Wydawało się, że Francja znalazła Świętego Graala dzietności, przynajmniej w realiach naszego kontynentu. System wspierania rodzin sprawiał, że nad Sekwaną demografia pogarszała się w dużo wolniejszym tempie niż w Polsce. Inna sprawa, że to sporo kosztowało francuskiego podatnika. Ale – mimo tego wszystkiego – chyba właśnie upada mit dzietnej Francji. To duża zgryzota dla… polskiego rządu
Od wielu lat politycy w Polsce starają się wymyślić jakiś złoty środek, który w magiczny sposób wygenerowałby… więcej dzieci. Tym bardziej że prognozy demograficzne dla naszego kraju są wręcz zatrważające. W ciągu kolejnych 20 lat liczba mieszkańców Polski ma zmaleć do ok. 30 milionów ludzi. Chyba że lukę demograficzną częściowo wypełnią imigranci. Np. tak, jak to częściowo stało się we Francji w ciągu ostatnich dekad, o czym pisałem tu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dlaczego Francuzi nie mają już dzieci?
Zgodnie z najnowszymi danymi urzędu statystycznego Insee w latach 2022–2023 liczba urodzeń nad Sekwaną spadła o 6,6%, do 678 000. Liczba urodzeń we Francji spada nieprzerwanie od 2011 r., z wyjątkiem odbicia w 2021 r. Był to rok, w którym krótkotrwale pojawiły się demograficzne efekty lockdownów z okresu pandemii. W latach 2014–2019 spadek urodzeń wynosił średnio 1,6% rocznie. Ale ostatnio przyspieszył do -2,2% w 2022 r. oraz -6,6% w 2023 r. Liczba urodzeń w 2023 r. była o ok. 20% niższa niż w 2010 r.
Insee tłumaczy to m.in. coraz mniejszą w ostatnich latach liczbą kobiet w wieku rozrodczym. Ale to nie tłumaczy wszystkiego. W latach 2016–2023 populacja kobiet w wieku 20-40 lat jest raczej stabilna. Kolejne spadki liczby urodzeń trzeba zatem wytłumaczyć głównie spadkiem dzietności. Czyli po prostu kobiety czy ogólnie Francuzi rzadziej chcą mieć dzieci (poza tym coraz częściej decydują się na dzieci w późniejszym wieku i mają problem z płodnością, o czym dalej).
Ten kilkunastoletni już spadek widać na wykresie poniżej. To ewolucja liczby urodzeń, kobiet w wieku rozrodczym i wskaźnika dzietności od 1995 r. Linia przerywana – liczba kobiet w wieku od 15 do 50 lat. Linia czarna – liczba kobiet w wieku od 20 do 40 lat. Linia niebieska – liczba urodzeń. Linia zielona – wskaźnik dzietności całkowitej na 100 kobiet (skala prawa).
Francja wspiera dzietność: niższe podatki, dopłaty do mieszkania…
Francja tradycyjnie przeznacza ogromne środki z budżetu państwa na wspieranie rodzin i dzieci. Francuską specyfiką jest to, że osoby czy pary decydujące się na dzieci mają ich zazwyczaj co najmniej dwoje. Wsparcie państwa zaczyna się od drugiego dziecka. Jest to więc w pewnym stopniu zasługa programów wpierania dużych rodzin.
Zaczyna się oczywiście od bardzo ważnej sprawy, jaką jest rozliczanie podatków. Pod pewnymi warunkami Francuzi mogą rozliczać podatki, dzieląc swoje dochody na liczbę osób w rodzinie. Jeśli zarabia para rodziców, która ma np. dwoje dzieci, to dzieli kwotę do opodatkowania na cztery części. Wyobraźmy sobie teraz podobny system w Polsce! Jak bardzo obniżyłyby się podatki w mniej zamożnych rodzinach, zwłaszcza z większą liczbą dzieci? Byłaby to znacząca ulga dla budżetów domowych.
Kolejną sprawą są ułatwienia w wynajęciu mieszkania dla rodziny, przy czym bardzo rozwinięty jest system taniego budownictwa mieszkaniowego, tzw. HLM (Habitation à Loyer Modéré, czyli Mieszkania o Umiarkowanych Czynszach). Są to często ogromne blokowiska, jak w Paryżu czy Marsylii, ale też kameralne osiedla złożone z kilku niskich bloków. Jak otrzymać takie mieszkanie można przeczytać tu.
W HLM-ach (czyt. aszelemach), mieszka ogromna rzesza średnio i mało zarabiających Francuzów, studenci, a także większość imigrantów, zwłaszcza – dużych rodzin imigranckich z byłych francuskich kolonii. Szacuje się, że w systemie HLM znajduje się ok. 4,5 mln mieszkań, w których mieszka ok. 12 mln osób. Niezależnie od tego, czy ktoś wynajmuje mieszkanie w budynkach stanowiących własność publiczną, czy prywatną ma prawo do dopłaty do czynszu, jeśli spełnia wymogi dochodowe. A rodziny z dziećmi często te wymogi spełniają.
Zainteresowanie mieszkaniem w tego typu lokalach zależy od sytuacji gospodarczej. W lepszych okresach koniunktury jest mniejsze. W związku ze znacznym wzrostem cen czynszów za nieruchomości prywatne w regionie paryskim liczba osób ubiegających się o HLM w Ile-de-France w latach 2010 i 2022 niemal się podwoiła (do 780 000 osób).
W wielkich miastach często trzeba czekać na takie tańsze mieszkanie kilka lat, jednak rodziny z dziećmi mają pierwszeństwo. A można też wynająć mieszkanie na rynku i ubiegać o dopłaty rodzinne, które pokryją różnicę w czynszu.
Masz dzieci? Państwo doda pieniędzy do domowego budżetu
Najsłynniejszym jednak sposobem wspierania domowego budżetu dla rodzin z dziećmi jest system tzw. allocations familiales. Są to dodatki finansowe do każdego dziecka pozwalające na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych i edukacyjnych dzieci i młodzieży. W Polsce takie dodatki nazywamy zasiłkami, ale słowo „zasiłek” często kojarzy się z pomocą dla najuboższych. W przypadku allocations familiales nie chodzi jednak o wsparcie niezamożnych, tylko dzieci.
Te dodatki rodzinne są najstarszymi świadczeniami rodzinnymi we Francji. Świadczenia wypłacane są osobom, które realnie i trwale sprawują opiekę nad co najmniej dwójką dzieci w wieku do lat 20. Do 2015 r. były one równe dla wszystkich rodzin, w zależności od liczby dzieci na utrzymaniu. Teraz ich wysokość jest uzależniona od dochodów rodziny. Zasadniczo – im dzieci starsze, tym dodatki są wyższe. W 2022 r. skorzystało z takiego wsparcia aż 5 mln rodzin. Dodatkowo oczywiście były też inne programy.
Dodatki rodzinne są uzupełniane przez wiele innych świadczeń, z których część zależy od dochodów, a część przysługuje wszystkim dzieciom. Najważniejsze to rodzinny dodatek mieszkaniowy, zasiłek rodzinny (zasadniczo dla sierot), zasiłek dla małoletnich niepełnosprawnych, zasiłek dla samotnych rodziców, dodatek rodzinny, rodzicielski dodatek edukacyjny czy dzienny dodatek na opiekę rodzicielską… Kompleksowy zestaw dodatków, świadczeń i zasiłków mających wspierać dzietność i rodziny jest dostępny tu.
Większość z tych świadczeń została wprowadzona w drugiej połowie lat 70. XX w., kiedy Francja miała jeszcze i tak bardzo duży przyrost naturalny, ale też korzystała z dobrodziejstw spektakularnego wzrostu gospodarczego (tzw. Trente Glorieuses, 30 wspaniałych lat), który pompował budżet państwa do ogromnych rozmiarów. Obecnie, w związku z rosnącym zadłużeniem, trwa nad Sekwaną debata nad oszczędnościami budżetowymi, czego wynikiem była np. reforma podnosząca wiek emerytalny. Ale dodatki na dzieci na razie trzymają się mocno.
Ile to wszystko kosztuje? Wydatki związane ze świadczeniami rodzinnymi wyniosły we Francji 59,1 mld euro w 2022 r., czyli 2,2% PKB. Same dodatki rodzinne – allocations familiales – to kwota ponad 13 mld euro (a więc 25% wszystkich wydatków na wspieranie rodzin). To mniej więcej tyle, ile my wydajemy rocznie na 800+, jednak w naszym przypadku samo świadczenie 800+ stanowi mniej więcej 2% PKB.
We francuskich opracowaniach coraz częściej pojawia się Polska jako punkt odniesienia do porównań w zakresie prowadzonej polityki rodzinnej. Jeśli chodzi o sam udział w PKB, w wyniku aktywnej polityki prorodzinnej w ostatnich latach nasz kraj wyprzedził Francję. Czy te wydatki są równie efektywne? To temat na inne opracowanie.
Spadają urodzenia? Państwo wkracza do gry. Chodzi o… płodność
Oszczędności budżetowe oszczędnościami, ale spadająca dzietność to dzwonek alarmowy dla państwa i polityków. Zwłaszcza dla najważniejszego polityka nad Sekwaną, czyli prezydenta Emmanuela Macrona. Prezydent jest znany z liberalnych poglądów i nawoływania do oszczędności w finansach publicznych. Odpowiedzią na rosnące zadłużenie miała być reforma emerytalna wprowadzona przy dużym społecznym sprzeciwie, o czym pisałem tu. Teraz też prezydent uznał, że trzeba działać.
W styczniu Macron ogłosił „wielki plan” walki z plagą niskiej dzietności, a dokładnie – niskiej płodności. Uznał, że to jedna z najważniejszych przeszkód w posiadaniu dzieci we Francji. Jakie są środki zaradcze? Wsparcie finansowe i medyczne dla kobiet i mężczyzn w leczeniu bezpłodności, a także wielki plan badania płodności. Na razie brak szczegółów, ale pewnie z każdym kolejnym opublikowanym raportem nt. dzietności we Francji ten temat będzie powracał.
Temat, który nie był przez wiele lat podnoszony w debacie publicznej, a nawet był tematem tabu, pojawił się z pełną siłą właśnie w odpowiedzi na statystyki spadku urodzeń za rok 2022, kiedy okazało się, że sytuacja jest najgorsza od 20 lat. Źródła medyczne we Francji szacują w specjalnym raporcie, że dotkniętych bezpłodnością jest obecnie ok. 3,3 mln osób. Dla kontekstu: łącznie we Francji mieszka 65 mln osób (licząc z dziećmi i seniorami).
Według autora raportu, profesora Samira Hamamaha, jedna na cztery pary pragnące mieć dzieci nie może zajść w ciążę po 12 miesiącach prób, co odpowiada definicji niepłodności przyjętej przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Co szósta para w wieku 25 lat będzie miała lub już ma problemy z niepłodnością. Dlatego wzrasta znaczenie sztucznych form zapłodnienia, m.in. poprzez metodę in vitro.
Pokazuje to poniższy wykres. Przez 40 lat odsetek dzieci poczętych w wyniku zapłodnienia in vitro w populacji francuskiej wzrasta o +0,5 pkt proc. co 7-8 lat i obecnie wynosi 2,5% dzieci. Biorąc pod uwagę wszystkie techniki sztucznego zapłodnienia, już 3,4% dzieci zostało poczęte przy wsparciu różnych technik medycznych.
Ale z badań nad społeczeństwem francuskim wynika jeszcze jedna bardzo ważna sprawa, która ma duży wpływ na posiadanie dzieci czy w ogóle na możliwość posiadania dzieci. Francuskie kobiety i pary decydują się na dzieci dużo później niż wcześniejsze pokolenia. Obecnie kobiety rodzą pierwsze dziecko średnio 5 lat później niż 40 lat temu (w wieku 28,8 lat). Coraz starsi są też ojcowie. To trend obecny we wszystkich rozwiniętych krajach, również w Polsce. W efekcie spada liczba żywych urodzeń wśród najstarszych rodziców.
Trend demograficzny w kierunku późniejszych urodzeń pokazuje wykres poniżej. Wiek rodziców przesuwa się w kierunku 35-38 lat dla matek i 40-45 lat dla ojców.
Oczywiście do późniejszego wieku rodzicielstwa dochodzą wszelkie niedogodności cywilizacyjne jak warunki pracy, zanieczyszczenie powietrza i wody, jakość żywności, wszechobecność w codziennym życiu substancji chemicznych i detergentów, siedzący tryb życia, palenie papierosów, picie alkoholu, zażywanie substancji odurzających czy narkotyków, nadwaga. I to w kraju, który wyjątkowo dba o ekologię, naturalne rolnictwo i czystość energetyki.
Widać to w wielu rozwiązaniach. Francuska energetyka jest niemal w całości oparta na atomie, w miastach widać dbałość o oddzielanie stref przemysłowych od mieszkaniowych, do domów dostarczana jest bardzo czysta woda (zalecana do picia z kranu), zelektryfikowany został w większości miast transport autobusowy, pojawia się coraz więcej czystych linii tramwajowych, gęsta jest sieć pociągów, które na liniach krajowych mają zastąpić emisyjne samoloty.
Francja ma problem? W Polsce mamy megaproblem
Przypomnę: w 2023 r. wskaźnik dzietności całkowitej wyniósł we Francji 1,68 dziecka na kobietę. W całej Unii Europejskiej było to ok. 1,53. W ostatnio opublikowanych całościowych danych Eurostatu o dzietności w całej Unii Europejskiej Francja i tak wypada najlepiej. Niestety Polska jest w tej statystyce niemal na szarym końcu ze wskaźnikiem zaledwie 1,29 dziecka na jedną kobietę.
A tak dokładnie jesteśmy na 5. miejscu od końca. Najgorzej wskaźnik wygląda na Malcie – tylko 1,08. W Hiszpanii – 1,16, a we Włoszech – 1,24 (problemem państw południa Europy jest wysokie bezrobocie wśród młodych). Dlaczego ten wskaźnik jest tak ważny?
Chodzi o to, że zapewnienie zastępowalności pokoleń wymaga, żeby każda kobieta miała jedną córkę, która następnie będzie mogła urodzić kolejną córkę. Żeby to osiągnąć, przyjmuje się w statystyce, że każda kobieta średnio powinna mieć dwoje dzieci, z których jedno to właśnie córka. Przy wskaźniku poniżej 2 trudno mówić o zastępowalności pokoleń.
We Francji są wielkie obawy o demografię, ale w porównaniu z Polską sytuacja tam jest i tak o niebo lepsza. Wydajemy na wspieranie rodzin proporcjonalnie więcej pieniędzy niż Francuzi, ale przynosi to mniejsze efekty. I to pomimo faktu, że w Polsce praktycznie nie ma bezrobocia, a zarobki szybko rosną.
Prawdopodobnie powinniśmy popracować nad lepszym celowaniem wsparcia (żeby trafiało do rodzin o najniższych dochodach, wtedy jest efektywne), rozbudową programów ułatwiających zdobycie dachu nad głową oraz poświęcenie więcej uwagi płodności młodych Polaków. Jeśli Francuzi – kraj z czystą energią i zielonym transportem – mają z tym problem, to my („najbrudniejszy” pod względem jakości powietrza kraj w Europie) będziemy mieli za chwilę megaproblem.
Źródło zdjęcia: Guillaume de Germain/Unsplash