Banki, będąc pod presją firm fintechowych, które odbierają im klientów i obroty, mają coraz więcej dobrych pomysłów. W pierwszym rzędzie korzystają na nich zamożni klienci, ale od czegoś trzeba zacząć. Sporo się ostatnio dzieje w dziedzinie płatności zagranicznych. Już kilka banków ma w ofercie karty wielowalutowe, które same „wiedzą” z którego subkonta walutowego klienta mają pobrać pieniądze, by uniknąć przewalutowań. Pojawiły się też wewnątrzbankowe kantory internetowe, które pozwalają zasilać te subkonta pieniędzmi po korzystnych kursach.
Czytaj też: Wakacje pokazują które banki grają z nami fair, a które bawią się w cwaniaków-naciągaczy
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Bankierzy czy piraci? Jedna płatność, trzy przewalutowania i 280 zł prowizji. To się nadaje na karę chłosty
To w dalszym ciągu pikuś w porównaniu z rozwiązaniami proponowanym przez fintechy. Opisywałem już na tych stronach np. opcję proponowaną przez aplikację Revolut. W jej ramach można przesuwać pieniądze pomiędzy kilkoma subkontami bez spreadu. A przy płatnościach też jest miło – aplikacja sama wybierze taką walutę, by uniknąć przewalutowań. Można mieć kartę wirtualną do płacenia w internecie, albo za kilkadziesiąt złotych zamówić sobie normalną, plastikową, by tanio płacić nią w realnym świecie.
Czytaj więcej: Jedna karta do wszystkich walut i przewalutowanie bez spreadu? Tak działa Revolut
Czytaj też: Chciał być sprytny i spłacał z konta w Revolut kredyt frankowy. Niestety, system się za niego zabrał
Wiem, że Revolut jest popularnym rozwiązaniem wśród polskich klientów, zresztą od pewnego czasu udostępnił też subkonto w złotych. Czy banki mają się czego bać? Chyba tak, czego dowodzi choćby ostatnie posunięcie mBanku. Zaoferował on zamożnym posiadaczom swojego konta plastik o nazwie Visa Aquarius Świat. To rozwiązanie o skali wygody porównywalnej z tymi fintechowymi. Karta – choć jest zwykłą debetówką podpiętą pod rachunek w złotych – pozwala płacić w 150 walutach świata bez prowizji za przewalutowanie.
Jak to możliwe? Ano zamiast skomplikowanych algorytmów przewalutowań, z których wynika, że np. transakcja dokonana w tureckich lirach musi być najpierw przewalutowana na euro (walutę rozliczeniową karty), a potem dopiero na złote (waluta rozliczeniowa konta), stosowana jest prosta zasada – za przewalutowanie odpowiada organizacja płatnicza Visa. A ona jest w stanie przeprowadzić każde przewalutowanie z obcej waluty bezpośrednio na złote. A kursy Visy są porównywalne z tymi w polskich kantorach internetowych.
Czytaj też: Koniec ery money-backów? A mBank ma kartę, która płaci punktami Payback za wszystkie transakcje
Oczywiście: to też żadna nowość, banki korzystają z opcji bezpośredniego przewalutowania już od kilku lat. Ale zwykle – jeśli jest wykorzystywana – dorzucają 5-6% prowizji za przewalutowanie. mBank zrobił tylko jedną, drobną rzecz: zrezygnował z owej opłaty. I od razu zrobiło się tanio. Do konta z kartą Visa Aquarius Świat nie trzeba mieć żadnych subkont walutowych, ani tym bardziej zasilać ich obcą walutą, by móc zapłacić za granicą. Kasa jest pobierana bezpośrednio w złotych.
Także dostęp do gotówki jest łatwy: tą kartą można wyciągać pieniądze z bankomatów na całym świecie bez prowizji. Mam nadzieję, że działa tu ta sama zasada, co przy transakcji w POS-ach sklepowych – przewalutowanie wypłaty od razu na złote po kursach Visa. Oczywiście można się nadziać na opłaty w przypadku pobierania przez bankomaty „własnych” prowizji typu surcharge. W Polsce są one zabronione, ale w niektórych krajach właściciel bankomatu może ustalić prowizję dla klienta za skorzystanie z jego maszyny.
A więc wielki bank detaliczny postanowił działać jak fintech? Nie do końca. Karta po pierwsze jest dostępna tylko dla klientów najwyższych pakietów kont: mKonto Aquarius (w wariancie „zwykłym”, jak i Intensive). A to rachunki, które są bezpłatne tylko dla osób mających dochody w wysokości 5000 zł miesięcznie (w wersji prestiżowej – 10.000 zł) lub trzymających w banku 100.000 zł w oszczędnościach (w wersji wypasionej 200.000 zł).
Po drugie za posiadanie karty Visa Aquarius Świat się płaci i to niemało – 10 zł miesięcznie. Co prawda to obciążenie zwraca się przy pierwszym wyjeździe za granicę, ale… najpierw trzeba za granicę wyjechać. Pamiętam, że kilka lat temu wakacyjne wojaże po południowej Europie kosztowały mnie kilkaset złotych opłat za przewalutowania.
Płacąc 1000 euro w przysłowiowej Hiszpanii i ponosząc choćby tylko 5% opłat z tytułu spreadów i przewalutowań jestem „w plecy” jakieś 200 zł. Krótko pisząc: opłata za kartę zwraca się po wydaniu nią w ciągu roku za granicą jakichś 2500 zł w dowolnej walucie.
Ale mBank ma też inne, tańsze sposoby na unikanie przewlautowań. Można zamówić dodatkową kartę walutową, np. w euro lub dolarach. Taka karta kosztuje jednorazowo 30 zł. W banku jest bardzo fajny kantor walutowy online, w którym spready może nie są tak niskie, jak w pozabankowych kantorach, ale nie są też złe (obecnie dla euro kurs zakupu jest ok. 4 gr. wyżej od kursu centralnego NBP).
Gdybym więc chciał wyjechać za granicę i wydać tam 1000 euro, to mogę za 30 zł wziąć kartę w euro i kupić w kantorze online 1000 euro, płacąc za tę transakcję 4 gr. spreadu (czyli 40 zł). Łącznie cały interes kosztował będzie 70 zł prowizji. Mogę też kupić kartę Visa Aquarius Świat. W tym przypadku płacąc za granicą 1000 euro poniosę koszt wymiany waluty rzędu 20 zł (kurs Visa jest o 2 gr. wyższy w stosunku do kursu centralnego NBP). No i zapłacę też 120 zł rocznie za kartę. W sumie – 140 zł.
Wniosek? Przy jednym wyjeździe za granicę i transakcjach za 1000 euro używanie karty walutowej mBanku w euro bardziej się opłaca, niż kupowanie karty wielowalutowej Visa Aquarius Świat. Ale trzeba pamiętać, że każdy kolejny wyjazd i każde 1000 euro wydaje za granicą oznacza 20 zł „uzysku” na używaniu Visy Aquarius Świat. Aha, do końca tego roku kartę można wziąć w promocji, która sprowadza się do braku miesięcznej opłaty aż do połowy przyszłego roku.