Do oszustwa doszło w jednej z warszawskich placówek banku. W dniu zawarcia umowy klientki nie było w Warszawie. Poprosiła bank o pokazanie umowy. Bank odmówił tłumacząc się tym, że… jej nie ma. Czy komuś w ogóle zależy na wyjaśnieniu tej sprawy?
Zanim w szczegółach opowiem, co się stało, słowo wyjaśnienia. Ponieważ sprawa jest w toku (wyjaśnia ją Policja), postanowiłem – przynajmniej na tym etapie – nie podawać, o który bank chodzi. Teoretycznie do podobnej sytuacji mogło dojść w każdej instytucji. Pytanie, jak zareagowałyby na to inne banki.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czasy się zmieniają. Kiedyś klienci banków narażeni byli na kradzież pieniędzy w „tradycyjny” sposób, czyli np. w wyniku rozboju, wyrwania torebki. Dziś pieniądze są bezpieczniejsze, bo mniej gotówki nosimy w portfelach. Gotówkę wypiera pieniądz elektroniczny, do którego kluczem są karty płatnicze z kodem PIN oraz „zamknięte” w smartfonach aplikacje do płacenia.
Przeczytaj też: Strajk nauczycieli. Ile „sprawiedliwie” powinien zarabiać belfer? Ile dziś naprawdę zarabia, dodając to, co otrzymuje „w naturze”? Liczę!
Przeczytaj też: To nie jest Prima Aprilis! Rząd chce nam oddać pieniądze z OFE – do wzięcia średnio po 7.700 zł na głowę. Ale jak? Cztery pytania do premiera
Nic więc dziwnego, że złodzieje przenieśli się ze świata realnego do wirtualnego. Wykorzystują naszą niewiedzę, nieuwagę, by kraść „po cichu” i bezkontaktowo. Czy banki i odpowiednie służby potrafią stawić czoła nowej generacji oszustw? Ta historia pokazuje, że nikomu (oprócz ofiar) chyba nie zależy na wyjaśnianiu tego typu przestępstw.
Dziwny telefon z banku
Wszystko zaczęło się w październiku 2018 r. Nasza czytelniczka, pani Beata, odebrała dziwny telefon (z numeru stacjonarnego). Rozmówca przedstawił się jako pracownik banku i zapytał, czy miesiąc wcześniej wzięła kredyt w placówce partnerskiej banku w Warszawie.
Dość mocno zdziwiona klientka zaprzeczyła. Na co dzień mieszka w innym mieście i w dniu, kiedy rzekomo miała podpisać umowę, nie było jej w Warszawie. Tajemniczy rozmówca szybko się rozłączył. Nasza czytelniczka postanowiła sprawdzić swoją historię kredytową w Biurze Informacji Kredytowej. I doznała szoku. Okazało się, że ktoś „pożyczył” na jej nazwisko 50.000 zł, ale z kosztami udzielenia kredytu wyszło grubo ponad 100.000 zł.
Niezwłocznie zgłosiła sprawę na Policję oraz do banku, który „udzielił” jej kredytu. Szybko jednak zaczęła odbijać się od ściany. Wielokrotnie prosiła bank, żeby pokazał jej umowę i pozostałą dokumentację związana z udzieleniem kredytu. Bezskutecznie. Za każdym razem bank odmawiał. Nie widząc szans na rozwiązanie problemu w pojedynkę, wynajęła prawnika.
„Ze szczątkowych informacji w sprawie wynika, że kredyt został udzielony przez pełnomocnika banku w placówce zewnętrznej/franczyzowej banku w Warszawie. Placówka nie ma monitoringu. Klientka nigdy nie straciła dowodu osobistego ani paszportu. Na stałe mieszka w Lublinie, gdzie pracuje w sekretariacie sądu. W dniu zawarcia umowy kredytu była w pracy i może przedstawić na to zaświadczenie. Rzadko bywa w Warszawie, kupiła tu jednak jakiś czas temu mieszkanie, gdzie przebywa jej córka, która jest studentką. Czasem musiała okazać dowód osobisty przy zawieraniu umowy, ale nie przypomina sobie, aby był kiedykolwiek przez kogoś skanowany lub kopiowany”
– mówi Katarzyna Zdunek-Dróżdż, radca prawny, która podjęła się prowadzenia tej sprawy. Czytelniczka złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak zapewnia Zdunek-Dróżdż, policja ograniczyła się jedynie do wysłania pisma do banku zobowiązującego do przedstawienia umowy kredytu.
„Pismo zostało zignorowane przez bank. Policja nie była w placówce, nie przesłuchała pełnomocnika banku, nie zabezpieczyła żadnych dowodów. Wobec nacisków z naszej strony, policja wystąpiła w trybie z KPK o zniesienie tajemnicy bankowej w sprawie. Nie ma jeszcze orzeczenia w tym zakresie”
– relacjonuje prawniczka, której udało się ustalić więcej niewygodnych dla bankowców faktów. Okazuje się, że to nie pierwsza tego typu sprawa dotycząca tego banku, tej samej placówki franczyzowej i tego samego pełnomocnika banku. W 2017 r. policja badała podobną sprawę, ale została ona umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. Dwie inne podobne sprawy pojawiły się na przełomie 2018 i 2019 r. i są w toku.
Przeczytaj też: Sprawdzili czego najbardziej pragnie pasażer w taksówce. I co najbardziej chciałby mu dać taksówkarz. I co? I jest problem
Przeczytaj też: Bank Millennium będzie podpowiadał klientom co muszą zrobić, żeby nie płacić mu za usługi. Wreszcie idzie nowe w polskiej bankowości?
Wstrzymanie windykacji i wezwanie do zapłaty
Nasza czytelniczka złożyła reklamację, ale jedyne co do tej pory udało jej się ugrać, to wstrzymanie przez bank dochodzenia należności. Nadal klientka nie ma dostępu do umowy kredytowej, którą rzekomo podpisała. Z relacji Katarzyna Zdunek-Dróżdż wynika, że bank nie może pokazać umowy, bo… jej nie ma. Ponoć jest ona w rękach pełnomocnika banku, czyli osoby, która miała zawrzeć umowę z panią Beatą.
W odpowiedzi na reklamację bank poinformował, że złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Przedmiotem zawiadomienia jest nie tylko sprawa ewentualnego oszustwa, ale również niedostarczenie przez agenta dokumentacji kredytowej.
A teraz najlepsze. Mimo wstrzymania procedury windykacyjnej, w grudniu 2018 r. bank… wpisał do BIK informację o opóźnieniu w spłacie kredytu, a nawet wysłał pismo z ostrzeżeniem o możliwości przekazywania informacji o jej zadłużeniu do BIK i innych podmiotów oraz wezwał ją do zapłaty! Po interwencji prawniczki udało się jedynie wymusić na banku, by usunął informacje na temat zobowiązania klientki w bazie BIK.
„Policja i prokuratura są bezczynne. Bank nie informuje o żadnych działaniach w celu wyjaśnienia sprawy albo wyciągnięcia konsekwencji wobec pełnomocnika banku i możliwe są dalsze czynności windykacyjne wobec klientki. Nie wiadomo kto zadzwonił do klientki w październiku 2018 r. i dlaczego. Standardowo banki nie potwierdzają w ten sposób faktu zawarcia umowy kredytu z klientem. Nie wiadomo też ile pieniędzy wyłudzono w tej konkretnej placówce banku i czy proceder trwa dalej”
– wylicza Katarzyna Zdunek-Dróżdż, która o oszustwie i biernej postawie banku powiadomiła Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Rzecznika Finansowego, Narodowy Bank Polski, Komisję Nadzoru Finansowego i Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Przeczytaj też: Podpiąłeś „kredytówkę” do Revoluta? To grzech. „Bank naliczył 6.400 zł prowizji za przelew!”. Ale czy właściwie poinformował o zmianach?
Bank wie, że pani Beata nie wzięła kredytu
Pani Beacie i jej prawniczce udało się ustalić numer umowy kredytowej, kwotę kredytu, harmonogram spłat, ale też nazwisko agenta i adres placówki, która udzieliła kredytu. To wręcz podanie potencjalnego sprawcy na tacy!
Poza tym śledztwo nie wydaje się zbyt skomplikowane. Nie mamy tu do czynienia z atakiem socjotechnicznym, łańcuszkiem kont – słupów. Sprawa dotyczy placówki franczyzowej banku i osoby, które zarówno poszkodowanej, jak i bankowi są znane! Co więcej, bank wie, na który rachunek zostały przelane środki z kredytu. I co ciekawe, to rachunek prowadzony przez ten sam bank! Łatwo więc sprawdzić, czy beneficjentem kredytu jest pani Beata. Czego trzeba wiedzieć więcej, żeby skutecznie rozwiązać ten problem?
Dlaczego służby państwowe, w tym policja, nie działają? Dlaczego bank robi wrażenie jakby działał w zmowie z przestępcą, co dla poszkodowanej oznacza życie w ciągłym zagrożeniu, że będzie musiała spłacać nie swój kredyt? Dlaczego bank nie współpracuje z policją?
Będę przyglądał się tej sprawie, ale jeśli nadal stać będzie ona w miejscu, nie zawaham się, by w kolejnym odcinku tej historii podać nazwę banku. Liczę na to, że po publikacji coś się ruszy tak, jak w wielu innych sprawach, które poruszaliśmy na naszych wirtualnych łamach.
Chcesz poznać dalszy ciąg tej historii? Opisujemy go w kolejnym tekście, kliknij ten link i przeczytaj!