaproponowaliśmy tańsze bilety na dłuższe przejazdy, a nie na te regionalne, które i tak są
> mocno zatłoczone.

Panie Redaktorze, w Panów tekście jako jedna z przyczyn usprawiedliwiających obecną podwyżkę jest słuszna obserwacja „Popyt na podróże kolejowe rośnie szybciej niż liczba pociągów„.
Problemem PKP IC w tej chwili nie jest brak pasażerów… Raczej braki wagonów, lokomotyw (zwłaszcza spalinowych/ hybrydowych), maszynistów, przepustowości szlaków kolejowych. Po wprowadzeniu taniego biletu obowiązującego w ruchu dalekobieżnym media smażyłyby smakowite relacje o podróżowaniu pasażerów warstwami na dachach pociągów 🙂

Admin
1 rok temu
Reply to  Dociekliwy

Możliwe, aczkolwiek taki bilet mógłby obowiązywać tam, gdzie popyt jest mniejszy, czyli trochę wypłaszczać peaki popytowe…

Editor
1 rok temu
Reply to  Dociekliwy

🙂 to byłyby piękne obrazki, jak w Indiach. Cóż, ale chyba zgodzi się Pan z tym, że z kolei im mniej pasażerów, tym ceny biletów muszą być droższe, bo koleje mają stałe koszty i poniżej nie zejdą. A im więcej pasażerów – teoretycznie – blety mogłyby być tańsze. Taki system zadziałał w połączeniach lotniczych, stąd też wzięły się tanie linie lotnicze. 20 lat temu latało mało samolotów, a bilety były kosmicznie drogie.

Hieronim
1 rok temu

A im więcej pasażerów – teoretycznie – blety mogłyby być tańsze

Do pewnej granicy, wyznaczanej przez możliwości przewiezienia chętnych. Gdy chętnych jest więcej niż miejsc w pociągach, podnoszenie cen ma swoje uzasadnienie biznesowe…
Oczywiście, jednocześnie powinny być podejmowane rzeczywiste (a nie pozorowane) działania na rzecz zwiększenia możliwości przewozowych. Tyle, że ceny można podnieść dużo łatwiej 😉

Editor
1 rok temu
Reply to  Hieronim

Dokładnie, podniesienie ceny to jak pstryknięcie palcem, trudniej o inne rozwiązania. Ja jestem fanem podejścia rynkowego. Jeśli np. przewoźnik widzi, że popyt rośnie i barierą dla większej liczby pasażerów jest zasadniczo cena, to dokłada wagony i pociągi, trochę tak, jak to się dzieje w dni większego natężenia ruchu w okolicach 1 listopada z autobusami miejskimi.

Przemo
1 rok temu

Ceny nie są droższe tylko wyższe… 🙂

Editor
1 rok temu
Reply to  Przemo

Tak, ma Pan rację. W porywie polemicznym połączyły mi się ceny i bilety. Bilety droższe, ceny wyższe! 🙂

Ppp
1 rok temu

W sprawie pojemności torów:
W Niemczech widywałem szlaki, gdzie pociągi pasażerskie (osobowe plus pospieszne) jeździły co 15 minut, a między nimi jeszcze towarowe pędzące z ta samą prędkością, co osobowe – i jakoś się mieszczą! Poza rejonami remontów, to nie jest kwestia pojemności torów, tylko umiejętności organizacyjnych.
Pozdrawiam.

Admin
1 rok temu
Reply to  Ppp

Tak, głównie to kwestia systemu zarządzania ruchem

Piotr
1 rok temu

Dwie kwestie. Autor był uprzejmy napisać: „najwygodniejsze pociągi EIC oraz EIP”. Zdecydowanie nie można się z tym zgodzić. EIP nie są nawygodniejsze. Pendolino to przede wszystkim koszmarna ciasnota – jest węższy od standardowego pociągu (przystosowany do wychylnego pudła, które u nas nie jest stosowane) – 4 miejsca w rzędzie w drugiej klasie na mniejszej szerokości – nie może być inaczej, jest ciasno, w kiblu szoruje się głową o sufit (w osoby o wzroście blisko 2 metrów nie są w stanie się w ogóle wyprostować), brak miejsca na bagaż (bardzo ograniczone miejsce na malutką torbę nad głowami), wyłącznie (poza kilkoma miejscami) wagony… Czytaj więcej »

Editor
1 rok temu
Reply to  Piotr

Ale pendolino ma cechę, która w PKP jest cenna – to są pociągi jednakowe. Jeśli kupuje sie bilet na przejazd pendolino, wiemy dokładnie, czego oczekiwać. W innych przypadkach – to najczęściej chyba jednak sprawa … przypadku. Może być Flirt, a może być coś zupełnie innego. Nie da się kupić biletu na przejazd Flirtem, a może właśnie powinna być taka oferta w PKP? Podobają nam się jakieś pociągi, chcemy więc jechać dokładnie takim pociągiem, np. Flirtem.

Bogdanow
1 rok temu

Przecież zestawienia pociągów są znane z wyprzedzeniem i można sprawdzić jakim składem jest obsługiwana konkretna relacja.

Editor
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

To chyba musi być jakaś absolutna nowość. Naprawdę można dokładnie przy kupowaniu biletów dowiedzieć się, czy będzie to pachnący nowością wagon, czy wagon zatęchły, 50-letni, z niedomykającymi się oknami i ze śmierdzącą toaletą?

Szymon
1 rok temu

Oczywiście, że tak. Złomy są oznaczane jako TLK, a nowoczesne jako IC. Zestawienia pociągów możesz sobie obejrzeć na http://bocznica.eu/

Admin
1 rok temu
Reply to  Szymon

Dzięki za link, nie wiem jak autor (Dan) ale ja nie znałem tej strony. Ale TLK to nie zawsze złom 🙂

Editor
1 rok temu
Reply to  Szymon

Mam dwie uwagi: 1. gdzie na tej stronie jest info, że wagon ma 50 lat lub że ma 5 lat, że toaleta śmierdzi albo że nie śmierdzi itp. To jest zestawienie wagonów w pociągu, a gdzie info o standardzie? 2. nawet gdyby na jakiejś stronie było takie info o pachnących i śmierdzących wagonach (pytanie, czy dział marketingu w PKP Intercity by się na to zgodził…), to ilu pasażerów będzie przed każdą podróżą pilnie sprawdzać, w jakim to wagonie usiądzie? Chyba, że dla kogoś to jest jakaś podróż życia, jedzie raz na rok i z lubością ogląda na miesiąc wcześniej stronkę… Czytaj więcej »

Bogdanow
1 rok temu

Jest informacja o cechach wagonu (klimatyzacja, gniazdka itd.) i dokładny typ, nie przesadzajmy.

Szymon
1 rok temu

Żadna tam nowość. Nowoczesne składy są oznaczne jako pociągi IC, złomowisko to TLK – jeśli widzisz oznacznie TLK wiedz, że to złom. Zestawienia składów zawsze możesz sprawdzić na bocznica.eu – masz tam rozpisane wszystko o wagonach i pociągu.

Admin
1 rok temu
Reply to  Szymon

Ale po pierwsze oni potem i tak podstawiają to, co akurat mają, a poza tym zdarzało mi się jechać TLK w przyzwoitych warunkach, więc to też nie jest zasada, że zawsze podstawiają złom 🙂

Szymon
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Przy IC naprawdę starają się trzymać poziom . Widzę tu duży postęp. Co najwyżej jak kupiłeś na ostatnią chwilę i pociąg jest przepełniony to może być dostawka złomu, choć widziałem i dostawki wypasionych wagonów do złomów TLK. (i tak wtedy się trzeba cieszyć, że przewoźnik dokłada miejsca siedzące) Jeśli kupujesz bilet nie na ostatnią chwilę i pociąg masz IC to na 99,9% standard będzie współczesny.

Admin
1 rok temu
Reply to  Szymon

Mam podobne doświadczenia :-), chociaż mimo wszystko ten „współczesny” standard bywa zróżnicowany dość mocno

Editor
1 rok temu
Reply to  Szymon

Cóż, kilka razy jechałem TLK w bardzo, ale to bardzo przyzwoitych warunkach, nowe pachnące świeżością wagony, na pewno nie złom. I ni dziwiłbym się, gdyby za taki przejazd trzeba było zapłacic więcej. TLK to nie jest oznaczenie złomu, tylko marka linii kolejowych, dawnych międzyregionalnych. No a teraz to są Twoje Linie Kolejowe (a nie – Tanie). Zdarzało mi się jechać pociągami, w których były nowe wagony i stare. Rozumiem trudności PKP w kompletowaniu nowego czy zmodernizowanego taboru, ale tak po prostu na razie jest. Może za jakiś czas standard będzie się wyrównywał.

Przemo
1 rok temu
Reply to  Piotr

Z kosztami użytkowania samochodu to nie do końca jest tak.
Jak już go mamy i stoi, to i tak wszystkie koszty trzeba ponieść.
OC opłacić, czasem i AC. Olej wymienić. Opony i tak się kiedyś zetrą itd.
Zatem jak jest wybór: pojechać w czwórkę za 20-300 samochodem czy za 1000 pociągiem to rozwiązanie jest tylko jedno.

P.S. Ja nigdy jeżdzidła nie traktowałem jako inwestycję, dlatego pisanie o amortyzacji jakoś do mnie nie trafia.

Przemo
1 rok temu
Reply to  Przemo

Miało być 200-300.

Piotr
1 rok temu
Reply to  Przemo

Będę polemizował. Tzn. oczywiście masz rację że dużo kosztów jest stałych – czy samochód stoi czy jeździ to trzeba je ponieść (tak jak kolej ponosi koszty utrzymania taboru czy Ty nim pojedziesz czy też nie) a i pozostałe koszty nie są też liniowo zależne od przebiegu. Ale musisz te dodatkowe koszty ponosić żeby móc powiedzieć pojadę sobie samochodem a nie pociągiem. I na koniec dnia masz ileś przejechanych kilometrów ciągu roku i ileś kosztów. Więc przejechanie kilometra kosztuje x oprócz paliwa. I dla jednej osoby koszt to będzie dwa razy tyle ile koszt paliwa a dla innego trzy razy wyższy.… Czytaj więcej »

Przemo
1 rok temu
Reply to  Piotr

Tak, to prawda – każdy kilometr przejechany jakimś samochodem to jest konkretny koszt. Ale… jak się weźmie kalkulator to nie wygląda to tak strasznie. Np.: Opony na mniej więcej 60 000 km. Przy cenie ok. 2000 PLN za komplet daje to trochę ponad 3 grosze na km. Olej na 15 000 km. Zaokrąglijmy wymianę z filtrami do 500 PLN – podobnie trochę ponad 3 grosze na km. Na tym się nie kończy. Jest przecież rozrząd, sprzęgło, klocki hamulcowe itd. Dalej jednak nie wygląda to źle. Będę się upierał żeby nie liczyć amortyzacji, bo pojazd mamy, stoi i czeka. I będzie… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Przemo

To prawda, też jestem zwolennikiem liczenia TCO, czyli amortyzacji auta i reszty kosztów nie będących kosztami paliwa

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Kluczowy jest koszt kierowcy. Dlatego właściwe jest porównanie pociąg vs. taksówka.

Piotr
1 rok temu
Reply to  Przemo

Co do kosztów – od wielu lat w miarę dokładnie monitoruję koszty związane z moimi samochodami. W żadnym koszt paliwa nie przekroczył połowy całkowitych kosztów (nie uwzględniając „amortyzacji”, która jest oddzielnym „kosztem” samochodu). W niektórych (LPG, które obniża koszt paliwa) to było raczej w okolicach 1/3. Stąd wcześniej napisane przeze mnie 2-3 razy więcej niż tylko samo paliwo – to nie jest wartośc z czapy, ale realne wartości. Inna sprawa że każdy będzie miał inne wartości – im ktoś mniej jeździ tym większy będzie udział kosztów stałych.Może jeździsz więcej lub nowszym samochodem (gdzie mniej jest serwisu ale za to więcej… Czytaj więcej »

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Piotr

Ważny jest także np. koszt parkowania, pod moim blokiem 300 PLN miesięcznie 😀

krzysxtof
1 rok temu

Jeszcze takich głupot nie czytalem skad te ceny, niech podadzą o jakie trasy chodzi, Intercity to najtanszy i najlepszy przewoźnik podrózuje się za dosłownie grosze, ostatnio pod koniec listopada jechałem z Łodzi do Kołobrzegu ponad 700 km za 29 zł, niech podwyżka bedzie nawet do 20%, to co na takiej trasie podwyżka o 6 zł, wstydzić się autorzy artykułu powinni za to szczucie, byle pokazać ze za PISu jest źle, a jak Zdanowska w Łodzi podniosła w ciągu roku 2 razy cenę biletów mpk, i w sumie podwyżka to z 70%, a cena migawki 156 najwyższa chyba w Polsce, a… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  krzysxtof

Panu się wszystko z PO kojarzy. Nawet POciąg 😉

Jacek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

I pewnie POlicja 😉

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

POciąg, POdróż, POmorze… Panie Redaktorze, a Panu nie kojarzy się? 😀

Admin
1 rok temu
Reply to  Hieronim

POwiem, że nie 😉

Jacek
1 rok temu
Reply to  krzysxtof

Bilet promocyjny na pociąg jadący momentami z prędkością rowerzysty? To raczej nie jest regularna cena, skoro przed podwyżką Warszawa-Łódź TLK 2 klasa za 42 PLN.
A w Łodzi przynajmniej ważność biletów MPK wydłużona od bardzo dawna.

Last edited 1 rok temu by Jacek
Bogdanow
1 rok temu

„Ale nie doszukałem się zniżek dla osób w wieku 30-59 lat, w pełni zdrowych, samotnych, które po prostu chciałyby taniej jeździć kolejami po wykupieniu jakiegoś rodzaju karty, abonamentu, subkskrypcji…”

Istnieje coś takiego jak: Karta Intercity.
Można też kupić Interrail na obszar obejmujący Polskę.

Hieronim
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

> Można też kupić Interrail na obszar obejmujący Polskę.

A, nie, nie, Interrail nie jest ważny w kraju zamieszkania podróżnego. Znaczy jest ważny wyłącznie na podróż do i od granicy.

Przemo
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Mnie natomiast od dawna zastanawia nasz system zniżek i od lat to samo pytanie: dlaczego uczeń szkoły podstawowej i średniej/zawodowej ma tylko 37%, a student (który może sobie dorobić) aż 50%?

Editor
1 rok temu
Reply to  Przemo

Większa zniżka dla studenta wynika chyba z tego, że ma on większe koszty życia, często mieszka poza domem, na studia musi dojeżdżać, w dużej części sam się utrzymuje, a uczeń mieszka przy rodzicach i zazwyczaj chodzi do szkoły blisko miejsca zamieszkania.

Przemo
1 rok temu

Ja bym to nawet zrozumiał, gdyby zniżka obowiązywała w miejscu studiowania oraz na trasie (mniej więcej) dom – miejsce studiowania. Tymczasem na wakacje też można z tą zniżką pojechać.
Jest to niesprawiedliwe wobec uczniów.
Od razu: tłumaczę: mnie już to nie dotyczy, mojego juniora już też nie.

Editor
1 rok temu
Reply to  Przemo

Cóż, tak do końca pełnej sprawiedliwości, tak jak ją każdy z nas indywidualnie rozumie, to raczej nie będzie 🙂 Zniżka dla ucznia, to raczej wsparcie dla rodziców ucznia, a zniżka dla studenta, to chyba jest pomyślane jako wsparcie dla osób, które już są samodzielne, ale jeszcze nie pracują w pełnym wymiarze. W sumie – jeśli społeczeństwo zainwestuje w studenta, razem z jego wypoczynkiem, to powinno nam wszystkim przynieść korzyści w postaci tego, że za kilka lat będziemy mieli wartościowego pracownika w wielu poszukiwanych specjalizacjach, więc długoterminowo społeczeństwo powinno na tym skorzystać. O ile ten student, po skończeniu opłaconych przez nas… Czytaj więcej »

Przemo
1 rok temu

Może inaczej: niech studenci mają swoją zniżkę, ale dajmy uczniom tyle samo 🙂
Albo więcej, np. za darmo.

Jestem przekonany, że w przypadku komunikacji miejskiej, gdyby uczciwie policzyć wszystkie koszty dystrybucji i kontroli biletów to okazałoby się, że zrobienie jej darmową dla wszystkich nie byłoby specjalną różnicą dla budżetu.

Editor
1 rok temu
Reply to  Przemo

Ale jeśli komunikacja miejska byłaby za darmo, mieszkańcy musieliby się dodatkowo opodatkować. A protestowaliby ci, którzy nie korzystają. A wracając do zniżek na przejazdy koleją, to uczniowie chyba mało korzystają na co dzień z kolei, chyba że dojeżdżają do szkoły pociągiem, ale wtedy bilety szkolne miesięczne są chyba dość korzystne cenowo.

Przemo
1 rok temu

Ale czemu opodatkować? Z 500+ (obecnie to chyba raczej 150+) nigdy nie skorzystałem i nie skorzystam już, a z moich podatków jest to także finansowane.

Odnośnie zniżek: rozciągnijmy je przede wszystkim na cały transport publiczny, nie tylko kolej.
No i studenci chyba też na co dzień nie korzystają za dużo z kolei, chyba że dojeżdżają do szkoły pociągiem, ale wtedy… :)))

Editor
1 rok temu
Reply to  Przemo

Musimy napisać jakiś tekst – Jak zaprojektować system usług publicznych, żeby wszystko było za darmo 🙂 Ekonomiści powiedzieliby co prawda, że nie ma darmowych lunchy, ale … co tam! 🙂

Przemo
1 rok temu

Nie sprowadzajmy tego do „wszystko”. Poruszyłem niesprawiedliwość zniżek oraz wspomniałem o darmowej komunikacji miejskiej. Daleko mi do proponowania „wszystkiego”. Poza tym akurat nie za darmo tylko z podatków. Pieniądze są, lecz się je marnuje. Dam przykład z mojego opolskiego podwórka: nasz prezydent obiecał w kampanii wyborczej, że wybuduje stadion. No i buduje przeskalowany stadion dla lokalnego klubiku. Za 200 milionów netto. Na razie 200, bo na pewno wykonawca w pewnym momencie będzie chciał więcej. Podobno będzie można koncerty też organizować, nie wiem tylko jak przeskoczą ekonomię ogarniania trawnika. Ten sam prezydent poprzez MZK pozwolił na zlikwidowanie WSZYSTKICH kursów nocnych (bo… Czytaj więcej »

koko
1 rok temu
Reply to  Przemo

następni wielbiciele neomarksistowskiego projektu Dharmo .. nie ma czegos takiego jak za darmo …ktos ZAWESZE ponosi koszt nawet jak nie jest tego świadomy

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Przemo

Prezydent obiecał, wyborcy poparli, prezydent buduje. Było głosować na innego kandydata jak się miało inne preferencje. I zaakceptować że większość jednak wolała stadion. Gdyby prezydent obiecał stadion, a wydał kasę na coś innego – to wtedy można mieć pretensje.

Jak się nie podobają decyzje sąsiadów – to trzeba poszukać innego miejsca 😀

Albo wprowadzić dyktaturę i będzie tak jak kolega chce 😀

Przemo
1 rok temu
Reply to  Bogdanow

Cóż, jak nie wiesz to nie pisz. Jedyną alternatywą była pisowska przydupaska zwana u nas „piękną Violą” (z racji wieku i przerabianych zdjęć na wyborcze reklamy).
Innej realnej alternatywy nie było.

Bogdanow
1 rok temu
Reply to  Przemo

Było samemu wystartować!

Jacek
1 rok temu

Jest jeszcze spora grupa osób która dojeżdża regularnie do pracy (na 4-5 dni) do dużego ośrodka (np.do Warszawy) z innej dużej miejscowości. Dla przykładu – Kraków (Gdańsk czy Katowice – bo ceny podobne) – Wawa – to koszt 199 PLN – Pendolino/EIC 175 PLN w jedną stronę. W przypadku zakupu biletu miesiąc wcześniej można było je upolować za 49 czy 71 PLN. Koszt podróży zamykał się w ok.500- 600 PLN. W chwili obecnej to 1600-1800 PLN – bo nie ma absolutnie żadnych promocji. W takim przypadku wybór pociągu IC czy TLK w okolicy południa niestety nie wchodzi w grę. To… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Jacek

No tak, a to potem rzutuje na bańki cenowe na wynajem mieszkania np. w Warszawie. Sprawny i tani transport zbiorowy wypłaszcza takie rzeczy

Piotr
1 rok temu

Właśnie czytam w EIP Warszawa-Katowice opóźnionym 45 minut przez wypadek na CMK (tak będzie do 20 stycznia) o czym najpierw dowiedziałem się z komunikatu po połączeniu z wifi, niestety cena biletu dokładnie taka sama – a to już nie jest podejście premium
https://www.intercity.pl/pl/site/o-nas/dzial-prasowy/komunikaty/utrudnienia-w-ruchu-pociagow-na-centralnej-magistrali-kolejowej-do-20-stycznia-2023-roku.html

Admin
1 rok temu
Reply to  Piotr

No nie jest, to prawda…

Kamil
1 rok temu

Tekst zapowiadał się ciekawie, ale brakuje w nim kilku istotnych informacji. Pozwolę sobie je przedstawić: 1. PKP Intercity oferuje bilety w cenach dynamicznych. Bilet na EIP z Warszawy do Krakowa czy Gdańska w klasie 2 może kosztować odpowiednio: 49,00 zł, 80,00 zł, 109,45 zł, 139,30 zł, 169,15 zł, 199,00 zł. Od tych cen obowiązują ulgi ustawowe. A ceny dynamiczne obowiązują również w IC oraz TLK – w klasie 2 z Warszawy do Krakowa bilet może kosztować odpowiednio: 19,00 zł, 31,00 zł, 41,80 zł, 53,20 zł, 64,60 zł, 76,00 zł. 2. Przez Polskę przejeżdża pociąg Nightjet Wiedeń – Berlin, uruchamiany we… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Kamil

O dokładnej rozpisce zniżek w PKP Intercity mamy osobny tekst:
https://subiektywnieofinansach.pl/podwyzka-cen-biletow-przeglad-patentow-na-tanie-bilety/

Admin
1 rok temu
Reply to  Kamil

Duże dzięki za narysowanie opcji podróżowania po Europie via Berlin i Wiedeń, rzeczywiście dobry pomysł

Piotr
1 rok temu
Reply to  Kamil

Odpowiadając na tę część: „6. Z Warszawy za chwilę będzie już 6 bezpośrednich połączeń do Berlina. Dodatkowo są połączenia z Przemyśla oraz Gdynii. A w Berlinie Hbf możemy się przesiąść na wiele pociągów w głąb Niemiec, a np. bliżej zachodniej granicy Niemiec do Paryża, Brukseli. Tak samo w Wiedniu można się przesiąść na połączenia do Zagrzebia, Rzymu, Bolonii. Jako ciekawostkę polecam sprawdzić ile połączeń bezpośrednich dziennie łączy Madryt oraz Lizbonę.” Problem w tym, że na stronach PKP nie ma możliwości wyszukania takich połączeń/przesiadek. PKP za granice widzi tylko połączenia bezpośrednie. Więc jak chcesz pojechać do Kolonii, Zurychu czy wspomnianego Paryża… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Przemo

Ooo, ciekawe! Ale rząd chyba sam nie wie, że dorzucił, bo jak rzecznika Bochenka o to wczoraj pytali dziennikarze, to tylko mówił, że też mu przykro i że zapyta zarząd PKP czy naprawdę musiał 😉

Jarosław
1 rok temu

Może to będzie kolejna szansa na rozwój dalekobieżnych połączeń autobusowych. Jak napisano w artykule, jakość dróg się poprawia i czasy przejazdu nie są takie złe. Oczywiście autobus nie uniknie korka ale może stać się atrakcyjną i onkurencyjną cenowo oferta dla pociągu?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu