Po 100 dniach rządu Donalda Tuska mniej więcej można już powiedzieć, jak będzie wyglądała realizacja jego obietnic wyborczych, napompowanych w kampanii do monstrualnych rozmiarów. Najbardziej atrakcyjne obietnice wyborcze prawdopodobnie zostaną zrealizowane w wersji demo, co jest generalnie wkurzające, choć w niektórych przypadkach – uzasadnione. Pytanie brzmi, czy Narodowi to wystarczy
Nie wiem, jakie były Wasze oczekiwania wobec tuskowego rządu – o ile w wyborach oddaliście głos na partie, które go dziś tworzą. Ja byłem pewny, że w składanych przez partie z koalicji demokratycznej obietnicach chodziło wyłącznie o przelicytowanie w populizmie Zjednoczonej Prawicy (która też się nie hamowała z obiecankami). Wiemy już, że to się udało, więc spokojnie można zacząć się zastanawiać jaka część obiecanego dobra rzeczywiście na nas spłynie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wiadomo, że są ograniczenia. Państwowy budżet ma w tym roku 184 mld zł planowanej „dziury” (rekordowo wysoki poziom) i tylko połowa pieniędzy potrzebnych do jej załatania – czyli potrzeb pożyczkowych państwa – jest już zapewniona (w sprzedanych obligacjach). Rząd będzie więc tak realizował obietnice, żeby za dużo nie kosztowały. Zwłaszcza że w większości nie ma ich w budżecie i że może się okazać, iż przeszacowano dochody z podatków. A wtedy pojawi się jeszcze 10-20 mld zł nieplanowanej „dziury” (niższa inflacja plus wolno rosnąca konsumpcja).
Czytaj o tym, że trochę ratuje nas nowa procedura Unii Europejskiej: Koniec z „pieniędzy nie ma i nie będzie”? Unijna procedura nadmiernego deficytu po nowemu. Rząd Donalda Tuska jest w czepku urodzony?
Obietnice wyborcze: co z tymi najbardziej atrakcyjnymi?
Tam, gdzie obietnice wyborcze były skierowane do poszczególnych grup zawodowych lub społecznych – poszło gładko. Do rodziców płynie świadczenie 800+ (można powiedzieć, że to zgodna obietnica Tuska i Kaczyńskiego), do emerytów płynie 13-tka i 14-tka (ale w tym roku chyba nie będzie podwójnej waloryzacji emerytur), do nauczycieli i urzędników za chwilę popłyną podwyżki pensji (co prawda nie obiecywane 30% tylko realnie trochę mniej), od jesieni do pracujących młodych mam popłynie „babciowe” (1500 zł miesięcznie). W drodze jest wyższy zasiłek pogrzebowy (6450 zł zamiast 4000 zł) dla tych, którzy chowają zmarłych. Oraz niższy VAT na usługi „beauty” dla tych, którzy jeszcze nie umierają.
———————–
ZAPLANUJ SWOJĄ ZAMOŻNOŚĆ. Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej.
———————–
Podobnie jak w przypadku poprzedników, transfery o charakterze socjalnym i te celowane do konkretnych grup zostały przeprowadzone. Zamiast „pieniędzy nie ma i nie będzie”, znanego z poprzednich rządów Tuska, teraz jest gładkie podpisywanie przelewów w ciężar długu, który będą spłacać przyszłe pokolenia.
Natomiast na podatkowe zmiany strukturalne, które mają dotyczyć wszystkich – zarazem były to najbardziej atrakcyjne „wizualnie” obietnice wyborcze – pomysł jest inny: zrobić tak, żeby odhaczyć, ale nie zbankrutować. Mamy więc:
>>> 2000 zł odsetek i zysków wolnych od podatku Belki. W obietnicach sprytnie zapisano ulgę do 100 000 zł i dla inwestycji powyżej roku, co ludzie zinterpretowali, że nie będą płacić „belkowego” od lokaty w wysokości 100 000 zł. Okazuje się, że jedynie odsetki od zysku ze 100-tysięcznej lokaty – czyli od 5000 zł – będą zwolnione z podatku (czyli pierwszy 1000 zł odsetek). Ale tylko w przypadku lokat przekraczających rok (a takich Polacy prawie nie zakładają). Prawdopodobnie będzie też druga 1000-złotowa ulga od zysków z inwestycji w akcje, obligacje, fundusze i ETF-y
>>> od 100 do 500 zł miesięcznie obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Koalicja Obywatelska obiecywała rezygnację z wprowadzonej przez „Polski Ład” procentowej składki zdrowotnej i od przyszłego roku rzeczywiście będzie ryczałt, ale ograniczony – w przypadku przedsiębiorców na podatku liniowym – do dwóch średnich pensji. A powyżej tej kwoty ma zostać po staremu. Oznacza to, że przedsiębiorca z niskim dochodem zaoszczędzi 100 zł, a ten zarabiający 25 000 zł miesięcznie – ubogaci się o 500 zł miesięcznie.
Czytaj też – co to oznacza dla branży IT: Czy znowu znikną etaty w IT? Najnowsza propozycja Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Finansów w sprawie składek zdrowotnych dla przedsiębiorców sprawi, że etat będzie się jeszcze mniej opłacał. Jak to może wyglądać w praktyce?
>>> 1480 zł w prezencie od ZUS dla przedsiębiorców. Politycy Trzeciej Drogi mówili o dobrowolnym ZUS, ale ostatecznie skończy się na jednomiesięcznym – w każdym roku – „urlopie” od składek ZUS dla przedsiębiorców. Urlop nie obejmie składki zdrowotnej, a więc będzie można nie zapłacić tylko ubezpieczenia emerytalnego, rentowego, wypadkowego oraz chorobowego, których wartość wynosi w tym roku mniej więcej 1480 zł.
>>> kredyt mieszkaniowy 0% dla rodzin wielodzietnych i niezamożnych. W kampanii wyborczej pojawiło się hasło „mieszkanie prawem, nie towarem”. I obietnica, że każdy w miarę młody człowiek na pierwsze mieszkanie będzie mógł wziąć kredyt bez odsetek. Dziś już wiemy, że po pierwsze będzie limit kwoty, od której mają się naliczać preferencyjne odsetki, a po drugie jak ktoś nie ma dużo dzieci, to nie będzie żadnego 0%. Mówi się też o wprowadzeniu kryterium dochodowego, co zamknęłoby drogę do taniego kredytu tym, których stać na taki na warunkach rynkowych
Czyli: zamiast likwidacji podatku Belki, zniesienia obowiązkowego ZUS i powrotu do sytuacji, w której składka zdrowotna była odliczana od podatku (czyli w przypadku przedsiębiorców praktycznie jej nie było, a w przypadku pracowników była relatywnie niska i de facto ryczałtowa) – mamy 2000 zł odsetek wolnych od podatku, kilka stówek miesięcznie obniżki składki zdrowotnej, ale tylko dla przedsiębiorców i niecałe 1500 zł „ulgi ZUS-owskiej” – też tylko dla przedsiębiorców. A kredyt hipoteczny ani za zero, ani za duży. A co z innymi atrakcyjnymi obietnicami?
>>> wyższa kwota wolna od podatku PIT – może później. Dziś pierwsze 30 000 zł, które zarobimy, jest zwolnione z opodatkowania, a Donald Tusk obiecał, że podwyższy ten limit do 60 000 zł. Oznaczałoby to de facto, że każdy, kto zarabia 3700 zł na rękę, nie płaciłby w ogóle podatku (dziś od połowy zarobionej kwoty płaci 12% plus 9% składki zdrowotnej). To byłaby bardzo kosztowna obietnica, więc jestem dziwnie przekonany, że zostanie jakoś tam okrojona
>>> dopłata do wynajmu mieszkania 600 zł miesięcznie – na razie w „uśpieniu”. Poza programem darmowych kredytów mieszkaniowych miała być też dopłata dla osób, których na kredyt nie stać. Wygląda na to, że rząd wciąż zastanawia się jak to zrobić, żeby tych pieniędzy nie zgarnęli wynajmujący, podwyższając czynsze.
Kłopot z obietnicami. Czy ludziom wystarczy to, co Donald „dowiezie”?
Jak więc widzicie, z sześciu najbardziej atrakcyjnych obietnic wyborczych koalicjantów planuje się zrealizować cztery, ale każdą z nich tylko po trochu. Można powiedzieć: znowu nas oszukali. Bogiem a prawdą, gdyby chcieli rzeczywiście zrealizować wszystkie obietnice wyborcze co do literki, nie skończyłoby się to dobrze. Mówimy o 200-250 mld zł dodatkowych kosztów, których prawdopodobnie nie udałoby się sfinansować w krótkim czasie. Mogłaby się załamać wiarygodność kraju jako pożyczkobiorcy, czego konsekwencje byłyby nieobliczalne.
Likwidacja „Belki” to 10 mld zł mniej w budżecie, kwota wolna od podatku 60 mld zł, dobrowolny ZUS jakieś 60 mld zł, składka zdrowotna po staremu – 40-60 mld zł mniej w budżecie (zależy od tego, jak liczyć, Tusk mówił, że nawet 100 mld zł, ale chyba przesadził – całe wpływy ze składki zdrowotnej do NFZ to 120 mld zł). Tak, w tym budżecie, który może w tym roku zahaczyć o 200 mld zł dziury. Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził.
Bardzo ograniczona realizacja niektórych obietnic może być w pewnym sensie korzystna. Np. program tanich kredytów w zasadzie powinien być jak najmniejszy, żeby nie robił szkód, które wywołał poprzedni program „Bezpieczny Kredyt 2%”. Kibicuję Donaldowi Tuskowi, żeby obietnicę wyborczą realizował w jak najmniejszym zakresie. Marek Wielgo wcale się ze mną nie zgadza.
——————
Posłuchaj też 203. odcinka podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” poświęconego rynkowi nieruchomości. Jesteśmy po silnym wzroście cen mieszkań wywołanych wybuchową mieszanką niskiej podaży mieszkań i „Bezpiecznego kredytu 2%”, który napompował popyt. Czy zapowiadany kolejny program tanich kredytów jeszcze bardziej wywinduje ceny? A może tym razem nie będzie już tak źle? Skąd bierze się mieszkaniowy fenomen Łodzi i czy inne aglomeracje mogłyby pójść jej śladem? Czy ten rok będzie sprzyjał zakupowi nieruchomości? Gościem Maćka Samcika był Marek Wielgo, ekspert portalu analitycznego (sprzedającego dane m.in. deweloperom) Rynekpierwotny.pl i portalu ogłoszeniowego GetHome.pl
——————-
Rząd Tuska balansuje więc na linie między tym, co obiecał (i nie będzie w stanie „dowieźć”), a starym „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Zobaczymy, jak mu to wyjdzie, a przede wszystkim, jaka część ludzi uzna, że to, co Tusk „dowozi”, im wystarczy. Np. to, że pieniądze z Unii Europejskiej wreszcie do nas płyną. Wtedy pal licho obietnice wyborcze. Ale pamiętajmy, że poza bonusami, które rząd „dowiezie”, będą też rzeczy bolesne. I to już za chwilę:
>>> wzrost VAT na żywność do 5%. W sklepach będzie drożej i Polacy poczują to w portfelach przynajmniej częściowo. Dzięki temu rząd „zaoszczędzi” 11 mld zł.
>>> wzrost rachunków za energię w drugiej części roku o 20-40%. Co prawda rachunki za prąd stanowią „małe” kilka procent naszego budżetu domowego, ale stopniowe odmrażanie cen prądu jest konieczne.
Czytaj więcej o tym, co oznaczają te podwyżki: Wraca VAT na żywność, wkrótce podrożeje energia. To sygnały, że kończy się podatkowa „rozwiązłość”? Na ten rok Polacy zapowiadają zaciskanie pasa
Bardzo jestem ciekaw, jak ocenicie rząd Donalda Tuska na koniec 2025 r., kiedy będzie już w połowie kadencji i te wszystkie zapowiedzi podatkowe zostaną zrealizowane. Ja liczę na to, że tym razem nie skończy się na korektach tego, co jest i balansowaniu na linie nierealnych obietnic, ale że nastąpi ucieczka do przodu. Że np. zaproponują prosty i sprawiedliwy system podatkowy – taki sam podatek od każdego dochodu, z rozsądną progresją. Takie „wywrócenie stolika” wprowadziłoby nas do nowej rzeczywistości i zlikwidowało niesmak z nierealnych i niezrealizowanych obietnic. Czy też tak uważacie?
zdjęcie tytułowe: Koalicja Obywatelska