12 kwietnia 2025

Inflacja niższa? A w sklepach i na bazarkach drożyzna przed Wielkanocą. Jak zbić rachunki za zakupy nawet o połowę? Oto sprawdzone patenty

Inflacja niższa? A w sklepach i na bazarkach drożyzna przed Wielkanocą. Jak zbić rachunki za zakupy nawet o połowę? Oto sprawdzone patenty

Gdy cały świat debatuje o wojnie handlowej i nadchodzącej recesji, przeciętny konsument nad Wisłą przed Wielkanocą widzi raczej drożyznę w osiedlowych sklepach czy marketach. Wysokie ceny warzyw i owoców zniechęcają klientów do robienia zakupów zwłaszcza na lokalnych bazarkach. Produkty sprowadzane z zagranicy dość mocno drenują portfele kupujących. 90 zł za borówki, 75 zł za czereśnie, 64 zł za daktyle… Coraz częściej w poszukiwaniu tańszych owoców mieszkańcy stolicy jeżdżą do podwarszawskich miejscowości lub na targowiska, gdzie kupuje się bezpośrednio od plantatorów. Ile można zaoszczędzić?

Wiosna miała odmienić oblicze lokalnych bazarków, ale wszystko wskazuje na to, że na szumnych zapowiedziach się skończyło. Zamiast tańszych owoców i warzyw mamy kolejne podwyżki cen tych produktów. Doszło do tego, że owoce sprowadzane z zagranicy to niedostępne rarytasy dla większości klientów, gdyż kosztują krocie. Coraz częściej słychać narzekania na drożyznę nie tylko wśród osób, którzy liczą się z każdym groszem, ale także wśród tych, których sytuacja materialna nie powinna zmuszać do szukania oszczędności.

Zobacz również:

Mój sąsiad twierdzi, że ceny warzyw i owoców na bazarku zmieniają się (i to niemal zawsze w górę) już nie z miesiąca na miesiąc, ale z tygodnia na tydzień. Jak to jest z tą drożyzną, która winduje ceny warzyw i owoców do niebotycznych kwot? Jeszcze jesienią i wczesną zimą, gdy robiłem stałe zakupy na lokalnym ryneczku, raz płaciłem 60 zł z groszami, później już ponad 70 zł, teraz jest to bliżej 80 zł za podobny pakiet produktów.

Drożyzna sprawiła, że przez miesiąc sprawdzałem, jak wygląda polowanie na promocje w marketach, które to, zdaniem wielu ekspertów, staje się naszym nowym sportem narodowym w poszukiwaniu oszczędności. Kupując produkty w promocji, policzyłem również, ile można zaoszczędzić w ciągu miesiąca. Wyszło całkiem przyzwoicie, o czym przeczytacie w tym tekście na „Subiektywnie o Finansach”.

Lokalne bazarki. Jest drogo, czasem bardzo drogo

Wracając jednak do lokalnych bazarków… Ceny wystrzeliły od lata zeszłego roku. Niektórzy z kupujących żartowali, że tu nawet król Jagiełło, którego wizerunek jest na banknocie stuzłotowym, może mieć nie lada kłopoty z opanowaniem sytuacji w domowej ekonomii. Najlepiej, gdyby na zakupy z wymagającym klientem chodził w towarzystwie króla Zygmunta Augusta (banknot 200 zł) lub króla Jana III Sobieskiego (banknot 500 zł).

Oto lista wybranych cen owoców i warzyw na jednym z (nie)drogich bazarków: Borówki – 90 zł/kg. Czereśnie – 75 zł/kg. Daktyl extra – 64 zł/kg. Orzech włoski łuskany – 60 zł/kg. Fasolka zielona – 35 zł/kg. Ogórki małosolne – 35 zł/kg. Pomidor „Fioletowy” – 30 zł/kg. Pomidor malinowy krajowy – 27-30 zł/kg. Winogrona bezpestkowe – 27 zł/kg. Śliwki – 25 zł/kg. Nektarynki – 25 zł/kg. Papryka czerwona – 22 zł/kg. Ogórek mały krajowy – 20 zł/kg. Truskawki – 20 zł/opakowanie. Mandarynki bez pestek – 20 zł/kg.

Na sąsiednich bazarkach jest podobnie. Ceny zbliżone, różnią się od 1 zł do 5 zł na najdroższych produktach. Właściciele stoisk uczciwie przyznają, że zanim cokolwiek sprzedadzą, to nasłuchają się od co najmniej kilku osób takich opinii, że czasem odechciewa im się nawet pracować. Większość z nich zaopatruje się w produkty na giełdzie owocowo-warzywnej w podwarszawskich Broniszach.

„Gdy tylko tam rolnicy podniosą ceny, my również musimy podnieść. Inaczej byłby handel, a nie byłoby zysku. A opłaty za możliwość handlowania na bazarku nie są niskie” – zaznaczył w rozmowie ze mną jeden ze sprzedawców. Inni dodawali, że trzeba czekać do lata, gdy w sprzedaży pojawi się więcej polskich owoców. Teraz dominują produkty z Afryki, Ameryki Południowej czy z kilku krajów na południu Europy.

Handlowcy stosują wszelkie znane chwyty marketingowe, by chociaż wizualnie obniżyć cenę. Tradycyjnie sprzedają owoce i warzywa na sztuki, oferują „tańsze” owoce w niewielkich 125-gramowych opakowaniach lub dostosowują się do oczekiwań kupujących, krojąc owoce na niewielkie kawałki. Niektórzy sprzedawcy schodzą z końcówek cen lub… rozdają dzieciom ogórki kiszone lub inne owoce (miły, ale dość nietypowy marketing sprzed kilku dekad).

Sklepy. Ceny warzyw i owoców niższe tylko w promocji

Niewiele lepiej wygląda sytuacja w marketach. Pomidory malinowe w cenie 24,99 zł/kg czy papryczkowe w cenie 18,99 zł/kg w ogóle nie przekonują kupujących. Co innego, gdy te same pomidory są dostępne w promocji po 12,99 zł/kg lub 9,99 zł/kg wówczas szybko znajdują nabywców. A kalafior w cenie 9,99 zł/szt. zalega na półkach. To samo dotyczy innych produktów m.in. bananów, winogron, mandarynek czy ogórków. Tam, gdzie były dostępne promocje, widać puste półki.

Drożyznę najlepiej widać analizując kolejne raporty dotyczące cen w sklepach. We wrześniu 2024 r. (raport opublikowano w październiku) ceny codziennych zakupów wzrosły o 4,9% w skali roku – tak wynika z badania przeprowadzonego przez UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito.

Eksperci największe podwyżki odnotowali w kategorii warzyw (10,8 %) i owoców (10,1 %). Kolejne badanie tej samej platformy analityczno-badawczej w styczniu 2025 r. (wyniki badania udostępniono w lutym) potwierdziły ten galopujący trend. Codzienne zakupy zdrożały średnio o 5,9% w porównaniu z tym samym miesiącem sprzed roku – czytam w raporcie „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Ceny owoców wyższe o 10,2%.

Medianę cen popularnych produktów przeanalizowali także eksperci z aplikacji PanParagon, do której co miesiąc jest dodawanych blisko 1,5 miliona paragonów. Porównano ceny warzyw i owoców od 1 do 17 marca z trzech ostatnich lat (2023, 2024 i 2025). Ameryki nie odkryję, jeśli napiszę, że zmieniło się bardzo wiele i to na niekorzyść konsumentów.

Rekordzistą okazał się seler korzenny. Dwa lata temu można go było kupić w cenie 4,99 zł/kg, obecnie już 6,99 zł/kg, czyli drożej o ok. 40 %. W tym samym czasie o niemal 29% zdrożały jabłka i kapusta kiszona. Dwa lata temu za jabłka trzeba było zapłacić 3,49 zł/kg, rok temu 3,99 zł/kg, a obecnie 4,49 zł/kg (ceny na bazarkach są nieco wyższe i wynoszą najczęściej 6 zł/kg jabłek różnych odmian). Więcej niż rok czy dwa lata temu zapłacimy za gruszki, w 2023 r. popularny owoc kosztowały 6,49 zł/kg, obecnie kosztuje 7,99 zł/kg.

Jak wynika z raportu, wzrost cen objął również pietruszkę (drożej o 12,5 %), kalafiora (11,1 %) czy czosnek (5,3%). Są też dobre wieści, ale tych jest jak na lekarstwo. Taniej niż dwa lata temu zapłacimy za buraczki (było 2,99 zł/kg, jest 2,69 zł/kg), marchewkę (było 4,49 zł/kg, jest 3,79 zł/kg) oraz cebulę żółtą (było 5,69 zł/kg, jest 3,99 zł/kg).

Targowiska. Ceny warzyw i owoców z zupełnie innej bajki

Na kolejny etap poszukiwań wyznaczyłem sobie duży bazar lub targowisko, gdzie jeżdżą konsumenci w poszukiwaniu tańszych produktów. Na celownik wziąłem kilka znanych stołecznych adresów. W niedzielny poranek wybrałem się na targowisko Olimpia (otwarte tylko w niedziele), które niczym cenowy magnes ściąga w to miejsce tysiące osób z całej Warszawy. Różnicę widać gołym okiem. To miejsce na handlowej mapie stolicy dla większości konsumentów oznacza dla wielu osób znacznie tańsze zakupy. „Tu jest dużo taniej niż w marketach” – słychać zewsząd.

Można odnieść wrażenie, jakbyśmy przenieśli się w czasie, mniej więcej w lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Produkty i towary sprzedawane są bezpośrednio z samochodów, rozkładanych namiotów i stolików, koszyków, a nawet kartonów ustawionych na ziemi. Nikomu to nie przeszkadza. Tu wszyscy się targują, a cena jest najważniejszym, jeśli nie jedynym wyznacznikiem udanych zakupów. Na oko widać, że większość warzyw i owoców jest o ponad połowę tańsze, niektóre produkty można kupić za jedną trzecią ceny z lokalnych bazarów.

Olbrzymie zainteresowanie tym targowiskiem ma też swoje wady. Wszędzie gigantyczne kolejki, do każdego stoiska z warzywami, owocami, rybami, jajkami, serami czy wędlinami stoi minimum kilkadziesiąt osób. Nie sposób przecisnąć się z jednej alejki do drugiej. Kupujący, aby nie tracić czasu, mają swoje sprawdzone sposoby na szybsze zakupy. Sami wybierają i nakładają upatrzone produkty do torebek, targują się lub co nietypowe, podają swoją cenę za większą ilość produktów.

Same zakupy też wyglądają nieco inaczej niż na osiedlowych ryneczkach. Ziemniaki w workach po pięć, dziesięć czy piętnaście kilogramów, szybko znajdują nabywców. Można je kupić w cenie od 0,80 zł/kg. Kto chciał kupić mniejsze ilości, czyli standardowe 1-2 kg ziemniaków, zapłacił 1-1,2 zł/kg. To jedna trzecia, jedna czwarta ceny ziemniaków z osiedlowego ryneczku.

Tańsze są także jajka (oczywiście od kur z wolnego wybiegu), które klienci najczęściej kupują po 10, 20 czy 30 sztuk. Jajka kategorii „M” kosztują połowę ceny w sklepie, a kupując jajka z kategorii „L”, można zaoszczędzić jedną trzecią kwoty. Dużym zainteresowaniem kupujących cieszą się także pomidory i ogórki oraz owoce cytrusowe. Wiele osób widząc cenę pomidorów 4,49 zł/kg, z niedowierzaniem dopytuje: ile kosztują pomidory?

Taniej niż w sklepie czy na bazarku dostaniemy także buraczki, fasolkę, rzodkiewkę, młodą kapustę, cebulę czy winogrono. Oto ceny kilku produktów z targowiska na Olimpii:

Pomidory –4,99 zł/kg. Ogórek gruntowy – 4,99 zł/kg. Młoda kapusta – 3,99 zł/kg. Mandarynki – 3,99 zł/kg. Grejpfrut – 3,99 zł/kg. Pomelo – 3,99 zł/szt. Truskawki – 5 zł/kg. Melon – 6,99 zł/szt. Winogrono słodkie – 7,99 zł/kg. Cebula łagodna – 2,99 zł/kg. Kapusta kiszona – 10 zł/kg. Papryka gruba – 14,99 zł/kg.

Klienci składają zamówienia na swojskie produkty

Na wolskim targowisku można kupić niemal wszystko, czego potrzebujemy na śniadanie, a także obiad czy kolację. Gdy pytam sprzedawców skąd takie ceny warzyw i owoców, które są znacznie niższe niż na osiedlowych bazarkach, ci tylko wzruszają ramionami. Jak widać, można sprzedawać taniej i więcej, o ile ominie się przynajmniej jednego pośrednika.

Swoich stałych klientów mają także rolnicy, którzy oferują smaczne i swojskie produkty domowej roboty. Chętnych jest tak dużo, że na niektóre artykuły trzeba się zapisać. Miejsce wokół stadionu Olimpii wyróżniają nietypowe obrazki jak za dawnych lat u babci na wakacjach. Jedna z klientek odbierała świeże mleko w 1,5-litrowych plastikowych butelkach oraz śmietanę w słoiku. Druga również przyszła po zamówione zsiadłe mleko, tarte buraczki i miody z rolniczej pasieki. Na większości słoiczków są karteczki z imionami klientów.

Kolejne osoby odbierają dżemy z dyni, powidła śliwkowe, syropy, soki z owoców czarnego bzu, czy zdrowe surówki i sałatki. Stojąc w długiej kolejce, słyszałem, jak stali klienci chwalili liczne wyroby, które sami kupują od wielu miesięcy. Jedna z kobiet odbierając zamówione produkty, w podziękowaniu wręczyła sprzedawcy ciasto domowej roboty. Wypisz wymaluj, handel kwitnie w najlepsze i to w obie strony. W dość krótkim czasie, duży bagażnik auta wypełniony po brzegi kiszoną kapustą, kiszonymi ogórkami czy ketchupem z czosnkiem opustoszał o jedną trzecią.

Kolejny klient odebrał swoje produkty i wręczył sprzedawcy kartkę z kolejnym zamówieniem. „Do widzenia, widzimy się za tydzień” – zaznaczył na odchodne. Kilka wypełnionych warzywami, owocami i innymi produktami po brzegi toreb kosztowało go kilkakrotnie mniej niż na osiedlowym bazarku. Wysokie ceny warzyw i owoców da się częściowo „ominąć”.

Na godzinę przed zamknięciem na targowisku czeka duża grupa klientów. To osoby, które czekają na tzw. końcówki serii wielu produktów. Zadowoleni z utargów sprzedawcy nie chcą zabierać pełnych skrzynek z warzywami czy owocami i schodzą z ceny. Nikt nie patrzył czy to drugi, czy trzeci gatunek owoców, nowa cena zmieniła oblicze zakupów „Last minute”. Truskawki, które wcześniej kosztowały 5-6 zł za opakowanie, teraz można było je nabyć w cenie 1,99 zł za opakowanie.

Nie chcemy płacić pośrednikom. Lepiej kupić od rolnika 

Jeden z moich rozmówców stwierdził, że obecne ceny warzyw i owoców nie mają żadnego ekonomicznego uzasadnienia, gdyż te same produkty można nabyć w podwarszawskich miejscowościach za znacznie niższą cenę. Zwrócił też uwagę, że lokalne bazarki stały się takimi mini korporacjami, w których właściciele stoisk zatrudniają całe rodziny, którym — co dla wielu osób jest (nie)zrozumiałe — bardzo dobrze płacą swoim żonom, dzieciom, dalszej lub bliższej rodzinie, a często są to kwoty znacznie większe, niż sami zarabiamy w korporacji.

W podobnym tonie wypowiada się dr Marek Szopski z Uniwersytetu Warszawskiego. W rozmowie ze mną socjolog zaznaczył, że po pierwsze: nie godzimy się na drożyznę i nie chcemy słono przepłacać za coś, co można kupić znacznie taniej, a po drugie: nie chcemy płacić licznym pośrednikom za coś, co można nabyć bezpośrednio od producenta.

„My poszliśmy kiedyś skrajnie w jedną stronę, teraz zaczynamy dostrzegać coś innego. To jest inny typ funkcjonowania rynku, jeżeli możemy nabyć świeży produkt niemal prosto z pola i wiemy, że sprzedający sam jest producentem, i prowadzi swoje gospodarstwo. Poza tym poznajemy tego sprzedawcę, dokonujemy wcześniej zamówień”

– zaznacza dr Szopski. Następnie z ust do ust ludzie przekazują sobie informacje, które są gwarancją ceny i zaufania. To jest pewien rodzaj społecznego wentyla, czujemy, że coś się udaje zrobić i to jest w porządku. Zdaniem socjologa to jest taka gra w społeczne zaufanie, a jednocześnie mamy poczucie, że komuś pomagamy i wspieramy jego pracę. Jest to rodzaj wzajemnej samopomocy. I wtedy obie strony mają poczucie, że to była transakcja o charakterze uczciwym, a jednocześnie dogodnym.

———————–

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

——————-

zdjęcie tytułowe: autor

Subscribe
Powiadom o
27 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
RafałX
6 dni temu

Panie redaktorze na ryneczki jeżdżą dziś ludzie zamożni, najczęściej biorą towary od jednego/dwóch rolników. Mięso/wędliny od lokalnych rzeźników.

Biedni i nie zwracając uwagi na jakość „stolują” się w dyskontach.

Ponieważ 90% owoców, warzyw i nabiału biorę od jednego rolnika to na moje oko ceny poszły ok 10% w ciągu roku.

Co do wędlin /mięsa to tu wzrosty są mocniejsze tak ok 15-20%

Admin
6 dni temu
Reply to  RafałX

To by się zgadzało z oficjalnym odczytem inflacji

Mateusz
5 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Z którym oficjalnym odczytem inflacji to by się zgadzało? RafalX podał wartości 10% i 15-20%.

Admin
4 dni temu
Reply to  Mateusz

Z odczytem oficjalnym mojej inflacji 😉

Mateusz
4 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

To tak żeby ludziom, młodym ludziom namącić jeszcze bardziej w głowie, że Donald Tusk i spółka panują nad sytuacją? Ja nie wiem czy to jest śmieszne.

Marcin
6 dni temu

Bakalie najlepiej kupować przez internet na kilogramy. Wychodzi taniej niż w sklepach.

Admin
6 dni temu
Reply to  Marcin

To prawda, w tym przypadku hurt ma sens

Ppp
6 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie zawsze. Akurat dzisiaj kupowałem pieprz. Torebka 70g wychodziła DROŻEJ, niż cztery torebki po 20g – i to tej samej firmy! Trzeba uważać.
Pozdrawiam.

Admin
6 dni temu
Reply to  Ppp

Grubo 😉

Łukasz
6 dni temu

Jak dla mnie podstawowa porada to: nie kupować za wiele. Obserwuję jak sporo ludzi kupuje ogrom tego, a potem albo leży przez święta na kanapie dopychajac się serniczkiem, albo odgrzewa wszystko kolejny tydzień, albo co gorsza, masę rzeczy wyrzuca.

Po co? Mniej i tyle
W świętach czy to Wielkanocnych czy Bożego Narodzenia nie o jedzenie, konsumpcje (dosłownie i w przenośni) przecież chodzi

Admin
6 dni temu
Reply to  Łukasz

Bardzo dobra rada – najczęściej przekroczenie budżetu bierze się z kupowania za dużo

RafałX
6 dni temu
Reply to  Łukasz

Zawsze przerażają mnie pełną kosze wyworzone z marketu.

Radek
5 dni temu
Reply to  Łukasz

Myślisz że ludzie opisani we wpisie „gigantyczne kolejki, do każdego stoiska (…) stoi minimum kilkadziesiąt osób” stoją sobie by kupić za dużo rzeczy i wyrzucić czy może jednak jest to wynik pewnej desperacji w zarządzaniu domowym portfelem by jednak cokolwiek sobie kupić, bo wizyta w sklepie to wybór: albo pomidory albo papryka a tu mogą kupić trochę tego i tego?

Łukasz
4 dni temu
Reply to  Radek

Uważam że trochę tego, trochę tego. Dane pokazują, że wielu ludziom się nie przelewa, ok, ale idź do dyskontu… Wózki pełne

Laszlo Kret
6 dni temu

Nie kupujcie pomidorów, kupujcie amerykańskie treasuries 😉

Admin
6 dni temu
Reply to  Laszlo Kret

No, nie wiem, nie wiem… 😉

Laszlo Kret
6 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

A co Pan myśli o Ghelamco — jest trup w szafie, czy ktoś ma słabe nerwy i wyprzedaje obligacje, a kto kupi to sobie zaklepie z 17% brutto?

Admin
6 dni temu
Reply to  Laszlo Kret

Nie jestem wróżką, ale na razie nie ma dowodów, że to się sypie…

AdamM
5 dni temu
Reply to  Laszlo Kret

Coś z zarządem? Nie znam szczegółów, ale wszyscy Polacy, którzy byli w zarządzie, już w nim nie są. Ale lepiej sprawdzić tę informację, bo może mi się przywidziało.

AdamM
5 dni temu

To co, inflacja w dół szybciej niż Pan Jaszczomp przewidywał i stopy w dół o 125pb? A już liczyłem na to, że jednak trochę się utrzymają i uderzą w rynek nieruchomości…

Admin
4 dni temu
Reply to  AdamM

Już trochę uderzyły. Musiałoby jeszcze półtora roku potrwać, żeby realnie zrobiły krzywdę rynkowi nieruchomości (krócej gdyby nie było BK 2%). To raczej mało realne.

AdamM
4 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Zastanawiam się zatem co będzie dalej z rynkiem nieruchomości. Ludzie będą brali kredyty na lepszych warunkach (na 20 czy 30 lat) i przełykać obecne ceny, które nadal są jakieś 20% za wysokie?

Admin
4 dni temu
Reply to  AdamM

Ale co to znaczy „za wysokie”? Jeśli ktoś musi mieszkać, a mieszkań jest za mało, to nie ma, że „ceny są za wysokie”, tylko kupuje się drożej mniej metrów. Generalnie o wszystkim zdecyduje cena pieniądza i tempo wzrostu wynagrodzeń…

Radek
4 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Za wysokie tzn. że nowe mieszkania stają się nieosiągalne dla normalnego człowieka i albo przyjmują rolę betonowego złota by chronić majątek albo są skupowane pod najem (czyli następuje koncentracja majątku i rozstrzał w społeczeństwie).
Za wysokie tzn. że kupujący mogą pozwolić sobie na małe mieszkania i albo kończą z jednym dzieckiem albo wcale.

Admin
4 dni temu
Reply to  Radek

Ma Pan rację, że cena powinna odzwierciedlać popyt realny (czyli na mieszkania do mieszkania), a nie popyt inwestycyjny (na mieszkania jako magazyn wartości) oraz spekulacyjny (jako narzędzie do zarabiania pieniędzy).

AdamM
4 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Cóż, może się mylę, ale: 1) Wzrosty wynagrodzeń na pewno muszą wyhamować jeśli mamy zakończyć spiralę i wyhamować inflację. Na pewno muszą rosnąć dużo wolniej. 2) Nie wszyscy, którzy „muszą” mieszkać będą od razu kupować mieszkania. Niektórzy będą wynajmować, inni będą miekszać z rodzicami, jeszcze inni ulokują się poza krajem, albo w małych miastach. Nie wiem czy każdy będzie tak skłonny lecieć na rynek i ładować się w kredyt na 30 lat, ale może się mylę. Na pewno zapanuje jakaś równowaga między różnymi potrzebami i różnymi klientami. 3) Demografia, wojna, i inne zew. czynniki też na pewno jakiś wpływ będą… Czytaj więcej »

Admin
3 dni temu
Reply to  AdamM

Enklawy wysokich cen na pewno zostaną w dużych miastach. A poza nimi ceny będą pewnie realnie spadały. Tam, gdzie będzie praca mieszkania o wysokim standardzie będą drogie zawsze

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu