Wielu z was ma dylemat: chcielibyście zdeponować oszczędności na lokatach Facto i w InBanku. Choć te „włosko-estońskie” lokaty nie uchronią przed inflacją, to na tle rynku oferują najlepszy zarobek. Jednocześnie boicie się o swoje pieniądze, w razie gdyby któryś z tych banków zbankrutował. Czy jest się czego bać?
Zanim odpowiem na to pytanie, wyjaśnię co to za „dziwne twory” bankowe. Lokaty Facto to marketingowa nazwa depozytów oferowanych w Polsce przez włoską grupę bankową BFF Banking Group. Bank zaoferował produkty depozytowe w ubiegłym roku, ale w Polsce obecny jest już od kilku lat, finansując firmy z branży medycznej. Inbank to z kolei estońska marka bankowa – w Polsce udziela pożyczek i przyjmuje lokaty.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Banki działają w swoich krajach na podstawie licencji wydanych przez tamtejsze instytucje nadzorcze – odpowiedniki polskiej Komisji Nadzoru Finansowego. Bezpośrednio podlegają pod włoski i estoński nadzór bankowy.
W Polsce działają w formie oddziału, na podstawie tzw. unijnego paszportu. Na tej samej zasadzie działał kiedyś grecki Polbank do czasu przejęcia go przez Raiffeisen. Dziś obie instytucje są już pod czapką BNP Paribas, choć w wyniku przejęcia Raiffeisen Polbank w Polsce – właśnie w formie oddziału – działa Raiffesien Bank International, który zajmuje się obsługą kredytów walutowych (ten portfel kredytów nie został przejęty przez Francuzów z Paribas).
Rzecz jasna, banki działające u nas w formie oddziału muszę przestrzegać polskiego prawa. W razie problemów polska KNF może zwrócić się do macierzystego nadzoru, by zdyscyplinował „swój” bank, a jeśli to nie pomoże, do Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego. Relacje na linii KNF – „bank-oddział” reguluje art. 141a ustawy Prawo Bankowe.
Przeczytaj też: „Włosi z Facto nie bawią się w procent składany. Ich 4% to tak naprawdę 3,71%” – pisze czytelnik. Grają nie fair? A może grają tak, jak wszyscy?
Przeczytaj też: Bank, który oferuje lokaty w Polsce, nie należy do „dobrowolnego systemu ochrony depozytów” – alarmuje czytelnik. Czy jest się czego bać?
Ile płacą Włosi i Estończycy?
Ale was interesuje przede wszystkim to, czy w razie bankructwa tych banków, wasze oszczędności będą chronione na tych samych zasadach, co zdeponowane w PKO BP, ING Banku czy w Santander Banku. Pokusa, by powierzyć Włochom i Estończykom oszczędności, jest bowiem spora.
Lokaty Facto można założyć na okres od 3 miesięcy do 5 lat. Na depozycie kwartalnym oprocentowanie wynosi 2%, na półrocznym i 9-miesięcznym – 2,5%, na rocznym, 18-miesięcznym i 2-letnim – 2,85%. Zarobek na lokacie 3- i 4-letniej wyniesie 3%, a na 5-letniej nawet 4%.
Faktem jest, że w kilku bankach znajdziemy lokaty oprocentowane na 2-3%, a nawet powyżej 3%, ale zwykle są to depozyty promocyjne, czyli np. dla nowych klientów, z ograniczoną (np. do 10.000 zł) kwotą wkładu i na okres nie dłuższy niż 3 miesiące. Tymczasem na lokacie Facto można ulokować od 5000 do aż 12 mln zł.
Estoński Inbank też przyjmuje minimum 5000 zł, a kwota jednej lokaty nie może przekroczyć 50.000 zł. Jeden klient może mieć jednak więcej niż jeden depozyt. Ważne, by ich wartość nie przekraczała 400.000 zł. A ile płaci? Na lokacie 3-miesięcznej: 1,6%, na półrocznej: 2,25%, na rocznej: 2,3%, 2-letniej: 2,6%, 3-letniej: 2,75%, 4-letniej: 2,8%, a na 5-letniej: 3%. Zatem nieco mniej niż włoski BFF Banking Group.
———————-
Obawiasz się inflacji? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
———————-
Co z gwarancjami depozytów w bankach – oddziałach?
Niedawno napisał do nas czytelnik. Przyznał, że zamierzał ulokować nieco środków na lokacie Facto, ale na razie powstrzymują go przed tym niepokojące informacje pojawiające się w sieci.
„Czytałem gdzieś, że z tym bankiem coś jest nie tak, i że już blokuje środki na 35 dni”
– donosi czytelnik. Sprawę owych 35 dni już wyjaśniałem na „Subiektywnie…”. Chodzi o brzydkie zagranie Włochów, za które już im się oberwało od Rzecznika Finansowego. BFF Banking Group wpisał bowiem do regulaminu zapis, zgodnie z którym środki z lokaty zerwanej przed terminem zwracane są klientowi w ciągu 35 dni. Nie chodzi więc o to, że pieniędzy nie odzyskami, a o to, że z niewiadomych powodów bank przez miesiąc finansuje się środkami klientów. Nie dość, że zrywający lokaty karani są utratą naliczonych odsetek, to jeszcze taki kwiatek.
Ale jak najbardziej zasadne jest pytanie o gwarancje środków zdeponowanych w Inbanku i BFF Banking Group. W Polsce pieczę nad naszymi oszczędnościami sprawuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny, na który łożą głównie banki. Jeśli jakiś bank lub SKOK zbankrutuje, rozpoczyna się procedura zwrotu oszczędności. BFG tworzy listę deponentów uprawnionych do zwrotu, wyznacza się bank, który jest w stanie pośredniczyć w zwrocie pieniędzy klientom w formie gotówkowej lub przelewem na konto. Jeśli ktoś nie odbierze pieniędzy w wyznaczonym terminie, ma na to jeszcze 5 lat, ale musi pofatygować się do warszawskiej siedziby BFG. Depozyty chronione są do wysokości 100.000 euro na jednego deponenta, czyli gwarancja zależy od kursu euro. Dziś to ok. 450.000 zł.
Przeczytaj też: Widmo bezrobocia zagląda w oczy nie tylko kredytobiorcom. Jak pomagać milionom Polaków, którzy wynajmują lub najmują mieszkania?
Ale jeśli Inbank i BFF Banking Group by zbankrutowały, polskiemu Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu nic do tego. Podobnie jak w przypadku nadzoru, za gwarancję depozytów w tych bankach odpowiadają „włoski i estoński BFG”. W przypadku Inbanku jest to fundusz gwarancyjny Estonii Tagatisfond, a w przypadku BFF Banking Group – włoski Fondo Interbancario di Tutela dei Depositi. W Unii Europejskiej obowiązuje ten sam limit gwarancji, a więc 100.000 euro na jednego deponenta.
W kwestii gwarancji depozytów InBank podaje następujące informacje:
„Jeżeli depozyt nie jest dostępny, gdyż podmiot objęty systemem gwarantowania nie jest w stanie wypełnić swoich zobowiązań finansowych, wypłaty na rzecz deponentów dokonuje Fundusz Gwarancyjny Estonii (…) Podmiotem odpowiedzialnym za wypłatę środków gwarantowanych jest Tagatisfond (…) Wypłata następuje (w kwocie równowartości w złotych do 100 000 euro) najpóźniej w terminie 7 dni roboczych od dnia, w którym depozyt stał się niedostępny”
Tagatisfond, czyli „estoński BFG” zastrzega, że termin zwrotu środków może zostać przedłużony do 10 dni roboczych.
Podobnie jak w przypadku Inbanku, włoska organ odpowiedzialny za system gwarancji depozytów (Fondo Interbancario di Tutela dei Depositi) automatycznie zwróci depozyty do 100.000 euro, wypłacając je w walucie euro. Kurs przeliczenia wypłacanego depozytu ze złotówek na euro ogłoszony będzie przez włoski organ nadzoru bankowego – Bank of Italy, na dzień wydania decyzji odpowiedniego organu (urzędu lub sądu) o upadłości banku.
Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że polskie instytucje – KNF i BFG – nie były w stanie mi wyjaśnić, jak logistycznie wyglądałaby procedura zwrotu środków polskim klientom w przypadku bankructwa oddziału. Domyślam się, że deponenci znaleźliby się na liście osób uprawnionych do zwrotu pieniędzy, a środki przekazywane by były na wskazany przez klienta rachunek, a więc analogicznie jak w przypadku banku-bankruta z pełną polską licencją.
Aktualizacja: Polski BFG weźmie udział w wypłacie środków gwarantowanych
Wygląda na to, że tym artykułem w końcu wywołałem polski Bankowy Fundusz Gwarancyjny do odpowiedzi na pytanie o logistyczny proces zwrotu środków gwarantowanych.
„Zgodnie z rozwiązaniami unijnymi, w przypadku konieczności uruchomienia wypłat świadczeń gwarancyjnych dla klientów instytucji kredytowej działającej w Polsce poprzez oddział, Bankowy Fundusz Gwarancyjny współpracowałby od strony operacyjnej z macierzystym systemem gwarantowania tej instytucji przy dokonywaniu takich wypłat w naszym kraju”
– mówi Filip Dutkowski, rzecznik BFG. Dodaje, że współpraca od strony operacyjnej oznacza, że Bankowy Fundusz Gwarancyjny dokonywałby wypłat w imieniu wcześniej wspomnianego macierzystego systemu gwarantowania, po otrzymaniu od niego stosownych danych deponentów oraz niezbędnych środków finansowych. Podkreśla jednak, że w przypadku dokonywania wypłat świadczeń gwarancyjnych z innego unijnego systemu gwarantowania na rzecz klientów w Polsce nie obowiązuje termin siedmiu dni roboczych na ich realizację.
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Źródło zdjęcia: Pixabay