30 kwietnia 2018

Nasze pieniądze płyną do obligacji. Nic dziwnego: do wzięcia dwa razy większy procent, niż w banku! Czy bankowcy mają problem?

Nasze pieniądze płyną do obligacji. Nic dziwnego: do wzięcia dwa razy większy procent, niż w banku! Czy bankowcy mają problem?

Czy Ministerstwo Finansów będzie w stanie zbudować realną alternatywę dla bankowych depozytów i kont oszczędnościowych? Pierwsze kroki zostały już zrobione. W ciągu ostatniego półrocza zainwestowaliśmy 1,5 mld zł w krótkoterminowe obligacje skarbowe. A miesięcznie wpłacamy na obligacje już średnio po miliard złotych

Obligacje skarbowe zawsze były „zabawką” dla nielicznych oszczędzających. Przede wszystkim ze względu na ich długoterminowość. Owszem, pieniądze da się wyciągnąć przed terminem, ale zasadniczo okres lokowania w obligacjach skarbowych wynosił do niedawna co najmniej dwa lata (taki okres wykupu miały „najkrótsze” obligacje).

Zobacz również:

Jeśli dodać do tego nienadzwyczajne oprocentowanie i wąską sieć dystrybucji (sprzedaż prowadzi tylko jeden bank – PKO BP), nietrudno odpowiedzieć na pytanie o niską atrakcyjność obligacji. W poprzednich latach ludzie kupowali obligacje za 3-4 mld zł rocznie. W tym samym czasie saldo depozytów zwiększało się o 30-60 mld zł rocznie (w zależności od koniunktury). Dlatego bankowcy patrzyli na obligacyjnego konkurenta z lekkim politowaniem.

Ogromne pieniądze ciułaczy płyną do obligacji. Co się dzieje?

Ale teraz coś się zmieniło. W pierwszych miesiącach 2018 r. miesięcznie sprzedają się obligacje o wartości zbliżającej się do miliarda złotych. W ciągu ostatniego półrocza saldo sprzedaży obligacji detalicznych przekroczyło 5 mld zł. To oznacza, że do Ministerstwa Finansów płynie już niemal co piąta złotówka naszych świeżych oszczędności. Z danych NBP wynika, że przez ostatnie pół roku oszczędności Polaków w bankach wzrosły z 673 do 700 mld zł, czyli o 27 mld zł. Ale z tego 3-5 mld zł to odsetki od „starego” salda.

Czytaj też: To ostatnio hit bezpiecznego oszczędzania. Jak kupować obligacje rządowe? I jakie?

Nową erę w postrzeganiu obligacji otworzyła ciekawa „innowacja” – Ministerstwo Finansów wprowadziło do obrotu nowy typ obligacji, trzymiesięczne. Okazało się, że jednak można trzymać pieniądze w obligacjach i nie blokować ich na co najmniej dwa lata. Już w momencie startu nowego typu obligacji przepowiadałem, że to będzie hit. No i jest.

Czytaj też: Startują nowe obligacje rządowe. Wreszcie będzie można oszczędzać na krótko! Banki mają problem? 

W ciągu ostatniego półrocza w obligacje trzymiesięczne włożyliśmy 1,45 mld zł. Miesięczna sprzedaż tych papierów wynosi od 160 do 300 mln zł miesięcznie. Np. w marcu tego roku (danych za kwiecień jeszcze nie ma) Polacy włożyli w trzymiesięczne obligacje ćwierć miliarda złotych.

Dla porównania – w dotychczas najpopularniejsze obligacje dwuletnie przez ostatnie pół roku zainwestowaliśmy 1,75 mld zł, czyli tylko nieznacznie więcej, niż w nowinkę. Obligacje czteroletnie miały niemal dokładnie 1,5 mld zł sprzedaży. Dwa pozostałe typy obligacji detalicznych – trzyletnie oraz dziesięcioletnie emerytalne nigdy nie były hitem w naszych portfelach i dziś też nim nie są.

Czytaj też: Kupili obligacje Getback i liczyli na 6-7% rocznego zysku. Teraz drżą o swoje pieniądze. Czy polski rynek obligacji to beznadziejna proteza? 

Tak banki przegrywają z obligacjami. Płacą dwa razy mniej!

Oprocentowanie obligacji trzymiesięcznych nie jest wysokie, wynosi obecnie 1,5% w skali roku (dla porównania – obligacje dwuletnie oferują 2,1% w skali roku). Jak to wygląda w porównaniu z analogicznymi depozytami bankowymi? Zaskakująco dobrze!

PKO BP na trzymiesięcznej lokacie płaci 0,4-0,7% (górne widełki są zarezerwowane dla lokat zakładanych przez internet lub smartfona), zaś za dwunastomiesięczną – 0,9-1,2%. Jedynie trzymiesięczna lokata na nowe środki zapewnia sensowne 1,5%, ale tylko raz, podczas gdy obligacje rządowe można przy tym samym (jak na razie) oprocentowaniu rolować ile dusza zapragnie.

Idźmy dalej. Bank Pekao? Tutaj trzymiesięczny depozyt daje 0,6%, zaś roczny 1,2%. Jeśli przyniosę pieniądze na dwa lata, to „żubr” zapłaci za nie 1,1%. Nie ma szans na osiągnięcie oprocentowania choćby zbliżonego do tego, które oferuje Ministerstwo Finansów. BZWBK? Tu sprawa jest prosta – za depozyt dostanę 0,5% w skali roku. mBank za nowe środki na dwa miesiące zapłaci już 1,5-1,9%, ale w standardzie daje dużo mniej – 0,5% lub 1% dla lokaty dwuletniej. To dwa razy mniej, niż płaci rząd.

ING? Tutaj konto oszczędnościowe daje aż 2,5%, czyli lepiej, niż obligacje, ale… tylko przez cztery miesięca. Potem oprocentowanie spada do 0,7%, czyli połowy tego, co oferuje Ministerstwo Finansów na trzymiesięcznych obligacjach. Dwuletni depozyt w ING gwarantuje 1%. W Banku Millennium na lokacie trzymiesięcznej założonej przez smartfona można dostać 2,5%, a np. w Neobanku – 2,4%.

Czytaj też: Tak Samcik inwestuje swoje oszczędności w obligacje. Do wyjęcia 5-6% rocznie

Będzie kolejny obligacyjny przebój? Wylosują ci fortunę?

Wniosek? Poza nielicznymi wyjątkami największe banki – te, które wymieniłem, gromadzą ok. połowy naszych depozytów – płacą połowę tego, co rząd w ramach inwestycji w obligacje. Profil ryzyka jest podobny – w obu przypadkach zysk jest z góry określony i gwarantowany przez rząd.

Na razie jeszcze banki nie mają powodów do niepokoju, bo saldo pieniędzy im rośnie. Owszem, w ostatnim półroczu bankowcy stracili ok. 4 mld zł na depozytach, ale za to przybyło 31 mld zł na rachunkach bieżących oraz kontach oszczędnościowych. Dopóki te pieniądze będą do banków płynęły, obligacyjna ofensywa im niestraszna.

Aczkolwiek gdyby Ministerstwo Finansów było w stanie zwiększyć sprzedaż do 2 mld zł miesięcznie i ok. 10-12 mld zł rocznie (czyli dwa razy więcej, niż obecnie), to bankowcom musiałoby zacząć robić się gorąco. I musielibyśmy zobaczyć jakieś większe podwyżki oprocentowania depozytów.

Pomysły na dalsze podgryzanie banków są. W ciągu kilku miesięcy do sprzedaży mają trafić tzw. obligacje premiowe, które będą się charakteryzowały „loteryjnością”. Niektórzy z posiadaczy tych obligacji otrzymają wysoką wygraną, innym zostanie zwrócona tylko kwota bazowa bądź oprocentowanie będzie niewielkie. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale jeśli rząd to dobrze rozegra, to będzie kolejny obligacyjny hit.

na zdjęciu tytułowym: kadr z ostatniej reklamy obligacji skarbowych

 

Subscribe
Powiadom o
14 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
mruk
6 lat temu

Cza mieć konto w pko 🙂 I co się dziwić ze bank ma takie wyniki skoro ma uprzywilejowaną pozycje na rynku. To nie jest przypadkiem sprawa dla jakiegoś urzędu antymonopolowego? Skoro kasa płynie do obligacji to reszta banków powinna podnosić oprocentowanie produktów. Nie robi tego bo nie musi zapewne. Akcja kredytowa leży, NBP obniżył oprocentowanie rezerwy obowiązkowej dla depozytów krótkoterminowych o ile pamiętam a do tego banki zamiast zarabiac na kredytach wolą kasę wydac na obligcje skarbowe bo mają za to ulge w podatku bankowym. Nic dziwnego że rentowność polskich skarbówek spada, alejak odbije to będzieproblem. jedyna korzyść z tego… Czytaj więcej »

Botan
6 lat temu
Reply to  mruk

„Normalnego” konta nie trzeba zakładać ani mieć w PKO, żeby kupić obligacje.

Xar
6 lat temu

Ciekawym rozwiązaniem na kupno obligacji skarbowych jest konto IKE Obligacje w PKO.
Dzięki temu IKE można kupować obligacje 10letnie i w dowolnym momencie bez kosztów je spieniężyć (normalnie kara za to wynosi 1zł za każdą obligację, w przypadku IKE jest zapis że opłata ta nie jest pobierana).
Minusem jest to że na takie konto można wpłacać max 13329 rocznie (limit na 2018r) oraz że w pierwszym roku za operacje wypłaty są pobierane jakieś dodatkowe opłaty (ale tylko w pierwszym roku).

Ppp
6 lat temu

Dla mnie to nie problem, mam nawet porcję 10-latek, ale wielu ludziom może brakować najprostszej opcji: 2% stałego oprocentowania na jeden rok. Za 3-miesięczną samemu nie chce mi się biegać, a dwulatka dla kogoś może się wydawać za długa.
Pozdrawiam.

Piotrek
6 lat temu

Uważam, że trzymiesięczne obligacje wyglądają zaskakująco źle. Trzymiesięczna lokata w BOŚ daje 2,75 %, konto oszczędnościowe w Millennium Banku na 3 miesięczny okres promocji 2,7 %, nadal jest też dostępna promocja w Deutsche Bank – konto dbNet Premium z mozliwością zawarcia 12 – miesięcznej lokaty na 3%. Nigdy nie rozumiałem tego podawania, jakie jest średnie oprocentowanie lokat. Lokata to nie fundusz, z góry znam wynik, zatem wiadomo, że działając racjonalnie wybiorę jedną z najlepiej oprocentowanych. Oczywiście do wysokości gwarancji BFG. Jesli oszczędnościowe obligacje skarbowe to tylko cztero lub dziesięciolatki indeksowane inflacją.

Botan
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W BOŚ mając konto i aktywną kartę EKOlokata Zyskowna (6 miesięcy) daje 2,05% ze starych środków, a bez karty 1,7%. Czyli ta opcja obligacji 1,5% nie jest zbytnio interesująca, o ile ktoś ma jedno konto w dużym banku z kiepskim oprocentowaniem, a nie chce się przenieść.

Wiktor
6 lat temu

Wydaje mi się, że sporo banków ma jednak lepsza ofertę niż podane w artykule – np Alior czy Getin. Z drugiej strony mówimy tu o tak niewielkich różnicach, że są one odczuwalne realnie przy poziomie oszczędności trzymanych a banku grubo ponad 100 000 pln, chyba, że mówimy o tym, że chcemy przez rok zarobić więcej na dobra kawę (o tyle więcej zarobimy mając kilkadziesiąt tysięcy oszczędności).
Problemem jest w ogóle bardzo niskie oprocentowanie lokat w bankach.

Pozdrawiam,
Wiktor

icek
6 lat temu
Reply to  Wiktor

„mówimy o tym, że chcemy przez rok zarobić więcej na dobra kawę (o tyle więcej zarobimy mając kilkadziesiąt tysięcy oszczędności)”

No to przykład: 1pp. różnicy w nominalnym oprocentowaniu przy kapitale 50tys. zł daje w skali roku 405 zł różnicy (już po belce). Nie wiem, co za kawę pijesz, że wydajesz na filiżankę ponad cztery stówki…

Grzegorz
6 lat temu

Lekko naciągnięty ten artykuł.
Wzrost wyższy niż na lokatach w największych bankach – ok.
Jednak małe banki mają atrakcyjniejsze propozycje lokat i Kont Oszczędnościowych (2%-3% a nawet 3,5 w Idea Bank) niż oprocentowanie obligacji.
Panie Macieju w artykule zdecydowanie zabrakło porównania do mniejszych graczy bankowych w naszym kraju -Bardzo Pana cenię -ale tutaj trochę mi tego zabrakło.

Tak brzmiący tytuł daje wrażenie jakby obligacje były lepszą inwestycją niż lokaty w jakimkolwiek banku.

Don Quijote de la Mancha
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

3,5%, które obecnie oferuje Idea, to nie jest „promocja na nowe środki”, a normalna lokata (w wersjach 1M i 3M) bez żadnych ograniczeń (poza koniecznością założenie bezwarunkowo bezpłatnego ror).

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu