Banki niechętnie przyznają teraz karty kredytowe. Ale czy jeśli odmówią nam takiego „plastiku”, to przypadkiem nie zostaniemy „uziemieni”? Przecież kredytówka jest potrzebna np. podczas wypożyczenia samochodu lub rezerwacji hotelu. Czy bez karty kredytowej będziemy zmuszeni zrezygnować z niektórych usług i z podróżowania, głównie za granicę? Czytelnik pyta, ja sprawdzam
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nasi czytelniczy zwykle proszą nas o pomoc w kontaktach z instytucjami finansowymi, ale często też sami podsuwają nam propozycje tematów. Ostatnio napisał do nas pan Jarosław i muszę przyznać, że zaintrygowało mnie jego pytanie. Chciał wiedzieć, czy można żyć bez karty kredytowej.
Nie chodzi o „życie” w ścisłym tego słowa znaczeniu. Chodzi o to, czy można bez karty kredytowej żyć i podróżować, zwłaszcza za granicę. Pytanie jest o tyle aktualne, że w ostatnich miesiącach banki dość mocno zaostrzyły zasady udzielania kredytów i dotyczy to też kart kredytowych. Ludzie, którym jeszcze rok temu proponowano karty kredytowe z limitami rzędu 50 000 zł, dziś dostają odmowy kredytówek z limitami 2000 zł.
„Czy muszę posiadać kartę kredytową? Przewrotne pytanie, ale jeździ się za granicę, korzysta z hoteli, rezerwuje się hotele na booking.com, lata samolotami, wynajmuje czasem samochód za granicą itd., a obecnie karta kredytowa niczym nie różni się technologicznie od karty debetowej. Czy przeżyję bez karty kredytowej w podróży?”
– pyta pan Jarosław. Przyznaje też, że w jego przypadku nie chodzi o to, iż bank nie przyznał mu karty. Owszem, przyznał, ale wiąże się z nią opłata roczna lub obowiązek „wykręcenia” limitu transakcji. A pan Jarosław nie lubi płacić opłat i prowizji z tytułu posiadania karty kredytowej.
„Nie chcę mieć „kredytówki”, bo bank mnie obciąża jakimiś opłatami, w tym dużą opłatą za wydanie takiej karty. Chciałbym móc się obsłużyć „debetówką” i tyle. Nic więcej. Tylko czy to możliwe?”
– dodaje czytelnik. Nie jest to pierwsza taka opinia, z którą się spotkałem. Postanowiłem sprawdzić, czy te obawy są zasadne i czy pan Jarosław musi mieć kredytówkę, żeby komfortowo czuć się w podróży, i przygotowując się do podróży (zwłaszcza zagranicznej).
Co daje posiadanie karty kredytowej?
Zacznijmy jednak od tego, że karta kredytowa to bardzo przydatny produkt. Korzystając z niej, tak naprawdę płacimy pieniędzmi banku, a nasze oszczędności mogą w tym czasie zarabiać na siebie na lokacie lub koncie oszczędnościowym. Ponadto, jeżeli coś będzie nie tak z naszym zakupem, to będziemy mogli skorzystać z procedury chargeback.
Karta kredytowa to też dodatkowe zabezpieczenie na trudniejsze czasy i najtańszy rodzaj kredytu (jeżeli spłacamy ją w terminie bezodsetkowym), a nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy nagle potrzebować gotówki. Lepiej zawnioskować o nią zawczasu (póki mamy zdolność kredytową) i być przygotowanym na najgorsze, niż potem na szybko biegać po okolicznych pożyczkowniach.
Taka karta faktycznie może się przydać za granicą, gdzie są usługodawcy, którzy chcą zabezpieczyć swoje interesy. Na takiej karcie można zrobić blokadę (rodzaj kaucji), dzięki której usługodawca będzie się czuł bezpiecznie, a my nie zapłacimy za to ani złotówki (blokada zniknie po określonym czasie).
Oczywiście z karty kredytowej musimy korzystać z głową. To ciągle kredyt, który – źle zarządzany – może nas wpędzić w wysokie opłaty, a nawet w spiralę zadłużenia. Jest kilka zasad, których musimy bezwzględnie przestrzegać. Po pierwsze wybierzmy darmową kartę kredytową lub taką, która będzie darmowa pod pewnymi warunkami (i spełnijmy te warunki). Zrezygnujmy też z dodatkowych opłat (opcjonalne ubezpieczenie).
Po drugie ograniczmy korzystanie z karty kredytowej do transakcji bezgotówkowych, bo tylko wtedy będziemy mogli skorzystać z okresu bezodsetkowego i nie zapłacić odsetek. Czyli nie dokonujemy przelewu z karty, nie wypłacamy gotówki z bankomatów taką kartą i nie zasilamy portfeli elektronicznych (np. kasyna internetowe). Po trzecie kartę kredytową zawsze spłacamy w terminie, bo w innym przypadku naliczą się odsetki.
Odnośnie samej karty kredytowej pana Jarosława, to – niezależnie od podjętej przez niego decyzji o utrzymaniu karty kredytowej – polecam mu zmienić bank. Skoro regularnie płaci jakieś opłaty, np. za wydanie karty, za obsługę miesięczną karty, za ubezpieczenie, to lepiej wybrać kartę, która jest darmowa (a takie istnieją – tutaj robiłem przegląd). A czy pan Jarosław poradzi sobie w życiu, jeżeli w ogóle zrezygnuje z posiadania karty kredytowej?
Czy karty kredytowe to wyjazdowy „must have”?
Zastanówmy się, czy obawy pana Jarosława są słuszne. W końcu ktoś może – tak jak nasz czytelnik – nie chcieć takiej karty w portfelu (może ktoś ma słabą wolę i z kartą kredytową będzie mu trudniej oszczędzać) albo nawet nie móc (każda dodatkowa karta kredytowa oznacza niższą zdolność kredytową). Czy da radę przeżyć?
Faktycznie nie pierwszy raz ktoś mnie pyta o to, jakie są ryzyka w podróżowaniu bez karty kredytowej. Faktycznie może się zdarzyć, że jakaś wypożyczalnia samochodów, hotel czy inny usługodawca zażąda od Was karty kredytowej w celu zabezpieczenia depozytu. Co to jest depozyt na karcie kredytowej? To taka blokada określonej kwoty na karcie. Zobaczycie ją w historii transakcji jako „oczekującą”, ale nigdy nie zostanie rozliczona (oczywiście jeżeli nie zniszczycie np. samochodu). Taki depozyt to dla usługodawcy forma zabezpieczenia przed ewentualnymi szkodami i naszym niestawieniem się po odbiór usługi.
To jednak nie oznacza, że nie mamy żadnej możliwości na skorzystanie z tych usług bez posiadania karty kredytowej. Po pierwsze to nie jest tak, że wszystkie wypożyczalnie samochodów, hotele czy linie lotnicze wymagają karty kredytowej. Najczęściej wystarczy poprosić obsługę lub udać się do konkurencji, aby skorzystać z usługi bez konieczności posiadania karty kredytowej (płacimy wtedy zwykłą debetówką lub nawet gotówką).
Po drugie nawet jeżeli usługodawca wymaga „kredytówki”, to zwykle pozwoli nam skorzystać z usługi pod pewnymi warunkami. Takim warunkiem może być wykupienie droższego ubezpieczenia w danej wypożyczalni (np. all risks przy wynajmowaniu samochodu) lub pozostawienie kaucji w gotówce. To oczywiście wymaga od nas więcej zachodu, ale jest jak najbardziej możliwe do zrealizowania.
Wreszcie, po trzecie pojawiły się już karty debetowe z funkcją karty kredytowej. To taka hybryda, bo – z jednej strony – przed dokonaniem jakiejkolwiek płatności musimy zasilić nasze konto (zawsze płacimy swoimi środkami), a – z drugiej strony – z pomocą takiej karty bez problemu wynajmiemy samochód czy zarezerwujemy pokój w hotelu. Jedną takich kart opisywałem tutaj.
Podsumowując, karty kredytowe mają wiele zalet i mogą być bardzo przydatne, jeżeli potrafimy z nich bezkosztowo korzystać. W żadnym razie nie są jednak niezbędne ani do przeżycia w Polsce, ani do podróżowania za granicą. Podróżowanie bez takiego plastiku bywa kłopotliwe, może być bardziej czasochłonne, ale jest jak najbardziej możliwe.
Warto też sobie wszystko policzyć, bo weźcie pod uwagę, że blokada na karcie kredytowej zostanie Wam zwrócona (jeżeli oczywiście skorzystacie z usługi i niczego nie zniszczycie), a np. kwota wydana na dodatkowe ubezpieczenie, które będziecie musieli w zamian wykupić, Wam przepadnie. Dlatego niejednokrotnie karty kredytowe w portfelu, szczególnie te darmowe, bywają bardzo przydatne.
Zdjęcie główne: AhmadArdity / pixabay