„Cafe Pożyczka” taki nowy pomysł ma Alior Bank na namówienie klientów do pożyczania pieniędzy. Co prawda – w odróżnieniu od innych banków – Alior nie buduje sieci prawdziwych „kawiarnio-oddziałów”, ale te z reklamy wyglądają tak słodko, że aż miałbym ochotę poprosić prezesa Wojciecha Sobieraja, żeby się na to szarpnął. Ze spotu reklamowego wynika, że do „Cafe Pożyczka” nie wchodzi się solo, lecz w parze.
„Państwo razem? Czyli pożyczka dla dwojga?” – pyta pracownica za ladą, ubrana w aliorowy uniform z obowiązkowym melonikiem. I obiecuje, że niezależnie od kwoty oprocentowanie pożyczki będzie niższe o połowę. Bo „minus 50% to nasza specjalność” – dodaje, przynosząc komplet filiżanek, by klienci mogli sobie nalać promocyjnego pieniądza. A na koniec jeszcze pada komentarz lektora: „Dwóch, dwie, dwoje? Umówcie się na tańszą pożyczkę”.
- Pięć lat PPK. Ile zarobili ci, którzy na początku zaryzykowali? Gdzie (dzięki PPK i nie tylko) jesteśmy na drodze do dodatkowej emerytury? Słodko-gorzko [WYCISKANIE EMERYTURY BY UNIQA TFI]
- Ile złota w portfelu w obecnych czasach? Jaki udział powinien mieć żółty kruszec w naszych inwestycjach? Są nowe wyliczenia analityków [STAĆ CIĘ NA ZŁOTO BY GOLDSAVER]
- Zdjęcia w smartfonie: coraz częściej pierwszy krok do… zakupów. Czy pożyczki „na fotkę” będą hitem sezonu zakupowego? Bać się czy cieszyć? [BANKOWOŚĆ PRZYSZŁOŚCI BY VELOBANK]
Czytaj: Alior gwarantuje, że zetknie oprocentowanie twoich kredytów. Naprawdę?
Alior Bank wykorzystuje ten sam pomysł, który od dłuższego czasu eksploatują sieci telekomunikacyjne, namawiające do zakupu dwóch albo trzech kart SIM po nieco korzystniejszych cenach, dzięki czemu wszyscy członkowie rodziny mają do zapłacenia jeden wspólny rachunek. O ile jednak w telekomach ta usługa jest z reguły komunikowana jako rodzinna, o tyle marketingowcy Alior Banku poszli w niebezpiecznym jak na dzisiejsze czasy kierunku. W aliorowskim spocie nie ma ani słowa o tym żeby przyjść do „Cafe Pożyczka” z żoną lub mężem, ewentualnie z narzeczonym lub narzeczoną i to jeszcze przed konsumpcją związku.
Alior Bank, państwowy bądź co bądź bank (należy od niedawna do grupy PZU), zaprasza do oddziałów dowolne pary, w nie sprecyzowanej konfiguracji płciowej. Uważam, że posłanka Krystyna Pawłowicz powinna interweniować, bo to jest jawne promowanie konkubinatów, par homoseksualnych, dżenderów i innych świństw. Tańsza pożyczka w państwowym banku powinna być tylko dla tych, którzy żyją „po Bożemu”.
Zanim jednak w tej sprawie wpłynie do laski (za przeproszeniem) marszałkowskiej stosowna interpelacja poselska, zajmiemy się sprawdzeniem czy będąc razem z żoną, koleżanką, kochanką bądź „osobą tutejszą po operacji zmiany płci” warto razem udać się do „Cafe Pożyczka” po pożyczkę z oprocentowaniem ściętym o połowę. Ci z Was, którzy czytają blog od dawna, już zapewne domyślają się, że promocyjne oprocentowanie nie musi mieć nic wspólnego z tanim kredytem, bo dziś banki ukrywają prawdziwą cenę pożyczki w prowizji za jej przyznanie. Oczywiście obniżenia prowizji Alior Bank nie proponuje, tnie tylko oprocentowanie. To oczywiście oznacza, że pożyczka będzie trochę tańsza, ale na pewno nie o połowę.
Z przykładu reprezentatywnego wynika, że przy pożyczce z okresem spłaty 4,5 roku o wartości 19.400 zł Alior Bank jest w stanie zejść z oprocentowaniem poniżej 5% (ze standardowego poziomu ok. 10%), co oznacza, że zamiast 5000 zł odsetek zapłacimy ich – w skali całego kredytu – tylko niecałe 2500 zł. To jest coś. Bank podaje też w tym przykładzie reprezentatywną prowizję 9,9%, czyli 2131 zł (ta kwota zakłada zapewne skredytowanie prowizji i jej doliczenie do kredytu).
W sumie więc – o ile nie damy się namówić na dodatkowe produkty (wiem z dobrych źródeł, że pracownicy Aliora – jak i innych banków – uwielbiają dorzucać do kredytów ubezpieczenia, konta bankowe, karty kredytowe) zapłacimy zamiast 7100 zł tylko 4600 zł kosztów. To oczywiście robi różnicę, choć przecież nie sposób nie zauważyć, że w kieszeni klienta zostaje znacznie mniejsza część, niż połowa początkowych kosztów. A właśnie obniżkę obciążeń o połowę sugeruje spot reklamowy. „Prawdziwy” koszt pożyczki – w wariancie prezentowanym przez bank w reklamie – jest porównywalny z kredytem, który ma oprocentowanie 9% bez prowziji i żadnych dodatkowych kosztów.
Czytaj też: Alior, czyli bank najskuteczniej wyciskający klientów. Jak to robi?
Czytaj też: Gwarantowali najtańszy kredyt, a teraz się kajają. Trochę na niby
Nie można powiedzieć, że to jest bardzo drogi kredyt. Bank zapewne „schodzi” z ceny ze względu na niższe ryzyko wiążące się z pożyczeniem pieniędzy dwóm osobom, a nie jednej. W takiej konfiguracji jest znacznie mniejsze prawdopodobieństwo, że nie będzie z kogo ściągać ewentualnych zaległych rat). Poza tym kredyt dla pary przeważnie jest większy, niż kredyt „jednoosobowy”. A więc za cenę tej samej reklamy bank pozyskuje dwóch klientów zamiast jednego.
Tyle, że wcale nie jestem pewien czy kredyt z reklamy – na warunkach z przykładu reprezentatywnego – będzie dostępny dla każdego. Bank na stronie internetowej zastrzega, że choć RRSO kredytu przykładowego (czyli roczny koszt po dodaniu prowizji i wartości pieniądza w czasie) wynosi 9,9% , to maksymalne RRSO dla tej oferty może wynieść nawet 13,4%. Zarówno w tabeli oprocentowania, jak i w tabeli opłat i prowizji znajduje się informacja, iż warunki pożyczki są negocjowane indywidualnie.
To oznacza, że prowizja za przyznanie kredytu może być ustawiona dużo wyżej, niż obiecują w reklamie (choć oczywiście może być też niższa od reklamowanej – 9,9% to poziom reprezentatywny, nie minimalny). Im zaś wyższa prowizja, tym mniejszy wpływ obniżki oprocentowania na łączny koszt kredytu. Moja rada: jeśli skusi Was kredyt w „Cafe Pożyczka”, to walczcie o prowizję jednocyfrową. Jeśli będzie dwucyfrowa, kredyt przestanie być tani.
Alior już po publikacji tego tekstu zapewnił mnie, że „przykładowe warunki podane w reklamie dotyczą minimum dwóch trzecich zakładanej liczby klientów, którzy skorzystają z oferty”. To by oznaczało, że przypadki klientów, którym kredyt zostanie zaproponowany przy wyższej cenie, niż reklamowana, mają być stosunkowo nieliczne. Bank zapewnia też, że „poziom maksymalny prowizji za udzielenie kredytu nie odbiega od standardowych warunków banku i nie została zastosowana zasada kompensowania obniżki oprocentowania wyższą prowizją”. To cenne. Trzymam za słowo 😉