Tego nikt się nie spodziewał, chyba łącznie z samym NBP. Ekonomiści sprzeczali się, czy Rada Polityki Pieniężnej zacznie od lekkiego cięcia stóp we wrześniu, czy może poczeka jeszcze miesiąc, a tu jak grom z jasnego nieba huknęła informacja o obniżce o 0,75 pkt proc. To trzęsienie ziemi i zaprzeczenie wszystkiego, co było zapowiadane przez RPP i prezesa Glapińskiego w ostatnich miesiącach. Co ta obniżka stóp mówi o gospodarce i samym NBP? I jak się przełoży na nasze pieniądze?
No i stało się. W rocznicę ostatniej podwyżki stóp procentowych Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl obniżek. Rada uchwaliła na wrześniowym posiedzeniu, że stopy procentowe zostają obniżone o 0,75 pkt proc. Główna, referencyjna stopa procentowa od 7 września spada z 6,75% do 6,00%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
To jest szok porównywalny z pierwszą podwyżką cyklu, która nastąpiła w październiku 2021 r. A mnie się wydawało przez ostatnie kilka dni, że Rada ma dwie opcje do wyboru. O, moja słodka naiwności!
Przeczytaj też: Jesienią obniżka stóp procentowych? To może być ostatni moment, aby zarezerwować sobie wysokie oprocentowanie. Gdzie będzie najkorzystniej?
Po raz pierwszy od lipca 2022 r. – czyli słynnego Traktatu Sopockiego, gdy na molo prezes NBP Adam Glapiński przepowiedział zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych – panowała niepewność co do decyzji, która zostanie podjęta. Dlaczego?
Ponieważ szef naszego banku centralnego nakreślił w ostatnich miesiącach warunki do tego, by RPP zdecydowała się na cięcie stóp. Po pierwsze inflacja ma spaść do jednocyfrowego poziomu, a więc zejść poniżej 10% w skali rocznej. Po drugie projekcja inflacji ma pokazywać dalszy szybki spadek inflacji. I dodawał, że takie warunki mogą zaistnieć już we wrześniu.
Sam Glapiński rzadko wypowiada się poza comiesięcznymi konferencjami, ale tego samego nie można powiedzieć o członkach Rady Polityki Pieniężnej, którzy wyrażali swoje opinie na temat przyszłego kształtu polityki pieniężnej. I większość z nich przekonywała, że wyznaczone przez prezesa warunki spełnią się już we wrześniu.
Robili to na tyle skutecznie, że rynek uwierzył w tę wrześniową obniżkę – WIBOR, który wycenia poziom stóp procentowych w przyszłości, zaczął spadać, złoty od szczytu swojego umocnienia z lipca oddał około 10 gr wobec euro i ponad 20 gr wobec dolara, rentowność polskich 2-letnich obligacji spadła z prawie 6% w połowie czerwca do 5,3% na początku września.
A ostatniego dnia sierpnia GUS opublikował wstępny odczyt inflacji. I zrobił się kłopot, bo wskaźnik cen wyniósł 10,1%, czyli jakby nie liczyć – więcej niż 10%. Wszyscy zaczęli się zastanawiać, czy te brakujące 0,2 pkt proc. powstrzymają prezesa i sprzyjających mu członków RPP przed pierwszą obniżką (żeby nie robić cholewy z gęby szefa NBP), czy też znajdzie się jakieś uzasadnienie dla takiego ruchu (np. że to tylko wstępny odczyt albo że przecież decyzja jest we wrześniu, a dane za sierpień).
I z takim nastawieniem rynek podchodził do dzisiejszej decyzji. Mając pewnie w pamięci słowa Adama Glapińskiego z lipca:
„Żadnych gwałtownych ruchów NBP nigdy nie wykonuje. My jesteśmy bankiem działającym bardzo konserwatywnie i spokojnie, żadnych nagłych ruchów. Przewiduję, jeśli coś się będzie działo, to po 0,25 pkt proc. Ale jeśli Rada mnie przegłosuje, to oczywiście będzie inaczej”
– mówił prezes NBP (cytat za PAP Biznes).
Szukam sensu w tej decyzji. Co obniżka stóp mówi o gospodarce, a co o NBP?
Generalna uwaga – to, co się wydarzyło, uzasadnić będzie trudno, jeśli mielibyśmy traktować poważnie to, co do tej pory komunikował NBP. Moim zdaniem jedynym wyjaśnieniem jest włączenie się teoretycznie niezależnego banku centralnego w kampanię wyborczą PiS.
Niższe stopy procentowe przyniosą ulgę części kredytobiorców (bo nie wszyscy zdążą „zaktualizować” WIBOR w swoich kredytach), a dla rządu przełoży się ta decyzja na spadek kosztu obsługi długu (niższe stopy to niższe rentowności obligacji skarbowych).
Spróbujmy jednak potraktować NBP poważnie (chociaż bank nie traktuje poważnie rynku i konsumentów) i załóżmy, że decyzja o szokującej obniżce stóp procentowych ma uzasadnienie merytoryczne. Czym mogłaby być ona spowodowana?
Mandat NBP zakłada na pierwszym miejscu dbanie o stabilność cen. Czyli o niską inflację. Jak niską? Cel wyznaczył sobie sam NBP i ustalił go na poziomie 2,5%. W teorii oznacza to, że dopóki inflacja jest powyżej tego poziomu, Rada Polityki Pieniężnej powinna podnosić koszt pieniądza, by stłumić popyt, spowolnić przyrost ilości pieniądza w gospodarce oraz tempo jego obiegu.
Inflacja wynosi ponad 10%, więc do celu jest bardzo daleko. Nawet projekcje samego NBP zakładają, że przy utrzymaniu stóp procentowych na poziomie 6,75% na powrót dynamiki cen do akceptowalnego poziomu potrzeba czekać co najmniej do końca 2025 r.
Czyżby przez ostatnie tygodnie napłynęły nowe dane, które wskazują, że grozi nam dramatyczny spadek inflacji poniżej 2,5%? O niczym takim nie zostaliśmy poinformowani. Co prawda w komunikacie po dzisiejszym posiedzeniu napisano, że hamowanie cen produkcji sprzedanej w przemyśle oraz spowolnienie aktywności gospodarczej będą sprzyjać dalszemu spowolnieniu inflacji w kolejnych kwartałach, ale to chyba za mało przekonujące.
Druga część mandatu NBP uprawnia bank centralny do wspierania polityki gospodarczej rządu, jeśli nie przeszkadza to w walce z inflacją. RPP uznała najwyraźniej, że w walce z inflacją zrobiła już absolutnie wszystko, co się dało i wzięła się za politykę gospodarczą.
Drastyczne cięcie stóp procentowych obecnie może wskazywać na wielkie ryzyko recesji i masowego bezrobocia. Prezes Glapiński wielokrotnie podkreślał, że kondycja rynku pracy jest jednym z najpoważniejszych czynników ograniczających możliwość walki z inflacją.
Jak zatem RPP widzi koniunkturę?
„Mimo spowolnienia dynamiki aktywności gospodarczej utrzymuje się dobra sytuacja na rynku pracy, w tym niskie bezrobocie. Choć liczba pracujących pozostaje wysoka, to wyhamowuje roczny wzrost zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw”
Wybaczcie, ale choćbym stawał na głowie i robił z logiki… no wiadomo, to nie jestem w stanie znaleźć merytorycznego uzasadnienia dla tej decyzji. Nawet komentarz, który RPP sama napisała po swoim posiedzeniu, zaprzecza sensowności takiego cięcia.
Co szokująca obniżka oznacza dla naszego portfela?
Po pierwsze obniżka stóp procentowych przełoży się na spadek WIBOR-u. A to oznacza, że raty kredytów hipotecznych wyraźnie spadną. Czy to oznacza, że rząd jednak nie zdecyduje się na przedłużanie wakacji kredytowych? Logika by na to wskazywała, ale jak ją traktują nasze władze monetarne i gospodarcze, wspomniałem przed chwilą.
Po drugie spadną rentowności rynkowych obligacji – zarówno skarbowych, jak i korporacyjnych. Dla emitentów tego długu (budżetu państwa i firm) oznacza to, że mogą pożyczać na mniejszy procent. W instrumentach o zmiennym oprocentowaniu przełoży się to na niższe odsetki.
Dla inwestorów, którzy mają fundusze obligacji, obniżka stóp to także dobra wiadomość. Niższe rentowności są równoznaczne z wyższymi cenami papierów dłużnych. A fundusze inwestycyjne wyceniają wartość instrumentów w swoich portfelach do cen rynkowych. Zatem można liczyć na to, że notowania jednostek uczestnictwa pójdą w górę – tak jak mocno traciły w cyklu podwyżek.
Po trzecie to prawdopodobnie ostatni moment na załapanie się na wysokie oprocentowanie detalicznych obligacji skarbowych. Roczne i dwuletnie papiery mają oprocentowanie powiązane z główną stopą procentową NBP, które jest aktualizowane co miesiąc. Obniżka stóp przełoży się więc na niższe odsetki już od października.
Obligacje długoterminowe, tzw. inflacyjne, odsetki za pierwszy rok mają wyznaczony przez Ministerstwo Finansów – z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że oferta na przyszły miesiąc będzie uwzględniała mocny spadek benchmarkowej stopy procentowej.
Do historii odchodzą prawdopodobnie także wysokie stawki oferowane przez banki na lokatach. I o ile na załapanie się na obligacje detaliczne jest jeszcze ponad trzy tygodnie, o tyle nie dam sobie ręki uciąć, jak długo obniżka stóp będzie ignorowana przez banki, które nie będą chciały już utrzymywać promocyjnych depozytów na 6-7-8% w skali roku.
Po czwarte silny złoty także może stać się szybko tylko wspomnieniem. W kilka minut od samej decyzji polska waluta straciła do euro 7 groszy, co oznacza zniwelowanie czterech miesięcy mozolnego umocnienia w jedno popołudnie. Kto korzystał i kupował waluty obce albo zagraniczne instrumenty, teraz zaciera ręce.
„Rada podtrzymała ocenę, że szybszemu obniżaniu inflacji sprzyjałoby umocnienie złotego, które byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki”
– głosi komunikat. No pewnie, że by sprzyjało. Tak jak polskiej gospodarce sprzyjałoby, gdyby najważniejsze stanowiska sprawowali ludzie kompetentni.
Ale jak śpiewali Rolling Stonesi: „You can’t always get what you want…”
A tak o sensacyjnej obniżce stóp procentowych „śpiewa” Maciek Samcik:
Przeczytaj też: Czy warto jeszcze kupować obligacje antyinflacyjne? A może już na to za późno i korzystniejsze będą obligacje o stałym oprocentowaniu? Liczę!
Źródło zdjęcia: Pixabay