Główny Urząd Statystyczny podał ostateczne dane o wzroście cen w marcu. Inflacja wyniosła nie 10,9%, a równe 11%. W górę poszły ceny wszystkich towarów i usług monitorowanych przez GUS. A jak rosły ceny w kwietniu? Sprawdziłem to, obliczając moją prywatną inflację
Pod koniec miesiąca GUS podaje tzw. szybki odczyt inflacji. Nie znamy jeszcze szczegółów, a więc nie wiemy wówczas, o ile wzrosły ceny poszczególnych towarów i usług konsumpcyjnych. Dopiero w połowie następnego miesiąca statystycy podają ostateczny odczyt inflacji i jej składowe.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tym razem GUS musiał nieznacznie skorygować wartość marcowej inflacji. Wcześniej podawał, że wyniosła ona 10,9%, ale ostatecznie dobiła do 11%. Marcowy rekord należy do opału, którego ceny wzrosły w ciągu roku aż o 61,3%. Gaz zdrożał o 49,2%, olej napędowy o 41,4%, gaz do samochodów (LPG) o 35,3%, a benzyna o prawie 30%.
O 20-30% w górę poszły ceny niektórych produktów spożywczych, takich jak: drób, tłuszcze roślinne, cukier, wołowina i masło. W marcu nie spadły ceny ani jednego produktu lub usługi monitorowanych przez GUS. Najbardziej inflacji oparły się ceny napojów alkoholowych (wzrost „tylko” o 6,4%), mleka (8,2%), usług kanalizacyjnych (8,4%) i ryżu (9%).
Dynamika cen producentów wreszcie spadła
Pamiętajmy, że od lutego działa tzw. tarcza antyinflacyjna, w ramach której obniżono VAT do 0% na niektóre produkty spożywcze i przeznaczone dla dzieci. Niewykluczone, że tarcza, która miała działać pół roku, zostanie przedłużona. Niższe stawki VAT obowiązują też na paliwa. Ale marcowe dane o inflacji pokazują, że tarcze antyinflacyjne potrafią już tylko amortyzować wzrosty cen.
Ekonomiści przewidują, że z wysoką inflacją będziemy musieli żyć jeszcze co najmniej kilka miesięcy, choć oczywiście nie ma co się łudzić, że nawet jeśli to nastąpi, to dobijemy do odczytów inflacji sprzed pandemii.
Ale dostrzegam światełko w tunelu w innych danych GUS, które nie przykuwają takiej uwagi jak inflacja konsumencka. Mam na myśli tzw. inflację producencką, która mierzy wzrost lub spadek cen, po jakich firmy sprzedają swoje towary. Gdy te rosną, prędzej czy później przekłada się to na ceny na sklepowych półkach, które z kolei mierzy inflacja konsumencka.
Jeśli chodzi o wskaźnik cen produkcji sprzedanej w przemyśle (tak oficjalnie nazywa się ten wskaźnik), nie miałem ostatnio dobrych wiadomości. Kiedy wszyscy zastanawiali się, kiedy inflacja konsumencka przebije psychologiczną barierę 10%, ceny producentów w dwucyfrowym tempie wzrosły już we wrześniu 2021 r. (10,3% w skali roku). W październiku inflacja producencka wyniosła 12%, w listopadzie 13,6%, w grudniu 14,4%, a w styczniu aż 16,1%.
Ale w lutym (to najświeższe dane) obserwowaliśmy niewielki spadek inflacji producenckiej – do 15,9%. Trudno oczywiście na podstawie jednego optymistycznego odczytu wyrokować, iż za chwilę obniży się dynamika wzrostu inflacji konsumenckiej. Warto jednak bacznie przyglądać się temu wskaźnikowi.
Prywatna inflacja. Jak ją obliczam?
O ile wzrosną ceny w kwietniu? Na wstępne dane GUS musimy poczekać do 29 kwietnia, a później do połowy maja na dane ostateczne. Ale ja już wiem, czego można się spodziewać. Na początku tego roku postanowiłem badać prywatną inflację w mikroskali. W połowie każdego miesiąca zaglądam z kartką i długopisem do najbliższego supermarketu, piekarni i na stację benzynową i spisuję ceny kilkudziesięciu produktów, głównie spożywczych. Sprawdzam ceny jednostkowe, ale obliczam też wartość całego koszyka (znajduje się w nim kilka tych samych produktów).
Mam świadomość tego, że mój pomiar nie jest idealny, ale dzięki temu mogę wychwycić z wyprzedzeniem inflacyjne trendy. Zawsze sprawdzam ceny tych samych marek, o tej samej gramaturze. Rzecz jasna, nie robię zakupów tylko w tym sklepie, zwłaszcza gdy ceny niektórych produktów są kosmiczne.
Publikując co miesiąc prywatną inflację staram się zachęcać Was, byście też śledzili swoje wydatki. To pierwszy krok do zmiany nawyków zakupowych, zmiany sklepów, w których robimy zakupy, a więc do oszczędności.
W kwietniu miałem prywatną… deflację
Co pokazał kwietniowy odczyt prywatnej inflacji? Zacznę od cen benzyny. W połowie marca litr kosztował 6,99 zł, a kwietniu już tylko 6,45 zł. A to oznacza, że za napełnienie 50-litrowego baku zapłaciłem niecałe 323 zł, czyli o 27 zł mniej niż w marcu.
Jeśli chodzi o ceny 27 produktów spożywczych, nie zmieniły się ceny 15 pozycji, a spadły ceny dwóch. O 11% potaniały jaja i o 2,5% jabłka. Co drożało w kwietniu względem marca? O kilka procent cytryny, ziemniaki i cebula. O 5% zdrożała mąka, o 7,7% papier toaletowy, o 10% masło i o 11,1% mleko. O prawie 15% wzrosła cena czekolady, a o 16,7% cukier.
Kwietniowy rekord mojej prywatnej inflacji należy do moich ulubionych warzyw – pomidorów. W marcu kilogram kosztował 13 zł, w kwietniu aż 19 zł, a więc ich cena wzrosła o 46%! Na poniższej grafice zobaczycie podsumowanie mojej kwietniowej inflacji, a więc gramaturę poszczególnych produktów oraz ich liczbę w koszyku.
Jeśli zsumujemy wszystko, a więc paliwo, myjnię samochodową oraz produkty spożywcze, okazuje się, że taki koszyk w kwietniu 2022 r. kosztował mnie 588 zł, czyli o 2,9% mniej niż w marcu. To w dużej mierze wpływ cen paliwa. Wartość kwietniowego koszyka bez paliwa to 223 zł, o 9 zł (4,2%) wyższa niż w marcu. Natomiast samo paliwo staniało o 7,7%.
Ten przykład pokazuje, jak bardzo niemiarodajne – w porównaniu z naszymi, indywidualnymi portfelami zakupowymi – są dane GUS dotyczące inflacji. I jak bardzo mogą mijać się z tym, co faktycznie widzimy w naszych portfelach. Spadek mojej prywatnej inflacji może zwiastować, że w kwietniu oficjalny wskaźnik inflacji nieco przyhamuje. Oby! Pamiętajmy jednak, że ja liczę inflację i deflację z miesiąca na miesiąc, a GUS podaje zmiany cen w stosunku do tego samego miesiąca w poprzednim roku.