Imigracja to jeden z najgorętszych dziś tematów w Polsce. I nie tylko w naszym kraju, bo to ważny problem we wszystkich bogatych i rozwiniętych krajach. W Polsce w ostatnich latach imigranci z Ukrainy i Białorusi ratowali nasz rynek pracy. Nasza demografia kuleje, więc imigranci są nam potrzebni. Ale nie wszyscy. Jak przyjmować imigrantów, żeby nam się opłacało? Oto pomysł prosto ze Szwajcarii
Niezależnie od wysokiej temperatury sporu nt. nielegalnej imigracji, Polska powinna jak najszybciej określić ramy dopuszczalnej i pożądanej imigracji związanej z rynkiem pracy. Czy tego chcemy, czy nie, pracownicy spoza naszego kraju będą coraz bardziej potrzebni, żeby gospodarka utrzymała wysokie tempo rozwoju. Przy okazji, pracujący imigranci to też płatnicy składek na ubezpieczenia społeczne, a także konsumenci, więc to zarówno dodatkowy impuls finansowy dla naszego nadwerężonego systemu emerytalno-rentowego, jak dla konsumpcji.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Półtora miliona Ukraińców i Białorusinów pracuje w naszym kraju i pozwala rozwijać się wielu polskim firmom. Bez ich udziału całe sektory gospodarki miałyby duże problemy z zapewnieniem ciągłości pracy. Ale to źródło imigracji już wygasa, zza naszej wschodniej granicy więcej pracowników może już nie przyjechać, a Polaków będzie coraz mniej. Można aktywizować starszych pracowników, kobiety, uelastyczniać czas pracy, ale to będzie wciąż za mało.
Wkrótce wejdziemy do grona 20 największych gospodarek świata. Ale tylko imigracja za pracą może pomóc dalej oliwić naszą gospodarkę. Inna sprawa, że w przypadku wielu krajów Zachodu ściąganie imigrantów bez umiaru źle się skończyło. Jaką politykę imigracyjną powinna mieć Polska? Może powinniśmy wziąć przykład ze… Szwajcarów?
Jaka imigracja jest dobra dla rynku pracy?
Jak działa imigracja w Szwajcarii? Jest pewne, że nie każdy przybysz ze świata może przyjechać do tego kraju do pracy, a na pewno też nie każdy może uzyskać szwajcarskie obywatelstwo, żeby w tym kraju pozostać na stałe. Droga do obywatelstwa szwajcarskiego staje się coraz bardziej „selektywna”. Co to znaczy? W uzyskaniu paszportu preferowani są imigranci dobrze wykształceni i… zamożniejsi. Mają zdecydowanie więcej szans i wyprzedzają innych kandydatów.
Co zrobić, żeby uzyskać szwajcarskie obywatelstwo? Dla przyjezdnych standardowo wymagane jest zamieszkanie w tym kraju przez co najmniej 10 lat i przejście przez sito pytań testowych ze znajomości języka/ów i historii/kultury. Okazuje się, że dosyć surowe normy przyjmowania imigrantów na łono alpejskiego raju, zaowocowały w ostatnim czasie nadzwyczajnym wzrostem przeciętnych wskaźników wykształcenia wśród nowo naturalizowanych imigrantów.
Zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez rządowy organ doradczy Federal Commission on Migration (FCM), w latach 2018–2020 odsetek absolwentów uniwersytetów wśród „zwykłych” imigrantów wzrósł do 57%. Jest to wzrost z 33,5% przed rokiem 2018, kiedy obowiązywały jeszcze dużo bardziej liberalne zasady naturalizacji. Liczba nowo pozyskanych w tym okresie obywateli Szwajcarii z wykształceniem podstawowym spadła natomiast z 23,9% do 8,5%.
Raport FCM bardzo dużo uwagi poświęca zmianie, jaka dokonała się w poziomie wykształcenia i przygotowania do bardzo wymagającego szwajcarskiego rynku pracy. Zwykły proces naturalizacji był już bardzo selektywny przed wejściem w życie nowego szwajcarskiego prawa o przyznawaniu obywatelstwa. Jednak wraz z nowymi zasadami odsetek naturalizowanych obywateli z krajów UE/EFTA, którzy posiadają dyplom uniwersytecki, skoczył w górę. (EFTA to kraje stowarzyszone z UE – Lichtenstein, Norwegia i Islandia).
To samo zjawisko wystąpiło wśród obywateli krajów spoza UE/EFTA. W tej grupie osoby z dyplomem uniwersyteckim stanowiły 7,8% potencjalnych kandydatów do naturalizacji, a ostatecznie – 29% osób faktycznie naturalizowanych na mocy starego prawa i 54% osób, które otrzymały obywatelstwo na mocy nowego prawa. Po wprowadzeniu nowych zasad odsetek osób z dyplomem uniwersyteckim prawie się podwoił wśród naturalizowanych obywateli z krajów spoza UE lub EFTA.
Pokazuje to grafika poniżej. Kolumny podzielone są na dwie grupy: trzy pierwsze kolumny dotyczą krajów UE/EFTA (AELE to francuski skrót dla EFTA). Trzy kolejne kolumny dotyczą krajów spoza tej pierwszej grupy. Dwie pierwsze kolumny w każdej z grup dotyczą starych przepisów, a trzecia kolumna z każdej z dwóch grup – nowych zasad.
Opisy poziomu wykształcenia pod kolumnami to w kolejności od dołu w górę: mniej niż 7 lat nauki szkolnej, nauka zawodowa, podstawowe szkolenie zawodowe, ogólne szkolenie zawodowe, wyższe szkolenie zawodowe, uniwersytet i inne wyższe studia. Widać zdecydowany wzrost udziału wykształcenia wyższego w dwóch grupach, ale szczególnie wśród imigrantów z krajów europejskich. Bardzo stabilny jest też udział szkolenia zawodowego.
Nie tylko zaostrzenie zasad, ale też „profilowanie” imigrantów
Po 2018 r. Szwajcaria bardzo wyraźnie poszła w kierunku profilowania nowych obywateli pozyskanych z zewnętrznej imigracji pod względem wykształcenia. Biorąc pod uwagę miejsce urodzenia, można ustalić, czy pewne efekty tej edukacyjnej selektywności dotyczą tylko tzw. zwykłych imigrantów – przyjezdnych, czy również osób urodzonych i wychowanych w Szwajcarii, które starają się o obywatelstwo kraju zamieszkania.
Okazuje się, że odsetek osób urodzonych w Szwajcarii posiadających dyplom uniwersytecki pozostał stosunkowo stabilny na poziomie 15,1% w przypadku wniosków rozpatrywanych zgodnie ze starym prawem i 6,1% w przypadku wniosków rozpatrywanych zgodnie z nowym prawem. Większość osób urodzonych w Szwajcarii, które uzyskały obywatelstwo w drodze zwykłego procesu, ukończyła średnie szkolenie zawodowe.
Jaki jest nowy, „typowy”, obywatel Szwajcarii, ukształtowany przez surowe przepisy imigracyjne i naturalizacyjne? To ktoś dobrze wykształcony, w wieku od 20 do 40 lat, nie mający problemów z prawem, mieszkający w dobrej dzielnicy i przede wszystkim świadomy zasad związanych ze składaniem wniosków i poruszaniem się w gąszczu wszelkich urzędowych formalności. To wizerunek skrajnie nieprzystający do naszego polskiego wyobrażenia o imigrancie.
W badaniu FCM widać trzy główne powody tej zmiany. Reforma z 2018 r. skróciła okres pobytu wymagany do uzyskania obywatelstwa z 12 do 10 lat, ale wprowadziła zasadę, że ubiegać się o obywatelstwo mogą tylko stali rezydenci, czyli posiadacze tzw. zezwolenia typu C. Zmiana wyklucza około jednej piątej wnioskodawców według starego prawa, którzy mieli zezwolenia krótkoterminowe lub tymczasowe. Faworyzuje natomiast migrantów z wybranej grupy państw europejskich, z którymi Szwajcaria podpisała umowy ułatwiające pobyt.
Kolejna ważna zmiana – nowi obywatele mają być mocniej zintegrowani ze społeczeństwem. Oprócz pytań testowych z geografii, historii i społeczeństwa, trzeba zdać test językowy ze znajomości jednego z języków narodowych: B1 w mowie, A2 w piśmie. Raport FCM podaje, że osiągnięcie standardu języka pisanego jest dla wielu osób szczególnie trudne (testy mogą wycinać przybyszy z francuskojęzycznych krajów Afryki, którzy mówią, ale niekoniecznie dobrze piszą po francusku). Widać wyraźną preferencją dla wnioskodawców z krajów takich Niemcy, Francja lub Włochy.
Ciekawa jest sytuacja w 26 szwajcarskich kantonach, które mają sporą swobodę w ustalaniu jeszcze bardziej restrykcyjnych zasad imigracji i naturalizacji niż wynika to z prawa federalnego. Standardem oczywiście są testy językowe, ale często pojawia się też warunek niezależności finansowej. Niektóre kantony wykluczają np. każdego, kto otrzymywał pomoc społeczną w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Inne ustalają ten próg na trzy lata.
Imigracja do Szwajcarii przybrała „europejski” charakter po wprowadzenia w 2002 r. umowy o swobodnym przepływie osób z krajów unijnych, czyli tych o dobrym poziomie wykształcenia. Już ta umowa spowodowała wśród imigrantów wzrost osób z wykształceniem wyższym, wraz ze spadkiem liczby osób z niższymi kwalifikacjami. Dalszy wzrost spowodowały nowe zasady prawa do obywatelstwa wprowadzone po 2018 r.
Jeśli chodzi o kraje pochodzenia, to spadł w wyniku nowych zasad wysoki dotąd odsetek naturalizowanych obywateli z krajów bałkańskich. Dotyczy to również osób z Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Belgii. Z drugiej strony, wzrósł odsetek osób z Niemiec, Francji, ale także – co ciekawe dla Polaków – z krajów naszego regionu Europy. Z jakich krajów najczęściej pochodzą nowi Szwajcarzy? Zdecydowanie europejskich. Pokazuje to infografika portalu SWI swissinfo.ch:
Są kontrowersje, ale w cenie są kompetencje
W Szwajcarii sporo się debatuje nad najważniejszymi rozwiązaniami społecznymi, ale nie tylko po to, żeby pogadać, a potem zająć się innymi sprawami, ale żeby wprowadzać konkretne zmiany – zaproponować nowe przepisy, zorganizować referendum, wymóc na politykach modyfikację prawa. Sprawy imigracji są poruszane dosyć często. W parlamencie pojawiają się pomysły, takie jak nieudana próba z 2021 r. przyznania obywatelstwa wszystkim osobom urodzonym na szwajcarskiej ziemi, jak we Francji.
Większość propozycji ułatwienia naturalizacji upadła w ostatnim czasie, ale w 2017 r. 60% Szwajcarów poparło reformę mającą na celu ułatwienie procedury dla wnuków imigrantów. Powstał ruch czterech czwartych (chodzi o dopełnienie do czterech czwartych społeczeństwa Szwajcarii, w którym obecnie 25% mieszkańców nie ma obywatelstwa). To inicjatywa na rzecz zezwolenia na naturalizację już po pięciu latach pobytu w kraju, niezależnie od statusu przybysza.
Zdaniem przedstawicieli tego ruchu, w Szwajcarii całe grupy są wykluczone z szansy na otrzymanie obywatelstwa przez to, że wymogiem jest biegła znajomość lokalnego języka, idealnie czysta kartoteka plus inne kartonowe zasady, a ustawa z 2018 r. zaostrzająca zasady była „ciosem dla całej klasy robotniczej”. Podobne opinie zawiera raport uniwersytetów w Neuchâtel, Bazylei i Genewie. Naukowcy z tych uczelni uważają, że wymóg posiadania zezwolenia C utrudnia życie „grupom już zmarginalizowanym”, takim jak osoby ubiegające się o azyl. Padają nawet oskarżenia o „dyskryminację”.
W niedawnym wywiadzie dla portalu SWI swissinfo.ch, jedna ze współautorek badania, Barbara von Rütte, wyraziła się jeszcze jaśniej. Utrudniając naturalizację obywatelom spoza UE, system ryzykuje dyskryminację „niechrześcijan i osób niebiałych” z Globalnego Południa. Jej zdaniem, przepisy dotyczące opieki społecznej mogą również niesprawiedliwie wpłynąć na kobiety samotne, które są nieproporcjonalnie uzależnione od pomocy społecznej. Von Rütte pyta:
„Czy chcemy tylko wysoko wykwalifikowanych obywateli?”.
Właśnie – czy obecne prawo imigracyjne w Szwajcarii jest skrojone po to, żeby szczodrze akceptować wnioski o azyl albo legalizować osoby już tu mieszkające? Napływ imigrantów do wykonywania prostszych prac w przemyśle, usługach czy do obsługi turystów w tym alpejskim kraju miał tu miejsce wcześniej, a imigranci stanowią obecnie i tak pokaźną grupę mieszkańców. Być może władze uznały, że teraz czas na sprofilowaną imigrację wysokich kompetencji zawodowych, która pozwoli Szwajcarii utrzymać jedną z najwyższych światowych pozycji w wyścigu o talenty.
Wieloletnia bardziej liberalna polityka imigracyjna zapewniła Szwajcarii, podobnie zresztą jak sąsiedniej Francji czy również Niemcom, dostęp do taniej i nisko wykwalifikowanej siły roboczej przez dekady powojennego dynamicznego rozwoju. Wcześniej to wystarczało, bo mniej potrzebne były wysokie kompetencje. Liczyła się fizyczna praca. Teraz potrzeby gospodarki są o wiele większe, bo zmieniła się struktura szwajcarskiego przemysłu i eksportu.
Na pewno część Czytelników ma wśród swoich znajomych osoby, które wyjeżdżają do pracy w innych krajach, często na stałe. Wyjazd do pracy w Szwajcarii w ostatnich latach oznaczał, że ktoś prawdopodobnie ma wyższe wykształcenie w zakresie nowych technologii, jest np. programistą, informatykiem lub menedżerem pracującym dla koncernów żywnościowych czy medycznych, albo np. finansistą w związku z potężnym sektorem bankowo-finansowym. Szwajcaria przyciąga specjalistów i nie ułatwia prostej imigracji, więc taka imigracja ją ostatnio omija.
Społeczeństwo wysokich kwalifikacji. Czy Patek to Filip?
Również na poziomie demograficznym Szwajcaria nie ma co narzekać. Liczba stałych mieszkańców nieprzerwanie rośnie, a ponieważ nie było tu hekatomby wojen XX w., rośnie nieprzerwanie od stu lat, wspierana hojną imigracją, co pokazuje ta grafika Federalnego Biura Statystycznego STATPOP:
Stali mieszkańcy w rozumieniu szwajcarskiej statystyki to zarówno obywatele Szwajcarii, których głównym miejscem zamieszkania jest Szwajcaria, jak i cudzoziemcy, którzy posiadają zezwolenie na pobyt przez okres co najmniej 12 miesięcy lub mieszkają w Szwajcarii od co najmniej 12 miesięcy. W tej liczbie jest również tradycyjnie spora – jak na wielkość Szwajcarii – grupa złożona z międzynarodowych urzędników, dyplomatów i członków ich rodzin.
W sumie, jeśli spojrzymy na proporcje obywateli i cudzoziemców mieszkających na stałe w tym kraju, to społeczeństwo szwajcarskie może okazać się jednym z najbardziej mozaikowych w Europie. Mimo wszystko stosunkowo mniej niż w wielu krajach Zachodniej Europy słyszymy tu o problemach wynikających z imigracji i niedopasowania przyjezdnych do lokalnych warunków życia:
Na tle imigracji w krajach europejskich, czyli w grupie EFTA, Szwajcaria jest krajem o stosunkowo dużej liczbie imigrantów na 1000 mieszkańców. Statystyki europejskie umieszczają ten kraj na jednym z najwyższych miejsc w tym gronie. Zgodnie z danymi Eurostatu za rok 2023, przypada tu ok. 30 imigrantów na 1000 mieszkańców i jest to ponad trzyipółkrotnie więcej niż w Polsce, w której wskaźnik ten pozostawał w 2023 r. na poziomie tylko 8 imigrantów. Uwaga – w statystyce dla Polski nie zostali uwzględnieni wojenni uchodźcy z Ukrainy.
Co ciekawe, jeszcze niżej w tej statystyce są takie typowo dla nas imigracyjne kraje jak Włochy – tylko 7 imigrantów na 1000 mieszkańców, i Francja – tylko 6! Najwyżej są Malta, Cypr i Luksemburg:
Szwajcaria, wbrew częstym opiniom o pewnym zamknięciu na przybyszy, jest więc krajem przychylnym imigracji. Ta – relatywna – otwartość buduje nie od dziś szwajcarską pozycję gospodarczą. Pamiętajmy, że twórca najbardziej luksusowej w dziejach świata i najbardziej zaawansowanej technologicznie w swoim czasie szwajcarskiej marki zegarków Patek Philippe to Antoni Patek, polski imigrant, który trafił do Szwajcarii po upadku Powstania Listopadowego.
W muzeum firmy Patek Philippe w Genewie wśród kolekcji ponad dwóch tysięcy niezwykłych zegarków i zegarów, można zobaczyć w szklanej gablocie ciekawy dokument – akt naturalizacyjny stwierdzający, że Polak Antoni Patek herbu Prawdzic zostaje Szwajcarem.
Imigracja? Tak, gdy celem jest praca, nie socjal czy nicnierobienie
Vincent Monnet, badacz Uniwersytetu w Genewie, w artykule opublikowanym na łamach uniwersyteckiego portalu, zwraca uwagę, że większość obcokrajowców przyjeżdża na stałe do Szwajcarii z powodów zawodowych, a ponad dwie trzecie z nich twierdzi, że są zadowoleni z wyboru. Wyniki obszernego badania przeprowadzonego w Szwajcarii wśród imigrantów pod nazwą „The Migration-Mobility Nexus” pokazują, z jakich powodów ludzie przyjeżdżają tu na stałe.
W badaniu chodziło o „zrozumienie motywacji obcokrajowców”. Punktem wyjścia była obserwacja dotycząca tego, że w przeszłości imigracja dotyczyła głównie nisko wykwalifikowanych migrantów, którzy przyjeżdżali na stosunkowo długie pobyty, aby pracować w sektorach takich jak budownictwo, gastronomia czy rolnictwo. Obecnie dotyczy osób wysoko wykwalifikowanych. Celem badania było uchwycenie charakteru tej zasadniczej zmiany.
W badaniu wzięło udział 6000 osób, które przybyły do Szwajcarii od 2006 r. i zostały przebadane za pomocą ankiety internetowej pod koniec 2016 r. Mieszkańcy pochodzili z 11 krajów lub regionów: Niemiec, Austrii, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Portugalii, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej, Indii i Afryki Zachodniej. W ponad połowie przypadków Szwajcaria jest ich pierwszym doświadczeniem za granicą.
Okazało się, że 62% respondentów informuje, że ich przyjazd do Szwajcarii był motywowany względami zawodowymi, przy czym większość miała już umowę o pracę, gdy opuszczała swój kraj pochodzenia. Jakie są głównie wnioski? Streszcza je jeden z autorów badania Philippe Wanner:
„Wyniki pokazują, że możliwości pracy oferowane przez Szwajcarię pozostają atrakcyjne. Nawet jeśli nie są lepsze niż w kraju ojczystym przyjezdnych (szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie pensje są porównywalne), stanowią doświadczenie, które nadal warto podkreślić w CV”.
Jeśli chodzi o zadowolenie, 70% kojarzy imigrację do Szwajcarii z poprawą swojej sytuacji zawodowej, podczas gdy tylko 12% odczuwa coś przeciwnego. Z tej perspektywy badacze zauważyli jednak znaczące różnice ze względu na pochodzenie lub płeć. Obywatele Europy Południowej są lepiej nastawieni niż obywatele obu Ameryk lub Wielkiej Brytanii, podczas gdy w społeczności imigrantów z Indii poprawa sytuacji dotyczy głównie mężczyzn.
Odsetek absolwentów uniwersytetów przekracza 90% w przypadku przyjezdnych z krajów anglojęzycznych (97% w Indiach), podczas gdy w przypadku przybyszy z Niemiec, Austrii i Francji wynosi ponad 65%, z Włoch i Ameryki Południowej ponad 50%, z Portugalii 42%, a z Afryki Zachodniej 22%. Autorzy dodają, że taka migracja „w żaden sposób nie konkuruje na rynku pracy z rdzennymi mieszkańcami”.
Od kilku lat gospodarka szwajcarska odnotowuje wzrost liczby pracowników, a co za tym idzie, także liczby miejsc pracy. Przy stałej liczbie mieszkańców firmy nie byłyby w stanie dalej się rozwijać. „Dotyczy to absolwentów uniwersytetów, ale także zawodów wymagających niższych kwalifikacji, stanowisk, które nie interesują już młodych Szwajcarów. Jest zatem wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich” – tłumaczą autorzy badania.
Nie znaczy to jednak, że wszyscy mieszkańcy akceptują imigrację jako taką. W badaniu jeden na trzech imigrantów zgłosił, że doświadczył sytuacji uprzedzenia lub dyskryminacji, przy czym liczba ta wzrasta do 52% w przypadku mieszkańców Afryki Zachodniej.
Ten klimat nieufności, a czasem wrogości, nie przeszkadza temu, że czterech na dziesięciu migrantów zamierza ubiegać się o obywatelstwo, w porównaniu do 27%, którzy nie chcą tego robić i 34%, którzy nie podjęli decyzji. Najbardziej zmotywowani są mieszkańcy biedniejszych części świata – Afryki Zachodniej i Ameryki Południowej (odpowiednio 69% i 62%). Mieszkańcy bogatszych krajów częściej traktują przyjazd zadaniowo, jako cel pracy i szansę na karierę zawodową.
Cele, w jakich przyjeżdżają imigranci pokazuje ciekawa grafika z badania. Częściowo do pracy, częściowo w celach edukacji i potem – dalszego rozglądania się za pracą z perspektywą pozostania na stałe. Najpowszechniejszy model – zawodowy to kolor błękitny, przyjazd do rodziny – kolor pomarańczowy, sposób na życie i doświadczenie życiowe – kolor szary, edukacja – kolor żółty, inne powody – kolor niebieski:
Rywalizacja o talenty będzie pewnie się wzmacniać wraz z rozwojem gospodarki opartej na najnowszych technologiach. Pisałem o tym w przypadku Francji, w której otwartość na przybyszów pozwala temu krajowi – choć ponosi obciążenia związane z nielegalną i niekontrolowaną imigracją – korzystać z setek tysięcy solidnych i wykwalifikowanych pracowników, którzy z wielu atrakcyjnych ośrodków na świecie wybierają np. Paryż, a nie Nowy Jork czy San Francisco. W rozwoju nowych technologii najbardziej liczą się… zdolni ludzie.
Francja jest na tym polu aktywna w zakresie wspierania start-upów technologicznych. O tym pisałem w HomoDigital: GenAI to walka gigantów z Doliny Krzemowej? Europejskie start-upy wchodzą do gry!
O znaczeniu imigracji dla ekonomii francuskiej pisałem tu: Awantura o imigrantów. Są już dla Europy kłopotem? Francja, której potęga gospodarcza wyrosła na „obcych” pracownikach, zaostrza właśnie prawo imigracyjne
Czytaj też: Szwajcarskie stopy procentowe znów w górę. Ale co z finansową reputacją Szwajcarii? Gdyby legła w gruzach, frankowicze mogliby otwierać szampana. Czy mogą?
Przeczytaj też o imigrantach w Paryżu i Warszawie:
Źródło zdjęcia: Luke Tanis/Unsplash