Jeszcze do niedawna z konta bankowego w miarę samodzielnie mógł korzystać co najwyżej nastolatek, który skończył już 13 lat. Ale w ostatnim czasie banki zaczęły eksperymentować. Pozwalają mieć aplikację mobilną i kartę debetową nawet kilkuletnim dzieciom. Czy to właściwy moment, by małe dziecko przeżyło bankową inicjację? I co znajdziemy w ofertach banków dla najmłodszych?
Najlepszy moment na założenie pierwszego konta w banku? Ja swoje założyłem gdzieś na początku studiów, kiedy w moim życiu zaczęły pojawiać się konkretne pieniądze – dostawałem stypendium naukowe, podejmowałem dorywczą pracę, a pod koniec studiów pracowałem na pół etatu. Pewnie bez konta bankowego bym sobie poradził, ale prędzej czy później zmusiłby mnie do tego pracodawca, który nie chciał się bawić w gotówkowe rozliczenia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Kiedy po raz pierwszy „wchodziłem do banku”, istniały już karty debetowe, ale np. bankowość elektroniczna nie była czymś oczywistym. Jeśli bank ją oferował, to wyróżniał się na rynku, był – powiedzmy – nowoczesny. Przypominam o tym dlatego, że kiedyś argumentem za nie posiadaniem konta mógł być brak odpowiedniej infrastruktury płatniczej, a za rachunek trzeba było płacić. I to znacznie więcej niż obecnie. Dziś ten dylemat odpada.
Ale pojawia się inny: kiedy rozpocząć bankową inicjację? Całkiem spora grupa osób przekonuje o tym, że byłoby najlepiej, żeby bankowcy „zabrali łapy” od naszych dzieci.
Nie jest moim celem namawianie do tego, by na siłę zakładać dziecku rachunek. Ale spójrzcie na kilka argumentów „za”. Dziecko i tak dostaje jakieś kieszonkowe. Tymczasem pieniądze schowane za kartą debetową i chroniącym je PIN-em wydają się bezpieczniejszym rozwiązaniem. Fakt, kartę – podobnie jak gotówkę – można dzieciakowi ukraść i zrobić nią zakupy bez PIN-u nawet do 100 zł. Ale w systemie bankowości elektronicznej można w ogóle wyłączyć płatności zbliżeniowe, albo ustawić maksymalny dzienny limit transakcji. Gotówka nie daje takich możliwości.
Bankowcy lubią wmawiać nam, że własne konto potrafi nauczyć dziecko oszczędzania i zarządzania finansami. Myślę, że z tą edukacją to lekka przesada. Ale może faktycznie dzięki temu dziecko jest w stanie szybciej pojąć, że pieniędzy nie wybiera się po prostu z bankomatu. Żeby cokolwiek z niego wypłacić, pieniądze najpierw muszą znaleźć się na koncie, a żeby znalazły się na koncie, to najpierw trzeba na nie zapracować, albo dostać w prezencie od dziadków czy rodziców.
Czy jest ryzyko, że dziecko nie poradzi sobie z obsługą karty czy aplikacji mobilnej? To chyba mit. Z badania IQS „Family Power” przeprowadzonego w ubiegłym roku wynika, że aż 63% dzieci w wieku 3-6 lat korzysta ze smartfona, w grupie wiekowej 7-10 lat odsetek rośnie do 71%, a w grupie 11-16 lat – do 84%.
Argumentem „za” są też koszty utrzymania dziecięcego konta. Z kilkoma wyjątkami rachunki i karty dla małoletnich są właściwie za darmo. Płacić zaczynamy zwykle dopiero, gdy wchodzimy w dorosłość. Dla tych rodziców, którzy uważają, że mimo wszystko warto dziecku założyć rachunek w banku, przygotowałem krótki przewodnik po bankowych ofertach.
Przeczytaj też: Jak zabrać się do systematycznego inwestowania własnych oszczędności? I dlaczego teraz może być na to dobry czas?
Przeczytaj też: Ile tracimy przez spadającą realną wartość naszych oszczędności w bankach? Postanowiłem oszacować. To astronomiczne kwoty!
Konta dla dzieci do 13. roku życia
13 lat to wiek, kiedy dziecko w miarę samodzielnie może korzystać z konta, płacić kartą debetową, korzystać z bankowości mobilnej i internetowej. Może też zlecać przelewy. Cały czas rodzice mogą podglądać (np. w bankowości elektronicznej lub przez powiadomienia push), co ich pociecha robi z pieniędzmi. Ale to, co mnie zdziwiło i zaskoczyło, to niesamowity wręcz wysyp ofert dla dzieci poniżej 13. roku życia. Kiedyś bankowcy (a właściwie ich prawnicy) upierali się, że dziecku w tym wieku nie można wydać karty debetowej. Czyżby interpretacja się zmieniła?
Oferty dla najmłodszych, a więc do 13. roku życia, znalazłem aż w sześciu bankach. W tym segmencie od lat prym wiedzie bank PKO BP, spadkobierca Szkolnej Kasy Oszczędności (pamiętacie hasło „dziś oszczędzam w SKO, jutro w PKO”?). Chodzi o PKO Konto Dziecka. W pakiecie jest konto (oprocentowane na 2,5% do kwoty 2500 zł i 0,5% od nadwyżki) z dostępem przez bankowość elektroniczną, karta debetowa, aplikacja mobilna „Junior” oraz konto oszczędnościowe (tu bank płaci 2% do kwoty 10.000 zł). Oczywiście nie jest tak, że dziecko robi z pieniędzmi, co chce. Finanse dziecka są pod stałym nadzorem rodzica, który w serwisie bankowości elektronicznej lub mobilnej może ustawić i zmieniać limity transakcyjne. Dziecko może np. zainicjować przelew zewnętrzny, ale musi go zatwierdzić rodzic. Taką kontrolną nakładką na PKO Konto Dziecka jest PKO Konto Rodzica.
Przez długi czas PKO BP był jedynym bankiem, który próbował wkupić się w łaski najmłodszych. Ale dziś oferta jest bogatsza. Rachunek dla dzieciaków przed „trzynastką” ma też Bank Pekao. To po prostu jeden z wariantów Konta Przekorzystnego. Kilka dni temu bank pochwalił się, że wzbogacił rachunek o aplikację mobilną PeoPay KIDS i kartę debetową. Co ciekawe, bank chciał udostępnić dzieciakom płatności mobilne, ale z badań fokusowych wśród maluchów wyszło, że wolą oni płacić tak jak rodzice, czyli tradycyjnym plastikiem.
W Pekao prowadzenie rachunku i karta debetowa dla najmłodszych klientów są za darmo, a na koncie oszczędnościowym (dziecko może dzielić sobie konto na wiele skarbonek i zbierać pieniądze na różne cele) bank płaci 2% do kwoty 3.000 zł. Na powitanie od banku młody klient dostaje 50 zł.
Kolejną propozycję przygotował ING Bank, który oferuje specjalne konto dla młodzieży w wieku 13-18 lat, ale dla młodszych ma specjalną kartę przedpłaconą (prepaid). Formalnym posiadaczem karty jest rodzic, a dziecko jej użytkownikiem (na karcie nadrukowane jest imię i nazwisko dziecka). Kartę można zamówić w bankowości internetowej i mobilnej Moje ING. Z tego poziomu rodzic może ustawiać np. limity transakcyjne albo czasowo zablokować kartę.
To rodzic aktywuje i zasila kartę i ma nad nią kontrolę. Może otrzymywać powiadomienia push po każdej transakcji, a więc wie na co poszły pieniądze (w przypadku gotówki tracimy tę kontrolę). Kartą dziecko może płacić zbliżeniowo w sklepie, w internecie, wypłacać gotówkę z bankomatu oraz w sklepach w ramach usługi cashback. W razie potrzeby rodzic może ją natychmiastowo zasilić ze swojego konta w ING. Karta jest ważna przez 3 lata, a za jej wydanie pobierana jest jednorazowa opłata w wysokości 15 zł. Z kolei mBank oferuje „Juniora”, czyli pakiet konta (bez kosztów za podstawowe operacje) z kartą debetową, której grafikę może wybrać sobie dziecko.
Teoretycznie produkt dla dziecka poniżej 13. roku życia ma też Santander Bank, ale tu raczej dziecko nie „pobankuje”. W ofercie nie ma ani aplikacji mobilnej, ani karty debetowej. To raczej skarbonka, w której rodzice mogą gromadzić pieniądze dla swojej pociechy. Podobnie jest w Banku Millennium.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o innym rozwiązaniu dla dzieci (od 7. roku życia), choć oferta płynie nie od banku, a od finansowego fintechu. Chodzi o Revoluta, który zaoferował posiadaczom pakietów Premium lub Metal możliwość zainstalowania aplikacji Revolut Junior. W pakiecie jest też juniorska karta Revolut, a recenzję tej oferty znajdziecie w tym felietonie.
Przeczytaj też: Odsetki miały rosnąć tak szybko, jak dziecko. Tyle że ROR jest… nieoprocentowany, a na oprocentowane konta nie da się przelać pieniędzy
Przeczytaj też: O pożyczkę gotówkową najłatwiej w swoim banku? Już nie. Wniosek złożysz przez internet, a zamiast papierowego zaświadczenia o zarobkach…
Nastolatek w banku (prawie) jak dorosły
A gdy dziecko zdmuchnie komplet 13 świeczek na urodzinowym torcie, otwierają się przed nim nowe możliwości, również w świecie bankowości. Jak już wspomniałem, właściwie w każdym banku nastolatek może założyć konto, choć nadal odbywa się to pod rodzicielską kontrolą. Ale tylko kilka banków wysyła komunikat, że dla nastolatków ma coś specjalnego.
Santander Bank oferuje „Konto Jakie Chcę dla młodych”. Jeśli macie rachunek w tym banku, wabikiem do założeniu konta dziecku może być brak opłat za prowadzenie rachunku, przelewy natychmiastowe i na numer telefonu oraz za wypłatę gotówki kartą „Dopasowaną” w bankomatach w Polsce i na świecie. Sama karta debetowa kosztuje 3 zł miesięcznie, ale dzieciak może włączyć opcję, swego rodzaju deklarację, że jak wykona w miesiącu co najmniej 5 transakcji, to karta będzie za darmo. Ale jeśli nie wyrobi normy, to bank policzy mu nie 3, a 5 zł.
PKO BP dla tej grupie wiekowej dedykuje PKO Konto Pierwsze. Podstawowe usługi, a więc prowadzenie konta i karta debetowa (wielowalutowa) są za darmo. Nastoletni klient nie płaci też za wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce i za granicą. Do dyspozycji ma aplikację mobilną IKO. A na koncie oszczędnościowym zarobi 2% w skali roku (do kwoty 10.000 zł) i 1,6% od nadwyżki ponad 10.000 zł. Na dodatkowe 0,5% bonusu może liczyć za systematyczne wpłaty od 20 zł do 1000 zł przez kolejne 3 miesiące. Warunek: nie może w tym czasie wypłacić pieniędzy z konta oszczędnościowego.
Omówiłem już ofertę Banku Pekao dla najmłodszych. Kiedy dziecko kończy 13. rok życia, jego „Konto Przekorzystne” zamienia się automatycznie w wariant dla młodzieży w wieku 13-17 lat. Jeśli chodzi o opłaty, rachunek nadal pozostaje bezpłatny, ale jego posiadacz – w porównaniu z wariantem dla najmłodszych – zyskuje dostęp do serwisu bankowości elektronicznej Pekao24.
Klient ING Banku „przed trzynastką” może poszaleć jedynie z kartą przedpłaconą. Później może przesiąść się na „Konto Mobi dla młodych”. Jeśli chodzi o opłaty, musi uważać jedynie na transakcje (przelewy, wpłaty i wypłaty) zlecane w oddziale, bo bank liczy sobie za to nawet 9 zł, oraz za wypłaty z bankomatów innych niż ING i Planet Cash. Te są za darmo, z pozostałych bank pobierze 2,5 zł (pierwsza w miesiącu jest za darmo). Ale ING ma coś innego, co może zainteresować nastolatków. Żeby mieć dostęp do serwisów z muzyka, filmami i grami, zwykle potrzebna jest karta kredytowa, którą mogą wyrobić sobie dorośli. Nastolatek może zapłacić za te przyjemności kodami dostępnymi w bankowości elektronicznej Moje ING. Kody akceptowane są np. na platformie Netflix, Spotify czy Xbox.
Teoretycznie również w Banku Millennium można założyć konto noworodkowi, ale jego sens sprowadza się właściwie do wpłacania oszczędności na jego przyszłość. Gdy dziecko skończy 13 lat, może korzystać samodzielnie (pod kontrolą rodziców) z „Konta 360° Junior”. Podstawowe usługi są za darmo, pod warunkiem wykonania jednej transakcji kartą debetową lub BLIK-iem.
A może rachunek w Nest Banku? A konkretnie Nest Konto Samodzielne. Prowadzenie konta, karta debetowa, wypłaty ze wszystko bankomatów – to nastolatek ma za darmo i bez żadnych limitów. Może też korzystać z aplikacji mobilnej, a kartę debetową podpiąć do aplikacji Apple Pay lub Google Pay. Może być jednak problem z korzystaniem z Apple Pay przez osobę, która nie skończyła 16. Roku życia. Więcej o tym problemie przeczytacie w tym artykule. W ofercie Nest Banku jest też ciekawa funkcja – „koło ratunkowe”. Polega to na tym, że rodzic w swojej bankowości elektronicznej określa kwotę (np. 100 zł), którą dziecko będzie mogło awaryjnie pobrać z konta rodzica, np. podczas wycieczki szkolnej. Specjalną ofertę dla nastolatków (13-17 lat) znajdziecie jeszcze w mBanku (eKonto dla młodych) i w Credit Agricole (Konto dla Ciebie GO).
Jest więc w czym wybierać. Ale to do was – rodziców – należy decyzja, czy to odpowiedni moment, by założyć dziecku konto.
Źródło zdjęcia: Pixabay