Pomimo zamrożonych stawek prądu wciąż wiele osób przepłaca za swoje rachunki za energię. Cena za kWh to nie wszystko, bo jeśli jesteś na nieodpowiedniej taryfie, to możesz płacić nawet 100 zł miesięcznie dodatkowej opłaty handlowej. Taka opłata pojawia się w ofertach, gdzie występuje gwarancja stałej ceny. Sprawdź, czy nie przepłacasz!
W ubiegłym roku giełdowe ceny energii elektrycznej biły kolejne rekordy, a wielu z nas obawiało się przyszłych rachunków za prąd. Nasze obawy wykorzystały firmy sprzedające nam energię i namawiały do korzystania z ofert, w ramach których obowiązywała gwarancja stałej ceny, niezależnie od tego, jaka będzie w przyszłości cena rynkowa.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Te oferty miały jednak pewien haczyk. W zamian za gwarancję ceny, sprzedawcy energii do rachunku dorzucali nam opłatę handlową. Opłaty takie początkowo wynosiły ok. 10 zł, po jakimś czasie wzrosły do niecałych 30 zł. Nie najgorzej jak za gwarancję ceny w niepewnych czasach. Niestety niektóre firmy potrafiły do rachunku dorzucić nawet i 130 zł miesięcznie, o czym pisał tutaj Maciek Samcik.
Wielu klientów na takie rozwiązania się decydowało. Lepiej mieć trochę wyższy rachunek i święty spokój niż żyć w niepewności. Ostatecznie jednak rok 2023 nie przyniósł drastycznych podwyżek, bo rząd zdecydował się na zamrożenie cen prądu na poziomach z roku 2022 do określonych limitów (2000 kWh dla gospodarstw domowych, 2600 dla rodzin z osobą z niepełnosprawnością i 3000 kWh dla rolników i posiadaczy kart dużej rodziny). Po przekroczeniu limitu za każdą kWh musimy płacić już 69 gr.
Na nowo mogliśmy odetchnąć. Firmy energetyczne nie miały wyboru i musiały dostosować swoje cenniki do nowych wymagań. W całym rozwiązaniu jest jednak pewien haczyk.
Podejrzany cennik i 100 zł dodatkowej opłaty
Niedawno skontaktował się z nami czytelnik, który przeżył szok podczas analizy swojego rachunku za prąd. Okazało się, że od nowego roku musi płacić za prąd aż o 150 zł więcej. Pan Tomasz był świadomy, że od stycznia 2023 r. obowiązuje wyższy VAT na energię. Dodatkowo jego zużycie energii było delikatnie wyższe niż wcześniej, ale nie aż o tyle, żeby rachunek mógł wzrosnąć o tak pokaźną kwotę.
Rozwiązanie zagadki klient znalazł w cenniku Tauronu. Okazuje się, że od stycznia wzrosła opłata handlowa – z 30 zł do 125 zł, czyli ponad czterokrotnie. A przecież mieliśmy płacić za prąd niewiele więcej niż w 2022 r. W wiadomości do nas pan Tomasz skarży się, że rządowe zamrożenia cen prądu mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wg jego cennika opłata handlowa poszła w górę, a jak pisze nasz czytelnik: „mówimy tu o zwykłych taryfach G11, G12…”.
Faktycznie sprawa wydała się podejrzana. Urzędowe taryfy nie powinny zawierać opłaty handlowej, a jak byk w cenniku przesłanym przez naszego czytelnika w tabelce były wymienione taryfy G11, G12 itp. Dokument w nazwie miał słowo cennik, więc też w pierwszej chwili pomyślałam, że to cennik standardowych taryf.
Dopiero po zagłębieniu się w drobny druk przeczytałam, że cały regulamin dotyczy oferty z ceną gwarantowaną, w dalszych paragrafach była informacja o usłudze elektryka. Okazało się więc, że to wcale nie jest zwykły cennik, ale terminowa umowa z gwarancją ceny. Co gorsza, z dokumentu wynikało, że wypowiedzenie umowy wiąże się ze znacznym kosztem. W zależności od tego, ile czasu nam zostało do końca umowy, trzeba będzie zapłacić wielokrotność kwoty 25 zł za przedterminowe wypowiedzenia.
Zwróciłam się więc do Tauronu z prośbą o wyjaśnienie. Dlaczego pomimo rządowych taryf nadal niektórzy klienci obciążeni są opłatą handlową? Niepokoił mnie również fakt, że w cenniku oferty z gwarancją ceny widnieją nazwy taryf G11, G12 itp., co może wprowadzać w błąd.
Rzecznik Tauronu potwierdził, że opisany przypadek dotyczy klienta, który korzysta z oferty z gwarancją ceny i zapewnił, że Tauron od kilku miesięcy zachęca klientów z gwarancją ceny do zmiany umowy, by mogli skorzystać z oszczędności w ramach rządowej Tarczy Solidarnościowej. Dowiedziałam się również, że umowę można zmienić bezpłatnie.
„Wielokrotnie przypominaliśmy Klientom korzystającym z gwarancji ceny energii elektrycznej, która była przygotowana przed wejściem w życie Tarczy Solidarnościowej, że mogą korzystać z innych ofert, dzięki którym zostaną objęci działaniem Tarczy Solidarnościowej. Umożliwiamy tym klientom bezpłatną zmianę oferty na taką, która jest objęta niższymi cenami wynikającymi z rządowej Tarczy. Jest to na przykład oferta z gwarancją rabatu.”
Rzecznik zapewnił mnie również, że klienci, którym zbliżał termin wygaśnięcia cennika, otrzymali ofertę z kilkoma opcjami do wyboru (m.in. takimi, gdzie opłata handlowa jest niższa) oraz informację o nowej stawce opłaty handlowej w przypadku ofert z gwarancją ceny. Klienci otrzymywali również komunikaty o zakończeniu cennika mailem, SMS-em lub w serwisie Mój Tauron, w zależności od rodzaju udzielonej zgody na kontakt.
Wygląda więc na to, że faktycznie Tauron postarał się o doinformowanie swoich klientów w kwestii możliwości zmiany oferty. Przynajmniej tak zapewnił mnie przedstawiciel firmy. My na łamach „Subiektywnie o Finansach” również namawialiśmy do sprawdzania swoich ofert. Ale wiele osób po tym, jak dowiedziało się, że rząd zamraża ceny, po prostu uznało, że automatycznie będą objęci Tarczą Solidarnościową w 100%. Niestety tak się nie stało.
W całej komunikacji nie podobają mi się dwie kwestie. W cenniku, który dostałam od czytelnika, nigdzie nie widziałam wyraźnego nagłówka, który podkreślałby, że ceny dotyczą oferty z gwarancją ceny. Nasz czytelnik myślał, że jest w taryfie urzędowej i wcale mu się nie dziwię, bo w pierwszej chwili również odniosłam takie wrażenie. Zresztą spójrzcie sami.
W swoim mailu do Tauronu wspomniałam o tym, że cennik może wprowadzać w błąd. W odpowiedzi dowiedziałam się, że GAC widniejące w nazwie cennika oznacza Gwarancja Atrakcyjnej Ceny (firma używa również skrótu GSC – gwarancja stałej ceny). Nagłówek cennika jest na tyle skomplikowany, że chyba nie przyszłoby mi do głowy próba rozwijania zawartych w nim skrótów.
Dobra wiadomość jest taka, że osoby, które nie zdecydowały się z różnych powodów na odejście od gwarancji ceny, nadal mogą zmienić ofertę i jeśli to zrobią, otrzymają zwrot kosztów w wysokości odpowiadającej różnicy zapłaconych opłat handlowych pomiędzy ubiegłym rokiem a obecnym.
„Ofertę można zmienić, dzwoniąc na infolinię 555 444 555. Konsultanci pomogą wybrać klientom najkorzystniejszą cenowo ofertę, dostosowaną do indywidualnych potrzeb. Wszystkie oferty grupy Tauron dostępne są na stronie internetowej www.tauron.pl.”
I tu właśnie pojawia się druga niezrozumiała wg mnie sprawa. Skoro klienci w każdej chwili mogą odejść od oferty z gwarancją ceny i są do tego zachęcani, to po co w ogóle Tauron wprowadził tak wysoką opłatę handlową? Przecież cały proces zmiany oferty i zwrotu kosztów generuje dodatkową pracę i koszty dla firmy. Czyżby jednak firma liczyła na to, że nie wszyscy klienci się zorientują, że mają w rachunku wrzuconą ofertę handlową?
Zachęcam do analizowania rachunków za prąd, być może ktoś z Was również niepotrzebnie przepłaca. Jeśli właśnie planujecie podpisać nową umowę ze swoim sprzedawcą, to również dokładnie sprawdzajcie wszystkie szczegóły, bo w innych firmach również możecie natknąć się na oferty, w których jest dodatkowo zaszyta oferta handlowa.
Zdjęcie tytułowe: 0fjd125gk87 Pixabay