Kilka lat temu wydawało się, że fintechy zniszczą banki, bo zaproponują ludziom wygodne usługi w świecie cyfrowym, a bankom zostanie wówczas tylko bycie rurą z pieniędzmi. Stało się inaczej: banki się unowocześniły i obroniły pozycję najważniejszego miejsca, w którym ludzie korzystają z usług finansowych i płatniczych. Ale fintechy mogą być groźne w sojuszu z wielkimi sklepami i platformami internetowymi. OtoMoto przykład, jak to może działać
Zdobycie wystarczająco dużej bazy klientów, by stawić czoła bankom (mającym tych klientów miliony) to dla dużej części fintechów mission impossible. Właściwie tylko Revolut osiągnął sukces w skali kontynentalnej. Pozostałe zmagają się z coraz wyższymi kosztami finansowania oraz z niechęcią klientów do płacenia za fintechowe usługi (bo tym większość fintechów przeciągała klientów banków – że w fintechu jest za darmo).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale jest miejsce, w którym fintech może zrobić bankowi kuku. Tym miejscem są internetowe miejsca zawierania różnych transakcji finansowych. Plaformy e-commerce, tablice ogłoszeń i tego typu miejsca. Tam po pierwsze są klienci, którym można coś zaoferować i tam można spróbować wyprzedzić bank.
Kilka dni temu twórcy usługi OtoMoto Pay pochwalili się, że w skali niecałego roku działalności sfinansowała ona ludziom kredyty na samochody o wartości 360 mln zł. OtoMoto Pay to rodzaj brokera internetowego „przypiętego” do serwisu ogłoszeniowego OtoMoto. Użytkownik, który chce kupić samochód z ogłoszenia, może od razu, nie wychodząc z domu, zapewnić sobie finansowanie w postaci kredytu z jednego z kilkunastu banków i kilku firm niebankowych.
A zatem firma „atakuje” tam, gdzie jest bardzo dużo klientów chcących zawrzeć wysokokwotową transakcję i stara się wyprzedzić bank. Bo każdy klient, który wybierze sobie samochód, ma odruch, by zadzwonić do swojego banku i tam zapytać o kredyt. OtoMoto Pay jest po to, żeby ten kredyt mu załatwić, zanim to się wydarzy.
Kwota sfinansowanych ludziom samochodów świadczy o tym, że to działa. W skali miesiąca firma pośredniczy przy udzieleniu ok. 1000 kredytów na samochody. Biorąc pod uwagę, że na OtoMoto jest 200 000 ogłoszeń (nie wiem, ile jest zawieranych transakcji, bo to tylko tablica ogłoszeń, a nie serwis transakcyjny), można powiedzieć, że niewiele. Samych kredytów gotówkowych banki udzielają rocznie 50-70 mld zł. Ale mimo wszystko jest to wartość niepomijalna.
OtoMoto Pay ma sposób działania podobny jak Bancovo – klient wypełnia wniosek o finansowanie, jest wstępnie weryfikowany, po czym otrzymuje oferty od kilku spośród kilkunastu obecnych na platofrmie pożyczkodawców. Weryfikacja tożsamości jest na podstawie przelewu na przysłowiową złotówkę z banku, trzeba też zweryfikować numer telefonu przez SMS weryfikacyjny.
Zdolność kredytowa jest sprawdzana na podstawie skanów z konta bankowego i przelewu wynagrodzenia od pracodawcy (ewentualnie na podstawie zaświadczenia o zarobkach) lub nowocześniej – poprzez wpuszczenie specjalnego „robaka” na konto klienta (oczywiście za jego zgodą) i przeskanowanie historii rachunku. Umowa też może być podpisana na platformie OtoMoto Pay (chyba że bank ma własny system do umów elektronicznych). I w ciągu doby, góra dwóch pieniądze przeważnie trafiają na konto klienta.
Wydaje się, że to może być dobry pomysł dla fintechów – przylepić swoje usługi do platform oferujących usługi online i zapewnić w jednym miejscu większy wybór możliwości finansowych, niż klient miałby w swoim banku. Jak powiedzieli mi twórcy OtoMoto Pay, średnie oprocentowanie zaciąganego przez klientów kredytu to 12,5%. A więc nie jest to bardzo tani kredyt, ale raczej nie przekracza średniej rynkowej. Do tego może dojść jakaś prowizja.
Poza wyborem ofert finansowania OtoMotoPay daje też opcję dodatkową. Klient może wziąć kredyt, który na początku jest niezabezpieczony (co ogranicza formalności), ale jeśli w ciągu trzech miesięcy uzupełni dokumentację, czyli „zabezpieczy” kredyt samochodem, oprocentowanie zostaje na „samochodowym” poziomie. W przypadku niedostarczenia dokumentów – rośnie do poziomu dla kredytu niezabezpieczonego.
Ze statystyk, które mi podano, wynika, że 60-65% klientów z sukcesem przechodzi przez scoring, czyli badanie zdolności kredytowej, skanowanie w BIK, biurach informacji gospodarczej i w bazie dokumentów zastrzeżonych. To oznacza, że z usługi korzystają klienci o „bankowym” standingu. Czyli nie występuje zjawisko charakterystyczne dla wielu pośredników internetowych, którzy zbierają z rynku klientów wyrzuconych przez okno przez banki jako niewiarygodnych.
A więc to może być patent na obsłużenie klienta o wysokiej wiarygodności płatniczej. W tym przypadku mamy typowego pośrednika, który na koniec „oddaje” klienta bankowi, ale można sobie wyobrazić, że finansowanie w całości będzie się odbywało na rachunek fintechu. Allegro Pay finansuje odroczone płatności z własnych zasobów, a Allegro Pay to usługa o podobnej charakterystyce – klient zawiera transakcję na platformie e-commerce i, zamiast szukać finansowania np. w swoim banku, dostaje go od razu na poziomie bramki płatniczej.
Wydaje się, że to jest jedna z nielicznych metod działania, która może zapewnić fintechom wykorzystanie przewagi konkurencyjnej nad bankami. Bo generalnie odbić klientów bankom jest trudno (oferują już w większości to samo, co fintechy), zaś z pośrednictwa coraz rzadziej chcą korzystać (bo żyłują własną marżę i nie chcą się nią dzielić).
Przeczytaj też to: Używane samochody są coraz droższe. Jak dobić targu, aby zarówno kupujący, jak i sprzedający byli bezpieczni? Trzy sposoby, jak bezpiecznie zapłacić za samochód
———————
MACIEJ SAMCIK POLECA NAJLEPSZE FINTECHY:
>>> Rachunki za parkowanie płacę i bilety kupuję w aplikacji MPAY. To najwygodniejsza i najbardziej ergonomiczna aplikacja do miejskiej mobilności i nie tylko. Pozwala płacić za bilety na kolejkę miejską, metro, autobusy i tramwaje, pociągi Intercity, za prywatne parkingi i autostrady. Ma planer podróży, doładowania telekomunikacyjne i rozrywkowe (VOD, platformy z grami). Pozwala wypłacić gotówkę w oddziale poczty, zrobić przelew, wykupić ubezpieczenie, zaciągnąć pożyczkę oraz opłacić comiesięczne rachunki za prąd, gaz, telefon, internet i kablówkę oraz czynsz do wspólnoty mieszkaniowej. mPay znajdziesz w sklepie z aplikacjami mobilnymi Apple, Android i Gallery (Huawei).
>>> Waluty obce kupuję po dobrych kursach na CINKCIARZ.PL, a potem płacę kartą za zakupy w zagranicznych sklepach. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna i wirtualna wielowalutowa karta płatnicza z możliwością legalnego udostępnienia jej na określony czas innej osobie. Zarejestruj się tutaj i przetestuj portfel walutowy Cinkciarz.pl.
zdjęcie tytułowe: Sara Kurfes/Unsplash