Inflacja trochę w górę czy ciut w dół? „Aż” 17% czy może „tylko” 16%? Przekroczy 20% czy nie? Zastanawianie się nad takimi detalami coraz bardziej mnie wkurza. Bo nie ma znaczenia, ile dokładnie wynosi inflacja. Przynajmniej dopóki jest na poziomie, który stymuluje nas do fatalnego w skutkach nawyku: oszczędzanie przez wydawanie
Inflacja w Polsce zaczęła spadać (do 16,6%). Ten i ów się ucieszył, ale w sumie to nic nadzwyczajnego. Z jednej strony spadały ceny ropy naftowej i gazu (ich wcześniejszy wzrost miał wpływ na inflację, choć niestety nie na ceny paliw na polskich stacjach, „pompowane” przez Orlen), z drugiej strony osłabiał się dolar (a więc „importowaliśmy” mniej inflacji).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Z trzeciej strony wysokie ceny wysuszają w coraz większym stopniu nasze portfele i siłą rzeczy ograniczamy popyt w sklepach. W marcu dojdzie czwarty czynnik – statystyka. Wzrost cen będzie wynikał z coraz wyższego punktu odniesienia.
Kłopot w tym, że wskaźniki podawane przez GUS dopiero w niedalekiej przyszłości uwzględnią wzrost płacy minimalnej oraz podwyżki cen energii (mimo zamrożenia cen dla odbiorców detalicznych firmy zapłacą średnio trzy razy więcej już teraz). Drugi kłopot w tym, że mamy wciąż bardzo wysoką inflację bazową (12%), czyli tę, która ma „przyczyny wewnętrzne”. Co prawda spada wreszcie (do 22%) inflacja producencka (ona zwykle przepowiada to, co stanie się z tą konsumencką), coraz niższe są też nasze oczekiwania inflacyjne…
…ale sprzedaż detaliczna wciąż (18,4%, dane z listopada, bo grudniowych jeszcze nie ma) notuje wzrost porównywalny z inflacją, co oznacza, że nasze zakupy wciąż nie chcą hamować. I dopóki nie zaczną, spadki inflacji – zwłaszcza symboliczne – nie powinny nas cieszyć. Tak długo bowiem, jak długo nie ograniczamy zakupów, grozi nam gospodarka oparta na „oszczędzaniu przez wydawanie”, charakterystyczna dla krajów o wysokiej inflacji utrzymującej się przez lata albo i dekady.
Oszczędzanie przez wydawanie: zjawisko, które niszczy szansę na zamożność
Poczytałem ostatnio trochę o tym, jak żyją ludzie w Argentynie, czyli w kraju, gdzie inflacja od wielu lat jest koszmarem, sięgając kilkadziesiąt procent rocznie. To był kiedyś jeden z najbogatszych krajów świata, o czym niedawno pisał Maciek Danielewicz. A dziś jest krajem Leo Messiego i biednych ludzi. Każdy miesiąc dwucyfrowej inflacji – nieważne czy wynoszącej 15% czy 50% nas do tego zbliża. Jak wygląda życie w kraju o stabilnie wysokiej inflacji? Wyznacza je pięć trendów.
Po pierwsze: oszczędzanie przez wydawanie. W normalnym kraju ludzie oszczędzają, gromadząc pieniądze na przyszłość. To konieczne i rozsądne, bo każdy ma w życiu gorsze momenty, kryzysy. Na tę okoliczność warto mieć oszczędności, żeby przetrwać. W kraju o wysokiej inflacji się nie gromadzi oszczędności. Pojęcie poduszki finansowej zwyczajnie nie istnieje. Oszczędza się poprzez… wydawanie.
„Wraz z utratą wartości peso, klasa średnia, które ma choćby minimalną zdolność do oszczędzania, pozbywa się zdewaluowanej waluty krajowej i kupuje dobra trwałe. Może to być samochód, może blender. A jeśli nie, to przynajmniej dobra kolacja z przyjaciółmi lub wycieczka – uczucie, że pieniądze palą się w twoich rękach, jest bardzo silne. I nikt nie chce się sparzyć”
– pisze o Argentyńczykach hiszpański dziennik „El Mundo”. Inflacja sprawia, że przygniatająca większość ludzi w kraju, który ją trawi, jest pozbawiona podstawowego bezpieczeństwa finansowego – pieniędzy, których można użyć w razie choroby, utraty pracy, konieczności przeprowadzki. Zamiast tego mają blendery.
„Czasami słyszy się, jak hurtownicy, którzy zaopatrują sklepy, ostrzegają klienta, aby zrobił zakupy w danym dniu, ponieważ następnego dnia będą już nowe ceny. I ludzie gromadzą puszki tuńczyka, paczki ryżu lub makaronu”
Po drugie: coraz więcej biedy. Kto nic nie miał, z powodu inflacji wiele nie stracił. Rząd dopłaca, refunduje, dorzuca nowe zasiłki, jakoś da się przeżyć. Kto coś miał, ale niewystarczająco dużo, żeby uzyskać zdolność inwestowania w globalne aktywa (złoto, dolary, nieruchomości), biednieje, bo inflacja sprawia, że realna wycena pracy jest coraz mniejsza. Pięć lat temu godzina pracy była warta pięć dolarów, a dziś jednego. Im kto jest lepszym specjalistą, im ma lepsze kwalifikacje, im lepiej by mu się powodziło w „normalnym” kraju – tym więcej traci z powodu wysokiej inflacji.
Według Argentyńskiego Uniwersytetu Katolickiego (UCA) aż 43,1% Argentyńczyków jest biednych, a 18 milionów ludzi (prawie co trzeci obywatel, bo ten kraj ma 45 milionów ludzi) żyje poniżej granicy ubóstwa. I kolejny szokujący fakt: 61,6% dzieci jest biednych – nie mają się w co ubrać, nie dojadają. Bieda się rozszerza, bo im więcej ludzi z klasy średniej biednieje, tym biedniejszy staje się kraj jako całość.
„Programy kontroli cen i bezpośrednie subsydia dla tych, którzy nie mogą poradzić sobie sami, likwidują ryzyko wybuchu społecznego, ale nie zmieniają istoty sprawy: Argentyna jest krajem niezdolnym do wzrostu gospodarczego i bogacenia się. Kraj przez dziesięciolecia potyka się o ten sam, lecz coraz większy kamień”
Po trzecie: eksport bogactwa. Całe pokolenia Argentyńczyków urodziły się, wychowały i umierają w erze inflacji. Młodsze pokolenia nie pamiętają dekady 1990-2000, w której peso było warte tyle samo, co dolar. Dwadzieścia lat później potrzeba 330 pesos, aby kupić jednego dolara. Banknot o najwyższym nominale to 1000 pesos, co stanowi równowartość trzech dolarów. W przyszłym roku będzie wart dwa dolary lub półtora dolara. Jedyną nowością może być to, że 1000 pesos będzie zawierać wizerunek Lionela Messiego, kapitana drużyny trzykrotnych mistrzów świata.
Jeśli ktoś jest na tyle zamożny, że stać go na ochronę przed inflacją, kupuje obce aktywa. Do niedawna w Argentynie bardzo popularną inwestycją były kryptowaluty. Nawet jeśli wartość Bitcoina obniżyła się o kilkadziesiąt procent, to i tak straci na wartości mniej niż peso trzymane w kieszeni. W grę wchodzi inwestowanie w nieruchomości – 20 lat temu metr kwadratowy mieszkania w Buenos Aires kosztował 300-400 dolarów (600 pesos). Teraz jest to 2000-2500 dolarów (w luksusowych miejscach ceny dochodzą do 5000 dolarów). Ale wynajem jest coraz trudniejszy ze względu na biedę. Kupujących też może w końcu zabraknąć.
Argentyńczycy coraz chętniej przechowują oszczędności w dolarach. Ale to de facto powoduje, że kraj jest coraz biedniejszy, bo zarobione przez najzamożniejszych Argentyńczyków pieniądze są transferowane do zagranicznych aktywów (i często lokowane za granicą).
A na koniec kończą się pieniądze
Populistyczni politycy mówią, że inflacja nie jest problemem zwykłych ludzi, tylko bogaczy, biznesmenów i innych „krwiopijców”. Podobną rzecz wypowiedział kiedyś zresztą prezes NBP Adam Glapiński, nazwałem ją „tajemnicą pontyfikatu”. Oczywiście: jeśli ktoś nie ma nic, to inflacja nie jest dla niego problemem, dopóki „dobry rząd” będzie mu wypłacał dodatki, zasiłki i świadczenia, zapewniał refundacje oraz tarcze. Inflacja nie jest też problemem dla bogaczy, którzy transferują swoje aktywa do krajów stabilniejszych.
Ale inflacja jest problemem, bo niszczy cały środek, czyli najcenniejszą część społeczeństwa, od której zależy wzrost gospodarki. I przyszłość wszystkich, także tych biednych, bo to właśnie klasa średnia płaci największe podatki. Jeśli ona umiera, to pieniędzy jest mniej (można je drukować, podbijając inflację). Gdyby rząd był w stanie zapewnić biednym pełną refundację skutków inflacji, to w Argentynie nie byłoby 60% niedojadających dzieci, a jedna trzecia ludzi nie żyłaby na granicy egzystencji.
Dlatego nie ma co cieszyć się z tego, że inflacja w Polsce spadła do 16% albo że nie wzrosła do 20%. Tak długo, jak przekracza rozsądne 5% rocznie – niszczy nie tylko obecną wartość oszczędności oraz wynagrodzeń, ale też wpędza nowe osoby w biedę i niszczy możliwości wzrostu zamożności całego kraju na dekadę lub dekady. Bo przy wysokiej inflacji rządzi idea „oszczędzanie przez wydawanie”, która prowadzi do biedy.
Zobacz też wideokomentarz „Dlaczego inflacja jest zła?”:
————
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o Finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na weekendowy newsletter Maćka Samcika i bądźmy w kontakcie! W każdą sobotę lub niedzielę dostaniesz e-mailem najnowsze porady dla Twojego portfela.
>>> Zapisz się też na nasz „powszedni”, poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
ZOBACZ OKAZJOMAT SAMCIKOWY:
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
————
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” co środę publikuje nowy odcinek podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” (w skrócie: FST). Rozmawiamy o tym, co nas zbulwersowało albo zaintrygowało w minionym tygodniu i zapowiadamy przyszłe sensacje wokół naszych portfeli. Do tej pory ukazało się 130 odcinków podcastu, zaprosiliśmy też kilkudziesięciu gości.
Poza cotygodniowym podcastem możesz też posłuchać tekstów z „Subiektywnie o Finansach” czytanych przez ich autorów. Ten cykl podcastowy nazywa się „Subiektywnie o Finansach do słuchania” (w skrócie: SDS). Wszystkie podcasty znajdziesz pod tym linkiem, a także na wszystkich popularnych platformach podcastowych w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music, Castbox, Stitcher)
————
ZNAJDŹ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH
Jesteśmy także w mediach społecznościowych, będzie nam bardzo miło, jeśli zaczniesz nas subskrybować i śledzić: na Facebooku (tu profil „Subiektywnie o Finansach”), Twitterze (tu Maciek Samcik, tu Maciek Danielewicz, tu Maciej Jaszczuk) oraz na Instagramie (tu profil „Subiektywnie o Finansach”) i Linkedin (tu Maciek Samcik, tu Maciek Danielewicz, tu Maciek Jaszczuk).
————
zdjęcie tytułowe: Nathana Rebouças, Unsplash