Już wkrótce w jednym z największych banków w Polsce pojawią się nowe stanowiska obsługi klientów. Większość dokumentów zatwierdzimy podpisem elektronicznym, bez użycia ani jednej kartki papieru. W placówkach będziemy się też uczyć jak korzystać… z bankowości elektronicznej. Rozwiązanie – Work Station – dostarcza firma Nanovo. Ponoć w kolejce po to rozwiązanie stoją kolejne banki. Czy to ma szansę się sprawdzić?
Nanovo to firma, która dostarcza rozwiązania informatyczno-wizualne do fizycznych punktów handlowo-usługowych. Jeśli robicie zakupy np. w Żabce, to ekrany oraz komunikacja na nich wyświetlana, to właśnie sprawka tej polskiej spółki technologicznej. Na liście jej klientów są też Hebe, eobuwie.pl, sieć telefonii komórkowej Play, mBank, Sephora czy RTV AGD.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dziś firma zaprezentowała swój najnowszy produkt – Work Station. Firma podpisała umowę z jednym z największych banków. Rozwiązanie jest już wdrażane, ale dziennikarzy poproszono, by jeszcze na tym etapie nie zdradzać, o który bank chodzi. Zapewne bank sam będzie chciał pochwalić się wdrażanymi nowinkami.
Przeczytaj też: Jesteś klientem BNP Paribas lub ex-Raiffeisen Banku? Co masz zapłacić w przyszłym tygodniu, zapłać do czwartku. Nadchodzi ważny weekend
W oddziale przestaniesz się nudzić
Przypomnijcie sobie pierwszą z brzegu wizytę w banku, salonie telefonii komórkowej czy w biurze obsługi klienta firmy energetycznej. Siadamy przed pracownikiem, który ma przed sobą komputer. My widzimy tylko „plecy” monitora i kable. Zlecamy załatwienie jakiejś sprawy, a doradca patrzy i patrzy w monitor, czasem w coś kliknie, a to za chwilę pójdzie po jakiś formularz. Znowu jak zahipnotyzowany wpatruje się w ekran. A my czekamy.
Work Station ma to zrewolucjonizować. Produkt to jednocześnie urządzenia (tablety), oprogramowanie i algorytmy, które będą decydować o tym, co klientowi na tych tabletach się wyświetli. Już nie będziemy oddzieleni niewidzialnym murem od pracownika. Przy stanowisku klient będzie miał do dyspozycji „swój” tablet z rysikiem.
Co się na nim wyświetli? To zależeć będzie od celu wizyty i jej kontekstu. Załóżmy, że klient chciałby założyć lokatę. Pracownik, zamiast tylko opowiadać o dostępnych depozytach, może otworzyć stronę z informacjami o lokatach, która wyświetli się na tablecie klienta. Specjalnym kursorem może wskazywać ważne informacje. Dzięki temu spotkanie w oddziale ma przestać być nudne, ma być ciekawe i angażujące.
Przeczytaj też: Chcą wyprowadzić leasing ze średniowiecza. Wniosek wypełnisz online, a decyzję otrzymasz w 15 minut. Lecz jest jedno „ale”
Przeczytaj też: Ponad połowa Polaków ma doskonały scoring BIK. Co zrobić, żeby wejść do tego klubu (i z niego nie wypaść)?
Papierowe dokumenty do lamusa
System Nanovo Work Station może wyeliminować prawie całkowicie obieg papierowych dokumentów. Do placówek zaglądam od wielkiego dzwonu, ale ostatnio musiałem zaktualizować dane w systemie (nie dało się przez internet). Chodziło o standardową zmianę adresu, a wyszedłem z banku z kilkunastoma kartkami papieru. Oczywiście drugie tyle pracownik wydrukował na potrzeby banku.
Work Station pozwala „wyciągnąć” z sytemu dowolny formularz w formie elektronicznej, który klient od razu widzi na monitorze i może go cyfrowo wypełnić i – co istotne – również elektronicznie podpisać specjalnym rysikiem. Nie, to nie jest technologia stosowana np. przez kurierów, gdzie podpis złożony rysikiem na specjalnym urządzeniu wygląda tak, jakbyśmy dopiero zaczęli uczyć się pisać. Trzeba przyznać, że podpis wygląda jak podpis, choć oczywiście to nie ten sam komfort, co podpisywanie się długopisem czy piórem na papierze.
Co więcej, system zapamiętuje nie tylko wzór samego podpisu, ale też jego cechy biometryczne, np. nacisk i dynamikę. A przy następnej wizycie w placówce, system porówna aktualnie złożony podpis z wcześniej zapisanym jego wzorem. Oczywiście, podpisywanie się w ten sposób – choć ma być domyślną metodą – nie będzie obowiązkowe. Jeśli klient woli tradycyjną formę, będzie mógł nadal podpisać się na papierze.
Czy to nowość? Podobne rozwiązania (podpis rysikiem) już jakiś czas temu wprowadziła np. sieć Orange, stosowana jest przez Pocztę Polską czy Alior Bank. Eksperci Nanovo tłumaczą, że „świeżość” ich rozwiązania polega na tym, że klient składając podpis widzi, co podpisuje. Wyświetla mu się np. dyspozycja zlecenia przelewu czy umowa pożyczki i pod tymi cyfrowymi dokumentami składa swój cyfrowy podpis.
Przeczytaj też: Podaj login do eBOK-a albo swój adres e-mail, a oni zajmą się twoimi rachunkami. ING ruszył z serwisem do opłacania faktur, jakiego nie było
Przeczytaj też: Pan Paweł nie dał zgody marketingowej, ale bank uparcie pisał i dzwonił… Jak to tłumaczy? Nie zgadniecie. Ja prawie spadłem z krzesła
Inwestycja w placówkę w dobie internetu
„Firmy mogą skierować do klientów odwiedzających ich placówki spersonalizowaną i opartą na konkretnym kontekście komunikację, usprawnić proces podpisywania umów, zaoszczędzać papier, optymalizować logistykę obiegu dokumentów i ich archiwizacji, podnieść efektywność pracowników”
– zachwala swój pomysł Nanovo. Wszystko super, tylko zastanawia mnie jedno – żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej transakcji przeprowadzamy samodzielnie w bankowości internetowej lub mobilnej. Jaki jest więc ekonomiczny sens inwestowania w oddziałową infrastrukturę?
Wytłumaczenie Nanovo (i jeśli dobrze rozumiem, jest to też tok myślenia banku) jest proste – edukacja. Wśród klientów banków jest wielu wykluczonych cyfrowo. Nie korzystają z bankowości elektronicznej, bo nie wiedzą jak. Doradca podczas interaktywnego spotkania z klientem będzie po prostu pokazywał, jak samodzielnie zrobić przelew, założyć lokatę, zastrzec kartę albo gdzie szukać informacji o produktach i usługach.
Bank zapewne zakłada, że wyedukowani klienci z czasem przenosić się będą na „drugą stronę mocy”, czyli do bankowości elektronicznej. A wtedy będzie mógł pomyśleć o kasowaniu placówek i liczyć oszczędności.