Nastały kryzysowe czasy i wszyscy szukamy oszczędności, aby jakoś „spiąć” domowy budżet. A przecież programy oszczędnościowe to jeden z najmilszych sposobów na oszczędzanie. Z niczego nie rezygnujemy, a i tak otrzymujemy korzyść. Jak powinien być skrojony idealny program lojalnościowy? Jakie są najnowsze pomysły i trendy? O tym w kolejnym artykule z cyklu „Więcej niż płatności” pod patronatem Mastercard
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Niemal każdy sklep chce być częścią jednego z programów lojalnościowych lub posiadać swoją własną kartę. Przy każdych zakupach słyszymy pytanie o to, czy jesteśmy członkiem jakiegoś klubu. Do korzystania z przynajmniej jednego programu lojalnościowego przyznaje się 62% Polaków (jak wynika z Monitora Programów Lojalnościowych 2022 ARC Rynek i Opinia). Nie ukrywam, że i ja się zaliczam tego grona. Posiadam kilka takich kart, którymi staram się generować dodatkowe oszczędności. Jakie będą trendy w programach lojalnościowych w 2023 roku?
Aplikacja mobilna – zabierz program lojalnościowy ze sobą
Kiedyś otrzymywaliśmy fizyczną kartę, którą skanowaliśmy podczas zakupów lub na której zbieraliśmy pieczątki, aby – np. co dziesiąte zamówienie – otrzymać gratis. To już nisza. Teraz już nie tylko nie nosimy w portfelu kart lojalnościowych, ale często nawet nie zabieramy ze sobą portfela. Wszystko przeniosło się do telefonu.
Obecnie programy lojalnościowe muszą już mieć swoją aplikację mobilną, w której m. in.: zarejestrujemy się; zeskanujemy swoją kartę; sprawdzimy korzyści; dowiemy się, jak można szybciej zbierać punkty; dokonamy płatności; wymienimy punkty na nagrody (jeżeli jest taka opcja); wypłacimy cashback itd. Fizyczna karta (jako jedyna opcja, bo nic nie stoi na przeszkodzie, aby oferować wersję fizyczną lub mobilną) może jeszcze mieć rację bytu w jakiejś małej budce z lodami, ale nie w większych sklepach.
Dobrze skrojona aplikacja mobilna to taka, której nie otwieramy tylko po to, aby zeskanować kartę lojalnościową. A – nie ukrywajmy – takich jest najwięcej. Zdecydowanie lepiej by było, abyśmy mogli tam obserwować swój postęp w drodze do nagrody, widzieli historię transakcji, śledzili przesyłki, dokonywali zwrotów itd. Generalnie powinniśmy lubić takie aplikacje, a nie traktować je jako konieczne.
Aktywacja kuponów, codzienne sprawdzanie, czy mam dzisiaj zniżkę na mleko albo na kiwi albo trzecią koszulkę gratis – te rzeczy nigdy nie będą spędzały snu z powiek konsumentów. Program lojalnościowy zawsze będzie czymś „przy okazji”, rzadko chęć skorzystania z niego będzie celem wizyty w sklepie. Dlatego programy lojalnościowe coraz częściej są integrowane z naszymi zakupami.
Najłatwiej uczynić to poprzez przyłączenie programu lojalnościowego do narzędzia płatności, jakim jest karta płatnicza, jak również do bankowej aplikacji mobilnej. Tutaj programy takie jak „Bezcenne Chwile” grają w jednej drużynie z bankami – integracja programu lojalnościowego z aplikacją bankową sprawia, że klient ma jeszcze jeden – i to przyjemny, w celu sprawdzenia salda punktów i ewentualnie skorzystania z nagród – powód, by zalogować się do aplikacji mobilnej swojego banku. A bankowcy chcieliby, żeby takie aplikacje stały się centrum ich życia.
Nic nie muszę, a punkty się zbierają
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego nie wszystkie programy lojalnościowe są pozytywnie odbierane, skoro tak naprawdę są one korzystne dla klientów? Czemu nie wszyscy podchodzą entuzjastycznie do dodatkowych rabatów? Moim zdaniem problem tkwił w stosunkowo dużej pracochłonności, która była wymagana z punktu widzenia uczestnika.
Jeżeli będziemy musieli: pamiętać o tym, która karta działa w danym sklepie; aktywować jakiś kupon; zeskanować kartę lojalnościową; pamiętać o minimalnej kwocie zamówienia; zarejestrować się na dodatkowej stronie internetowej itd., to łatwo się zniechęcimy. A – nie ukrywajmy – programów działających na szeroką skalę u wielu różnych partnerów detalicznych jest w Polsce niewiele.
A przecież im prościej, tym lepiej. Dlatego programy lojalnościowe powinny niejako działać w tle i współpracować z jak najszerszą listą partnerów. I nie wymagać od nas żadnych działań poza zwykła wizytą w sklepie i zakupem upragnionej rzeczy.
Przykładowo w programie lojalnościowym „Bezcenne Chwile” wystarczy płacić (kartą, telefonem, zegarkiem), aby zbierać punkty i wymieniać je na nagrody. Każda transakcja zbliży nas do upragnionego celu, ale oczywiście są partnerzy, u których punkty zbieramy szybciej. To najwygodniejsza forma zbierania punktów – po prostu robimy zakupy.
Wśród użytkowników tego typu programów lojalnościowych są dwie postawy. Pierwsza: „nie robić nic poza tym co zwykle i zbierać pieniądze na swój cel wolniej, ale jeżeli chcesz się zaangażować, możesz zwielokrotnić wartość tego, co zyskujesz w programie lojalnościowym. Dodatkowo korzystasz z 80 rożnych detalistów, a nie tylko kilku.
Czytaj też poprzedni artykuł z cyklu: Czy aplikacja bankowa przy każdej transakcji powinna pokazywać klientowi ślad węglowy wygenerowany przez dany zakup? To już się dzieje. Ale co dalej?
Nagrody natychmiastowe i unikalne
Innym minusem programów lojalnościowych był czas, który bardzo wolno płynął od momentu transakcji do momentu otrzymania nagrody. No bo fajnie, że otrzymam 5% zwrotu, ale już niezbyt fajnie, że dopiero za 90 dni. Do tego czasu zdążę już dawno zapomnieć, co kupiłem, a jeżeli coś pójdzie nie tak, to nie będę pamiętać o złożeniu reklamacji na brak punktów.
Przyjemność z transakcji będzie dużo większa, jeżeli korzyści otrzymamy maksymalnie w ciągu kilku dni od transakcji (a najlepiej w ciągu kilku godzin). Są już dostępne programy lojalnościowe, które oferują natychmiastowy cashback i w takim kierunku powinny podążać pozostałe z nich. Po prostu – kupuję, a więc zyskuję. Od razu.
Dobrze by również było, aby nagrody w programach lojalnościowych były unikalne, czyli takie, których nie można (lub nie jest tak łatwo) kupić bez uczestnictwa w takim programie. Powinny też odpowiadać naszym pasjom. Program lojalnościowy w takiej sytuacji staje się przepustką do zdobycia czegoś (np. kolacja ze znanym piłkarzem), czego normalnie nie można sobie kupić w sklepie.
Jeszcze lepiej, jeżeli sami możemy sobie ustalić cel, a później śledzić, ile procent brakuje nam do jego realizacji. Każdy kolejny zakup przybliży nas do zrealizowania swojej pasji, a nie tylko do zebrania kolejnych, niewiele znaczących punktów. Dodatkowo, wspomniana wcześniej aplikacja mobilna, będzie nam przypominać o tym, jak niewiele nam brakuje do celu.
Ciekawą formą budowania lojalności konsumenta jest oferta „dodatkowa” towarzysząca gromadzeniu wartości. W przypadku programu „Bezcenne Chwile” taką dodatkową wartością jest ubezpieczenie dostępne dla wszystkich uczestników premium (wydających kartą uczestniczącą w programie 3000 zł w skali miesiąca). Ubezpieczenie jest darmowe, ale trzeba je aktywować. Inną tego typu korzyścią jest Fast Track na lotnisku.
Płatny program lojalnościowy?
Ten punkt, na pierwszy rzut oka, może wydawać się irracjonalny (w końcu z programu lojalnościowego powinniśmy czerpać korzyści, a nie jeszcze do niego dopłacać), ale to kierunek, w którym podążają takie programy. Na czym to polega? Po prostu płacimy za możliwość dołączenia do jakiegoś klubu rabatowego.
Jakim cudem to się może opłacać? Rabaty w takich płatnych programach lojalnościowych są z reguły dużo bardziej okazałe niż te standardowe. Po prostu wiemy, że lubimy dany sklep (lub daną sieć), a wiec jesteśmy skłonni zainwestować w swoje rabaty. Znany wszystkim przykład? Darmowe dostawy za 60 zł rocznie.
Opłaca się to też sklepom, bo uczestnicy takich programów świadomie wybrali markę i chętnie będą zwiększać swoje zakupy w tym miejscu. Sytuacja, w której nawet nie wiemy, czy mamy kartę lojalnościową danego sklepu, zostanie zastąpiona przez taką, w której idziemy do danego sklepu, bo mamy ich kartę premium stałego klienta.
Zbieraj punkty i pomagaj
Kolejnym trendem jest możliwość przeznaczenia swojej nagrody lojalnościowej na cele charytatywne i prospołeczne. Stajemy się coraz bardziej świadomym społeczeństwem i oczekujemy, aby firmy, od których kupujemy zajęły stanowisko w ważnych kwestiach społecznych.
To samo tyczy się programów lojalnościowych, które powinny umożliwiać przekazanie zebranych korzyści na cele charytatywne i prospołeczne. Idealnie by było, gdybyśmy byli zachęcani do takich działań przez lepszy przelicznik (np. 1000 pkt to 10 zł w bonie na zakupy lub 15 zł na cele charytatywne), ale to nie jest konieczne.
Jeżeli, robiąc zakupy w danym programie lojalnościowym, przyczynimy się do – na przykład – zasadzenia drzewa, zmniejszenia śladu węglowe, pomocy uchodźcom, zasilenia WOŚP, zaopatrzenia schronisk dla zwierząt itd., to chętniej zwiążemy się z takim klubem.
Czytaj też poprzedni artykuł z cyklu: Biometria zmieni nasze zakupy. Odcisk palca, spojrzenie, głos, a nawet… zachowanie. Po tym nas rozpoznają na zakupach
————————————
Tekst jest elementem cyklu edukacyjnego „Więcej niż płatności”, który powstaje wspólnie z marką Mastercard
Zdjęcie główne: jarmoluk / pixabay