Pamiętacie opisywane przeze mnie przypadki oszukiwania posiadaczy polis inwestycyjnych metodą „na odkręcanie”? Teraz według podobnej metody podobno działają cwaniaki chcące drugi raz nabić w butelkę obligatariuszy Getbacku. Proponują „odkupienie” trefnego długu, ale… nie za darmo
Kilka lat temu najbardziej agresywni „mistrzowie sprzedaży” specjalizowali się w nakłanianiu ofiar polis inwestycyjnych do ich zrywania i przekierowania odzyskanych w ten sposób pieniędzy w nowe, „lepsze” polisy. Klienci oczywiście w większości przypadków wpadali jak śliwka w kompot – wycofując się ze „starych” polis płacili wysokie kary, a nowe oczywiście nie były wcale lepsze.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Niższa kultura naganiania, czyli samickowe pogawędki z telesprzedawcą
Taki cwaniak oczywiście ma prowizję od nowej sprzedaży, więc jest mu wszystko jedno ile straci klient z powodu wycofania się z poprzedniego produktu. Nawet teraz takie dzielne chłopaki i dziewczęta do mnie dzwonią i próbują wyciągać informacje o posiadanych przeze mnie polisach. Z braku laku są gotowi „wymieniać na lepsze” nie tylko polisy inwestycyjne, ale dowolne jakie ludzie posiadają.
Stowarzyszenie osób poszkodowanych w aferze Getback donosi, że na celowniku przekręciarzy znalazły się też osoby mające obligacje windykacyjnego giganta. Obecnie są one bezwartościowe (nie można ich sprzedać nawet za grosze na giełdzie, bo notowania są zawieszone), a widoki na szybkie odzyskanie pieniędzy wydają się marne – proces układu lub likwidacji majątku spółki potrwa kilka lat. Właśnie na tym nieszczęściu obligatariuszy ponoć starają się budować nowy biznes bezwzględni sprzedażowcy spod ciemnej gwiazdy.
„Do obligatariuszy zgłaszają się – prawdopodobnie – oszuści, którzy nakłaniają ich do dalszych inwestycji np. w inne obligacje. Osoby te proponują nabywanie nowych instrumentów finansowych, wskazując że nowa, atrakcyjna inwestycja pozwaliłaby odrobić straty. Dodatkowa zachęta to obietnica odkupienia obligacji Getbacku. Ale najpierw obligatariusz musi wpłacić komuś dwu-, trzykrotność kwoty już wpłaconej na obligacje Getback”
Jeśli to oszustwo – a inaczej być raczej nie może, bo nie istnieje żaden model biznesowy pozwalający na zarobek dzięki odkupieniu obligacji Getbacku za 100% wartości – to naiwny posiadacz obligacji (a często są to osoby starsze, niezorientowane, przeważnie zrozpaczone i szukające cudownych sposobów na odzyskanie oszczędności życia – więc podatne na zakusy hochsztaplerów) traci kolejne pieniądze.
Czytaj też: Co z „sierotami po Getbacku”? Sprawdzam czy jest jeszcze robota w sprzedaży wysoko oprocentowanych obligacji
Podobno – zgłosił się do mnie czytelnik, którego znajomy prawie padł ofiarą – jest też inna odmiana tej „propozycji nie do odrzucenia”. Sprzedawca, w zamian za zainwestowanie przez obligatariusza Getbacku w jego nowe, „cudowne” papiery nowych pieniędzy, proponuje coś w rodzaju „prywatnego układu”. A więc przejmuje prawa do obligacji Getbacku i obiecuje, że będzie je spłacał w ratach, oczywiście znacznie szybciej, niż wynika to z realnych opcji.
„Nie jest wykluczone, że osoby, które się kontaktują z obligatariuszami Getbacku, miały już z nimi wcześniej styczność, np. na etapie oferowania obligacji Getback lub miały dostęp do danych osobowych obligatariuszy Getback. Oszuści podczas rozmowy telefonicznej wypytują obligatariuszy czy posiadają wszystkie dokumenty związane z nabyciem obligacji Getback, proponują spotkania w hotelach, wypytują o stan majątku itd.”
– informuje Artiom Bujan, lider stowarzyszenia nabitych w Getback obligatariuszy. I twierdzi, że w sprawie tych prób naciągania klientów są już złożone zawiadomienia do Prokuratury Krajowej, CBA, ABW. Jego zdaniem organa ścigania nie są zbyt efektywne w ustalaniu kto i jakim sposobem zdobył bazę danych klientów i ile osób zostało oszukanych metodą na „odkupienie” obligacji Getbacka.
Czytaj też: Agent Generali wprowadził klientkę w błąd. I są na to dowody. A co firma ubezpieczeniowa na to? Osłabiające
Czytaj też: Ale wyrok! Bank nie tylko musi uświadomić klientowi ryzyko. Powinien też…
Niestety, posiadacze obligacji Getback są często łatwym celem dla wszelkiej maści oszustów finansowych. Są zrozpaczeni, zdesperowani, gotowi chwycić się każdej deski ratunku. Często niezbyt „ogarnięci” finansowo, bo już raz uwierzyli, że w formie obligacji firmy windykacyjnej kupili ekwiwalent bankowego depozytu. Są wśród „ofiar” osoby starsze i samotne, które nie mają się kogo poradzić i są bezbronne w konfrontacji z sugestywnymi metodami agresywnych sprzedawców.
Ochronić ich przed naciągaczami nie sposób, zwłaszcza jeśli ktoś wszedł w posiadanie bazy danych osób, które kupiły obligacje. Jedyne co można zrobić to ostrzegać i liczyć na to, że drugi raz nie dają się nabrać na „cudowne rozwiązanie” problemu, którego nie da się rozwiązać – a jeśli już to na pewno nie nastąpi to szybko i bez strat.