Za kilka dni dzień Wszystkich Świętych. Jak co roku szturmem ruszymy na cmentarze, gdzie będziemy wspominać zmarłych i dekorować ich groby. Na te dekoracje w postaci zniczy, chryzantem i sztucznych wiązanek wydamy łącznie nawet miliard złotych. Ceny zniczy w tym roku oszalały. Czym możemy je zastąpić?
Szacuje się, że nawet połowa z produkowanych w skali roku zniczy i kwiatów jest kupowana w trakcie obchodów dnia Wszystkich Świętych i właśnie wtedy wydajemy łącznie nawet miliard złotych. Dokładne kwoty są trudne do oszacowania, bo branża jest dość niszowa, a sami producenci niechętnie udzielają szczegółowych informacji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Większość z nas wyda na udekorowanie grobu kilkadziesiąt złotych. Ceny najtańszych zniczy zaczynają się od kilku złotych, ale za te większe – o ładniejszych kształtach – trzeba zapłacić nawet 50-60 zł. A kwiaty? Niewielkie kwiaty w doniczkach można kupić za minimum 10 zł, ale ceny bogatych wiązanek sięgają kilkudziesięciu złotych. Wystarczy więc odwiedzić kilka grobów, żeby lekką ręką wydać ponad 100 zł.
Ceny zniczy w tym roku oszalały. Ale czy może ich… zabraknąć?
W tym roku cena zniczy jest znacznie wyższa niż w poprzednich latach. Wzrosły mocno ceny energii, ale też samego tworzywa i transportu. Wszystkie nowe koszty, które spadły na producentów, odbiją się na naszych portfelach. W zależności od konkretnego modelu znicza – ceny wzrosły o co najmniej 40%, a ceny niektórych zniczy się nawet podwoiły.
Najwyższe podwyżki prawdopodobnie odczujemy na przycmentarnych straganach. Duże sieci handlowe negocjują warunki ze swoimi dostawcami często nawet z rocznym wyprzedzeniem. Małe punkty, mając mniejszą siłę negocjacyjną, muszą akceptować to, co oferuje większy dostawca. A to rzutuje na ceny zniczy w przycmentarnych sklepikach. Jednak wysokie koszty to nie jedyny problem branży.
Parafina, a więc główny surowiec niezbędny do produkcji zniczy, przez lata był sprowadzany z Rosji. Wraz z wybuchem wojny w Ukrainie trzeba było szukać nowych dostawców i w większości przypadków padło na Azję. To nie tylko podniosło ceny, ale też spowodowało, że na nowo trzeba było budować łańcuchy dostaw.
Teraz parafina, zamiast przyjeżdżać w wagonach z Rosji, przypływa statkami z Chin. Czas oczekiwania na ten półprodukt znacząco się wydłużył. Istnieje więc ryzyko, że nie wszystkie dostawy dotrą na czas. To może podbić ceny zniczy.
Do tego dochodzi jeszcze jeden problem. W rozmowie z money.pl prezeska Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy – Joanna Karpeta – zdradziła, że niektórzy producenci zmniejszyli planowaną na ten rok produkcję. Producenci obawiali się, że konsumenci, z uwagi na coraz wyższe koszty życia, zmniejszą swoje wydatki na znicze. Jeśli jednak nasze przywiązanie do tradycji okaże się silniejsze niż chęć oszczędzania, to będziemy mieli klasyczną „bańkę spekulacyjną” na rynku zniczy.
Czytaj też: Sprzątanie grobu można zlecić specjalnym firmom. Ile to kosztuje?
Znicze są drogie i… szkodliwe
Muszę przyznać, ze uwielbiam ten klimat na cmentarzu zaraz po dniu Wszystkich Świętych. Tysiące małych płomyków robią niesamowitą atmosferę. Z pewnością nie jestem jedyna, bo na początku listopada można w nocy spotkać wielu spacerowiczów, którzy wcale nie odwiedzają bliskich, a jedynie chcą się przejść oświetlonymi alejkami cmentarza.
Jednocześnie mam z tym pewien problem. Ten piękny widok kosztuje nasze portfele niemałe kwoty i niesie za sobą negatywny wpływ na środowisko. Znicze po kilku godzinach się wypalą, a plastikowe formy pod wpływem deszczu i mrozu szybko stracą swój urok. To samo spotka sztuczne wiązanki, które potrafią nieraz kosztować nawet kilkadziesiąt złotych.
Do tego dochodzi jeszcze szkodliwość zniczy. Parafina nie pozostaje też obojętna dla naszej atmosfery. Podczas spalania emituje ona nie tylko dwutlenek węgla, ale też inne toksyczne substancje. O ile jedna czy kilka świeczek nie stanowi aż takiego problemu, to już kilka tysięcy zniczy na niewielkim terenie może negatywnie wpływać na jakość powietrza.
Po kilku dniach od Wszystkich Świętych zacznie się sprzątanie i spora część jeszcze niedawno pięknie wyglądających wiązanek i kolorowych zniczy wylądują w pobliskich kontenerach. I to jest właśnie ta czarna strona tego święta. Dlatego coraz więcej osób stara się uczcić pamięć bliskich zmarłych w sposób, który nie wpływa negatywnie na nasze środowisko.
Dla kogo tak naprawdę są te znicze?
Kojarzycie taką sytuację na cmentarzu? Stoicie przy grobie swojego bliskiego, a obok słyszycie rozmowę, w której rodzina stojąca nad grobem dyskutuje, kto i za ile kupił znicze i kwiaty stojące na grobie. Takie sytuacje zdarzają się dość często, a dzień Wszystkich Świętych zamienia się czasem w konkurs na najładniej przystrojony grób.
Prawda jest taka, że wszelkie dekoracje kupujemy bardziej dla siebie. I może nie ma w tym nic złego. Jako ludzie lubimy symbolikę, a że nie możemy już zrobić nic dla zmarłego, to chcemy symbolicznie zaznaczyć, że o nim pamiętamy.
Jako ciekawostkę dodam, że tradycja palenia zniczy wywodzi się z czasów pogańskich. Noc z 31. października na 1. listopada to słowiańskie święto dziadów. Wierzono, że to właśnie wtedy dusze zmarłych przenikają do naszego świata. Płonienie palone przy grobach miały wskazać drogę zbłąkanym duszom. Tę tradycję przejęło później chrześcijaństwo, według którego ogień symbolizuje nowe życie.
Nie namawiam do tego, żeby za wszelką cenę rezygnować z tradycji upamiętniania zmarłych w postaci dekoracji grobów. Dobrze jednak zastanowić się, czy za każdym razem musimy robić to na taką wielką skalę. A jeśli już mamy do wydania trochę pieniędzy, to warto wydać je w najbardziej efektywny sposób.
Ceny zniczy za wysokie? Co położyć na grobie zamiast tradycyjnego znicza?
W kontekście coraz wyższych cen, ryzyka niedostępności zniczy i dbania o ekologię, warto rozważyć alternatywne formy upamiętniania bliskich.
Żywe kwiaty. Sztuczne wiązanki potrafią pięknie wyglądać i czasem nie odbiegają znacząco od żywych wizualnie. Niestety ten efekt trwa tylko kilka dni, bo po jakimś czasie deszcz, śnieg i mróz sprawią, że plastikowe kwiaty nadają się tylko do wyrzucenia. Żywy kwiat, odpowiedni pielęgnowany może służyć latami. Warto rozważyć posadzenie kwiatów wokół grobu, dając im tym samym pole do wzrostu.
Szkło zamiast plastiku. Jeśli bardzo zależy nam na tym, żeby na grobie palił się prawdziwy ogień, to lepiej wybierać znicze szklane. Są one droższe od plastikowych, ale bardziej trwałe i odporne na warunki atmosferyczne. Taki znicz może służyć latami, a nam pozostaje tylko zakup i wymiana wkładu.
Ekologiczny znicz solarny. Oprócz tradycyjnego znicza z knotem możemy zainwestować w taki, który zamiast ognia ma diodę zasilaną energią słoneczną. Jest to opcja droższa, bo ceny zaczynają się od ok. 30 zł, ale posłuży nam nawet 3 lata. Na rynku dostępne są również wkłady do znicza na baterie, które świeca przez ok. 90 dni. Dzięki temu znicz na stałe oświetla grób, nie musimy odwiedzać go co parę dni, żeby wymienić świeczkę.
Samodzielnie wykonany znicz. Zamiast kupować można zrobić. Wystarczy kupić glinianą miseczkę, wosk pszczeli i sznurek, który posłuży za knot. Po wypaleniu wosku, miseczkę można uzupełnić na własną rękę.
Korzystaj z używanych produktów. W odpowiedzi na nadmiar zniczy na naszych cmentarzach, w kilku polskich miastach stanęły zniczodzielnie. To specjalne regały, na których znajdziemy używane znicze do powtórnego użytku. Za taki znicz nie musimy nic płacić, wystarczy dokupić wkład. Możemy również sami zostawić w nim zbędne znicze, to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż wyrzucanie ich do kosza.
źródło: naszemiasto.pl
Po prostu bądź. Dekorowanie grobów to piękna tradycja, ale czasem w pogoni za najładniejszymi wiązankami i zniczami zapominamy o tym, czemu ma służyć to święto. Zamiast tracić czas w sklepach czy na straganach, lepiej oddać się po prostu chwili zadumy. Powspominać wspólnie spędzone chwile ze zmarłym i zastanowić się nad tym, co my możemy zrobić, żeby w swoim życiu czuć się spełnionym. A zaoszczędzone pieniądze wydać na wspólnie spędzony czas z tymi, których jeszcze mamy wokół siebie.