Wzrost wartości domowej waluty o ponad 10% w ciągu zaledwie kilku godzin. Oprocentowanie obligacji niższe o jedną trzecią. Indeks akcji zyskujący na wartości z dnia na dzień astronomiczne… 21%! Tak gigantyczny entuzjazm i napływ kapitału z całego świata wywołało jedno wydarzenie – wygrana partii ultraliberalnego prezydenta Javiera Milei w Argentynie. Zadowolony jest też prezydent USA Donald Trump, który „zainwestował” w te wybory niebagatelną kwotę 40 mld dolarów – tyle wsparcia przekazał na obronę argentyńskiego peso i spłatę rat krótkoterminowego argentyńskiego długu. Czy to oznacza, że Argentyna uniknie kryzysu i stanie się atrakcją inwestycyjną?
Wyobraźcie sobie, że kurs złotego jednego dnia umacnia się o 40–50 groszy w stosunku do dolara lub euro. Byłoby to wielkie wydarzenie na rynku i nawet trudno sobie wyobrazić wydarzenie, które mogłoby wywołać takie konsekwencje. No może gdyby nadeszła zapowiedź wypłaty reparacji wojennych przez Niemcy… A wzrost indeksu giełdowego o ponad 21% jednego dnia? To mniej więcej tyle, ile polski indeks WIG zyskał przez pół roku.
- Jak zacząć inwestować? Jak kupić swój pierwszy ETF? Gdzie go znaleźć i na co uważać? Przewodnik krok po kroku dla debiutantów [POWERED BY XTB]
- Prawdziwym królestwem gotówki nie są Niemcy. Jest nim dalekowschodni gigant znany z nowych technologii. Ludzie wolą tam banknoty. Dlaczego? [POWERED BY EURONET]
- Ile kosztuje nas drogowa brawura? Podliczyli koszty zbyt szybkiej jazdy w skali kraju. Jak „zaoszczędzić” życie i pieniądze? Technologia na pomoc [POWERED BY PZU]
Tak gigantyczny optymizm zapanował właśnie w Argentynie. Rynki wysoko wyceniły wygraną bloku Javiera Milei w tzw. wyborach połówkowych. Czy to bardziej uznanie dla wolnorynkowych reform prezydenta Argentyny czy raczej ulga, że prezydent USA będzie mógł kontynuować swoje dzieło, nie obawiając się blokowania jego działań w parlamencie? Czy mocniejsze peso i lewitująca w kosmosie giełda argentyńska może być dobrą wiadomością dla złotego i dla warszawskiej giełdy?
Argentyńskie peso wraca do życia. I to w jakim stylu!
Na te wybory czekali nie tylko Argentyńczycy, czekał też prezydent największego światowego imperium, który na miesiąc przed tym, jak obywatele Argentyny poszli do urn wyborczych, zadeklarował, że pomoże krajowi i swojemu przyjacielowi Milei, ale pod warunkiem, że wybory będą… udane i obywatele zagłosują właściwie. Wszystko poszło po myśli obu prezydentów.
Partia Le Libertad Avanza nie uzyskała co prawda bezwzględnej większości w parlamencie, ale wynik połówkowych wyborów pozwolił jej na potrojenie siły politycznej. Osiągnęła wystarczającą liczbę głosów, by móc pomagać prezydentowi Milei w uchwalaniu zgłaszanych przez niego ustaw.
Argentyńskie aktywa – akcje i waluta – umocniły się gwałtownie w poniedziałek po wygranej partii Milei. Rentowności obligacji mocno spadły, wyceny akcji argentyńskich firm wzrosły o ponad 20%, a peso umocniło się o ponad 10% w stosunku do dolara. To oznacza, że mieliśmy do czynienia z jedną z najsilniejszych sesji na rynku finansowym w całej historii Argentyny. Inwestorzy są zachwyceni, bo właśnie odpadło ryzyko utraty stabilności politycznej, a liberalne reformy będą kontynuowane.
Argentyńskie peso w poniedziałek rano jeszcze smacznie spało na poziomie niemal 1500 peso za dolara, ale kiedy tylko obie Ameryki zaczęły budzić się ze snu, poszybowało. Teraz płaci się tylko ok. 1365 peso za dolara, co oznacza powrót do wartości z lata tego roku. W kwietniu, zgodnie z zaleceniami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, kurs peso został uwolniony. I systematycznie spadał, budząc coraz większą grozę wśród fanów reform Javiera Milei.
MFW w zamian przekazał wtedy Argentynie 20 mld dolarów na obronę waluty. Ale to nie wystarczyło. Być może obecny poziom 1365 to nowy kurs równowagi argentyńskiej waluty, który rynki finansowe podtrzymają na dłużej?

Zwycięstwo Javiera Milei w ostatniej chwili
Parlamentarne wybory połówkowe odbyły się w połowie kadencji Javiera Milei w niedzielę 26 października. Prezydencka partia La Libertad Avanza uzyskała w nich 40,7% głosów w skali kraju, co pozwala jej niemal potroić bazę parlamentarną, jednak bez uzyskania bezwzględnej większości. Argentyńczycy szli do urn, aby odnowić połowę miejsc w Izbie Deputowanych i jedną trzecią miejsc w Senacie. Słaba była frekwencja, wyniosła zaledwie 67,9%, co było jednym z najsłabszych wyników w historii wyborów w tym kraju od czasu powrotu demokracji w 1983 roku.
Rząd Milei tym samym zapewnił sobie tyle miejsc w Izbie Deputowanych, ile potrzebuje, aby zapobiec odrzuceniu przez cały Kongres potencjalnego prezydenckiego weta. To jest jedna z najważniejszych kotwic stabilności politycznej, która zapewnia trwałość reform. W tym roku opozycja odrzuciła kilka razy weto Milei wobec ustaw wydatkowych, które zdaniem prezydenta zagrażały równowadze fiskalnej kraju. Teraz Milei będzie mógł bronić swoich dekretów i weta w Kongresie.
W Argentynie, mimo raczej złych doświadczeń z przeszłości, wciąż bardzo duże poparcie mają ugrupowania odwołujące się do socjalizmu w postaci ideologii peronizmu i kirchneryzmu (od nazwisk słynnych lewicowych prezydentów Perona i Kirchnera). Niestety ich rządy popchnęły Argentynę w stronę kryzysu finansowego.
Sondaże przedwyborcze dawały głównej partii opozycyjnej, lewicowemu peronistycznemu centrum Fuerza Patria, bardzo silne i rosnące poparcie. Dlatego wygrana Milei jest pewnym zaskoczeniem. Sensacyjne były wyniki w prowincji Buenos Aires, w której prezydencka La Libertad Avanza uzyskała 41,5% głosów, w porównaniu z 40,8% dla koalicji peronistów. Buenos Aires od dawna jest polityczną ostoją peronistów, ale tym razem Milei ich pokonał. Zrobił to na ostatniej prostej, jak pokazują sondaże:

Niepewność związana z październikowymi wyborami i ryzyko destabilizacji wywierały presję na argentyńską gospodarkę i jej walutę przez dwa ostatnie miesiące. Z odsieczą postanowił przybyć Donald Trump, który zaoferował wsparcie sięgające nawet 40 miliardów dolarów. Tuż po potwierdzeniu wyników wyborów prezydent USA napisał na platformie społecznościowej Truth: „Gratulacje dla prezydenta Javiera Milei za jego miażdżące zwycięstwo w Argentynie. Wykonuje świetną robotę! Nasze zaufanie do niego zostało potwierdzone przez naród argentyński”.
Pomogły reformy czy… Trump?
Tym samym Argentyna nie musi się już obawiać, że wsparcie USA na ustabilizowanie peso i spłatę rat zadłużenia krótkoterminowego zostanie wycofane lub ograniczone. Wyniki obecnych wyborów to sygnał dla rynków finansowych, że przez kolejne dwa lata scena polityczna w kraju będzie stabilna, a wolnorynkowe reformy będą kontynuowane. Dodatkowo Stany Zjednoczone będą przychylnym okiem patrzyły na Argentynę i nie pozwolą jej… ponownie zbankrutować. To ważny sygnał w odniesieniu do kraju, który ciągle ma problemy z obsługą długu.
Po dwóch latach reform Milei udało się Argentynie m.in. pokonać inflację i dokonać drastycznych cięć budżetowych, ale uwolnienie kursu peso w kwietniu tego roku, jako krok ku prawdziwemu urynkowieniu systemu finansowego, sprowokowało inwestorów walutowych do przetestowania prawdziwej rynkowej siły waluty. Od połowy września zaczęło się robić groźnie, bo peso osłabiło się za mocno. Wtedy z pomocą pospieszył Trump, który obiecał swoją kroplówkę w wysokości nawet 40 mld dolarów.
Szybka oferta pomocy ze strony Donalda Trumpa może oznaczać chęć podporządkowania sobie tego kraju przez USA. Byłoby to w kontrze do interesów chińskich, które coraz bardziej widać również w Ameryce Łacińskiej. Rywalizacja dwóch mocarstw w Azji i Europie przenosi się na kolejny kontynent, tym razem ten tradycyjnie mocniej związany z sąsiednimi Stanami Zjednoczonymi. Działanie Trumpa wywołało irytację w Pekinie, tym bardziej że Trump nie chce poprzestać na pomocy Argentynie, ma na oku też inne kraje kontynentu.
Duża część społeczeństwa jest zmęczona wyczerpującymi dwuletnimi reformami, które uderzyły głównie w wydatki społeczne i socjalne. Za drastyczne oszczędności „winę” ponosi oczywiście główny reformator. Jednak okazało się, że Milei uzyskał silny mandat do kontynuowania obecnych reform i wprowadzania nowych ultraliberalnych rozwiązań. Więcej o reformach prezydenta Milei w Argentynie w tej analizie:
Rynki finansowe w euforii. Argentynie – na razie – nie grozi kryzys walutowy?
Zagraniczni inwestorzy byli w poniedziałek wyraźnie pod wrażeniem dobrych dla prezydenckiej partii wyników wyborów. Obligacje 10-letnie zareagowały natychmiast po podaniu wyników wyborów. Ich rentowność gwałtownie spadła, co od razu przełoży się na obniżenie kosztów obsługi długu publicznego. Wysokie koszty odsetek i brak w państwowej kasie dolarów potrzebnych do obsługi dolarowych obligacji to jedna z największych bolączek kraju. To przez to Argentyna co jakiś czas bankrutuje. Teraz, w przedwyborczy piątek, rentowność 10-letnich obligacji skarbowych spadła do 10,5% z 14,3%.
Cena argentyńskich obligacji z terminem zapadalności w 2035 roku wzrosła o 12 centów – inwestorzy płacą za nie 69 centów za każdego dolara, podczas gdy dług z terminem zapadalności w 2029 roku podrożał o 9 centów – do 84 centów za każdego dolara wartości nominalnej, co stanowi najwyższy poziom od początku prezydentury Milei. Argentyna musi spłacić około 18 mld dolarów długu w walutach obcych w przyszłym roku, w tym 4 mld dolarów już w styczniu. Jednak jej rezerwy walutowe, gdyby nie brać pod uwagę wsparcia MFW, są właściwie na minusie.
Wynika to z tego, że w okresie przed wyborami skokowo wzrósł popyt na dolary wśród krajowych inwestorów. Argentyńczycy szukali bezpieczeństwa w walucie amerykańskiej, obawiając się kolejnych problemów znanych im z przeszłości, np. hiperinflacji czy dewaluacji peso. Z tego m.in. powodu kurs peso spadł z około 1340 do prawie 1500 w stosunku do dolara od połowy września. Umocnienie peso i wsparcie ze strony USA to atut dla banku centralnego, który może teraz myśleć o odbudowie rezerw w dolarze.

Scott Bessent potwierdził po wyborach wsparcie USA dla Milei, ale rynki finansowe wciąż nie dostały jasnego sygnału co do szczegółów obiecanego pakietu finansowego, który obejmuje linię kredytową USA o wartości 20 mld dolarów i kolejne 20 mld dolarów wsparcia sektora prywatnego dla spłat obligacji Argentyny. Częścią amerykańskich warunków może być wezwanie do pełnego uwolnienia kursu peso, który obecnie wciąż, mimo zliberalizowania warunków handlu, podlega pewnym ograniczeniom. Kolejnym krokiem Milei może być całkowite upłynnienie kursu.
Entuzjastycznie zareagowali inwestorzy na argentyńskim rynku akcji. Akcje argentyńskich spółek notowanych na giełdzie w USA również gwałtownie wzrosły, a indeks Global X MSCI Argentina ETF zyskał 22%, po spadku o 10,2% od początku roku aż do przedwyborczego piątku. Aktywa rynku akcji niemal powróciły do wyceny z początku roku. Argentyński indeks giełdowy Merval wzrósł powyżej poziomu 2,5 mln punktów, powracając do maksimów z lutego tego roku.

A my skorzystamy czy… stracimy?
Czy argentyńska euforia przełoży się na jakiś globalny sentyment na rynkach finansowych? Argentyna to duża gospodarka, ale wciąż, jeśli chodzi o wpływ na światowe rynki finansowe, znajduje się raczej na marginesie przepływów kapitałowych. Jednak możliwy jest efekt psychologiczny. Kiedy tak spektakularnie umacniają się aktywa Argentyny: jej waluta, dług, rynek akcji, jako kraju należącego do emerging markets, inwestorzy mogą nabrać apetytu na kolejne inwestycje w takim koszyku aktywów. Koszyku, w którym wciąż pozostaje również Polska.
W średnim terminie mogłoby to sprzyjać umocnieniu również polskiego złotego i polskiego długu. Jednak w takich sytuacjach inwestorzy mogą też wycofywać pieniądze z najbardziej ryzykownych obszarów i kierować je do regionów i aktywów o średnim poziomie ryzyka, ale o większym stopniu rentowności niż aktywa na głównych bazowych rynkach. Jeśli Argentyna wygląda obecnie na mniej ryzykowną lub bardziej perspektywiczną, to może ona odciągnąć część kapitałów przeznaczonych dla emerging markets z innych regionów.
Wśród poszkodowanych może być, ale nie musi, nasz region Europy Środkowo-Wschodniej, co może w kolejnych tygodniach czy miesiącach wpływać na kurs złotego. Z drugiej strony ogólna poprawa tzw. sentymentu rynków finansowych może oddziaływać na lepszą ocenę naszego regionu. Zasadniczo dla Polski najważniejsze są relacje z rynkami USA i Unii Europejskiej, wpływ Argentyny będzie raczej umiarkowany.
——————————–
WIĘCEJ O ARGENTYNIE:
———————————-
WIĘCEJ O INWESTOWANIU:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 26 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 12 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
———————————-
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
Źródło zdjęcia: Angelica Reyes/Unsplash







