Kilka lat temu wydawało mi się, że przed bankami powołanymi przez telekomy stoi świetlana przyszłość. Nadchodziła wtedy era bankowości mobilnej, a operatorzy telekomunikacyjni – dzięki temu, że przekazują klientowi do ręki smartfony – mają sporą okazję, by jednocześnie zachęcić ich do zainstalowania „mobilnego banku” i korzystania z funkcji finansowych.
Okazało się, że banki telekomowe nie potrafiły z tej okazji skorzystać. Być może wyprzedziły swój czas, bo kilka lat temu bankowość mobilna i płacenie smartfonem nie było jeszcze tak proste, jak dziś. Nie było Google Pay i Apple Pay, ani nawet BLIK-a.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Nieudana próba mariażu sprzedawania smartfonów, abonamentów telekomunikacyjnych i bankowości mobilnej w jednym pakiecie była jednym z powodów porażki banków telekomowych w Polsce. Orange rozstał się z mBankiem, Plus Bank ledwo żyje, a wspólny bank T-Mobile i Aliora wciąż należy do rynkowych maluchów (nie ma nawet miliona klientów).
Czytaj też: Płacenie smartfonem, pierwsze kroki. Jak włożyć kartę do smartfona?
GOpocket, czyli gdy bank sprzedaje smartfony
Teraz tą samą drogą – ale chyba mądrzej – zamierza iść BNP Paribas wspólnie z Samsungiem. Te dwie firmy wprowadzają na rynek ofertę GOpocket, czyli smartfon z „wbudowanym” fabrycznie oprogramowaniem: aplikacją mobilną banku „włożoną” do specjalnie zabezpieczonej przestrzeni smartfona, która w samsungowych urządzeniach nazywa sie Knox.
A więc znów sprzedaż pakietowa, ale w odwróconej formule: to bank sprzedaje konto i kartę razem ze smartfonem. Z punktu widzenia Samsunga sprawa jest prosta: ma kolejny kanał oferowania swoich urządzeń. Bank z kolei może zaoferować klientowi już skonfigurowaną aplikację mobilną, czyli dać mu impuls do płacenia telefonem.
Większość ludzi nie korzysta z banku przez telefon, bo nie potrafią, obawiają się lub nie chce im się wykonać tego pierwszego kroku. Biorąc smartfona od BNP Paribas klient dostanie aplikację mobilną, która sama się uruchomi i będzie gotowa do użycia.
Kto będzie chciał mieć smartfona z banku?
Na poziomie pomysłu wszystko gra. Ale nie musi się udać. Tak samo, jak telekom miał kłopoty, by sprzedawać swoim klientom usługi bankowe, tak bank może nie znaleźć zbyt wielu klientów na smartfony. Zwłaszcza, gdy „na półce” leży tylko kilka modeli telefonów od jednego dostawcy.
BNP Paribas sprzedaje trzy modele smartfonów Samsunga: A20, A50 i S10. Jest więc coś ze średniej i coś w wyższej półki. Dla kogoś, kto jest początkującym użytkownikiem smartfonów albo właśnie chciał wymienić sprzęt na nowszy i przypadkiem zaszedł do oddziału banku – to może być niezły pomysł. Tylko czy to jest duża grupa Polaków?
Nie jest dla mnie do końca jasne czy pomysł jest skierowany bardziej do jeszcze „nieumobionionej” grupy klientów własnych BNP Paribas, czy raczej do nowych klientów. Zakładam, że bardziej chodzi o pozyskanie za pomocą atrakcyjnej oferty smartfona nowych klientów bankowych, którzy co prawda mają już konto u konkurencji, ale z różnych względów nie korzystają w pełni z jego możliwości technologicznych. W BNP Paribas będą mogli korzystać, bo bank im to ułatwi.
Przeczytaj też: BNP Paribas stracił trzy literki w nazwie, ale zaatakował nowym pakietem usług. Specjalne karty dla internautów i podróżników. Warto?
Przeczytaj też: Klienci BNP Paribas „przesiądą się” na GOonline, czyli nowy system do bankowania przez internet. Czym się różni od „Pl@net”?
Czytaj też: BNP Paribas zlikwiduje konta przejęte po Raiffeisenie
Cena czyni cuda, ale nie tym razem
W tym momencie megaistotnym parametrem zaczyna być cena. Klient zanęcony ofertą taniego smartfona może rozważyć przenosiny z innego banku. W przypadku, gdy cena smartfona jest taka, jak wszędzie, raczej takiej motywacji mieć nie będzie. No bo co mu z obietnicy „zapłacisz smartfonem łatwiej, niż kiedykolwiek”, skoro on tego nigdy nie robił i mu nie brakowało? Ładować się w koszty zakupu smartfona tylko po to, żeby poeksperymentować?
Pytanie brzmi: na ile BNP Paribas będzie skłonny dotować ceny smartfonów, żeby zrobić z nich „marketingową bombę” i zwrócić uwagę konsumentów na pomysł „smartfon plus bankowość mobilna”. Cennika jeszcze nie ma – sprawdziłem w jednej z placówek BNP Paribas, tam jeszcze nic o tej ofercie nie wiedzą. Na razie znamy tylko podstawowe założenia: że smartfony kupi dla klientów BNP Paribas, a klienci będą je spłacali na raty przez dwa lata. Raty mają być nie oprocentowane.
Trzeba założyć, że Samsung sprzeda bankowi smartfony trochę taniej, ale czy BNP Paribas dołoży swój rabat i dzięki temu klienci będą mogli kupić smartfony z aplikacją bankową naprawdę tanio? I czy – nawet jeśli już kupią – będą używać banku w smartfonie? Bo tutaj łatwo przegiąć w drugą stronę: złowić „niechcący” klientów, którzy będą chcieli po prostu mieć tani smartfon, zaś bankową aplikację od razu usuną. Być może raty powinny być uzależnione od tego czy klient aktywnie używa na swoim smartfonie aplikacji mobilnej banku?
Ponieważ jest to nowy model współpracy banku i telekomu, trudno powiedzieć jak się przyjmie. Na pierwszy rzut oka wygląda nieźle, ale przy głębszym zastanowieniu baza potencjalnych klientów znacznie sie kurczy.
Więcej o GOpocket: czytaj w wywiadzie przedstawicieli BNP Paribas i Samsunga dla Business Insider