Niektórzy żartują, że kredyt wiąże bardziej niż ślub. Szczęśliwi, którzy nie przekonali się na własnej skórze, ile jest w tym prawdy. Napisał do „Subiektywnie o Finansach” czytelnik, który zgodził się, by po rozwodzie była żona dalej mieszkała w mieszkaniu kupionym wspólnie na kredyt. Tamten zakup wciąż go prześladuje, bo to on płaci comiesięczne raty. Banku nie interesuje, co się dzieje w życiu klientów: rozwiedzeni czy nie, kredyt spłacają na dotychczasowych zasadach. Czy jest sposób, by zgodnie z prawem „wymanewrować się” z tego wspólnego dobra?
Rozwód w życiu człowieka zmienia wszystko, w oczach banku nie zmienia jednak nic: małżonkowie, którzy zaciągnęli kredyt na mieszkanie, nadal muszą go spłacać. Banku nie interesują przepychanki dawnych partnerów: rata co miesiąc ma wpłynąć na wyznaczony rachunek lub pobierana jest automatycznie z konta wskazanego w umowie. W przeciwnym razie bank skorzysta z dostępnych mu środków egzekucji, spośród których karne odsetki są karą najmniej bolesną.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Rozwód rozwodem, ale kredyt trzeba spłacać
Tu nie ma dyskusji, o czym przekonał się nasz czytelnik. W umowie kredytowej, którą zawarł – wspólnie z ówczesną żoną – jest podany numer konta, który należy tylko do niego. I to jest problem w jego sytuacji życiowej. Problem, którego bank nie rozumie i nie chce rozumieć. Bo nie musi.
„Rozwodzę się z żoną, z którą mam kredyt hipoteczny. Kredyt jest wspólny, natomiast jest ściągany z mojego konta. Choć to żona pozostała w tym mieszkaniu (ja się wyprowadziłem), nie chce spłacać raty. Żona nie chce się zgodzić na jakikolwiek aneks do kredytu. Czy jest jakakolwiek szansa na przeniesie rachunku do spłaty kredytu? Myślałem o likwidacji konta, ale nie wiem, czy jest taka możliwość, jeśli to konto zostało wskazane w umowie kredytowej”
Choć sytuacja jest nie do pozazdroszczenia – człowiek nie korzysta z mieszkania, a musi je spłacać i może to trwać latami – to z punktu widzenia prawa nie ma tu niejasności. Wyrok rozwodowy nie wpływa na obowiązki byłych małżonków wobec banku. Pozostają oni kredytobiorcami i mają obowiązek spłacać zobowiązanie.
Zastosowanie znajduje tu odpowiedzialność solidarna, która polega na tym, że wierzyciel – w tym przypadku bank, może ściągać wierzytelność (ratę) od wybranego dłużnika lub wszystkich, a następnie to oni, już między sobą, rozliczają się. Jeśli więc minął termin płatności, to bank może zadecydować, od kogo egzekwować płatność.
W przypadku kredytów bank nie musi daleko szukać. Umowa kredytu hipotecznego zawiera harmonogram spłaty comiesięcznych rat. Każda z nich jest pobierana automatycznie z konta bankowego kredytobiorcy. To wygodne rozwiązanie w dobrych czasach – kredytobiorca nie musi pamiętać o zleceniu przelewu, bo bank samodzielnie ściąga pieniądze. Gorzej, gdy z jakiegoś powodu kredytobiorca kwestionuje płatność – nie może po prostu nie zapłacić i wstrzymać się do wyjaśnienia sprawy, bo bank swoje i tak pobierze, a wątpliwości będą wyjaśniane później.
Była żona mieszka. Czy były mąż może przestać spłacać raty?
Umowa kredytowa jest skonstruowana w ten specyficzny sposób, że obowiązków banku jest niewiele (choć są dość znaczące, bo sprowadzają się do udostępnienia kredytobiorcy całkiem poważnych kwot), za to obowiązki kredytobiorcy są rozpisane na kilku stronach. Gdybyśmy mieli z tego ciasnego druku wybrać najważniejszy, to jest nim zapewnienie środków na koncie, które zostało wskazane w umowie kredytowej. Wszystkie zmiany w umowie muszą być aneksowane i wymagają zgody banku – a numer konta do automatycznego ściągania rat stanowi część umowy.
To właściwie odpowiedź na wątpliwości czytelnika, który zastanawia się, czy jeśli zlikwiduje konto, to bank zaniecha ścigania go. Może przez miesiąc czy dwa nie pobierze raty, ale dość szybko do kredytobiorcy odezwie się dział windykacji i nie będzie zainteresowany słuchaniem o problemach małżeńskich, ale przedstawi wezwanie do zapłaty zaległości wraz z odsetkami za zwłokę.
Dalsza gra w kotka i myszkę może prowadzić do tego, że bank wyśle powiadomienie o możliwości wypowiedzenia umowy – najczęściej w terminie 30 dni. W razie ziszczenia się groźby kredytobiorca musi nie tylko spłacić zaległe raty, ale również całą kwotę kredytu i to w zasadzie od razu. Mało kto jest w stanie wyłożyć takie pieniądze od ręki, więc z reguły kończy się licytacją komorniczą nieruchomości, która stanowiła zabezpieczenie spłaty.
Paradoksalnie w przypadku czytelnika mógłby to nie być najgorszy scenariusz: mieszkanie zostałoby sprzedane, kredyt spłacony, relacja z bankiem zostałaby zerwana. Tyle że kwota uzyskana na licytacji nie zawsze wystarcza na spłatę kredytu – zależy to od tego, na ile oferta zainteresuje potencjalnych uczestników licytacji. Mogłoby się więc skończyć tak, że byli małżonkowie stracą mieszkanie, a i tak będą musieli dopłacić bankowi brakującą kwotę.
Brak zasilania rachunku, z którego bank pobiera pieniądze, to ryzykowna gra. To na szczęście nie oznacza, że zakredytowani rozwodnicy są skazani na dwadzieścia kilka lat przymusowych kontaktów z byłym partnerem, by ustalać kwestie spłat kredytu. Są sposoby, by po rozstaniu „rozstać się” także ze wspólną nieruchomością. Dużo przy tym chodzenia, ale aktualnie rozstaje się około 60 000 par rocznie i wiele z nich już tę ścieżkę przeszło. To dowód na to, że się da. A jak?
Już powiedzieliśmy, że orzeczenie rozwodu nic nie zmienia w relacjach byłych małżonków z bankiem: każdy z nich pozostaje dłużnikiem w takim samym stopniu jak przed rozwodem. O odpowiedzialności solidarnej, która daje bankowi swobodę decydowania, od kogo chce ściągać dług, też już było.
Zakredytowani po rozwodzie. Jak to zakończyć?
Jak zakończyć tę kłopotliwą relację? Jest kilka scenariuszy.
>>> Jedna ze stron może przejąć kredyt hipoteczny. Art. 392. Kodeksu cywilnego przewiduje, że osoba, która zobowiązała się przez umowę z dłużnikiem zwolnić go od obowiązku świadczenia, jest odpowiedzialna względem niego za to, że wierzyciel nie będzie od niego żądał spełnienia świadczenia. W praktyce oznacza to, że byli małżonkowie mogą umówić się, że jedno z nich przejmie kredyt. Ostatnie zdanie ma jednak bank, który musi na takie przepisanie kredytu wyrazić zgodę. Zrobi to po zbadaniu zdolności kredytowej małżonka, który deklaruje chęć pozostawienia sobie mieszkania i dalszego samodzielnego spłacania kredytu.
Procedura jest taka sama jak przy staraniu się o kredyt: bank analizuje dochody i zobowiązania klienta i na tej podstawie analitycy decydują, czy można założyć, że były małżonek da radę samodzielnie spłacić kredyt. Wynik może być rozczarowujący: to że dziesięć lat temu małżonkowie wspólnie mieli zdolność kredytową, by pożyczyć określoną kwotę, nie musi się przekładać na to, że po czasie jedno z nich taką zdolność ma. Zdolność zmienia się w czasie, więc w przyszłości, gdy zmienią się okoliczności (np. małżonek chętny na przejęcie kredytu zacznie więcej zarabiać), kredytobiorcy ponownie mogą zawnioskować o zmianę stron umowy.
Jeśli natomiast bank da zielone światło, to byli małżonkowie muszą się między sobą porozliczać i pozwracać sobie to, co każde z nich włożyło w remont czy utrzymanie. Te rozliczenia nie interesują już banku, nie uczestniczy w nich. Jeśli małżonkowie nie umieją się dogadać w temacie pospłacania wzajemnych zobowiązań, to rozstrzygnie to sąd w postępowaniu cywilnym.
>>> Sprzedaż nieruchomości i spłata zadłużenia. To najprostsze rozwiązanie. Nie wymaga zgody banku. Proste – nie znaczy korzystne. Jeśli w okresie między zakupem mieszkania a decyzją o sprzedaży ceny spadły, to małżonkowie nie zarobią. Decyzja o sprzedaży jest trudna również w sytuacji, gdy jedno z nich chce w mieszkaniu pozostać – dzieci chodzą do szkoły w rejonie, spore pieniądze poszły na remont, a tu trzeba się wyprowadzić…
>>> Dalsze wspólne spłacanie kredytu i rozliczanie się między sobą z tych płatności. Małżonkowie mogą też dalej wspólnie spłacać kredyt. Do ich decyzji należy, w jaki sposób będą z niego korzystali. Mogą je wynająć i w ten sposób zarabiać, a może zamieszka w nim żona z dziećmi. To już banku nie interesuje. Natomiast byli małżonkowie mogą wypracować i spisać w umowie sposób, w jaki druga strona będzie rekompensowała pierwszej płatności z tytułu
Wspólny kredyt a zniesienie współwłasności
Po rozwodzie trzeba podzielić majątek, czyli oficjalnie ustalić, które składniki wspólnego majątku do kogo należą. To ważne, bo przedmioty nabyte w trakcie małżeństwa trafiały do majątku wspólnego i z punktu widzenia prawa po równo należały do obojga małżonków.
Jeżeli w skład majątku wspólnego wchodzi nieruchomość, to konieczne może być dokonanie wyceny nieruchomości oraz ustalenie sposobu rozliczenia wartości udziałów. Zniesienie współwłasności nie powoduje automatycznej zmiany w umowie kredytowej! Aby jeden z dotychczasowych kredytobiorców „wypisał się” z umowy, potrzebna jest dalsza procedura, już z udziałem banku.
Podział majątku może nastąpić u notariusza, ale wyłącznie pod warunkiem że byli partnerzy są zgodni co do podziału. Jeśli spierają się o podział, to do spraw zaangażowany musi zostać sąd. W ramach zniesienia byli małżonkowie decydują również o tym, do którego z nich ma należeć kupione w trakcie związku mieszkanie.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że decyzja w sprawie własności mieszkania nie jest równoznaczna z przeniesieniem kredytu na jednego małżonka, bo zgodę musi wyrazić na to bank. A jak już powiedzieliśmy, aby zgodził się na to, by zamiast dwóch kredytobiorców pojawił się jeden, musi zbadać jego zdolność kredytową.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której małżonkowie zadecydowali, że z mieszkania będzie korzystała wyłącznie żona, a były mąż definitywnie chce ten adres wymazać ze swojego życia. Bank nie ułatwił sprawy i nie zgodził się na to, by kobieta była jedynym kredytobiorcą. Byli małżonkowie mogą się po dżentelmeńsku umówić, że w papierach pozostanie po staremu, a więc kredytobiorców będzie dwoje, ale to była żona będzie co miesiąc spłacała kredyt. Dżentelmeńskie umowy mają jednak to do siebie, że nie da się ich wyegzekwować, więc gdy pani przestania płacić, to bank zacznie ściągać zaległości z rachunku męża.
Zobacz też najnowszy odcinek „Expresu Finansowego”:
A może… refinansowanie kredytu?
Jest też drugi scenariusz: to refinansowanie kredytu, które polega na spłacie dotychczasowego kredytu hipotecznego nowym kredytem, często udzielonym przez inny bank na korzystniejszych warunkach. To rozwiązanie może być atrakcyjne dla byłego małżonka, który chce pozostawić sobie nieruchomość i spłacać kredyt. Refinansowanie może zapewnić niższe raty albo zmianę okresu kredytowania.
Refinansowanie jest szczególnie korzystne w okresach niższych stóp procentowych lub gdy poprzedni kredyt był zaciągnięty na mniej korzystnych warunkach. Szczęśliwe zakończenie nie jest jednak gwarantowane: bank, w którym małżonkowie chcieliby refinansować kredyt, zbada zdolność kredytową osoby, która chciałaby być jedynym kredytobiorcą.
Jeśli małżonka z naszego przykładu nie dostała zielonego światła na przejęcie kredytu hipotecznego w banku, z którym zawarła umowę, to istnieje duże ryzyko, że w kolejnym banku również nie będzie miała szczęścia. Mimo wszystko warto spróbować, bo banki w inny sposób oceniają te same parametry i może się okazać, że ocena zdolności będzie inna.
Życie może dopisać trzeci scenariusz, w którym była żona związała się z kolejnym partnerem. Państwo poważnie myślą o wspólnej przyszłości, chcą razem zamieszkać – dlaczego nie w mieszkaniu, którego współwłaścicielką jest lub była nasza bohaterka? Skoro ona sama nie ma zdolności kredytowej, to można zawalczyć o to, by drugim kredytobiorcą został nowy partner.
„Przepisywanie” kredytu nie jest wyłącznie formalnością: to w gruncie rzeczy zawarcie nowej umowy kredytowej, ze wszystkimi procedurami. Jeśli jednak się uda, to definitywnie zakończy się wspólne zobowiązanie wobec byłego partnera.
Rozliczenia między małżonkami. Co może była żona?
Jeśli po rozstaniu jeden z małżonków samodzielnie spłaca kredyt hipoteczny, to przysługuje mu roszczenie regresowe wobec drugiego. To sytuacja naszego czytelnika. Gdy drugi małżonek odmawia zwrotu, trzeba skierować sprawę do sądu. Dla udowodnienia swoich racji małżonek, który spłacał kredyt (niezależnie od tego, czy po rozstaniu mieszkał w mieszkaniu czy nie), powinien udokumentować te koszty. Wystarczą wyciągi z konta. Roszczenie o zwrot poniesionych kosztów może być dochodzone niezależnie od podziału majątku, o ile nie zostało wcześniej w nim uwzględnione.
Konstatacja na koniec: uzyskanie rozwodu z bankiem może okazać się trudniejsze niż rozwód z żoną (ten może zostać orzeczony już na pierwszej rozprawie). Sytuacja Czytelnika nie jest łatwa. Nie może tak po prostu zaprzestać spłacania rat za mieszkanie, nawet pomimo tego, że w nim nie mieszka.
Jeśli nie dogada się z żoną, to najrozsądniejsze wydaje się skierowanie sprawy do sądu o zwrot poniesionych kosztów. Już samo postraszenie żony pozwem może spowodować, że zgodzi się ona na rozliczenie poza sądem i zacznie sama spłacać kredyt. Później pozostanie już „tylko” wymanewrowanie się z umowy, tak by była żona pozostała jedynym kredytobiorcą.
CZYTAJ TEŻ INNE HISTORIE Z ŻYCIA WZIĘTE:
———————————-
CZYTAJ TEŻ O CYBERBEZPIECZEŃSTWIE:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————-
SPRAWDŹ SAMCIKOWE RANKINGI BANKÓW:
Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.
——————————-
zdjęcie tytułowe: DALLE3







