Elon Musk spadł z piedestału najbardziej majętnego Ziemianina, a jego imperium właściwie na każdym polu przeżywa trudne chwile. Nie wiemy jeszcze, jak trudne. Nie wiemy też, czy sposób działania Elona Muska tego kryzysu dodatkowo nie pogłębi. Obawiają się tego inni akcjonariusze jego spółek i piszą listy z apelami, żeby Elon Musk mniej mówił, a więcej robił. Ale może mówienie za dużo jest i tak lepsze niż mówienie za mało?
Elon Musk nie daje o sobie zapomnieć nawet osobom, które deklarują, że nie chcą już o nim słyszeć, bo jest go wszędzie za dużo. Należy do tych miliarderów, którzy jednym z biznesowych filarów uczynili sławę medialną, a głównie – aktywność w mediach społecznościowych. Nie daje głośnych wywiadów dla wielkich stacji telewizyjnych, sam kreuje swój biznesowy wizerunek – bez pośredników, bez kompleksów, bez zauważalnych na zewnątrz reguł.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W ramach strategii „żeby było głośno” Elon Musk ogłosił właśnie plany dotyczące budowy rafinerii litu. Ten pomysł ma uniezależnić Teslę od źródeł zewnętrznych (kontrolowanych przez kraje nie miłujące demokracji). Docelowa produkcja ma wystarczyć na budowę miliona samochodów rocznie. To akurat jest najbardziej ekstrawagancki pomysł Muska, ale nie można powiedzieć, żeby stosował on zasadę „najpierw robię, potem mówię”. Zawsze jest odwrotnie.
W cieniu medialnej aktywności miliardera pozostaje jego biznes, choć powinno być zapewne odwrotnie. To dlatego pracownicy i akcjonariusze piszą listy protestacyjne do zarządu Tesli, żeby poskromić temperament głównego akcjonariusza. Ale ten poskromić się nie chce, a inwestorzy na giełdach głosują nogami. Przez cały 2022 r. wyprzedawali akcje producenta samochodów elektrycznych.
Musk sam częściowo przyczynił się do spadku wartości Tesli, sprzedając sporą część swoich akcji, gdy potrzebował 44 mld dolarów na kupno Twittera pod koniec 2022 r. Jeszcze przed rokiem Elon był najbogatszym człowiekiem na Ziemi. Stracił tę pozycję, gdy wartość Tesli – perły w jego biznesowej koronie – spadła o dwie trzecie.
Coś poszło nie tak. Dlaczego biznes Tesli nie zachwyca?
W tym roku inwestorzy trochę się z Muskiem przeprosili, ale po publikacji wyników Tesli za I kwartał 2023 r. znów zaczęła się wyprzedaż. Diagnoza stanu Tesli jest taka, że ten biznes nie zachwyca, mimo że stał się w ciągu krótkiego czasu legendą przemysłu samochodowego i światowym potentatem w elektromobilności. Firma oczywiście jest w stanie wygenerować wielką górę pieniędzy ze sprzedaży aut, jednak z innymi wskaźnikami nie jest już tak dobrze.
Tesla zawsze chlubiła się rekordowymi marżami, które mogły być dla innych producentów aut przedmiotem zazdrości. Marża operacyjna Tesli, będąca miarą rentowności biznesu, w ubiegłym roku osiągnęła 16,8%, a momentami dobijała nawet do 19,2%, podczas kiedy marża operacyjna koncernu Ford Motor wyniosła w 2022 r. tylko ok. 4%, a marża General Motors – ok. 6,6%.
W I kwartale tego roku zaczęło się jednak dziać coś dziwnego. Marża Tesli spadła do 11,4% poziomu najniższego od niepamiętnych czasów. Inwestorzy uważają, że jest to wynik nieprzemyślanej polityki, jaką zastosowała Tesla na początku tego roku, obniżając ceny niektórych starszych modeli samochodów.
Obniżki miały zachęcić klientów umęczonych inflacją do większych zakupów i zmniejszyć zapasy aut i to się zapewne udało. Natomiast wrażenie nie było najlepsze. Firma, która obniża ceny swoich produktów przyznaje się do tego, że popyt na jej skarby technologii cierpi z powodu bariery cenowej.
To upokarzające dla firmy-legendy, która dotąd sprzedawała marzenia i perspektywy, a musiała – po zderzeniu z realiami inflacyjnymi i popytowymi – spuścić z tonu i zachować się jak zwykła firma produkująca samochody. Kłopot w tym, że jeśli już raz zacznie się dewaluować markę, to bardzo trudno później z tej drogi zejść. A wycena akcji Tesli wciąż jest wyrazem oczekiwań inwestorów, że Tesla będzie kilka razy bardziej rentownym sprzedawcą samochodów, niż inne koncerny.
Luksus na wyprzedaży? Tego jeszcze w „stajni” Muska nie było
To tak jakby koncern kierowany przez Tima Cooka zaczął obniżać ceny iPhone’ów. Szokujące? Trochę tak, bo na iPhone’y trzeba czasem czekać, a tuż po wprowadzeniu nowych modeli – składać wstępne zamówienia. Trudno sobie wyobrazić w sklepie Apple przeceny, bo jakiś model iPhone’a słabo się sprzedaje. Apple kulom się nie kłania.
Choć – swoiste „przeceny” właściwie są w sklepach Apple od wielu lat, tylko inaczej opakowane. Jak to możliwe? Od czasu, kiedy Tim Cook wprowadził do sprzedaży tańsze i mniejsze modele smartfonów, np. modele SE, można powiedzieć, że wyszedł na rynek z ofertą smartfonów bardziej dostępnych cenowo. Ta strategia zdynamizowała sprzedaż na całym globie i spowodowała, że Apple stał się największą światową firmą. O tym jak radzi sobie Apple – także w Polsce – pisałem tu.
Niektórzy obserwatorzy obawiali się, że poprzez wprowadzenie modeli SE zachwiana zostanie dotychczasowa pozycja produktów marki Apple, zbudowana na cechach właściwych produktom luksusowym. To relatywna niedostępność cenowa sytuowała kolejne wersje iPhone’ów na górnej półce z marzeniami. Jednak Apple – z zaskakującą zwinnością – wprowadzał swoje tańsze modele pod hasłem nowości i coraz atrakcyjnych funkcjonalności, nie gubiąc jednocześnie wrażenia luksusu.
Zabieg przypominał podobne działania innych wielkich marek luksusowych z tzw. „starego przemysłu”, które skupia np. francuski koncern LVMH. Firma, która zebrała w swoim portfolio najbardziej reprezentatywne dla świata drogiej konsumpcji marki, potrafiła zachować urok haute couture – czyli indywidualnego krawiectwa dla arystokracji, milionerów i celebrytów – w produktach jednocześnie luksusowych i masowych.
Ten, kto kupuje dodatki od luksusowych firm odzieżowych czy perfumeryjnych i płaci kilkaset euro, ma jednocześnie wrażenie, że uczestniczy w świecie luksusu, choć nie dysponuje milionami w kieszeni, by udać się na Avenue Montaigne do butiku Chanel czy Dior albo na Champs-Elysées do pracowni Louis Vuitton.
W paryskich świątyniach handlu – Galeries Lafayette, Printemps, Bon Marché czy Samaritaine – zawsze na parterze znajdzie się pasek do spodni, portfelik, apaszka czy mały flakonik perfum, które zaspokoją masowe pragnienie luksusu. To dzięki wprowadzeniu luksusu w świat milionów konsumentów na wszystkich kontynentach LVMH mógł stać się jednym z najbardziej dochodowych biznesów w historii handlu i zapewnił swojemu głównemu właścicielowi tytuł najbogatszego człowieka na świecie. Pisał o tym niedawno Jakub Samcik.
Wracając do Tesli – coś poszło nie tak z komunikowaniem obniżek cen, mimo tak dużego doświadczenia medialnego głównego akcjonariusza.
Jak bardzo obniżki cen zaszkodziły zyskom Tesli?
Przed ostatnimi wynikami finansowymi Tesli analitycy na Wall Street mieli jedno kluczowe pytanie: jak bardzo ostatnie obniżki cen zaszkodziły wynikom finansowym firmy? Tesla obniżyła w tym roku ceny modeli w USA w sumie o 15-25%. Ogłosiła też powód obniżek cen – to słabszy popyt.
Oczywiście, zarówno ten argument, jak i kolejne – wyższe stopy procentowe (a część klientów kupuje samochody na kredyt) i rosnąca konkurencja (każdy szanujący się koncern traktuje sprzedaż swoich aut elektrycznych priorytetowo) – brzmią bardzo wiarygodnie. Nie są jednak powodem do chluby. Najwyraźniej firma nie potrafiła przełamać obiektywnych czynników zewnętrznych i uciec do przodu, czyli przekonać klientów, by wydali ostatnie pieniądze na samochody Tesli. Ostatnia runda obniżek cen nastąpiła… na dzień przed publikacją wyników za I kwartału.
Tesla swoimi obniżkami przywróciła ceny dwóch najpopularniejszych konfiguracji pojazdów w USA do poziomów z 2021 r., kiedy roczna marża operacyjna firmy wynosiła 12,1%. Obniżki cen Tesli pomogły sprzedaży, ale tylko na początku roku. „Obecnie obserwujemy zamówienia prawie dwukrotnie wyższe niż tempo produkcji” – mówił jakiś czas temu Elon Musk. Tyle, że ten efekt wygasa.
Co gorsza, mimo nastawienia trybów firmy na większą sprzedaż, zysk netto Tesli spadł o ponad 20% w skali roku. Okazało się też, że Tesla jest winna dostawcom 7,32 mld dolarów i ma zapasy o wartości 14,38 mld dolarów po zwiększeniu produkcji w swoich fabrykach. Nie udała się także próba zatarcia złego wrażenia wywołanego nagłymi obniżkami cen. Po publikacji wyników finansowych za I kwartał firma podniosła co prawda ceny modeli S i X na niektórych rynkach, ale… te modele stanowią akurat niewielką część sprzedaży koncernu.
Sprzedaż Tesli trochę się ożywiła, ale… moce produkcyjne firmy są przygotowane na znacznie większą. Od początku roku Tesla produkowała dużo więcej aut niż sprzedawała. Firma dostarczyła w I kwartale ponad 422 000 pojazdów, czyli o 36% więcej niż rok wcześniej. Jednak produkcja była jeszcze o prawie 18 000 pojazdów większa. I Tesla nadal stopniowo obniżała ceny w kwietniu. Te obniżki cen – mimo, że już bardzo ostrożne – wzbudziły obawy inwestorów, że Tesla nie będzie w stanie utrzymać wzrostu skali biznesu bez dalszych, ciągłych cięć cen i ograniczania marży.
Ratunkiem dla firmy jest nowe amerykańskie prawo, Inflation Reduction Act, które zapewnia dodatkowy sprzedażowy impuls wielu potencjalnym klientom firmy. Od stycznia wielu nabywców dwóch najpopularniejszych modeli Tesli kwalifikowało się do federalnej ulgi podatkowej w wysokości 7500 dolarów. Widać w wynikach sprzedaży, że Model 3 sedan i crossover Model Y, tańsze auta z oferty Tesli, stanowiły lwią część dostaw w I kwartale.
Producent samochodów elektrycznych zamierza w całym obecnym roku dostarczyć ok. 1,8 mln pojazdów, czyli ok. 37% więcej niż w 2022 r. Firma planuje budowę nowego zakładu produkcyjnego w pobliżu centrum przemysłowego Monterrey w północnym Meksyku oraz nowej fabryki akumulatorów w Szanghaju.
Firma Elona Muska sprzedaje obecnie cztery modele osobowe. Są to modele S, X, 3 i Y. Pracuje już dość długo nad wprowadzeniem na rynek pickupa Cybertruck, może uda się jeszcze w tym roku (Elon Musk zapowiada III kwartał) i chce wprowadzić kolejny, bardziej przystępny cenowo, samochód. Widać, że Tesla chce nadgonić czas i nieco dorównać konkurencji, która na świecie, zwłaszcza na największym chińskim rynku, nie próżnuje.
Na wykresie widać, jak na rynku chińskim Tesli uciekają lokalni chińscy producenci, szczególnie największy z z nich – BYD. Bez sukcesów sprzedażowych na tak ogromnym rynku jak Państwo Środka, Tesla może zostać nieco zmarginalizowana. Ostatecznie to sprzedaż na Dalekim Wschodzie, a w ostatnich latach głównie w Chinach, zapewniła pozycję LVMH czy Apple.
O czym zapomniał Elon Musk? Nowości, nowości, nowości!
Elon Musk ewidentnie zapomniał nie tylko o tym, żeby – zamiast obniżać ceny aut z zapasów – wprowadzać tańsze wersje jako nowe hity sprzedażowe. Zapomniał najwyraźniej, że współczesny świat żywi się nowościami. Zaniedbał regularne wprowadzanie na rynek kolejnych, nowszych i – w domyśle – jeszcze atrakcyjniejszych dla nabywców – modeli. Nie wystarczy mieć kilka sprawdzonych aut i przepychać je przez wiele lat przez rynek.
Jeśli wrócimy do porównania z LVMH i Apple, to Tesla ma cechy obu tych biznesów, choć w zakresie wprowadzania na rynek nowości powinna ciążyć ku firmie z jabłkiem w logo. Dlaczego? LVMH może kierować wzrok ku przeszłości, puszczając oko do klientów – oferujemy wam luksus taki, jaki w przeszłości był udziałem niewielu.
Apple, innowator i rewolucjonista z samej zasady, celuje w te grupy, które zamiłowanie do luksusu chcą połączyć z najnowszymi pomysłami sektora tech. Tutaj nowości są tlenem, bez którego firma zadusiłaby się starymi rozwiązaniami. Stąd pomysł na coroczne premiery kolejnych modeli iPhone’ów i innych topowych produktów Apple, na które czekają już nie konsumenci, ale fani liczeni w dziesiątkach i setkach milionów na całym świecie.
Przy czym wszyscy teoretycznie wiedzą, że nowość w koncernie Apple jest pojęciem względnym i nie zawsze nowy model oznacza przełom w technologii. A mimo wszystko magia nowości działa na konsumentów. Przyciąga uwagę, buduje napięcie, skłania do zakupów. Czy ta magia nowości uciekła Tesli?
Nastawienie na nowości i wzorowanie się na Apple to zresztą model biznesowy do zastosowania w wielu biznesach, również tych mniej technologicznych. Piekarnia, której sprzedaż oparta jest na sprawdzonej od dawna recepturze chleba, przyciąga klientów tradycyjnymi formami i smakami pieczywa, ale powinna też od czasu do czasu wprowadzić do oferty jakąś nowość, bo bez tego może łatwo ulec konkurencji.
Naturalne ludzkie pragnienie próbowania czegoś nowego walczy z przyzwyczajeniem do tego, co już znamy. Nawet najlepsza firma z najlepszymi produktami musi trzymać rękę na pulsie i wprowadzać wciąż nowości. Tesla przez moment zapomniała o tym. Zapomniała też, że nie wystarczy mieć dobry produkt, trzeba też zapewnić komfort inwestycji akcjonariuszom i dobre warunki pracy – pracownikom. A z tym, jak ostatnio się dowiedzieliśmy, nie jest dobrze.
Akcjonariusze Tesli zaniepokojeni. Zaniedbany Twitter, zaniedbany biznes i złe warunki pracy
Publikacji wyników finansowych Tesli za I kwartał towarzyszył list otwarty akcjonariuszy Tesli do zarządu firmy w sprawie nadmiernej, w domyśle – niewłaściwej dla firmy – aktywności dyrektora generalnego Tesli i niepokojącej sytuacji w firmie. Akcjonariusze Tesli reprezentujący ok. 1,5 mld dolarów udziałów w firmie chcą, aby zarząd „pozyskał więcej niezależnych członków i ciężej pracował nad rozwiązaniem problemów w firmie”. Inwestorzy są szczególnie zaniepokojeni podejściem Muska do praw człowieka i praw pracowniczych.
Ich list opisuje wiele procesów sądowych, w których Tesla została pozwana w związku z dyskryminacją rasową, niszczeniem związków zawodowych, kradzieżą zarobków, molestowaniem seksualnym i niebezpiecznymi warunkami pracy.
„Wydaje się, że Tesla przyjmuje szerszą kulturę bycia „ponad prawem” – napisali inwestorzy, przypominając, że Tesla stoi teraz w obliczu śledztw kryminalnych prowadzonych przez instytucje federalne i stanowe w Kalifornii. „Zamiast pracować nad rozwiązywaniem problemów z organami regulacyjnymi, dyrektor generalny Musk publikował uwłaczające tweety i komentarze, podsycając napięcia” – napisali akcjonariusze.
Jeśli działania głównego akcjonariusza i dyrektora generalnego mogą stanowić „znaczące ryzyko prawne, operacyjne i reputacyjne” dla samochodów elektrycznych Tesli, a także mogą „narażać na szwank długoterminową wartość spółki”, to coś jest nie tak. Tym bardziej, że to nie był jedyny list otwarty związany pośrednio z działaniami Elona Muska.
Akcjonariusze najwyraźniej obawiają się, że lekceważenie wartości istotnych dla dużej części globalnych konsumentów sprawi, iż produkty oferowane przez Muska po prostu wyjdą z mody i ich kupowanie stanie się „obciachem”.
Rakieta SpaceX wyleciała i eksplodowała. Sukces czy porażka?
W połowie kwietnia kolejna flagowa firma Eloma Muska – SpaceX – wystrzeliła swój pojazd Starship Super Heavy w orbitalnym locie testowym ze swojego zakładu w Boca Chica w Teksasie. Rakieta opuściła platformę startową, co jest sukcesem, ale potem eksplodowała, w wyniku czego Federalna Administracja Lotnictwa uziemiła na razie program do dalszej oceny.
Projekt SpaceX, który ma przenieść loty kosmiczne w nowy, lepszy dla ludzkości wymiar, nie jest ulubionym projektem lokalnej społeczności. Oprócz listu akcjonariuszy Tesli, w ubiegłym tygodniu swój list wystosowało wspólnie 27 organizacji z Doliny Rio Grande.
„SpaceX nie przyniósł nic poza gentryfikacją i zniszczeniem środowiska w Dolinie. Obietnice „rozwoju gospodarczego” i „innowacji technologicznych” są fałszywymi obietnicami. Tak zwany rozwój gospodarczy jest przeznaczony tylko dla elit i oportunistów, którzy wykorzystują naszą społeczność, ziemię i zasoby” – napisali działacze skupieni w organizacji Rio Grande Valley.
„SpaceX nadal wykazuje niekompetencję, po poprzednich niepowodzeniach startowych i eksplozjach. Brak nadzoru ze strony agencji federalnych i stanowych oraz władz lokalnych pozwolił SpaceX uniknąć odpowiedzialności za eksplozje. Pokazuje to, że agencje te są skłonne narazić na szwank bezpieczeństwo publiczne i środowisko dla ulubionego projektu miliardera” – napisały organizacje w liście otwartym przesłanym do mediów.
„Rutynowe operacje i testy SpaceX już niszczą ostoje dzikiej przyrody i święte ziemie plemienia Carrizo Comecrudo w Teksasie i zagrażają społecznościom w dolinie Rio Grande ryzykiem wybuchu. (…) Wystrzelenie nowego, ogromnego Starship Super Heavy zwiększy rozmiar i skalę już szkodliwego wpływu SpaceX na pobliskie społeczności, dziką przyrodę i środowisko” – piszą organizacje.
Od lat mieszkańcy Rio Grande Valley otwarcie mówią o odcięciu przez SpaceX dostępu do plaży lokalnym rodzinom, uniemożliwieniu plemieniu Carrizo Comecrudo dostępu do świętych ziem na ceremonie, zniszczeniu ponad 60 akrów siedlisk dzikiej przyrody i zagrożonych gatunków zwierząt oraz zagrożeniu bezpieczeństwa publicznego z odłamkami rakiet.
Organizacje z Doliny Rio Grande nazywają siebie organizacjami frontowymi, od wielu lat walczącymi z negatywnymi skutkami eksperymentów kosmicznych. Jednak od wielu miesięcy stałym odcinkiem frontowym dla Elona Muska jest Twitter, zakupiony przez niego za kosmiczna kwotę 44 mld dolarów w październiku 2022 r. To właśnie na ten zakup Musk wydał krocie uzyskane ze sprzedaży akcji Tesli, co m.in. było powodem spadków na giełdzie producenta samochodów.
Po wielu kontrowersyjnych akcjach na początku swojego urzędowania w roli właściciela Twittera szacowana wartość platformy social mediów również spadła, sporo poniżej 44 mld dolarów, choć trudno to obecnie precyzyjnie ocenić po wycofaniu akcji z publicznego obrotu. Jednak Musk zapytany niedawno, czy sprzedałby Twittera za 44 mld dolarów, gdyby ktoś zaoferował taką kwotę, odpowiedział, że – zdecydowanie nie.
Twitter nie lubi ciszy, a wielkie pieniądze – lubią
Wydaje się, że w ramach prawdziwego sensacyjnego serialu o Twitterze, zafundowanego nam przez Elona Muska w ostatnim półroczu niewiele może zadziwić, ale jednak wciąż kolejne wydarzenia rozpalają emocje twitterowiczów i mediów. W kwietniu np. platforma usunęła zweryfikowany status kont osób publicznych i kont rządowych, w tym prezydenta Joego Bidena i papieża… Niebieskie oznaczenia zostały też zdjęte z kont Beyoncé i Cristiano Ronaldo. Taka decyzja mogła zwiększyć ryzyko podszywania się oszustów pod znane konta.
Twitter usunął również etykiety „finansowane przez rząd” i „powiązane z państwem chińskim” z kont światowych organizacji medialnych. Etykiety sugerowały zaangażowanie rządu w decyzje redakcyjne tych placówek. Przede wszystkim Twitter usunął etykietę „media powiązane z państwem chińskim” z kont Xinhua News oraz z kont dziennikarzy powiązanych z tymi publikacjami.
Czytaj też: Twitter Blue już dostępny w Polsce. Kto za to zapłaci?
Czytaj też: Czy nadchodzi era płatnych mediów społecznościowych?
Elon Musk ostatnio poruszył też temat sztucznej inteligencji. Jak wiadomo na tym polu na przełomie roku swoją przewagę pokazała firma Microsoft. To właśnie spółka zależna Microsoftu – OpenAI – wdrożyła kilka miesięcy temu narzędzie ChatGPT, wyprzedzając konkurencję z Doliny Krzemowej. O tym można dokładniej przeczytać tu. Ale Musk ogłosił, że tak naprawdę na polu sztucznej inteligencji pierwszy jest… Larry Page, współzałożyciel przeglądarki Google:
„Powodem, dla którego OpenAI w ogóle istnieje, jest to, że Larry Page i ja byliśmy bliskimi przyjaciółmi i, gdy zatrzymywałem się w jego domu w Palo Alto, rozmawiałem z nim do późna o bezpieczeństwie AI. Moje wrażenie było takie, że Larry nie traktował bezpieczeństwa sztucznej inteligencji wystarczająco poważnie. W tym czasie Google nabył DeepMind. Google i DeepMind razem posiadały około trzech czwartych wszystkich talentów AI na świecie. Wydaje mi się, że jesteśmy w punkcie, w którym dominacja talentów Google jest jeszcze większa”
„Dlaczego ta wypowiedź była taka fascynująca?” – zastanawia się korespondent Bloomberga. Jest jeden powód: w pewnym sensie Page jest anty-Muskiem. Każdy z nich doprowadza komunikację publiczną do skrajności. I każdy osiąga inne efekty.
Firmy Muska nie mają działu PR dbającego o kontakty z mediami i przekaz medialny. Musk samodzielnie kieruje komunikacją firm o wartości dziesiątek miliardów dolarów. Jest dostępny nie tylko dla dziennikarzy, ale też dla inwestorów, a także dla tzw. „zwykłych ludzi” na Twitterze. Odpowiada na tweety, będące reakcją na jego wpisy, często żywiołowo spiera się z użytkownikami Twittera.
Musk miał nawet kłopoty z instytucjami nadzorczymi, bo potrafił zagalopować się z podawaniem informacji cenotwórczych o swoich spółkach poza oficjalnymi komunikatami giełdowymi. Ale np. Tesla chwali się w swoich corocznych raportach, że dzięki takiej właśnie głośnej komunikacji była w stanie generować mnóstwo wiadomości w mediach na temat firmy i jej samochodów. „Relacje w mediach i poczta pantoflowa są obecnie głównymi czynnikami napędzającymi naszą sprzedaż, pomagają ją zwiększać bez tradycyjnej reklamy i przy stosunkowo niskich kosztach marketingu” – twierdzi Tesla.
A co zyskuje małomówny Larry Page? Google, przynajmniej w oczach opinii publicznej, ustąpił miejsca OpenAI, a co za tym idzie, Microsoftowi, który jest największym inwestorem w OpenAI. Google w pewnym stopniu stracił na tym, że nie mówi publicznie o swoim zaangażowaniu w sztuczną inteligencję. Niewykluczone, że gdyby mówił więcej, to jego wycena rynkowa byłaby wyższa.
Larry Page i drugi współzałożyciel Google, Sergey Brin, kontrolują firmę, która jest właścicielem YouTube, dominuje w wyszukiwarkach internetowych, dużej części rynku reklam internetowych, mobilnych systemach operacyjnych. Są to niezwykle wpływowi ludzie, których jednak głos rzadko słyszymy w przestrzeni publicznej. Media amerykańskie sprawdzały, kiedy odzywał się Larry Page. Okazało się, że Page ostatnio zabrał głos publicznie w… 2015 r.
To się nazywa powściągliwa komunikacja! O ile Page, jak się okazało, nieco ucierpiał przez swoją małomówność, o tyle Musk zbiera coraz więcej krytyki za swoją gadatliwość.
————
CHCESZ TAKICH HISTORII? ZAPISZ SIĘ NEWSLETTER „SUBIEKTYWNIE O ŚWI(E)CIE”:
Jeśli lubisz czytać o tym, co słychać w świecie wielkich finansów globalnych, przyłożyć ucho do pokojów, w których obradują szefowie banków centralnych, dowiedzieć się, co słychać w największych korporacjach, sprawdzić wieści z rynku walut, surowców, akcji i obligacji – zapisz się na poranny newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – przy porannej kawie przeczytasz wszystkie najważniejsze wieści dla Twojego portfela, starannie wyselekcjonowane i luksusowo podane przez Macieja Danielewicza i ekipę „Subiektywnie o Finansach”.
————
Źródło zdjęcia: Unsplash