O tym, że karta płatnicza może służyć jako wejściówka na stadion, czy identyfikator uprawniający do wejścia na teren szkoły pisałem już nieraz. Na karcie czipowej, mającej wbudowaną technologię zbliżeniową, można przecież zapisać nie tylko dane bankowe – pozwalające płacić kartą za zakupy i wyjmować nią pieniądze z bankomatu – ale i inne, po prostu ułatwiające życie.
Sprzężenie karty płatniczej z kartą miejską (oferującą preferencyjny wstęp do muzeum), klubową, identyfikacyjną, lojalnościową, czy systemem do parkowania to rzecz, która z pewnością może sprawić, że będziemy po nasze karty płatnicze sięgać częściej. Tę „broń” banki i organizacje płatnicze zastosują zwłaszcza w walce o tych konsumentów, którzy dziś posługują się głównie gotówką, a plastikowego pieniądza używają głównie do wypłat z bankomatów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj: Karta płatnicza wejściówką na stadion i identyfikatorem w szkole? To już działa!
Duży krok na drodze do uczynienia karty płatniczej jeszcze ważniejszym przedmiotem w naszych kieszeniach zrobiła Łódź. W tamtejszej komunikacji miejskiej – na razie pilotażowo – wdrażają system elektronicznego rozliczania przejazdów. Dzięki niemu (w chwili, gdy nowe rozwiązanie obejmie wszystkie linie) pasażerowie nie będą musieli w ogóle mieć biletów wchodząc do autobusu lub tramwaju – tę funkcję przejmą ich karty płatnicze. System rusza od soboty 16 września, a pilotaż obejmie dwie popularne wśród Łodzian linie tramwajowe 10A i 10B.
Czy to przełom? W jakimś sensie tak, bo choć banki już wcześniej oferowały możliwość zapisywania biletów komunikacji miejskiej na kartach płatniczych, to do tej pory były to bilety okresowe – miesięczne, kwartalne i roczne. Pojedyncze bilety jednoprzejazdowe zaczęto zapisywać na karcie płatniczej kilka miesięcy temu zapisywać w Jaworznie. MPK Łódź jest pierwszą firmą transportową z dużej aglomeracji miejskiej, która postanowiła zrezygnować z papierowych biletów.
Czytaj też: Bankomat nie tylko do gotówki? Sprzeda bilet do muzeum, da rabat do sklepu, pomoże w rachunkach…
Wchodzisz, wychodzisz, płacisz „od przystanku”
Jak to ma działać? Wchodząc do tramwaju przykładamy do kasownika swoją kartę płatniczą (w tramwajach testowanych linii trzeba było zainstalować specjalne kasowniki z wyświetlaczami LCD), a wychodząc – robimy to samo. System sam rejestruje jak długo jechaliśmy i ile powinniśmy zapłacić. A kwota za przejazd jest automatycznie ściągana z naszej karty. Nie ma znaczenia czy do zarejestrowania przejazdu użyjemy karty Visa czy MasterCard – obie powinny zadziałać. Nie ma też znaczenia w którym banku mamy konto, ani to czy przyłożymy kartę debetową, czy kredytówkę.
Drobny problem może pojawić się przy kontroli biletów, bowiem polega ona na ponownym przyłożeniu karty do kasownika (pracującego wtedy w trybie „kontrola biletowa”), co oznacza, że pasażerowie w pojeździe objętym kontrolą muszą ruszyć się z miejsca i razem z kontrolerem ruszyć w wyprawę w poszukiwaniu kasownika. Cóż, dla tych, którzy zapomnieli swojej karty oznacza to więcej czasu na błagania o niski wymiar kary.
Na potrzeby nowego rozwiązania w Łodzi musieli też wymyślić nową taryfę, będącą pomieszaniem biletu czasowego i jednorazowego. Płaci się za… liczbę przejechanych przystanków. Za przejazd pomiędzy dwoma sąsiednimi przystankami pobiorą z karty 1 zł, za każdy kolejny przystanek po 20 gr., ale od ósmego przystanku cena spada już do 10 gr., od czternastego – do 8 gr. za każdy przystanek, zaś jeśli przejazd jest dłuższy od dwudziestu przystanków – za każdy następny płaci się 6 gr. Podobno jest to tak zrobione żeby opłaty były jak najbardziej zbliżone do tych z „tradycyjnych” taryf.
Więcej o nowoczesnych płatnościach: O płaceniu okiem i innych wodotryskach czytaj w specjalnej sekcji “O wygodnym płaceniu, czyli poradnik nowoczesnego konsumenta”
Czy opłaca się inwestować w kartę płatniczą jako bilet do komunikacji miejskiej?
No i jak Wam się podoba? W skali świata nie jest to rocket science, podobny system działa od 2014 r. w Londynie (270 stacji metra, 650 przystanków autobusowych, 8 mln mieszkańców) i już 40% płatności za bilety odbywa się w systemie bezgotówkowym. Rzecz jest znana też w Czechach, na Słowacji i w Turcji, gdzie podobne systemy objęły w sumie już kilkanaście największych miast. No i podobno od kilku miesięcy karta płatnicza jest też biletem w Madrycie (aczkolwiek tam to chyba działa jeszcze na zasadzie pilotażu).
Mam tylko jedno pytanie: czy warto tak się napinać i zmieniać systemy biletowe po to, by za tramwaj i autobus płaciło się kartą bankową? Odpowiedzi są aż dwie. Z jednej strony im więcej możliwości zakupu biletu bez gotówki tym lepiej. W większości miast są już na przystankach i w pojazdach biletomaty obsługujące karty zbliżeniowe, choć przecież wygodniej jest w ogóle biletu nie kupować tylko zarejestrować przejazd w kasowniku.
Z drugiej strony karta płatnicza jako bilet komunikacji miejskiej w XXI wieku może być przerostem formy nad treścią. Mamy przecież w kieszeniach smartfony, a w nich aplikacje transportowe z przypiętymi do nich pieniędzmi (np. SkyCash). Ba, razem z biletem do autobusu lub opłaceniem parkowania można już wykupić krótkoterminowe ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków lub uszkodzenia auta. Funkcje zakupu biletów są też w aplikacjach bankowych oferowanych przez niektóre banki (o ile wiem mogą z tego korzystać klienci BZ WBK i Banku Millennium).
Czytaj też: Korzystasz ze SkyCash? Przy zakupie biletu zaproponują ci… ubezpieczenie na minuty. Brać?
Kto ma rację? Zwolennicy kart płatniczych jako wejściówek do autobusów i tramwajów czy ci, którzy spokojnie czekają, aż cały biletowy rynek ogarną aplikacje w smartfonach? Cóż, te ostanie są fajne (sam korzystam ze SkyCasha bez przerwy), ale pewnie jeszcze przez kilka lat będą rozwiązaniem dla 20-30% najmłodszych i najszybciej chłonących nowinki technologiczne konsumentów. Karty płatnicze ma w kieszeni 70-80% Polaków, więc zasięg rozwiązań opartych na kartach będzie siłą rzeczy większy, zwłaszcza że zbliżeniowość mamy już we krwi (80% kart płatniczych ma tę technologię).
Jest i trzeci punkt widzenia: po co inwestować w jakiekolwiek technologie do kupowania biletów lub rejestrowania przejazdów za pomocą kart płatniczych, skoro za chwilę będziemy płacili biometrycznie, bez użycia żadnych instrumentów? „To ja jestem biletem na swój przejazd” – powiedział pewien Chińczyk wsiadając do autobusu i jadąc do restauracji KFC, w której zapłacił twarzą. Oto przyszłość płatności. Proponuję już się przygotowywać, ćwicząc uśmiech przy wchodzeniu do autobusu dziś, gdy będziecie jechali do pracy.
Czytaj: KFC to pierwsza restauracja na świecie, w której zapłacisz… twarzą
Czytaj też: W sklepie Carrefour smartfon zamiast kasy sklepowej
Czytaj też: A może by tak… pojechać do pracy na spółkę?
źródło zdjęć: fakt.pl