Zastanawiając się nad sposobami lokowania oszczędności, zapewne nie myślimy o tym, że mógłby nam w tym pomóc… robot inwestycyjny. Szukamy raczej wiarygodnego doradcy wśród „żywych” ludzi. A jednak robot jako doradca dla początkującego inwestora może być jednym z lepszych wyborów. Dlaczego?
Czym jest robodoradca (z ang. roboadvisor) czy inaczej robot inwestycyjny? To odpowiednio zaprogramowany przez ludzi specjalizujących się w planowaniu finansowym zestaw algorytmów. W oparciu o wiedzę posiadaną na nasz temat (wiek, sytuacja rodzinna i finansowa, horyzont inwestycyjny, cele życiowe, skłonność do ryzyka) te algorytmy automatycznie wybierają dla nas sposób inwestowania spośród zdefiniowanych instrumentów (przeważnie niezbyt licznych).
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Nie jest to więc żadna rocket science. Automat wykonuje te same czynności, które powinien wykonać dla swojego klienta „żywy” doradca finansowy. Tyle że doradca może teoretycznie wyjść poza algorytm – zastosować nietypowe rozwiązanie wynikające z jego doświadczenia. Zwykle ma też do wyboru większe spektrum możliwości. Robot inwestycyjny przeważnie wybiera z dosłownie kilku możliwości (odzwierciedlających klasyczne rynki, np. akcje w krajach rozwiniętych, akcje w krajach rozwijających się, obligacje rządowe, obligacje korporacyjne).
Algorytm to automat – nie jest podatny na jakiekolwiek wpływy. To zresztą jego największa zaleta, bo nie popełni błędu wynikającego z emocji albo z chęci zarobienia wyższej prowizji.
Robodoradca beznamiętnie dzieli pieniądze klienta według ustalonych proporcji. A potem pilnuje, żeby te proporcje nie zmieniły się dlatego, że np. wartość jednego składnika portfela się powiększyła, a innego spadła. W takim przypadku kolejne wpłaty klienta są dzielone tak, by proporcje inwestycji wróciły do docelowego poziomu.
Klient po prostu przelewa pieniądze, które automatycznie są dzielone między wskazane przez robota inwestycje. Nie ma tu miejsca na nieetyczną sprzedaż (robot nie oszukuje i nie wyprowadzi klienta w pole dla wyższej prowizji) ani na klasyczneh błędy początkującego inwestora (kupuje na górce, sprzedaje w dołku).
Dlaczego robot inwestycyjny może być dobrym pomysłem na sposób inwestowania pieniędzy dla początkujących ciułaczy? Z kilku powodów.
Po pierwsze: robot nie przekombinuje. Początkujący inwestor – czyli taki, który do tej pory lokował oszczędności głównie w banku – nie potrzebuje skomplikowanych strategii, wiążących się z podwyższonym ryzykiem. Tak naprawdę na początku inwestowania najlepiej zbudować portfel z możliwie „najszerszych” tematycznie komponentów. Inwestowanie w największe spółki z całego świata (np. indeks MSCI World) jest obarczone mniejszym ryzykiem niż obstawienie akcji w konkretnym kraju lub regionie świata. Robodoradca ma w ofercie najbardziej zdywersyfikowane inwestycje, jak to tylko możliwe. To dobry pomysł na początek.
Po drugie: robot nie spanikuje (ani nie wpadnie w euforię). Podstawowym błędem popełnianym przez mało doświadczonych inwestorów jest poddawanie się rynkowym emocjom. Jeśli ceny akcji nieustannie rosną, to w inwestorskich głowach rodzi się chciwość. Jeśli spadają – panuje w nich panika. Tymczasem w inwestowaniu potrzebna jest systematyczność i konsekwencja. Łamanie schematów z powodu chciwości lub paniki zwykle źle się kończy. Robodoradca jest beznamiętny i nie będzie sprzedawał akcji tylko dlatego, że na rynku panuje przekonanie, że nadszedł koniec świata. Przeciwnie – będzie je dokupywał, żeby utrzymać pożądaną strukturę portfela. A więc zrobi to, do czego są gotowi tylko inwestorzy o żelaznych cojones.
Po trzecie: robot nie zrejteruje. Największym zagrożeniem dla początkującego inwestora jest… spadek motywacji. Prędzej czy później pojawi się jakaś pilna potrzeba finansowa, która sprawi, że kusi nas, by wycofać się z inwestowania. Jeśli mamy samodzielne inwestycje, bez horyzontu czasowego i bez żadnej konkretnej struktury, to taka pokusa bywa zbyt silna. Ale jeśli pieniądze powierzyliśmy robodoradcy – trzy razy zastanowimy się, czy warto zepsuć plan, który jest przecież obliczony na lata. Robodoradca nie wpadnie na pomysł, by po pierwszych zyskach wycofać się z rynku i kupić sobie nowy samochód. Jeśli zobowiązujemy się, by wpłacać robodoradcy określoną kwotę co miesiąc, nie zrezygnujemy tak łatwo jak w przypadku „normalnej” inwestycji. Robot może nie popatrzy na nas z wyrzutem, ale i tak ma zdolności mobilizowania do działań.
Przede wszystkim jednak robodoradca jest łatwy w obsłudze. Nie wymaga specjalistycznej wiedzy, znajomości rynku finansowego. Zwykle już po odpowiedzi na kilka pytań potrafi nam skonstruować prosty portfel. Naszym zadaniem jest jedynie przelać pieniądze.
Robot inwestycyjny ma też oczywiście pewne wady: nie jest tak elastyczny ani inteligentny jak „żywy” doradca, więc obraca się tylko wokół podstawowych opcji inwestowania. A zdarzają się w świecie inwestowania takie momenty, gdy te podstawowe opcje są niewystarczające (aczkolwiek w długim terminie ten argument raczej blednie).
W Polsce usługi robodoradztwa oferuje od niedawna swoim klientom ING Bank. Można z nich skorzystać zakładając Investo za pomocą serwisu internetowego albo aplikacji mobilnej ING (dostępne pod tym linkiem). Wkrótce opiszę swoje prywatne doświadczenia z Investo po zainwestowaniu tam własnych oszczędności.
—————————
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” gościem Macieja Samcika jest Daniel Szewieczek z banku ING. A rozmawiamy o robodoradztwie. Czy robot może pomóc nam w inwestowaniu pieniędzy tak samo dobrze jak człowiek, tyle że taniej i wydajniej? Jakie ma ograniczenia? I czy trzeba się go bać? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem
—————————
Czytaj więcej o tym: Co (kto?) to jest robodoradca? I komu jego pomoc może się przydać? Dlaczego roboty na dobre zaczęły pomagać nam w inwestowaniu oszczędności?
Zerknij też jak to wygląda na Zachodzie: Robodoradcy – jak zarządzają pieniędzmi konsumentów w najbogatszych krajach świata? Warto się dowiedzieć, bo u nas też wkrótce to może tak wyglądać
————————–
Artykuł jest częścią cyklu „To robota dla robota”, poświęconego usługom robodoradców. Partnerem cyklu jest ING Bank Śląski, oferujący możliwość inwestowania za pomocą robota Investo – bankowej innowacji roku 2021 (zajęła pierwsze miejsce w rankingu „Bankowa Innowacja Roku 2021” magazynu Forbes).
zdjęcie tytułowe: Tara Winstead/Pexels