2 maja 2024

Francja miała demograficznego Świętego Graala. Dzietność nad Sekwaną była dumą rządzących, ale coś się psuje. Czerwony alert dla… polskiego rządu

Francja miała demograficznego Świętego Graala. Dzietność nad Sekwaną była dumą rządzących, ale coś się psuje. Czerwony alert dla… polskiego rządu

Wydawało się, że Francja znalazła Świętego Graala dzietności, przynajmniej w realiach naszego kontynentu. System wspierania rodzin sprawiał, że nad Sekwaną demografia pogarszała się w dużo wolniejszym tempie niż w Polsce. Inna sprawa, że to sporo kosztowało francuskiego podatnika. Ale – mimo tego wszystkiego – chyba właśnie upada mit dzietnej Francji. To duża zgryzota dla… polskiego rządu

Od wielu lat politycy w Polsce starają się wymyślić jakiś złoty środek, który w magiczny sposób wygenerowałby… więcej dzieci. Tym bardziej że prognozy demograficzne dla naszego kraju są wręcz zatrważające. W ciągu kolejnych 20 lat liczba mieszkańców Polski ma zmaleć do ok. 30 milionów ludzi. Chyba że lukę demograficzną częściowo wypełnią imigranci. Np. tak, jak to częściowo stało się we Francji w ciągu ostatnich dekad, o czym pisałem tu.

Zobacz również:

Dlaczego Francuzi nie mają już dzieci?

Zgodnie z najnowszymi danymi urzędu statystycznego Insee w latach 2022–2023 liczba urodzeń nad Sekwaną spadła o 6,6%, do 678 000. Liczba urodzeń we Francji spada nieprzerwanie od 2011 r., z wyjątkiem odbicia w 2021 r. Był to rok, w którym krótkotrwale pojawiły się demograficzne efekty lockdownów z okresu pandemii. W latach 2014–2019 spadek urodzeń wynosił średnio 1,6% rocznie. Ale ostatnio przyspieszył do -2,2% w 2022 r. oraz -6,6% w 2023 r. Liczba urodzeń w 2023 r. była o ok. 20% niższa niż w 2010 r.

Insee tłumaczy to m.in. coraz mniejszą w ostatnich latach liczbą kobiet w wieku rozrodczym. Ale to nie tłumaczy wszystkiego. W latach 2016–2023 populacja kobiet w wieku 20-40 lat jest raczej stabilna. Kolejne spadki liczby urodzeń trzeba zatem wytłumaczyć głównie spadkiem dzietności. Czyli po prostu kobiety czy ogólnie Francuzi rzadziej chcą mieć dzieci (poza tym coraz częściej decydują się na dzieci w późniejszym wieku i mają problem z płodnością, o czym dalej).

Ten kilkunastoletni już spadek widać na wykresie poniżej. To ewolucja liczby urodzeń, kobiet w wieku rozrodczym i wskaźnika dzietności od 1995 r. Linia przerywana – liczba kobiet w wieku od 15 do 50 lat. Linia czarna – liczba kobiet w wieku od 20 do 40 lat. Linia niebieska – liczba urodzeń. Linia zielona – wskaźnik dzietności całkowitej na 100 kobiet (skala prawa).

Francja wspiera dzietność: niższe podatki, dopłaty do mieszkania…

Francja tradycyjnie przeznacza ogromne środki z budżetu państwa na wspieranie rodzin i dzieci. Francuską specyfiką jest to, że osoby czy pary decydujące się na dzieci mają ich zazwyczaj co najmniej dwoje. Wsparcie państwa zaczyna się od drugiego dziecka. Jest to więc w pewnym stopniu zasługa programów wpierania dużych rodzin.

Zaczyna się oczywiście od bardzo ważnej sprawy, jaką jest rozliczanie podatków. Pod pewnymi warunkami Francuzi mogą rozliczać podatki, dzieląc swoje dochody na liczbę osób w rodzinie. Jeśli zarabia para rodziców, która ma np. dwoje dzieci, to dzieli kwotę do opodatkowania na cztery części. Wyobraźmy sobie teraz podobny system w Polsce! Jak bardzo obniżyłyby się podatki w mniej zamożnych rodzinach, zwłaszcza z większą liczbą dzieci? Byłaby to znacząca ulga dla budżetów domowych.

Kolejną sprawą są ułatwienia w wynajęciu mieszkania dla rodziny, przy czym bardzo rozwinięty jest system taniego budownictwa mieszkaniowego, tzw. HLM (Habitation à Loyer Modéré, czyli Mieszkania o Umiarkowanych Czynszach). Są to często ogromne blokowiska, jak w Paryżu czy Marsylii, ale też kameralne osiedla złożone z kilku niskich bloków. Jak otrzymać takie mieszkanie można przeczytać tu.

W HLM-ach (czyt. aszelemach), mieszka ogromna rzesza średnio i mało zarabiających Francuzów, studenci, a także większość imigrantów, zwłaszcza – dużych rodzin imigranckich z byłych francuskich kolonii. Szacuje się, że w systemie HLM znajduje się ok. 4,5 mln mieszkań, w których mieszka ok. 12 mln osób. Niezależnie od tego, czy ktoś wynajmuje mieszkanie w budynkach stanowiących własność publiczną, czy prywatną ma prawo do dopłaty do czynszu, jeśli spełnia wymogi dochodowe. A rodziny z dziećmi często te wymogi spełniają.

Zainteresowanie mieszkaniem w tego typu lokalach zależy od sytuacji gospodarczej. W lepszych okresach koniunktury jest mniejsze. W związku ze znacznym wzrostem cen czynszów za nieruchomości prywatne w regionie paryskim liczba osób ubiegających się o HLM w Ile-de-France w latach 2010 i 2022 niemal się podwoiła (do 780 000 osób).

W wielkich miastach często trzeba czekać na takie tańsze mieszkanie kilka lat, jednak rodziny z dziećmi mają pierwszeństwo. A można też wynająć mieszkanie na rynku i ubiegać o dopłaty rodzinne, które pokryją różnicę w czynszu.

Masz dzieci? Państwo doda pieniędzy do domowego budżetu

Najsłynniejszym jednak sposobem wspierania domowego budżetu dla rodzin z dziećmi jest system tzw. allocations familiales. Są to dodatki finansowe do każdego dziecka pozwalające na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych i edukacyjnych dzieci i młodzieży. W Polsce takie dodatki nazywamy zasiłkami, ale słowo „zasiłek” często kojarzy się z pomocą dla najuboższych. W przypadku allocations familiales nie chodzi jednak o wsparcie niezamożnych, tylko dzieci.

Te dodatki rodzinne są najstarszymi świadczeniami rodzinnymi we Francji. Świadczenia wypłacane są osobom, które realnie i trwale sprawują opiekę nad co najmniej dwójką dzieci w wieku do lat 20. Do 2015 r. były one równe dla wszystkich rodzin, w zależności od liczby dzieci na utrzymaniu. Teraz ich wysokość jest uzależniona od dochodów rodziny. Zasadniczo – im dzieci starsze, tym dodatki są wyższe. W 2022 r. skorzystało z takiego wsparcia aż 5 mln rodzin. Dodatkowo oczywiście były też inne programy.

Dodatki rodzinne są uzupełniane przez wiele innych świadczeń, z których część zależy od dochodów, a część przysługuje wszystkim dzieciom. Najważniejsze to rodzinny dodatek mieszkaniowy, zasiłek rodzinny (zasadniczo dla sierot), zasiłek dla małoletnich niepełnosprawnych, zasiłek dla samotnych rodziców, dodatek rodzinny, rodzicielski dodatek edukacyjny czy dzienny dodatek na opiekę rodzicielską… Kompleksowy zestaw dodatków, świadczeń i zasiłków mających wspierać dzietność i rodziny jest dostępny tu.

Większość z tych świadczeń została wprowadzona w drugiej połowie lat 70. XX w., kiedy Francja miała jeszcze i tak bardzo duży przyrost naturalny, ale też korzystała z dobrodziejstw spektakularnego wzrostu gospodarczego (tzw. Trente Glorieuses, 30 wspaniałych lat), który pompował budżet państwa do ogromnych rozmiarów. Obecnie, w związku z rosnącym zadłużeniem, trwa nad Sekwaną debata nad oszczędnościami budżetowymi, czego wynikiem była np. reforma podnosząca wiek emerytalny. Ale dodatki na dzieci na razie trzymają się mocno.

Ile to wszystko kosztuje? Wydatki związane ze świadczeniami rodzinnymi wyniosły we Francji 59,1 mld euro w 2022 r., czyli 2,2% PKB. Same dodatki rodzinne – allocations familiales – to kwota ponad 13 mld euro (a więc 25% wszystkich wydatków na wspieranie rodzin). To mniej więcej tyle, ile my wydajemy rocznie na 800+, jednak w naszym przypadku samo świadczenie 800+ stanowi mniej więcej 2% PKB.

We francuskich opracowaniach coraz częściej pojawia się Polska jako punkt odniesienia do porównań w zakresie prowadzonej polityki rodzinnej. Jeśli chodzi o sam udział w PKB, w wyniku aktywnej polityki prorodzinnej w ostatnich latach nasz kraj wyprzedził Francję. Czy te wydatki są równie efektywne? To temat na inne opracowanie.

Spadają urodzenia? Państwo wkracza do gry. Chodzi o… płodność

Oszczędności budżetowe oszczędnościami, ale spadająca dzietność to dzwonek alarmowy dla państwa i polityków. Zwłaszcza dla najważniejszego polityka nad Sekwaną, czyli prezydenta Emmanuela Macrona. Prezydent jest znany z liberalnych poglądów i nawoływania do oszczędności w finansach publicznych. Odpowiedzią na rosnące zadłużenie miała być reforma emerytalna wprowadzona przy dużym społecznym sprzeciwie, o czym pisałem tu. Teraz też prezydent uznał, że trzeba działać.

W styczniu Macron ogłosił „wielki plan” walki z plagą niskiej dzietności, a dokładnie – niskiej płodności. Uznał, że to jedna z najważniejszych przeszkód w posiadaniu dzieci we Francji. Jakie są środki zaradcze? Wsparcie finansowe i medyczne dla kobiet i mężczyzn w leczeniu bezpłodności, a także wielki plan badania płodności. Na razie brak szczegółów, ale pewnie z każdym kolejnym opublikowanym raportem nt. dzietności we Francji ten temat będzie powracał.

Temat, który nie był przez wiele lat podnoszony w debacie publicznej, a nawet był tematem tabu, pojawił się z pełną siłą właśnie w odpowiedzi na statystyki spadku urodzeń za rok 2022, kiedy okazało się, że sytuacja jest najgorsza od 20 lat. Źródła medyczne we Francji szacują w specjalnym raporcie, że dotkniętych bezpłodnością jest obecnie ok. 3,3 mln osób. Dla kontekstu: łącznie we Francji mieszka 65 mln osób (licząc z dziećmi i seniorami).

Według autora raportu, profesora Samira Hamamaha, jedna na cztery pary pragnące mieć dzieci nie może zajść w ciążę po 12 miesiącach prób, co odpowiada definicji niepłodności przyjętej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Co szósta para w wieku 25 lat będzie miała lub już ma problemy z niepłodnością. Dlatego wzrasta znaczenie sztucznych form zapłodnienia, m.in. poprzez metodę in vitro.

Pokazuje to poniższy wykres. Przez 40 lat odsetek dzieci poczętych w wyniku zapłodnienia in vitro w populacji francuskiej wzrasta o +0,5 pkt proc. co 7-8 lat i obecnie wynosi 2,5% dzieci. Biorąc pod uwagę wszystkie techniki sztucznego zapłodnienia, już 3,4% dzieci zostało poczęte przy wsparciu różnych technik medycznych.

Ale z badań nad społeczeństwem francuskim wynika jeszcze jedna bardzo ważna sprawa, która ma duży wpływ na posiadanie dzieci czy w ogóle na możliwość posiadania dzieci. Francuskie kobiety i pary decydują się na dzieci dużo później niż wcześniejsze pokolenia. Obecnie kobiety rodzą pierwsze dziecko średnio 5 lat później niż 40 lat temu (w wieku 28,8 lat). Coraz starsi są też ojcowie. To trend obecny we wszystkich rozwiniętych krajach, również w Polsce. W efekcie spada liczba żywych urodzeń wśród najstarszych rodziców.

Trend demograficzny w kierunku późniejszych urodzeń pokazuje wykres poniżej. Wiek rodziców przesuwa się w kierunku 35-38 lat dla matek i 40-45 lat dla ojców.

Oczywiście do późniejszego wieku rodzicielstwa dochodzą wszelkie niedogodności cywilizacyjne jak warunki pracy, zanieczyszczenie powietrza i wody, jakość żywności, wszechobecność w codziennym życiu substancji chemicznych i detergentów, siedzący tryb życia, palenie papierosów, picie alkoholu, zażywanie substancji odurzających czy narkotyków, nadwaga. I to w kraju, który wyjątkowo dba o ekologię, naturalne rolnictwo i czystość energetyki.

Widać to w wielu rozwiązaniach. Francuska energetyka jest niemal w całości oparta na atomie, w miastach widać dbałość o oddzielanie stref przemysłowych od mieszkaniowych, do domów dostarczana jest bardzo czysta woda (zalecana do picia z kranu), zelektryfikowany został w większości miast transport autobusowy, pojawia się coraz więcej czystych linii tramwajowych, gęsta jest sieć pociągów, które na liniach krajowych mają zastąpić emisyjne samoloty.

Francja ma problem? W Polsce mamy megaproblem

Przypomnę: w 2023 r. wskaźnik dzietności całkowitej wyniósł we Francji 1,68 dziecka na kobietę. W całej Unii Europejskiej było to ok. 1,53. W ostatnio opublikowanych całościowych danych Eurostatu o dzietności w całej Unii Europejskiej Francja i tak wypada najlepiej. Niestety Polska jest w tej statystyce niemal na szarym końcu ze wskaźnikiem zaledwie 1,29 dziecka na jedną kobietę.

A tak dokładnie jesteśmy na 5. miejscu od końca. Najgorzej wskaźnik wygląda na Malcie – tylko 1,08. W Hiszpanii – 1,16, a we Włoszech – 1,24 (problemem państw południa Europy jest wysokie bezrobocie wśród młodych). Dlaczego ten wskaźnik jest tak ważny?

Chodzi o to, że zapewnienie zastępowalności pokoleń wymaga, żeby każda kobieta miała jedną córkę, która następnie będzie mogła urodzić kolejną córkę. Żeby to osiągnąć, przyjmuje się w statystyce, że każda kobieta średnio powinna mieć dwoje dzieci, z których jedno to właśnie córka. Przy wskaźniku poniżej 2 trudno mówić o zastępowalności pokoleń.

We Francji są wielkie obawy o demografię, ale w porównaniu z Polską sytuacja tam jest i tak o niebo lepsza. Wydajemy na wspieranie rodzin proporcjonalnie więcej pieniędzy niż Francuzi, ale przynosi to mniejsze efekty. I to pomimo faktu, że w Polsce praktycznie nie ma bezrobocia, a zarobki szybko rosną.

Prawdopodobnie powinniśmy popracować nad lepszym celowaniem wsparcia (żeby trafiało do rodzin o najniższych dochodach, wtedy jest efektywne), rozbudową programów ułatwiających zdobycie dachu nad głową oraz poświęcenie więcej uwagi płodności młodych Polaków. Jeśli Francuzi – kraj z czystą energią i zielonym transportem – mają z tym problem, to my („najbrudniejszy” pod względem jakości powietrza kraj w Europie) będziemy mieli za chwilę megaproblem.

Czytaj też: Prezes NBP pociesza udręczonych inflacją konsumentów: „wytrzymajcie, za 10 lat dogonimy Francję”. Oto cztery rzeczy, które w tym celu musimy zrobić. Drobiazg

Czytaj też: Francuski rząd podwyższa wiek emerytalny. „Nie ma wyjścia”. Francuzi są wściekli, kraj drży w posadach. Kto ma rację? I czy nas też może czekać taka rewolucja?

Źródło zdjęcia: Guillaume de Germain/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
42 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
KRIS
7 miesięcy temu

Za 2 lata będzie nas 30 mln? Coś się panu redaktorowi pomieszało

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  KRIS

Prawdopodobnie autor miał na myśli dwie dekady. Poprawimy

Rafał
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

W Polsce według szacunków żyje ok 41-42mln ludzi, oczywiście nie wszyscy są obywatelami, ale część na pewno w przyszłości będzie, a już na pewno ich dzieci.

Wydaje mi się, że jednak nie będzie tak drastycznego spadku Polaków, a już raczej na pewno nie będzie drastycznego spadku mieszkańców w Polsce.

Wbrew pozorom dla wielu Polska jest atrakcyjnym miejscem do zamieszkania

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Myślę, że jest i będzie atrakcyjna, ale nie wiem czy będziemy w stanie z tego skorzystać

Marcin Staly Czytelnik
7 miesięcy temu
Reply to  KRIS

Może autor zaklada, ze tylu nas ucieknie w razie wojny. Nie zdziwiłbym sie.

Zbigniew
7 miesięcy temu

Ciekawy jestem jaki jest wskaźnik urodzeń dla etnicznych Francuzów, tj nie wliczając ludności nie identyfikującej się z państwem francuskim. Myślę że byłby podobny jak w Hiszpanii.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Zbigniew

Obywatel to obywatel, etniczność nie może mieć nic do rzeczy. Raczej to, co z tej etniczności wynika, np. poziom dochodów

Robert
7 miesięcy temu

Dlaczego spadającą liczba ludności jest problemem? Mniej ludzi – więcej zasobów, mniejsze zanieczyszczenie środowiska, więcej mieszkań (tańsze mieszkania). Jedyny problem to maja korporacje bo wysypuje się ekonomia skali. Tylko system emerytalny jest problemem bo jest ustawiony na pokolenia – i tu państwo powinno robić reformy. W latach ’70 było na ziemi około 4mld ludzi i jakoś dało się żyć.

Mike
7 miesięcy temu
Reply to  Robert

Trochę źle na to patrzysz – jeśli masz średni lub duży kraj, w którym są duże miasta, mniejsze miasta i wsie, i nagle spada liczba mieszkańców małych miast, to one i okoliczne wsie nagle zaczynają tracić dostęp do usług (i poniekąd towarów), w tym najgorsze jak przy starzejącym się społeczeństwie spada liczba lekarzy, fizjoterapeutów, opiekunek. Efekt – młodsze osoby masowo uciekają do dużych miast, nakręcając spiralę i problemy w aglomeracjach. Skoro już są w tych dużych miastach, to biznes też tam zaczyna się koncentrować. Ludzie potrzebują mieszkań – mogą wynająć lub kupić. Te pierwsze przeczy naszemu kodowi kulturowemu, który mówi… Czytaj więcej »

Piotr
7 miesięcy temu

Podobno w 2024 TFR w Polsce zszedł poniżej 1….

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Auć

Paweł
7 miesięcy temu

I nic w tej kwestii się nie zmieni, będzie tylko gorzej. Tylko radykalne rozwiązania systemowe są w stanie coś poprawić. Nie dojdzie do tego bo to by zagrażało interesą różnych grup społecznych ( właścicielom kilku nieruchomości, polityką, górnikom, emerytom
itd.) A nikt nie poświęci swoich korzyści dla większego dobra. Przecież jakoś to będzie…

Emm
7 miesięcy temu
Reply to  Paweł

om. 🙂

Tom
7 miesięcy temu

A nie lepiej spytać ludzi w czym problem? Pomysły autora na końcu zupełnie nietrafione, m.in. kolejny, który patrzy na dochód rodziny, a nie na dochód per członek rodziny. Problemów jest więcej, np. niewielkie wsparcie w zakresie opieki nad dziećmi, słaba opieka medyczna (często słaby dostęp do internisty, problem z L4 dla rodziców (konflikt z interesem pracodawcy)), rosnące koszty życia, gdzie znów liczy się dochód a nie dochód na członka rodziny (nawet jak już ma się dach nad głową, to jego utrzymanie to wyzwanie)…

Last edited 7 miesięcy temu by Tom
DKJP
7 miesięcy temu

„Pourquoi les Français ne font plus d’enfants?” – napisz jeszcze coś o sytuacji w Korei
[CENZURA-red]

Loki
7 miesięcy temu

Ale co ma jakość powietrza do chęci posiadania dzieci? Nie rozumiem ostatniego akapitu. Przez zanieczyszczenie powietrza w Polsce mamy pełno bezpłodnych i się mało dzieci rodzi? No bez przesady, powietrze w miastach w czasach wyżów demograficznych było fatalne i jakoś nie przeskadzało w płodzeniu dzieci. Jeżeli rozwiązaniem na być dalsze kosztowne eko szaleństwo (już widzę ceny mieszkań po wprowadzeniu zeroemisyjnego budownictwa przez unię) i podnoszenie kosztów życia kolejnymi „ekologicznymi” wymysłami to o wzroście dzietności możecie zapomnieć. Jak widać nasz kraj nie jest odosobniony, a problem dotyczy całej Europy. Państwo pokazuje ile to daje do ręki na dzieci, a jakoś nie… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Loki

Ceny mieszkań mają daleko większy wpływ na płodność niż jakość powietrza, ale ona też. Gdyby czyste powietrze nie było ważne, to długość życia we Francji tak bardzo by nie odstawała od naszej (bodaj siedem lat różnicy w przypadku mężczyzn)

Jacuś
7 miesięcy temu

Biała Europa znika. Cała. Nie ma czasu na robienie dzieci, przeżeramy kapitalizm dobrze się bawiąc. Nauka, kariera, podróże, zabawa. Do tego gierki u brodatych dzieci po 30 i socjale u kobiet. 1/3 społeczeństwa nie uciągnie demografii, bo reszta nie ma kiedy się poznać i ratuje się tinderem. Obecnie Europa ma współczynnik mniej niz 1,5. A do utrzymania potrzeba 2,0. Jak nasz kontynent bedzie wyglądał już niedługo? Afryka ma 1,4 mld, a w 2100 będzie miała 4 mld wg szacunków ONZ. Do tego będą mieli dwa razy mniejsze PKB niż obecnie. Więc za wszelką cenę będą chcieli zahaczyć się w Europie.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Jacuś

Dokładnie tak będzie. Trzeba mieć na to plan

Bartosz
7 miesięcy temu

Trudny temat, tu nikt się dla innych nie poświęci, zasiłki na jednych działają, ale dla większości nie. Raczej nic nie wyjdzie do momentu aż będziemy się z czasem ścigać jak Wielkopolsce przed 1914. żródło: https://pw.ipn.gov.pl/pwi/historia/kulisy-powstania-wielko/8554,Struktura-spoleczna-i-narodowa-Wielkopolski-u-progu-Wielkiej-Wojny.html?poz=4

Sebastian
7 miesięcy temu

Dzietność w PRL,czy generalnie przy niskiej zamożności sugeruje,że pieniądze nie mają znaczenia. Może np. reklamy w tv i internecie pokazujące ile szczęścia daje wielodzietność,było by tanio,wprzypadku kupowania zbędnych pierdół daje radę.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Sebastian

Brak pieniędzy ma znaczenie 😉

Dawid
7 miesięcy temu
Reply to  Sebastian

Jeżeli jak w PRL będzie można traktować dziecko gorzej niż ludzie dziś traktują psa i nie przeznaczać prawie żadnych pieniędzy na jego utrzymanie, nie poświęcać czasu na jego wychowanie i mieć wliczone w życie to że jedno z 8 dzieci się zabije, to rzeczywiście dzietność się poprawi bo czemu nie.

Kalina
7 miesięcy temu

Dobrze, że w Polsce jeszcze wieku emerytalnego nie podnieśli, tak jak we Francji.
Po wychowaniu dzieci człowiek marzy o przejściu na emeryturę.

Marcin
7 miesięcy temu

A może, tak jak komentujący powyżej napisał, powinno nas być mniej, a nie więcej? Skoro system emerytalny zakładał, że pokolenia będą zastępowane, jeśli to nie następuje, należy reformować system.

Inna sprawa, że ludzie decydują się na dzieci kiedy mają pewność dobrze płatnej pracy (my póki co zmagamy się z tym, iż większość ludzi chociaż ma pracę, to zdecydowanie w większości zarabia poniżej średniej krajowej), pewność dachu nad głową (tj. przy średnich i niskich zarobkach stać mnie jeśli nie na zakup, to przynajmniej na stosunkowo tani najem mieszkania). A u nas chyba to trochę kuleje.

Stef
7 miesięcy temu

My Polacy uwielbiamy na nowo wymyślać koło. Proponuję wycieczkę studyjna do krajów lepiej rozwiniętych i kopiowanie ich rozwiązań. Np. Duńskie uchodzą za pro rodzinne.

Ewentualnie do Japonii żeby zobaczyć jakie branże kwitną, mając popyt od starszych ludzi.

Skoro nie możemy zastopować spadku dzietności to przestawiajmy gospodarkę.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  Stef

Oj tak, patrząc na przyszłość Europy przydałaby się podróż do Japonii i podpatrywanie tamtejszych modeli biznesowych

Dawid
7 miesięcy temu
Reply to  Stef

Akurat Japonia kombinuje co zrobić z niską dzietnością. Już nawet próbują rozreklamować spożywanie alkoholu wśród młodzieży, która przerzuciłansie na bezpieczniejsze i mniej szkodliwe używki typu marihuana, żeby ci mieli szansę podjąć parę głupich decyzji po pijaku i skończyć z dzieckiem.

TomR
7 miesięcy temu

Podstawowym ryzykiem jest system prawny, który grozi wsadzeniem do więzienia w sprawach okołodzieciowych. Tzn. posiadanie dzieci = ryzyko pójścia do więzienia, za którego nie ma ten kto nie ma dzieci. Do więzienia można pójść np. za niezapłacenie alimentów, których nie jest się w stanie zapłacić, nawet jeżeli są one za duże w stosunku do potrzeb życiowych dzieci i nawet jeżeli niemożność zapłacenia wynika ze złej polityki gospodarczej państwa (tzn. państwo wsadza do więzienia z pierwotnej przyczyny – słabości swojej polityki gospodarczej w połączeniu z posiadaniem dzieci przez wsadzanego). Lub za sytuacje, w których stwierdzą że o cośtam nie zadbałeś, czegoś… Czytaj więcej »

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  TomR

Nie przemawia do mnie ten argument. Ani razu w życiu, uprawiając seks bez zabezpieczenia, nie myślałem o tym, że pójdę do więzienia z powodu dziecka 😉

TomR
7 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Popularność seksu też spadła, zwłaszcza wśród mężczyzn. W niektórych krajach prawie 3 razy więcej nie praktykowało seksu w stosunku do dekady temu. A opcja konserwatywna w postaci małżeństwa gdzieniegdzie jest już w mniejszości.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  TomR

Seks wirtualny wypiera seks w realu

Jacuś
7 miesięcy temu
Reply to  TomR

To nie chodzi o to że popularność spadła, tylko jest mniej związków.

ksystof
7 miesięcy temu

Zmiany kulturowe. Pieniądze nie mają żadnego znaczenia. Ludzie kiedyś byli biedni i mieli dzieci, teraz jesteśmy najbogatsi w historii i po prostu nie chcemy mieć dzieci. Miliardy wydawane w całej Europie nie rozwiązują problemu. TFR jest wszędzie tragiczny, więc ten we Francji nie udowadnia że polityka tam działała, tylko że nie działała i nie działa. TFR we Francji brał się z dziedzictwa postkolonialnego. Rodziny wielodzietne występują obecnie w Polsce raczej tylko wśród ludzi zaangażowanych religijnie. Ci ludzie nie są bogatsi, tylko chcą mieć dzieci i je mają. Pomimo wsparcia Państwa, a nie ze względu na 500+.

ksystof
7 miesięcy temu

Dodatkowo ludzie decydują się na dzieci za późno. Biologii się nie oszuka. Fizjologiczne dla kobiety jest rodzenie dzieci przed 30tką. W moim otoczeniu ludzi zamożnych i wykształconych praktycznie nie zdażają się dzieci u kobiet przed 30tką, raczej w okolicy 37 roku zycia. Jeśli TFR miałby przekraczać 2, większość osób powinna mieć 2-3 dzieci. Ludzie decyduja się raczej, jak już, na 1 lub 2 w wieku ok. 35-42 lata.

Temat pokrywa się z tematyką bloga, my jesteśmy zaslepieni pieniędzmi.

Admin
7 miesięcy temu
Reply to  ksystof

Oj, pokrywa się…

ksystof
7 miesięcy temu

W krótkiej perspektywie nie widać szans na odwrócenie trendu, więc lepiej dostosować się do rzeczywistości takiej jaka ona jest.

Na pewno przy takiej demografii leżemy długofolowo jeśli chodzi o system emerytalny, możliwości obronne, koszty utrzymania infrastruktury oraz rozwój gospodarki.

ksystof
7 miesięcy temu

Powsta parę lat temu fajny dokument analizujący tę sprawę i dwa najważniejsze wnioski to był właśnie opóźniony wiek oraz rosną grupa osób któe świadomie rezygnują z posiadania dzieci.

Freak
7 miesięcy temu
Reply to  ksystof

Ludzie dziś są jednak bardziej świadomi z czym wiąże się posiadanie dzieci. Wiem, że z perspektywy strasznych młodzi ludzie wyglądają z boku jak duże dzieci – wiecznie wyluzowane, nie chcące brać na siebie odpowiedzialności i nie podejmujące zobowiązań i unikające trudności. Dlatego napisałem, że są bardziej świadomi bo wiedzą, że posiadanie dzieci zniszczyłoby ich styl życia, trzeba byłoby się „ogarnąć”, wziąć odpowiedzialność za wychowanie i utrzymanie, jest to zobowiązanie na 20 następnych lat życia. Teraz pytanie czy chcemy aby iść w ilość ( liczy się tylko liczba) czy jednak chcemy, żeby dzieci rodziły się w wyniku świadomie podjętych decyzji i… Czytaj więcej »

Monika
1 miesiąc temu

Ludzie, poza oczywiście sytuacjami medycznymi, nie chcą mieć dzieci- to sprawa kulturowa. Ten trend moim zdaniem będzie się pogłębiał bez względu na to, co państwo będzie wymyślać. Na szczęście jest tyle ludzi na świecie,że będzie w Europie komu pracować jeszcze wiele, wiele lat. Później, w perspektywie życia kilku pokoleń i tak się pewnie wszystko zautomatyzuje, więc liczba ludzi nie będzie odgrywała już takiego znaczenia. Z mojej perspektywy im nas mniej tym lepiej.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Monika

Dzietność jest odwrotnie proporcjonalna do zamożności. To naturalny proces – bogate nacje wymierają, ich miejsce zajmują biedniejsze, które jak się wzbogacą – też wymierają i są zastępowane przez biedniejsze, które… i tak dalej

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu