Sporo się ostatnio mówi o tym, że powinniśmy nauczyć się tej zimy oszczędzać energię. A więc nie przegrzewać mieszkań, uszczelnić okna, rozsądnie gospodarować urządzeniami zasilanymi prądem. Ale wiele wskazuje na to, że system energetyczny w Polsce mogą zdestabilizować… zwykłe farelki. Jeśli – z braku węgla czy z innych powodów – zaczniemy się masowo dogrzewać urządzeniami na prąd, to system energetyczny kraju może znaleźć się w nie lada tarapatach. Niemożliwe? No to liczymy!
Według zapowiedzi wicepremiera od energetyki Jacka Sasina, do Polski płynie 17 mln ton węgla. To kilka razy więcej, niż wynosi deficyt tego surowca w składach. Nie mamy jasności, jaką jakość ma ten węgiel (czy to miał czy „gruby” węgiel wysokiej jakości) oraz czy uda się go na czas przyjąć w portach, posortować oraz rozwieźć po Polsce, a na koniec – sprzedać ludziom. A nade wszystko: po jakich cenach on będzie sprzedawany i czy będzie nas stać na jego zakup.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dobrze byłoby, gdyby udało się ten węgiel na czas dostarczyć do przydomowych kotłów. Podobnie jak gaz w rozsądnej cenie, który jest drugim najpopularniejszym paliwem do ogrzewania domów. Węglem oraz drewnem ogrzewa się 3-4 mln gospodarstw domowych, zaś gazem – prawdopodobnie ok. 1,5 mln (tak wynika z Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków).
Ogólnie rzecz biorąc, mniej więcej połowa Polaków (15 mln) ma ciepło systemowe (czyli dostarczane z elektrociepłowni prosto do kaloryferów), zaś druga połowa musi zadbać o źródło ogrzewania samodzielnie. Ale nawet ci, którzy nie martwią się, skąd bierze się ciepło, mogą marznąć – 25% respondentów w różnych badaniach zeznaje, że mieszka w budynkach, które wymagają docieplenia. A 30% – że ich domy lub mieszkania są w zimie niedogrzane.
Prezes sieci Media Markt i Saturn: „Polacy już zbroją się na zimę”
Im więcej będzie osób, do których nie dojedzie węgiel, drewno czy gaz w akceptowalnej cenie, oraz im więcej osób nie zdąży na czas przynajmniej elementarnie uszczelnić okien i drzwi – tym większe będzie zapotrzebowanie na dogrzewanie, a więc na używanie różnego rodzaju elektrycznych urządzeń grzewczych: klimatyzatory z opcją ogrzewania, termowentylatory, kaloryfery elektryczne oraz zwykłe dmuchawy typu farelka.
Czy Polacy obawiają się zimna i już „zbroją się” w sprzęt do dogrzewania mieszkań? Zapytałem o to Andrzeja Jackiewicza, prezesa zarządu MediaMarktSaturn Polska, czyli największej sieci elektromarketów w kraju. To, co od niego usłyszałem, nieco mnie zaniepokoiło.
„Od początku września obserwujemy wzmożone zainteresowanie klientów urządzeniami elektrycznymi służącymi do ogrzewania pomieszczeń. Sezon na zakupy takich urządzeń w tym roku rozpoczął się prawie miesiąc wcześniej niż w roku ubiegłym. Ma na to wpływ oczywiście znacznie chłodniejszy tegoroczny wrzesień, ale także doniesienia o możliwych brakach surowców energetycznych i wzroście ich cen”
– mówi prezes Jackiewicz. W zarządzanej przez niego sieci największą popularnością wśród kupujących cieszą się grzejniki olejowe (ze względu na ich parametry grzewcze i wydajność). Trudno porównywać zainteresowanie klientów z tym sprzed roku, bo rok temu o tej porze sprzęt do grzania się jeszcze w ogóle nie sprzedawał. A teraz – jak mówi mi szef największego w kraju sprzedawcy sprzętu elektrycznego – wszystko, co służy do grzania, schodzi na pniu.
„Z powodu ograniczonej dostępności właściwie wszystkie urządzania grzewcze sprzedają się od razu. W tym tygodniu spodziewamy się większych dostaw, ale w związku z tym, że są to produkty sezonowe, to ich ilość na rynku jest ograniczona. Aktualnie najtańszy termowentylator kupimy za ok. 100 zł, grzejniki konwektorowe, promiennik lub grzejnik olejowy to wydatek powyżej 200 zł. Dużym zainteresowaniem cieszą się również koce i poduszki elektryczne.”
Gdyby każdy kupił sobie farelkę i się nią dogrzewał, to… mamy problem
I wiecie co? Jeśli kilka milionów osób będzie musiało z tych farelek korzystać, żeby dogrzewać swoje mieszkania, to dla systemu elektroenergetycznego będzie to zjawisko trudne do udźwignięcia. Kto wie, czy farelka to nie będzie największe zagrożenie dla sieci energetycznych w najbliższych miesiącach.
Poprosiłem Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które zarządzają pracą systemu elektroenergetycznego (a więc m.in. sieciami wysokiego napięcia), żeby ich eksperci pomogli mi zweryfikować tę hipotezę roboczą. Zwłaszcza że skądinąd słyszałem, że polscy energetycy dość pilnie monitorują sprzedaż urządzeń do dogrzewania w największych sieciach handlowych. I m.in. na tej podstawie prognozują zapotrzebowanie na energię na kolejne dni i tygodnie (bo Polak kupuje sprzęt do dogrzewania wtedy, kiedy mu jest zimno).
Typowy grzejnik, potocznie zwany „farelką”, ma moc ok. 1500 W. Zakładając, że pracuje przez 5 godzin na dobę, całkowite dobowe zapotrzebowanie na energię elektryczną związane z tym faktem wynosi 7,5 kWh. Przy założeniu, że każde gospodarstwo domowe w Polsce korzystałoby z grzejnika elektrycznego, żeby się dogrzewać – a mamy takich gospodarstw 13,6 mln – dobowe zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosłoby aż o 102 mln kWh.
Jeśli przyjmiemy, że sezon grzewczy trwa 100 dni, całkowite krajowe zużycie energii elektrycznej wzrosłoby o ok. 10,2 TWh rocznie (dla porównania, całkowite zużycie energii elektrycznej w kraju wynosi ok. 174 TWh rocznie). Odpowiada to dodatkowemu zużycia ok. 2 mld m3 gazu (Polska przez rok zużywa 18-20 m3) albo dodatkowych 4-5 mln ton węgla. Tu farelka, tam farelka – i w sumie robi się problem.
Gdyby więc wszyscy kupili sobie farelkę i dogrzewali się przez pięć godzin dziennie od listopada do lutego, to zużycie prądu w Polsce wzrosłoby aż o 60%. Biorąc pod uwagę, że dziś walczymy dosłownie o każdy milion ton węgla – takie dodatkowe 4-5 mln ton, które mogłyby być potrzebne, żeby móc dostarczyć wystarczającą ilość prądu do naszych domów (oraz do zakładów przemysłowych!), to ogromna ilość.
Farelka w każdym domu i… mamy pół-moc
Liczy się nie tylko zużycie energii, ale też wpływ ogrzewania tzw. oporowego na krajowe zapotrzebowanie na moc energetyczną. Zakładając, że każde gospodarstwo domowe korzystałoby z dodatkowego grzejnika o mocy 1500 W, średnie zapotrzebowanie na moc w godzinach wykorzystywania tych grzejników wzrosłoby o 20,4 GW. Dla porównania – jak dowiedziałem się od ludzi z PSE – najwyższe dotychczas zapotrzebowanie na moc w Polsce w historii wyniosło 27,4 GW.
Tak więc – trzymajcie się poręczy – żeby zaspokoić takie zapotrzebowanie, konieczne byłoby praktycznie podwojenie mocy w systemie elektroenergetycznym! To oczywiście niewykonalne i mielibyśmy taki blackout, że głowa boli. Mówimy co prawda o sytuacji hipotetycznej, czyli jednoczesnym włączeniu farelki we wszystkich domach i mieszkaniach w Polsce (przypominam – 13,6 mln). Ale to obrazuje, jak wielki wpływ mamy łącznie na zużycie prądu w Polsce.
Bo to jest tak, że rządzą odruchy stadne. Jak jest zimno, to wszyscy naraz włączamy dodatkowe źródła ciepła. I nie wyobrażamy sobie, co by było, gdyby do osiedlowego supermarketu nagle wszyscy przyszli po chleb o tej samej godzinie. A po prąd przychodzimy wszyscy naraz. Farelka cyk – i już bierzemy prąd. Dlatego – nota bene – są tak gigantyczne różnice (ostatnio nawet dwukrotne) w giełdowej cenie prądu w godzinach szczytu i poza nimi.
Urealnijmy nasze obliczenia i przyjmijmy, że tylko co dziesiąty z nas włączy farelkę, żeby się dogrzać. I że będzie to robił codziennie przez 100 dni, aż do wiosny. Przez pięć godzin dziennie. Potrzebne będzie dodatkowo pół miliona ton węgla, a wzrost zapotrzebowania na moc wyniósłby 10%. I to już są całkiem realne wartości. Oznaczałoby to konieczność uruchomienia 2 GW dodatkowej mocy, czyli dwóch-trzech bardzo dużych elektrowni. Albo sprowadzenia energii z zagranicy (najpewniej po bardzo wysokich cenach).
Farelka kontra rezerwa mocy: decydujące starcie?
Co możemy zrobić, żeby do tego nie doszło? Poprosiłem mądrych ludzi z PSE, żeby nam poradzili. I dowiedziałem się, że z perspektywy systemu elektroenergetycznego wykorzystywanie na dużą skalę dodatkowych, elektrycznych źródeł ciepła, byłoby szczególnie kłopotliwe w godzinach szczytu zapotrzebowania na energię, który zimą przypada na godziny 19.00-21.00.
Włączenie grzejników w tym czasie dodatkowo zwiększyłoby zapotrzebowanie w takiej skali, której zaspokojenie wymagałoby uruchomienia wszystkich dostępnych mocy, w tym tych najdroższych i najbardziej emisyjnych. A w skrajnych warunkach „farelkowicze” mogliby spowodować brak wystarczających zdolności produkcyjnych (wtedy pewnie ograniczenia w zużyciu prądu byłyby nałożone na zakłady przemysłowe).
Od czego to zależy? Kluczowa jest tzw. rezerwa mocy, czyli możliwość zwiększenia generacji prądu ponad to, co wynika z zawartych kontraktów na rynku (czyli prądu, który został zamówiony przez kupujących). Owa rezerwa mocy powinna wynosić co najmniej 9% ponad prognozowane zapotrzebowanie. Ten „zapas” mocy przydaje się, by móc reagować np. na awarie w elektrowniach tradycyjnych, mniejszą od prognozowanej produkcję energii przez OZE czy właśnie nieprzewidziany wzrost zapotrzebowania.
Im niższa jest rezerwa, tym większe jest ryzyko wystąpienia problemów z dostarczeniem prądu wszędzie tam, gdzie urządzenia chciałyby go właśnie w tej chwili „zjeść”. Przy umiarkowanym zapotrzebowaniu na moc na poziomie 25 GW rezerwa wynosi ok. 2250 MW. Gdyby zapotrzebowanie w tej godzinie wzrosło o przykładowe 1500-2000 MW (czyli co dziesiąty Polak włączyłby farelkę), rezerwa mocy zostałaby uszczuplona niemal do kości. I zmniejszyłby się margines bezpieczeństwa dla bezawaryjnej pracy systemu. Nie byłoby już żadnego marginesu na jakąś awarię czy mniejsze dostawy prądu z OZE.
Jak oszczędzać energię tej zimy?
Krótko pisząc: warto pamiętać, że jesteśmy w stanie – przez własną nieroztropność – „załatwić” system energetyczny skuteczniej, niż w najśmielszych snach może to sobie wyobrazić Putin. Jesteśmy na wojnie (energetycznej) i ta zima będzie bardzo ważną bitwą. Każdy jest żołnierzem, a naszą bronią jest oszczędzanie prądu. Będziemy Wam o tym na „Subiektywnie o Finansach” jeszcze nie raz przypominać, ale już dziś uświadamiamy, że nawet farelka może mieć znaczenie w wojnie z Putinem.
Starajcie się wykorzystywać najbardziej energochłonne urządzenia poza szczytem zapotrzebowania na prąd – warto korzystać np. z funkcji automatycznego włączania i wyłączania urządzeń o określonej godzinie, unikając ich intensywnej pracy w godzinach „szczytowych”. O tym, co w domu zżera najwięcej energii, pisałem tutaj. A tutaj Monika Madej policzyła, kiedy warto zmienić taryfę na prąd. O termostatach pozwalających kontrolować zużycie ciepła pisaliśmy tutaj, a o ociepleniu mieszkania – tutaj. A tutaj porady od Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
————
Obserwuj nas na Youtubie i bierz udział w naszych webinarach!
Kilka dni temu odbył się webinar, na którym Maciek Samcik opowiadał o antyinflacyjnym portfelu obligacji, zaś Szymon Gil z Michael / Strom Dom Maklerski radził jak wycisnąć możliwie dużo odsetek – i nie podejmować wysokiego ryzyka – inwestując w obligacje emitowane przez firmy. Zapraszam do obejrzenia zapisu tego webinaru.
Kolejny webinar już 10 października!
Kolejny webinar Ekipy Samcika już w poniedziałek 10 października o godz. 19.00. Jego tytuł brzmi: „Czy to jest czas na długoterminowe oszczędzanie, czyli rzecz o końcu świata”. Podczas tego spotkania Maciek Samcik opowie o tym czy dzisiaj kupuje akcje czy raczej złoto i dolary, zaś Paweł Mizerski z UNIQA TFI przedstawi statystyki dotyczące tego gdzie aktualnie jesteśmy jeśli chodzi o wyceny aktywów oraz jak to powinno wpływać na długoterminowe strategie lokowania oszczędności. Będzie też sesja pytań i odpowiedzi. Żeby wziąć udział w tym wydarzeniu trzeba się zarejestrować pod tym linkiem – zapraszam!
————
Posłuchaj nowego podcastu Ekipy Samcika!
Rosnące lawinowo ceny samochodów oraz wysoki koszt kredytu sprawiają, że coraz częściej koncerny samochodowe i firmy finansujące samochody podsuwają nam nowe usługi – kredyt z możliwością zwrotu samochodu do salonu samochodowego oraz auto na wynajem. Czy za miesięczną opłatę, nieprzewyższającą raty klasycznego kredytu, można jeździć fajnym, nowym autem na abonament? Jakie są plusy a jakie minusy takiego sposobu korzystania z auta? Na co trzeba uważać? Dla kogo taka usługa będzie strzałem w dziesiątkę, a dla kogo wielką pomyłką? Naszym gościem jest dziś Michał Dyc, dyrektor Departamentu Sprzedaży w Volkswagen Financial Services Polska. To podcast w cyklu „Nowocześni Mobilni”. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem oraz na siedmiu najpopularniejszych platformach podcastowych (w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music,Castbox, Stitcher)
————
Skorzystaj z bankowych promocji i zarabiaj na swoim banku
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Zapraszamy do nowego newslettera „Subiektywnie o świ(e)cie”
Ekipa Samcika uruchamia nowe przedsięwzięcie. Newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – w przyjaznej, acz skondensowanej formie dowiesz się wszystkiego, co musisz wiedzieć, żeby Twoje pieniądze rosły zdrowo. Najważniejsze wydarzenia, zapowiedzi, historie i polecenia najciekawszych tekstów o finansach i ekonomii w światowych mediach. Do poczytania przy porannej kawie. Zapraszam w imieniu Ekipy. Formularz zapisu na newsletter znajdziesz pod tym linkiem, zaś najnowszy, poniedziałkowy newsletter – żebyś mógł ocenić czy fajny – jest pod tym linkiem.
—————
„Subiektywnie o finansach do słuchania”, czyli autorzy czytają Wam swoje artykuły!
Uruchomiliśmy nowy cykl: „Subiektywnie o finansach do słuchania”. Będziemy Wam czytać wybrane teksty – do poduszki, do obiadu, albo żeby umaić podróż metrem czy autobusem. Posłuchajcie tego subiektywnie i dajcie znać, czy Wam się podoba! Tutaj Maciek Jaszczuk czyta artykuł o tym, kiedy pieniądze z OFE wreszcie trafią na nasze prywatne konta emerytalne, np. IKE. A tutaj Maciek Samcik czyta artykuł o tym, czy wojna w Ukrainie ostatecznie zakończy erę samochodów z silnikiem diesla w Polsce. Maciek Jaszczuk przeczytał z kolei tekst o tym, jakie inwestycje najlepiej chronią przed inflacją. Maciek Bednarek dla odmiany przeczytał o nowej ustawie antylichwiarskiej, która może pomoże ludziom, ale… niekoniecznie. Maciek Bednarek przeczytał też o wzroście liczby kradzieży i namawiał, by każdy z nas przejrzał polisę ubezpieczeniową pod kątem sumy ubezpieczenia. Zapraszamy!
zdjęcie tytułowe: Pexels, common license