Polacy wszystko robią na ostatnią chwilę: na ostatni moment rozliczamy podatki, w ostatniej chwili kupujemy ubezpieczenia turystyczne. Całe szczęście, że są proste i można je kupić nawet na lotnisku. Chyba ze względu na swoją prostotę trafiły nawet do bankomatów. Ale – o ile mi wiadomo – nie są tam hitem sprzedażowym. Co poszło nie tak?
Mam wrażenie, że do polis turystycznych Polaków namawiać nie trzeba. O ile z polisami na życie albo zdrowotnymi jest jeszcze problem – liczymy na łut szczęścia i że może tym razem nam się uda nie skorzystać – to przy wyjazdach zagranicznych jesteśmy bardziej skłonni zapłacić za święty spokój.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Swoje robi też fakt, że są to polisy proste jak drut, nie trzeba w ich przypadku podawać wielu danych, parametrów i informacji. Zwykle wystarczą imiona, nazwiska i numery PESEL wszystkich podróżujących oraz kraj docelowy i liczba dni pobytu. Czasem trzeba też wybrać jeden z dwóch lub trzech pakietów lub kliknąć dodatkową opcję pt. „jazda na nartach”. Jeśli coś jest proste i przejrzyste, chętniej się na to decydujemy – choćby samoobsługowo.
Ubezpieczenia turystyczne coraz częściej kupujemy w serwisie internetowym swojego banku, a nierzadko także w smartfonie. Niektóre banki oferują takie ubezpieczenie w ramach aplikacji mobilnej. W Revolucie, pozabankowej aplikacji dla podróżników – jest jeszcze inaczej. Tutaj zakup ubezpieczenia tusystycznego deklaruje się z góry, a ono „włącza” się automatycznie po przekroczeniu przez nasz smartfon granicy. I oczywiście płaci się tylko za te dni, kiedy ubezpieczenie działało.
Skoro są automaty z napojami, to dlaczego ma nie być z ubezpieczeniami?
Ostatnio miałem ubezpieczenie turystyczne kupione w… bankomacie. Po co kupować polisę akurat w ten sposób, skoro można przez internet albo przez smartfona? To chyba rodzaj pakietu pokrewnych usług w stosunku do wymiany walut w bankomacie. Wiadomo, że euro z bankomatu nie jest najtańszą opcją, ale…
Ostatnio zatrzymałem się na stacji benzynowej przy granicy z Niemcami na autostradzie A2. Z ciekawości porównałem kurs euro u pani w okienku i w stojącym obok bankomacie. Interakcja z człowiekiem w celu zakupienia waluty kosztowałaby mnie 4,6 zł za euro. Dla porównania w bankomacie kurs zakupu unijnej waluty wyniósłby poniżej 4,5 zł. Też drogo, ale jednak korzystniej.
No i po „przytuleniu” kiludziesięciu euro z bankomatu można też zaopatrzyć się w tym samym urządzeniu w polisę podróżną. Skoro są automaty z napojami, to dlaczego nie mogą być z ubezpieczeniami?
Czytaj też: Poznajcie automatyczny kantor. Do wymiany walut kasjer już się nie przyda? Ostatnio korzystałem i…
Wszystko zaczyna się tak jak każde spotkanie z bankomatem. Z dostępnych opcji wybieramy tę, że chcemy się ubezpieczyć. Cała operacja trwa 7 minut z zegarkiem w ręku (to szybciej niż czasem przez internet). Na podstawie jednego wniosku można ubezpieczyć do sześciu kompanów podróży, ale będą potrzebne będą daty urodzenia. Co ważne, ubezpieczenie nie ma ograniczeń wiekowych. Do wyboru są trzy opcje:
- Wariant Polska i Polska Sport – dla osób podróżujących i wypoczywających w Polsce
- Wariant Travel i Travel VIP – dla osób podróżujących za granicę
- Wariant Travel Sport i Travel VIP Sport – dla osób, które za granicą będą uprawiały sporty, np. narciarstwo, snowboard, kitesurfing, nurkowanie
W zależności od wyboru firma ubezpieczeniowa (w bankomatach są polisy TU Europa) roztacza nad nami parasol ochronny o różnej wielkości.
- Wariant Polska i Polska Sport: 3 dni, 8 dni, 15 dni lub 30 dni,
- Wariant Travel, Travel Sport, Travel VIP i Travel VIP Sport: 3 dni, 8 dni, 15 dni, 30 dni lub 365 dni
Jak się ubezpieczyć od jazdy na wielbłądzie?
Czy polisa bankomatowa czymś się wyróżnia? Ubezpieczenie w wariancie Polska działa w granicach naszego kraju. To ważne, bo zwykle polisy turystyczne przeznaczone są na wyjazdy zagraniczne. Ale uwaga! „Polskie” ubezpieczenie turystyczne nie zapewni nam pieniędzy na leczenie w prywatnym szpitalu, ani nie pokryje kosztów ratownictwa.
Niezłe są pakiety sportowe, czyli Travel Sport i Travel VIP Sport. Polisa rozróżnia aż trzy kategorie aktywności sportowej i dopiero w rozszerzonym wariancie chroni od następstw wypadków we wszystkich tych kategoriach.
To sporty ekstremalne (definiowane jako na przykład: sporty powietrzne, kolarstwo górskie, sporty motorowe, wspinaczka wysokogórska, skalna, skałkowa, skoki na bungee, czy trekking pow. 3000 m n.p.m), sporty wysokiego ryzyka (narciarstwo, snowboard, jazda konna, nurkowanie z aparatem powietrznym, sztuki walki, jazda na quadach, kitesurfing, windsurfing, surfing, jazda na nartach wodnych i skuterach wodnych, paintball) oraz amatorskie uprawianie sportu. OWU dostępne są pod tym linkiem.
Polisa fajnie opisuje to, co w innych polisach czasem jest niedookreślone, czyli amatorskie uprawianie sportu (np. pływanie rowerem wodnym, żaglówką, jazda na wielbłądzie, jazda na rowerze, czy jeep-safari).
Na co uważać? Niektóre firmy ubezpieczeniowe dopuszczają w OWU wypłatę odszkodowania, gdy do wypadku doszło po wypiciu drinka, piwa, czy dwóch kieliszków wina. To tak zwana klauzula alkoholowa. Nie jest to na pewno pierwsze kryterium doboru polisy, ale warto brać jr pod uwagę. Korzystając z ubezpieczenia z bankomatu warto zachować trzeźwość, bo jednym z wykluczeń jest właśnie „stan po spożyciu”.
Tak prosta polisa, jak ubezpieczenie turystyczne nadaje się do kupowania w najróżniejszych miejscach. Czy bankomat jest najwygodniejszym z nich? Gdybym miał tam możliwość wyboru między kilkoma polisami różnych firm i to jeszcze ustawionymi od najtańszej do najdroższej, to dlaczego by nie?
Ale – co tu kryć – do wygodnego kupowania polisy w automacie przydałby się duży ekran dotykowy. Wtedy to może być rzeczywiście fajna rzecz, może nawet fajniejsza, niż kupowanie polisy w smartfonie (tutaj Maciek Samcik oglądał maszynę, która w ten sposób ubezpiecza samochody). A gdyby to jeszcze spakietować z wymianą waluty, czyli bankomatowym kantorem po rozsądnych kursach? Byłby pakiet podróżnika jak ta lala.
źródło zdjęcia: PixaBay