Przed chwilą snułem w „Subiektywnie o finansach” wizje ubezpieczeń przyszłości. Takich, które będziemy kupowali przez smartfona i które będą dotyczyły tylko konkretnych przedmiotów (szczególnie dla nas cennych). A przede wszystkim takie, które będzie można kupić tylko na czas, gdy będziemy ich potrzebowali. Przykładowo ubezpieczenie mieszkania na okres dwutygodniowego wyjazdu, polisa zwracająca pieniądze tylko w przypadku awarii telewizora, albo ubezpieczenie zdrowotne ze składką uzależnioną od naszego stylu życia.
Czytaj: Takie ubezpieczenia wkrótce się u nas pojawią. Re-wo-lu-cja!
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Pierwsze ubezpieczenia kupowane przez smartfona już w Polsce są: aplikacje mobilne Banku Millennium i SkyCash pozwalają ubezpieczyć w ten sposób samochód, zaś aplikacje Yanosik (w ramach rozwiązania Yu! i we współpracy z Hestią) oraz Naviexpert (współpracuje z Link4) zawierają opcję ubezpieczenia OC ze składką uzależnioną od stylu jazdy (trzeba tylko dać się śledzić). A w ostatnich godzinach weszło na rynek jeszcze lepsze dziwo: pierwsze ubezpieczenie pozwalające ubezpieczyć się tylko na kilkanaście minut lub kilka godzin!
Czytaj też: Link4 sprawdzi jak jeździsz i może odda ci 30% składki
Dostarczycielem tej niecodziennej polisy jest SkyCash, popularna aplikacja do płacenia za parkowanie i kupowania w smartfonie biletów komunikacji miejskiej. Od dziś, kupując bilet na tramwaj lub autobus, posiadacz aplikacji może wybrać jedną z dwóch opcji – bilet solo lub zakupu razem z nim dodatkowego ubezpieczenia, które będzie działało tylko w czasie podróży. Analogiczna usługa jest proponowana kierowcy, który chce zapłacić przez SkyCash za parkowanie. Oprócz standardowego „Rozpocznij parkowanie” w aplikacji pojawiła się opcja „Rozpocznik parkowanie i chroń auto”.
Od czego można się w ten sposób ubezpieczyć? Wariant „biletowy” polisy to ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków w czasie podróży. Działa tylko na przystanku lub dworcu (tam gdzie wsiadamy do komunikacji miejskiej oraz na przystanku docelowym) oraz w samym pojeździe. Gdyby wydarzył się nieszczęśliwy wypadek firma ubezpieczeniowa Uniqa – to ona dostarcza polisę – pokryje do 6000 zł koszty leczenia. Gdy z powodu wypadku posiadacz polisy trafi do szpitala, będzie dostawał po 100 zł dziennie (do 90 dni). O ile nic nie pominąłem w czytaniu OWU – świadczenie jest wypłacane już od pierwszego dnia pobytu poszkodowanego w szpitalu (to duży plus polisy)
A wersja „samochodowa”? To z kolei ubezpieczenie od wandali. Ubezpieczyciel zapłaci maksymalnie 5000 zł (z VAT-em, więc osoba fizyczna do ręki dostanie 23% mniej), gdyby ktoś próbował się włamać do auta i uszkodził zamki, albo gdyby jakiś wandal wybił szybę i uszkodził wyposażenie auta w środku. Jest też symboliczna wypłata w przypadku kradzieży samochodu – 100 zł na dojazd na najbliższy posterunek policji.
Ile to kosztuje? Cena polisy „Podróżuj bezpiecznie” jest uzależniona od tego ile kosztował bilet (a więc pośrednio od czasu podróży). Przy zakupie biletu za kwotę poniżej 5 zł do ceny biletu jest dorzuocane 0,49 zł składki. Przy biletach do 10 zł składka rośnie do 0,99 zł, zaś przy droższych biletach ubezpieczenie kosztuje 1,99 zł. W wariancie „Parkuj bezpiecznie” cena zależy od czasu parkowania – przy jednogodzinnym postoju do kosztu parkowania dolicza się 0,99 zł składki, a potem składka rośnie o złotówkę za kazdą godzinę parkowania. Przy opłaceniu postoju dłuższego, niż cztery godziny, polisa kosztuje 4,95 zł.
Sam proces zakupu mikropolisy jest prosty – po prostu klikam na ekranie smartfona opcję biletu lub parkowania z ubezpieczeniem, potwierdzam zapoznanie się z dokumentami (warunki ubezpieczenia są wysyłane na e-mail klienta) i zatwierdzam transakcję. Niestety, ta dokumentacja, z którą się trzeba zapoznać, jest dużo mniej przyjazna, niż samo ubezpieczenie.
Jeśli kupuję polisę w smartfonie to powinienem dostać dokument, z którym łatwo się mogę zapoznać – przystosowany do czytania w smartfonie, odpowiednio krótki lub opatrzony czytelną nawigacją. A tymczasem Uniqa serwuje mi sześciostronicowy dokument w formacie A4, napisany drobnym maczkiem, którego czytanie na smartfonie przypomina katorgę. Zresztą nawet później, po zakupie polisy – gdy otrzymuję warunki na e-maila i mogę je przeczytać np. na ekranie dużego komputera – nie mam szans na polubienie tej polisy. Uniqa nie zadbała o klarowne przedstawienie warunków uibezpieczenia, trzeba się przebijać przez prawniczy bełkot.
Mamy więc polisę, która ma ciekawą formułę (możliwość krótkoterminowego ubezpieczenia się od złamania nogi na śliskiej podłodze, albo od ran odniesionych w wyniku gwałtownego hamowania tramwaju), którą można kupić dosłownie w ciągu kilku sekund, kilkoma dotknięciami ekranu smartfona i której warunki są podane w skrajnie nieprzystępnej formule. Szkoda, że to schrzanili na ostatniej prostej. Smartfonowa polisa powinna być przystosowana do używania przez smartfona w całości, łącznie z opisem warunków jej działania.
Mógłbym podejrzewać, że warunki polisy specjalnie zostały podane w takiej formie, żeby żaden klient nie chciał wnikać co – a konkretnie jakie wyłączenia – jest w środku. Ale po przeczytaniu OWU nie znalazłem zbyt wielu haczyków. W przypadku podróży komunikacją miejską wyłączenia dotyczą krzywdy, którą zrobilibyśmy sobie umyślnie, przez „rażące niedbalstwo” lub pod wpływem „środków odurzających”. Czyli – jak sądzę – gdybyśmy podróżowali po piwku (choć nie wiem czy alkohol jest w tej polisie traktowany jako środek odurzający – nie znalazłem tego w definicjach).
Wyłączone są wypadki w trakcie strajków, rozruchów i zamieszek oraz takie, które zaszły w wyniku bójki, w której brał udział poszkodowany. Bardzo mi brakuje w tej polisie ubezpieczenia od kradzieży kieszonkowej i rozboju. Na przystankach dzieją się czasem różne nieprzyjemne rzeczy. Sądzę, że dodanie takich ryzyk w przypadku polisy „podróżnej” mogłoby się przydać, chociaż pewnie i składka byłaby wyższa (chyba, że polisa działałaby tylko do zmroku ;-))
Jeśli chodzi o wariant „samochodowy” to wyłączone są zniszczenia, których dokonałby np. piesek zostawiony w aucie lub te dotyczące zniszczenia nalepki kontrolnej umieszczonej na samochodzie. No i trzeba pamiętać, że jest to polisa grupowa (a więc po odszkodowanie idziemy do SkyCash, a nie bezpośrednio do Uniqa, co może wydłużyć procedurę i w wątpliwych przypadkach utrudnić uzyskanie świadczenia (gdyby SkyCash stanął po stronie ubezpieczyciela).
Uważam, że proste polisy kupowane przez smartfona to przyszłość ubezpieczeń, więc cieszę się, że SkyCash zrobił kolejny krok na drodze do ich upowszechnienia. Inna sprawa, że tego rodzaju polisy wymagają od potencjalnych klientów dużej świadomości i przekonania, że warto czasem zapłacić za ochronę. Tu nie ma agenta, który porządnie nastraszy i naświetli najgorsze możliwe scenariusze. Wyobraźnię trzeba uruchomić sobie samemu. I to jest, jak sądzę, główna potencjalna bariera w rozwoju tego typu ubezpieczeń.