Jak zrobić najbardziej kozacki zakład o przyszłą inflację na świecie? Dobrej podpowiedzi udzielają 20-letnie amerykańskie obligacje oraz… wartość rynkowa funduszu ETF, który głównie w te właśnie obligacje lokuje pieniądze. Jest ryzyko, jest zabawa, a w grze potencjalnie wielkie zyski. Pytanie tylko, kiedy będzie „ten” moment i jak go przewidzieć
Inwestorzy wciąż podnoszą swoje oczekiwania dotyczące przyszłego zarobku na amerykańskich obligacjach. Rentowność obligacji 10-letnich zbliżyła się do magicznej granicy 5% rocznie (teraz wynosi 4,6%) i jest najwyższa od 20 lat. To oznacza, że inwestorzy, kupując obligacje na rynku wtórnym, wyznaczają za nie taką cenę, która da im pewność, że w ciągu 10 lat do wykupu zainkasują prawie 5% rocznie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jaki jest powód tak wyśrubowanych oczekiwań? Przecież jeszcze w 2020 r. wystarczało im tylko 0,5% zysku rocznie. To oczywiste – obawiają się inflacji. „A jeśli będzie tak jak w latach 70-tych XX wieku i wysoka inflacja będzie nas męczyła przez dekadę?” – myślą. I chcą się na taki scenariusz zabezpieczyć.
Ich obawy koncentrują się też na zadłużeniu USA, które wynosi już 30 bln dolarów. Same odsetki od tego długu pochłaniają już bilion dolarów rocznie, czyli 20% wpływów z podatków (dwa razy więcej niż w Polsce). Wysokie koszty odsetek oznaczają, że trudno będzie skutecznie walczyć z inflacją. A więc pozostanie ona podwyższona, podobnie jak stopy procentowe, a rząd będzie finansował potrzeby dodrukiem dolarów.
Rentowność obligacji więc rośnie, a kto potrzebuje upłynnić pieniądze zainwestowane w długoterminowe obligacje, musi zaakceptować takie warunki i sprzedawać obligacje po bardzo niekorzysntej cenie. Dotyczy to zarówno długoterminowych obligacji, którym do wykupu zostało jeszcze wiele lat, jak i tych krótkoterminowych – obligacje 2-letnie niedawno przekroczyły 5% rentowności.
Mało kto spodziewa się nagłego spadku inflacji, zwłaszcza przy wysokich cenach ropy naftowej i występującym na całym świecie deficycie rąk do pracy. Musiałaby się zdarzyć jakaś katastrofa w rodzaju nowej pandemii albo kryzysu gospodarczego (mógłby przyjść z Chin). Albo coś innego, co „zniszczyłoby” popyt konsumentów i nagle ucięło problem inflacji. Widoków na głęboką recesję na razie jednak nie ma.
Wysokie rentowności obligacji dotyczą oczywiście też tych najbardziej długoterminowych papierów, które z definicji wiążą się z wyższym ryzykiem, więc inwestorzy oczekują wyższego oprocentowania. Amerykańskie obligacje 20-letnie niedawno przekroczyły psychologiczny poziom 5% rentowności – osiągnęły 5,13%.
Rosnąca rentowność obligacji to zwykle fatalna wiadomość dla posiadaczy funduszy inwestycyjnych oraz ETF-ów opartych na indeksach cen obligacji. Im wyższa rentowność jest bowiem dyktowana przez kupujących, tym niższa musi być cena obligacji mającej zwykle stały kupon (rentowność to kupon plus albo minus cena obligacji na giełdzie). A im bardziej długoterminowe obligacje, tym bardziej zmieniają się ich ceny.
Pamiętacie, jak narzekaliśmy na szokujące straty polskich funduszy obligacji? Niektóre potraciły po kilkanaście procent wartości w rok – właśnie wskutek rosnącej rentowności i jednocześnie spadających cen obligacji, które były w ich portfelach. Teraz sytuacja się odwróciła i te fundusze są kilkanaście procent do przodu, bo w Polsce stopy procentowe już spadają (a wraz z nimi rentowność obligacji). Ale wcześniejsze straty rzędu 15-20% były szokujące.
No to teraz przeczytajcie i zobaczcie, co się stało z notowaniami ETF-u, którego podstawą są 20-letnie amerykańskie obligacje. Te same, których rentowność właśnie wskoczyła na poziom ponad 5,1% po raz pierwszy od kilkunastu lat.
Nazywa się to-to iShares 20+ Year Treasury Bond ETF (skrót TLT, więcej informacji na stronie iShares) i koncentruje się na obligacjach skarbowych z pozostałym czasem do terminu zapadalności 20 lat lub więcej. Tylko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy ten ETF spadł o 20%. A od szczytu notowań w sierpniu 2020 r. o prawie 50%. Nie mogło być inaczej, bo w sierpniu 2020 r. rentowność 20-letnich obligacji amerykańskich wynosiła 0,98%, a dziś wynosi ponad 5%.
Wyobrażacie sobie taką sytuację, by stracić w trzy lata połowę pieniędzy, inwestując w najbezpieczniejsze obligacje świata? Wiadomo, że fundusze obligacji długoterminowych nie są inwestycjami dla ostrożnych ciułaczy – są to zakłady o przyszły kierunek długoterminowych rentowności obligacji. Jeśli się pomylisz, straty mogą być katastrofalne. No i iShares 20+ Year Treasury Bond ETF znalazł się na poziomie 87,5 dolara, najniższym od 2007 r. A jeszcze wiosną 2020 r. był na poziomie 175 dolarów.
I właśnie na tych obligacjach będzie można ubić najlepszy interes, gdyby okazało się, że walka z inflacją zakończyła się sukcesem i nadchodzą obniżki stóp procentowych. Prawdopodobnie wyceny tych obligacji pójdą w górę o kilkadziesiąt procent, jeśli tylko zaczną spadać rentowności obligacji w oczekiwaniu na obniżki stóp. To się prędzej czy później wydarzy. Nie wiadomo tylko, czy za miesiąc, za rok czy za trzy lata.
Niejeden śmiałek próbował złapać ten spadający nóż i się w ostatnich miesiącach pokaleczył. Od czasu do czasu bowiem różni oficjele i analitycy ogłaszają, że inflacja jest pokonana i że obniżki stóp zaczynają majaczyć na dalekim horyzoncie. Gdy ta wiedza stanie się powszechna, ten ETF będzie już kilkadziesiąt procent wyżej, więc najwięksi ryzykanci próbują uchwycić ten moment. Kto pół roku temu liczył, że „to już”, dziś jest 15% na minusie.
Przyszli nabywcy obligacji przyglądają się temu właśnie instrumentowi, jako największemu beneficjentowi przyszłej zmiany klimatu. Jeśli Fed podniesie stopy procentowe po raz kolejny, to rentowności długoterminowych obligacji przekroczą zapewne 6%, a to spowoduje kolejny dramat na tego ETF-u. Jeśli jednak już żadnej podwyżki stóp procentowych nie będzie, będzie można zacząć odliczać czas do krociowych zysków.
————-
ZAPROSZENIE:
ETF wspomniany w powyższym tekście, mający symbol TLT, nie jest dostępny w Polsce bezpośrednio. Natomiast ma europejską wersję o skrócie DTLA, która znajduje się w ofercie m.in. Saxo Banku, umożliwiającego lokowanie oszczędności na całym świecie. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej i ulokować pieniądze w światowe ETF-y za pomocą Saxo Banku – kliknij ten link. Z kolei instrument CFD na ten ETF (czyli kontrakt z dźwignią finansową – i ryzykiem utraty więcej niż 100% kapitału) znajduje się m.in. w ofercie XTB. Aby przetestować inwestowanie w XTB wystarczy kliknąć ten link. W XTB jest też dostępny europejski klon DTLA w formie ETF-a (a nie CFD).
Ważna uwaga do tego ostatniego ogłoszenia: kontrakty CFD są złożonymi instrumentami finansowymi i wiążą się z dużym ryzykiem błyskawicznej utraty wszystkich pieniędzy – właśnie z powodu stosowanej dźwigni finansowej. Ostatnie statystyki XTB są takie, że 77% rachunków inwestorów detalicznych odnotowało straty w wyniku handlu kontraktami CFD. Zanim cokolwiek zrobisz ze swoimi pieniędzmi, zastanów się, czy jesteś gotowy na takie ryzyko. I zapoznaj się z tym dokumentem.
————-
Zapraszam też do wideoporadnika pod patronatem UNIQA TFI, w którym mówię i pokazuję na wykresach jak działają fundusze obligacji (i fundusze ETF odzwierciedlające indeksy obligacji). UNIQA TFI oferuje m.in. możliwość inwestowania w amerykańskie obligacje poprzez fundusze inwestycyjne. Te fundusze można kupić z tą niską opłatą za zarządzanie przez internet w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”, jak również w ramach konta IKZE (dodatkowo ulga w podatku PIT) lub konta IKE (dodatkowo brak podatku Belki). Żeby zagwarantować sobie najlepsze warunki, warto wpisać kod promocyjny: MSAMCIK23
zdjęcie tytułowe: Unsplash