Czym się różni zakup samochodu za gotówkę od takiego, który jest finansowany kapitałem zewnętrznym. Jak liczyć korzyści i wady każdego z rozwiązań? I czy nawet zagorzały przeciwnik wydawania nie swoich pieniędzy może dostrzec jakiś sens w kredycie lub leasingu?
Mam nadzieję, że po lekturze poprzednich artykułów z cyklu „Motofinanse, czyli poradnik nowoczesnego kierowcy” przekonaliście się już do tego, że na posiadanie samochodu warto patrzeć jak na koszt, a nie „lokatę kapitału”. Oczywiście to koszt, który czasem warto lub trzeba ponieść, ale warto znać jego rozmiary, by móc optymalizować domowy budżet i żeby dostosować ów koszt do własnych możliwości.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Gdy czujesz, że samochód kosztuje cię za dużo. Sześć rzeczy, które możesz zrobić
Czytaj też: Używanie auta zawsze kosztuje. Można nawet policzyć ile – zapraszam do artykułu o TCO (total cost of ownership).
Mieć oszczędności czy mieć samochód? A może lepiej nie wybierać?
Wierzę też, że po dotychczasowych tekstach macie już trochę szersze spojrzenie na tak duże – w skali domowego budżetu – wydatki jak samochód. Że rozpatrujecie je nie tylko przez pryzmat posiadanych oszczędności („jeśli mam 100.000 zł oszczędności to stać mnie na auto za 100.000 zł – o nie!), ale i płynności finansowej oraz bezpieczeństwa domowego budżetu.
Jeśli coś pójdzie nie tak, to pieniędzy „zamrożonych” w samochodzie nie da się tak łatwo odzyskać. A nawet jeśli, to koszty mogą być niemałe. Ceny transakcyjne samochodów, których właściciele muszą dobić targu szybko są przeciętnie o 20% niższe od średniej. A zatem lepiej mieć wtedy pieniądze pod ręką, niż musieć z konieczności wystawiać ofertę sprzedaży samochodu z „okazyjną” ceną.
Czytaj też: Jak policzyć na jaki samochód tak naprawdę cię stać? Liczymy!
Obejrzyj też: Ile pieniędzy warto wydać na samochód? Ile kosztuje płynność finansowa rodziny? (wideo)
Ja pragmatycznie patrzę na ewentualny dodatkowy koszt wynikający z włączenia do całej kalkulacji kapitału zewnętrznego. Wiadomo, że on kosztuje, ale czasem jest to cena, którą warto zapłacić (choć oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i wysokości tej ceny). Podobnie jak z ubezpieczeniem mieszkania – składki można traktować jak „przepalanie” gotówki albo jak cenę świętego spokoju i ochrony dorobku całego życia.
Kiedy opłaci się ponieść koszt zewnętrznego kapitału?
Ale to nie wszystko. Pamiętacie tekst, w którym liczyłem ile wynosi TCO mojego samochodu? A więc ile tak naprawdę mnie kosztuje każdego dnia? Kapitał zewnętrzny wykorzystany do zakupu samochodu zwykle podbija TCO, bo pojawia się koszt odsetek od tego kapitału. Oczywiście: jeśli mam pieniądze na koncie i chcę sobie kupić auto za ich stosunkowo niewielką część, to kapitał zewnętrzny teoretycznie nie jest mi potrzebny. Ale… są wyjątki. Koszt kapitału opłaca się ponieść w trzech przypadkach:
a) gdy dzięki temu TCO samochodu się zmniejszy w stosunku do zakupu finansowanego własnym kapitałem. Częścią TCO – jak zapewne pamiętacie – jest spadek wartości samochodu. Po ok. trzech latach auto będzie warte mniej więcej połowę jego startowej ceny. Ale to oczywiście nie oznacza, że wartość wszystkich samochodów spada tak samo szybko. Jedne tracą na wartości szybciej, inne wolniej. Pewne opcje wyposażenia powodują, że cena sprzedaży auta będzie wyższa. Niektóre marki i modele samochodów lepiej utrzymują wartość, niż inne.
Na stronie internetowej auto-swiat.pl znajdziecie ciekawe zastawienia dotyczące spadku wartości samochodów poszczególnych marek oraz modeli w ramach klas i kategorii. Widać, że lepiej od innych trzymają wartość Hondy, Mazdy, Toyoty, Skody (choć oczywiście każda z tych marek ma pod tym względem lepsze i gorsze kategorie samochodów). Różnice w tempie spadku wartości sięgają 10% startowej ceny samochodów!
Jeśli więc dzięki zaangażowaniu obcego kapitału wzrośnie moja „moc zakupowa” i będę mógł nabyć samochód, którego wartość w momencie sprzedaży będzie o 10% wyższa, niż innego auta – koszt kapitału mi się może zwrócić bądź nawet wyjdę na plus. Oczywiście – ten medal ma też drugą stronę. Marki uznawane za lepiej „trzymające” wartość bywają na starcie droższe, co w pewnym stopniu niweluje efekt mniejszego stopnia amortyzacji.
Dlatego właśnie warto walczyć z jednej strony o możliwie korzystne warunki zakupu (one w dużej części decydują o TCO), a z drugiej – jeśli używamy zewnętrznego finansowania – wybrać tani bank i tani kredyt. Tu uszczkniesz trochę, tam uszczkniesz trochę i robi się kwota.
b) gdy dzięki temu wartość majątku posiadacza samochodu będzie rosła szybciej, niż koszt finansowania. Załóżmy, że jestem klientem banku „samochodowego”. Że mam w tym banku konto, depozyt, korzystam z karty płatniczej. Załóżmy, że jestem skłonny wnieść do transakcji zakupu samochodu wkład własny. Jeśli ten bank wystawi mi ofertę kredytu samochodowego z kosztem kapitału dwa razy niższym od rynkowego – a to w przypadku lojalnego klienta jest możliwe – to uzyskam dostęp do taniego kapitału zewnętrznego, a swój będę mógł lokować na procent.
Przy tak niskich stopach oprocentowania depozytów, jak dziś, trudno wyobrazić sobie, by na depozytach, kontach oszczędnościowych dało się „wykręcić” wyższy zysk, niż wynosi koszt nawet taniego kredytu, ale nie zawsze tak było i nie zawsze tak będzie. Era najniższych w historii stóp procentowych się kiedyś skończy, a wtedy różnica między oprocentowaniem kredytów i depozytów prawdopodobnie się zmniejszy. A różnica między tanim kredytem i drogim kredytem – się zwiększy.
To będą dobre okoliczności do tego, by stosować „arbitraż kapitałowy” – będąc dobrym, lojalnym klientem banku samochodowego uzyskiwać z niego tanie finansowanie, a jednocześnie zarabiać na procentach z własnego kapitału.
——————————————-
ZAPROSZENIE: Jeśli rozważasz zakup samochodu, to zerknij na SmartPlan, czyli rozwiązanie finansowe, które pozwala korzystnie sfinansować zakup auta, a potem wymieniać je co trzy-cztery lata bez konieczności angażowania własnego kapitału. Tutaj znajdziecie więcej szczegółów
——————————————-
c) gdy samochód będzie intensywnie używany. Znacie zapewne zasadę panującą w liniach lotniczych – zwłaszcza tych tanich – że samolot, który stoi na lotnisku jest kosztem, a ten, który jest w powietrzu – generuje przychody. Z samochodami używanymi przez nas prywatnie tak do końca oczywiście nie jest, ale jeśli generujemy duży „kilometraż” to koszt obcego kapitału w większym stopniu „rozpuszcza się” w całym TCO samochodu, stanowi jego mniejszą część.
Intensywne używanie samochodu z jednej strony powoduje, że mniej opłaca się najem długoterminowy (pokażę to na liczbach w kolejnym odcinku naszego cyklu), a z drugiej strony spędzamy w tym samochodzie większą część życia, a więc jakość zaczyna mieć znaczenie. Udział obcego kapitału w zakupie samochodu zwykle wpływa na wzrost naszej „mocy zakupowej” i na możliwość korzystania z wyższej jakości auta.
Z drugiej strony, przy mało intensywnym używaniu samochodu jego TCO oczywiście spada – mniejsze są np. koszty paliwa, minimalnie spada koszt amortyzacji – ale to nie jest tak, że auto, które często stoi w garażu zupełnie nic nie kosztuje. Owszem, kosztuje, a udział kosztu zewnętrznego finansowania w TCO auta w takim przypadku jest duży. Ów koszt kapitału się po prostu nie „zwraca” w żadnych wartościach, ani pieniężnych, ani odzwierciedlających jakość życia…
Oczy szeroko otwarte, czyli czas to pieniądz
Nie uważam, by należało zmuszać kogoś, kto całym sobą manifestuje niechęć do zaciągania kredytów, by nagle je pokochał. Ja sam nie jestem miłośnikiem posiadania mnóstwa kredytów. Ale jestem miłośnikiem rozsądnego zarządzania posiadanymi aktywami. A do tego banki – czy je lubimy, czy nie – czasem się przydają.
Nie każdy kredyt się opłaci, nie każdy jest tani, za to każdy oznacza dodatkowy koszt. I to jest poza dyskusją. Ale powyżej pokazałem przykłady sytuacji, w których ów koszt może się zwrócić. Oczywiście: wszystko zależy od konkretnej decyzji, konkretnej sytuacji, konkretnego miejsca i czasu. Namawiam Was przede wszystkim do tego, byście mieli oczy szeroko otwarte i patrzyli na transakcje samochodowe nie tylko „tu i teraz”, ale nałożyli na nią oś czasu. To pomaga podjąć optymalne finansowo i życiowo decyzje.
———————————————————————————————————————————-
W cyklu „Motofinanse: portfel nowoczesnego kierowcy” opowiadam o własnych doświadczeniach „finansowych” z samochodami, a także o tym jak wybierać najlepszy dla siebie sposób finansowania czterech kółek, jakie są nowe alternatywy dla tradycyjnego zakupu auta, czego można oczekiwać od porządnego dealera, jak zdjąć sobie z głowy kwestie związane z eksploatacją auta, jak je korzystnie zamienić na nowe. Jak oszczędnie używać samochodu i jak dzięki czterem kółkom żyć wygodniej. Moim Partnerem w tym cyklu artykułów edukacyjnych jest Toyota Bank Polska oraz Toyota Leasing Polska, oferujące bogaty pakiet rozwiązań finansowych dla „konsumentów” samochodów
zdjęcie tytułowe: Luxstorm/Pixabay