Duża zmiana dla tych, którzy nie lubią nosić przy sobie portfela, a są użytkownikami telefonów Apple. Wreszcie możemy używać płatności zbliżeniowych Apple Pay. Warunek: musimy mieć iPhone’a w wersji SE, 6 lub wyższej oraz konto w dobrym banku. Jak to działa? Testujemy!
O ile posiadacze smartfonów z systemem Android już od dłuższego czasu mogą przypinać swoje karty do aplikacji Google Pay (wcześniej występującej pod nazwą Android Pay) i płacić zbliżeniowo w sklepach, fani urządzeń Apple musieli cierpliwie czekać, aż gigant z Cupertino zauważy, iż jest na mapie taki kraj jak Polska. W tym oczekiwaniu można było co najwyżej płacić BLIK-iem, który jednak nie działa na zbliżenia, tylko na kody jednorazowe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zbliżeniowe płatności iPhone’m są już w Polsce. Gdzie, jak?
Ta sytuacja od dziś się zmienia. Apple Pay oficjalnie wprowadza do Polski Apple Pay. Wystarczy przypiąć kartę do aplikacji Wallet (jest preinstalowane w każdym urządzeniu, więc nie trzeba jej nawet ściągać ze sklepu Appstore). Na razie Apple akceptuje karty następujących polskich banków: z gigantów mBank, Bank Pekao, BZ WBK oraz BGŻ BNP Paribas, zaś z mniejszych banków Alior (w tym T-Mobile Usługi Bankowe), Getin, Raiffeisen oraz Nest Bank. Wkrótce ma dołączyć też PKO BP, który na razie spóźnił się na ten pociąg.
Samo płacenie z użyciem Apple Pay jest analogiczne do płatności kartowej i proste jak drut – zbliżamy ekran smartfona do terminala płatniczego, uruchamia się aplikacja Wallet i zatwierdzamy płatność odciskiem palca (dla najnowszego iPhone’a X – skanem twarzy). W internecie – analogicznie, trzeba tylko wybrać sklep, który na liście sposobów płatności ma Apple Pay. Więcej o tym piszę w kolejnych akapitach (już testowałem). Działa to bardzo podobnie jak Google Pay.
Przypinanie karty do aplikacji Apple Pay jest szybkie, łatwe i przyjemne. Przetestowałem i działa. Otwieramy aplikację Apple Pay, wybieramy opcję „dodaj kartę płatniczą”, skanujemy kartę (Apple ściąga jej numer i nazwisko posiadacza, a my tylko zatwierdzamy zgodność danych), wpisujemy kod CVV/CVC z odwrotu karty (te trzy cyferki obok miejsca na podpis), a potem klikamy link pod którym są wszystkie zgody, regulaminy i informacje prawne od banku. I gotowe.
Czytaj też: Czy warto zamknąć kartę w smartfonie? I czy takie płacenie może być wygodniejsze, niż karta płatnicza?
Czytaj też: Już w tym roku będzie można kupić biżuterię z funkcją płatniczą. Rewolucja?
Posiadacze iPhone’ów: miłośnicy nowoczesności i wyuzdanej konsumpcji?
Jestem pewny, że banki będą ostro promowały płatności Apple Pay, bo posiadacze iPhone’ów uchodzą za miłośników nowych technologii oraz wyuzdanej konsumpcji, a to dla każdej instytucji finansowej najlepsze możliwe połączenie. W ramach promocji organizowanej przez mBank klienci będą mogli otrzymać 20 zł jeśli mają aplikację mobilną mBanku w swoim iPhonie i wykonają dwie dowolne transakcje z Apple Pay (szczegóły są na https://www.mBank.pl/apple-pay).
mBank wiąże z Apple Pay szczególne nadzieje: jego klienci są jednymi z najbardziej aktywnych użytkowników rozwiązań mobilnych na polskim rynku. Bank zeznaje, że co czwarty klient mBanku ma zainstalowaną aplikację mobilną i jej używa, zaś z kolei 25% posiadaczy aplikacji mobilnej to „pokrzywdzeni płatnościowo” do tej pory posiadacze iPhone’ów (ogólnie Apple ma 14% udziałów w smartfonowym torcie).
Według danych mBanku – potwierdzających stopień technologicznego i konsumpcyjnego wyuzdania użytkowników systemu iOS – dwa razy częściej niż inni klienci płacą oni kartą on-line, wydając przy tym połowę więcej niż posiadacze telefonów z innym systemem.
Czy to bezpieczne? I czy wystarczająco wygodne?
Jedyną kwestią pozostaje szybkość i wygoda transakcji. Czy może być porównywalna z zaletami zbliżeniowego płacenia kartą? Cóż, sprawdziłem to od razu rano w osiedlowym markecie, przy kasie samoobsługowej. Zrobiłem dwie transakcje – jedną poniżej 50 zł i jedną powyżej – taką, która w przypadku karty płatniczej wymagałaby PIN-u. Jak poszło? Na początek informacja najważniejsza: zadziałało. 😉
Na początku myślałem, że aby skorzystać z Apple Pay trzeba – o ile urządzenie jest w trybie uśpienia – dwukrotnie zbliżyć smartfona do terminala płatniczego. Po raz pierwszy po to, by go „obudzić” i uruchomić moduł płacenia, zaś po raz drugi po to, by przeprowadzić transakcję i zatwierdzić odciskiem palca (lub twarzą w przypadku iPhone’a X).
Ale tak naprawdę można prościej: po prostu położyć palec na czytniku linii papilarnych i zbliżyć smartfona do terminala. Wtedy w jednym momencie następuje odblokowanie telefonu, uruchamia się moduł płacenia i transakcja jest autoryzowana. Jedno zbliżenie!
Bilans? W przypadku płatności poniżej 50 zł Apple Pay nie jest dużo szybszy, niż płacenie kartą (o ile wciąż nosimy ze sobą portfel). Kartowa płatność do 50 zł nie wymaga autoryzacji, zaś Apple Pay wymaga przyłożenia palucha. Niby nic, ale… Jeśli zaś mówimy o transakcji powyżej 50 zł, którą używając karty musielibyśmy przeprowadzić z PIN-em, to bilans jest korzystny dla smartfona. Nie wiem jak Wy, ale ja wolę autoryzować transakcję odciskiem palca, zamiast wpisywać PIN na klawiaturze terminala płatniczego.
Czy to jest bezpieczne?
A kwestie bezpieczeństwa? W płatnościach Apple Pay numer karty nie jest zapisywany ani w pamięci urządzenia, ani na serwerach Apple. Zamiast tego używany jest Numer Konta Urządzenia, który jest zaszyfrowany i przechowany w bezpiecznej części iPhone’a.
Każda transakcja jest autoryzowana za pomocą jednorazowego kodu bezpieczeństwa – tak samo, jak przy użyciu karty zbliżeniowej. Nawet gdyby jakiś złodziej chciał „wbić się” w komunikację między kartą, a terminalem, mógłby wykonać z użyciem przejętych danych tylko jedną transakcję (i to poniżej 50 zł).