W Warszawie o nasze względy rywalizują już trzy duże sieci car-sharingu – Traficar, 4Mobility i Panek. Ale powstała dla nich konkurencja dwukołowa. To sieci Scroot, Blinkee oraz JedenŚlad. W sumie kilkaset skuterów, które w tym roku chcą zalać Warszawę i całą Polskę
Powoli kończy się zima, więc na drogi wyjadą rowery, skutery i motocykle. W tym te, które można wynająć na minuty. W zeszłym roku recenzowałem coraz szybciej rozwijające się w Warszawie i innych miastach usługi car-sharingu, czyli samochodów, które można wziąć na kwadrans lub pół godziny. W Warszawie o nasze względy rywalizują już duże sieci – Traficar, 4Mobility i Panek. Ale szybko powstała dla nich konkurencja dwu- i trzykołowa.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To skutery, które mają nad samochodami tę przewagę, że są tańsze, nie stoją w korkach i łatwiej je zaparkować. Już w zeszłym roku miałem chrapkę żeby je wypróbować, ale było ich mało i wydawało mi się, że nie okiełznam tych potworów (nigdy nie jeździłem na motocyklach). Gdy zarejestrowałem się w firmie Scroot, jednym z operatorów takich usług, to nie przeszedłem weryfikacji – właśnie ze względu na brak doświadczenia w jeździe na jednośladzie (doświadczenie w jeżdżeniu na rowerze nie zostało mi zaliczone ;-)).
Scroot, Blinkee i JedenŚlad. Wyścig skuterów do naszych portfeli
Ale poza Scroot w Warszawie działają dwie inne sieci skuterów na wynajem – Blinkee oraz JedenŚlad. Niedawno zdobyłem się odwagę i przetestowałem skutert elektryczny tej ostatniej firmy. I powiem Wam, że było milej, niż się spodziewałem. Nauka jazdy nie zajęła dłużej, niż pięć minut i w zasadzie mógłbym już być ekspertem od jazdy na elektrycznym jednośladzie.
W Warszawie jest do wynajęcia mniej więcej 360 skuterów, z czego 200 należy do JedenŚlad (są to skutery eko, zasilane elektrycznie), mniej więcej 150 zapewnia firma Blinkee, zaś pozostałe maszyny to Scroot „dla zaawansowanych”. To mniej, niż połowa jednośladów, które byłyby potrzebne, by zapewnić dobry serwis na terenie Warszawy. Zwłaszcza, że połowa ze skuterów JedenŚlad jest już zakontraktowanych w ramach „hurtowych” umów m.in. z Amrestem i Uberem (dla UberEats).
za zdjęciu: skuter JedenŚlad.pl
Od strony technicznej wynajęcie jednośladu niczym nie różni się od wynajęcia samochodu na minuty. Trzeba ściągnąć aplikację, zarejestrować się w niej i potwierdzić tożsamość, a potem doładować konto. Aby wynająć skuter wystarczy zaznaczyć go na mapie, w określonym czasie dotrzeć do niego, otworzyć kufer (odblokowuje się go z poziomu aplikacji), założyć kask i zwolnić hamulec. Żadna filozofia.
Jeśli masz więcej, niż 23 lata (czyli urodziłeś/urodziłaś się przed 1995 r.), to żeby skorzystać ze skutera nie musisz mieć prawa jazdy, wystarczy dowód osobisty. Osoby młodsze muszą mieć najmniej zaawansowane (nie licząc karty rowerowej) prawo jazdy na motorynkę.
Czytaj też: Testuję i porównuję oferty car sharingu. Ile to kosztuje i jak się tym jeździ? Miałem pewien problem z…
Skuter tańszy niż samochód. Miażdżąco
Łukasz Banach z firmy JedenŚlad, która postawiła na skutery elektryczne, przekonuje, że to właśnie takie pojazdy w przyszłości zdominują rynek. Z jednej strony nie wymagają tankowania, z drugiej strony mają bardzo wytrzymałe akumulatory (wymienia się je raz na sześć-siedem lat), a z trzeciej – ładowanie baterii jest śmiesznie proste – wystarczy podpiąć kabel do zwykłego gniazdka. Jedynym problemem jest stosunkowo mały zasięg – od jednego ładowania do drugiego pojazd przejedzie ok. 50 km.
Ale koszt eksploatacji takiego elektrycznego jednośladu – gdybym chciał go mieć na własność – jest nieporównywalnie niższy od kosztów eksploatacji samochodu – nie przekracza 1 zł na 100 km. No i sam skuter nie jest bardzo drogi, zwłaszcza w porównaniu do samochodu. Można kupić takiego „elektryka” już za 10.000 zł.
Firmy, które wynajmują elektryczne skutery dla swoich pracowników (np. roznosicieli pizzy) chwalą sobie – poza niskim kosztem (średni „czynsz” najmu wynosi 700 zł miesięcznie) i możliwością manewrowania liczebnością „floty” w zależności od zapotrzebowania – wysoką efektywność. Skuter jest cały czas w ruchu, nie traci się czasu na tankowanie, a tylko wymienia baterie (co zajmuje sekundy).
Czytaj też: Duży ubezpieczyciel wprowadza auta zastępcze w car-sharingu. Dostaniesz ponad 100 zł dziennie, na zawsze!
Czytaj też: Moja recenzja car-sharingu zamiast aut zastępczych w Hestii
Skuter do wynajęcia. 69 gr. za minutę. Albo mniej
Ale zostawmy biznesowe zastosowania skuterów na wynajem. Ile kosztuje używanie takiego skutera jeśli po prostu chcę się nim przemieszczać z punktu A do punktu B? W systemie Blinkee standardowa cena wynosi 0,69 zł za minutę jazdy (i 0,09 zł za minutę postoju), ale teraz mają promocję i można jeździć za 0,59 zł (a studenci i seniorzy za równe pół złotego). Jeśli więc chciałbym się przemieścić z Dworca Centralnego do centrum handlowego Arkadia to prawdopodobnie ogarnąłbym sprawę za jakieś 9 zł. Drożej, niż tramwajem, ale taniej, niż Uberem czy innym Taxify (15 zł).
W JedenŚlad mają nieco bardziej skomplikowaną taryfę. Na początku jest okres próbny i trzeba zapłacić z góry 49 zł opłaty weryfikacyjnej. W ciągu 14 dni za te pieniądze można jeździć przez godzinę i jest to rodzaj testu dla obu stron („cena” tego testu to 0,83 zł za minutę spędzoną na skuterze). Ale za to na koniec dorzucają gratisowe 150 minut.
Docelowo w JedenŚlad można jeździć bez zobowiązań za 0,69 zł za minutę, albo kupić jeden z dwóch abonamentów. Pierwszy to 89 zł miesięcznie i w tej cenie jest 20 minut dziennie gratis (po wykorzystaniu dziennego limitu płaci się 0,45 zł za minutę), a drugi kosztuje 59 zł miesięcznie i ma w cenie 100 darmowych minut w całym miesiącu (dodatkowe dokupuje się za 0,39 zł).
Czytaj też: Czujesz, że potrzebujesz auta? Wynajmą ci je przez net. Od A do zet
O ile skuter na minuty jest tańszy od samochodu na minuty?
Te taryfy są dość skomplikowane, więc pewnie na początek i tak większość użytkowników będzie jeździła w najprostszej możliwej taryfie, czyli za 0,59 zł w Blinkee i 0,69 zł w JedenŚlad. Jak te ceny mają się do wynajmu samochodu na minuty? Wiadomo, że samochód jest wygodniejszy – nie pada ci na głowę, nie zmarzniesz i jedziesz nieco szybciej (skuter nie rozpędzi się powyżej 40 km/h).
W sieci Traficar płaci się 0,80 zł za każdy przejechany kilometr oraz 0,50 zł za każdą minutę spędzoną w aucie. W 4Mobility (w modelu otwartym, czyli takim, gdy nie trzeba zostawiać auta w bazie, tylko gdziekolwiek) ceny są niemal identyczne – 0,80 zł za kilometr i 0,48 zł za minutę.
To oznacza, że za przejazd spod Dworca Centralnego do centrum handlowego Arkadia (ok. 5 km i od 10 do 20 min. w zależności od korków) zapłacimy ok. 9-14 zł. W przypadku wynajęcia skutera będzie to 7-10 zł (raczej nie będziemy musieli stać w korkach). Jest więc trochę taniej i trochę łatwiej (zwłaszcza przy parkowaniu). Ale w dalszym ciągu najtaniej i najzdrowiej wyjdzie wynajęcia rowera w ramach systemu Veturilo (nie licząc 10-złotowej opłaty inicjalnej pierwsza godzina kosztuje tylko złotówkę, druga 3 zł, a trzecia 5 zł).
Skutery elektryczne zaleją Polskę? Tak, ale to będzie kosztowało
Czy skutery – w wersji elektrycznej lub „tradycyjnej” – mogą przejąć rynek car-sharingu? Według Łukasza Banacha, który przed wejściem na rynek systemu JedenŚlad robił badania rynkowe w tej sprawie, wspólna część klientów jest niewielka i nie przekracza 10%. Jego zdaniem ci, którzy mogliby skorzystać ze skutera raczej nie wynajmą samochodu, a fani car-sharingu raczej nie przesiądą się na skutery.
Polska nie jest co prawda wymarzonym krajem dla skuterów (przez pół roku albo jest zimno albo coś pada z nieba), ale mimo wszystko firmy, które zajęły się skuter-sharingiem wietrzą dla siebie duży sukces. W odróżnieniu od aut na wynajem nie ma zagrożenia, że miasta zostaną „zajeżdżone” tymi pojazdami.
W przypadku skuterów elektrycznych dochodzi efekt walki ze smogiem przy dużo niższych kosztach (samochody elektryczne jeszcze przez jakiś czas będą dość drogie i będą wymagały infrastruktury do ładowania baterii, co nie dotyczy jednośladów).
Wiele zależy od tego czy którejś z sieci uda się wprowadzić na polskie ulice na tyle dużą liczbę skuterów, że zaczniemy je widzieć niemal na każdym rogu. I wtedy będziemy mieli większą motywację, by z nich skorzystać.
Są to niemałe inwestycje. Jeśli Warszawa „potrzebuje” 800 skuterów, a każdy kosztuje 10.000 zł, to łatwo obliczyć, że mówimy o inwestycji rzędu 8-10 mln zł. JedenŚlad – firma ma pięciu współtwórców – zaczynał od kilkudziesięciu tysięcy na początek, potem kilkaset tysięcy dorzuciło kilkoro „aniołów biznesu” (w zamian za pakiet 25% udziałów), a niedawno firma pozyskała jeszcze 900.000 zł w ramach tzw. equity crowdfundingu (oddając kolejnych 12% udziałów).
Łukasz Banach opowiada, że JedenŚlad chce w tym roku wejść do sześciu największych polskich miast, a w każdym na początek postawić 100 skuterów elektrycznych. Docelowo – flota powinna liczyć nawet do 400-500 w każdym mieście.
Listonosz przyjedzie trójkołowym skuterem?
Poza tym firma prowadzi rozmowy z globalną firmą kurierską, z dużym dostawcą energii i z Pocztą Polską na temat obsługiwania za pomocą skuterów ich mobilnych pracowników. W przypadku Poczty Polskiej prawdopodobnie zamiast zwykłych skuterów zostaną dostarczone bardziej rozbudowane trójkołowce – pojazdy bardziej przypominające samochód.
Siedziałem w takim testowym trójkołowcu i nawet przejechałem nim kilkaset metrów. Czułem się prawie jak w małym autku. Taki trójkołowiec jest co prawda dużo droższy od „zwykłego” skutera, kosztuje 25.000 zł, ale jeździ się nim prawie tak, jak samochodem. A koszty eksploatacji są radykalnie mniejsze.