Rynkowa premiera ChatGPT, nowego chatbota opartego na sztucznej inteligencji, zmusza nas do ponownego przemyślenia, jakie zadania można wykonać przy minimalnej interwencji człowieka. Czy to prawdziwy początek zapowiadanej już od lat przez pisarzy science fiction i naukowców stopniowej dominacji technologii nad człowiekiem w wielu zawodach? Które zawody są bezpieczne?
Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Maciej Danielewicz
- Słońce tego lata daje popalić. I zaoszczędzić kasę. Ile prądu ze słońca da się wykorzystać na własne potrzeby dzięki panelom? Sprawdziłem, policzyłem
- Dla niezbyt doświadczonych inwestorów najbezpieczniejszą strategią są zakupy w częściach. Dotyczy to akcji, obligacji i… złota też. Zwłaszcza teraz. Jak robić to wygodnie?
- Comiesięczne rachunki (po)może płacić aplikacja mobilna. Wszystkie faktury w jednym miejscu, powiadomienia, przypomnienia i płatności w telefonie?
Być może w dłuższej perspektywie rok 2022 będzie postrzegany nie jako rok inwazji Rosji na Ukrainę i gigantycznego wzrostu cen na całym świecie, lecz jako rok, w którym sztuczna inteligencja wypłynęła wreszcie na szerokie wody. ChatGPT oraz podobne narzędzia konwersacyjnej sztucznej inteligencji to nowe zjawisko, które na pewno wywrze wielki wpływ na światową gospodarkę i na nasze życie.
Dość powiedzieć, że Microsoft wprowadza właśnie chatbota Azure AI do pakietu Office, z którego niemal wszyscy na co dzień korzystamy. Narzędzie napisze za nas maila, na bieżąco skoryguje i zredaguje pisany przez nas w Wordzie tekst, pomoże nam w obliczeniach w pliku Excel itp. A to i tak najprostsze działania.
Które zawody mogą zniknąć, wyparte przez sztuczną inteligencję? Już dziś obsługa zdalna usług telekomunikacyjnych, internetowych czy telewizyjnych, a także bankowych odbywa się przy pomocy narzędzi sztucznej inteligencji. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni i nie dziwi nas to. Podobnie jest z reklamą behawioralną, specjalnie do nas kierowaną, opartą na naszych danych i zainteresowaniach – nią też zarządzają algorytmy (mniej lub bardziej „inteligentne”).
ChatGPT i inni – jak zmienią nasze życie i… naszą pracę?
Nad wyeliminowaniem ludzi z wielu części rynku pracy za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji dumają setki firm technologicznych z całego świata. Ich listę sporządził jeden z amerykańskich analityków – wygląda imponująco:

Narzędzia AI od dawna w wielu agencjach informacyjnych „piszą” prostsze depesze i newsy, oparte na raportach i wypowiedziach polityków czy ekonomistów. Jeśli piszą, to oczywiście mogą również przekazać informację w wersji video czy audio w telewizji czy radiu. Tutaj wiele rzeczy jest możliwych, nawet emocje generowane przez sprawozdawców sportowych relacjonujących np. mecze czy skoki narciarskie są do wyuczenia. Chociaż…
Znany ekonomista, profesor University of California, Barry Eichengreen, wyraził ostatnio opinię, że jest pewna kategoria zawodów i zajęć, których przedstawiciele mogą czuć się bezpieczni, bo ekspansja sztucznej inteligencji raczej ich nie dotknie. Swoje przemyślenia przedstawił w obszernym artykule na platformie Project Syndicate:
„Najbezpieczniejsze będą zawody wymagające empatii i oryginalności. Empatia tworzy międzyludzkie współczucie i zrozumienie, które są fundamentalne dla interakcji społecznych i dobrego samopoczucia emocjonalnego, (…) prawdziwej oryginalności nie sposób się nauczyć”.
Tak zareagował na wejście na rynek narzędzia ChatGPT Barry Eichengreen. Jest on może przedstawicielem starszego już pokolenia, które zbyt mocno przywiązane jest do ludzkich aspektów pracy, ale coś w tym jest. Jeśli jest cecha naprawdę trudna do zastąpienia i wyuczenia przez narzędzia sztucznej inteligencji, które na razie raczej odtwarzają otrzymane informacje, to jest nią właśnie empatia.
„Empatia to umiejętność rozumienia i dzielenia się uczuciami i emocjami innych. Jest to szczególnie cenne w okolicznościach i okresach trudności. Dlatego empatia jest ceniona u przywódców religijnych, opiekunów i doradców w żałobie.”
Jeśli sztuczna inteligencja jest w stanie zdać egzamin adwokacki, czy jest jakiś powód, dla którego nie może napisać opinii prawnej lub udzielić rzetelnej porady prawnej? Jeśli sztuczna inteligencja może zdać egzamin licencyjny, czy jest jakiś powód, dla którego nie może postawić diagnozy medycznej albo udzielić rzetelnej lekarskiej porady?
Mniej oczywiste jest to, kto jest bezpieczny przed bezrobociem technologicznym. Jakich ludzkich cech, jeśli w ogóle, sztuczna inteligencja nie będzie w stanie symulować? Czy te cechy są wrodzone, czy można się ich nauczyć?
Czytaj też: Czy sztuczna inteligencja zastąpi pracowników banków?
Czytaj też: Jak sztuczna inteligencja zwiększa bezpieczeństwo operacji kartowych?
Wprowadzenie na rynek ChatGPT przez laboratorium badawcze OpenAI z San Francisco spotkało się z tak dużym zainteresowaniem, że postawiło pod znakiem zapytania wiele innych projektów nowych technologii i nowinek, nad którymi pracowały giganty big-tech.
Tak prawdopodobnie może się stać z projektem metaverse, ukochanym dzieckiem Marka Zuckerberga, na którym Meta Platforms w ciągu ostatnich 4 lat straciła już, bagatela, 35 mld dolarów, a prowadzenie projektu wymagałoby kolejnych ogromnych nakładów, na które niekoniecznie godzą się akcjonariusze. Czy w świetle ekspansji sztucznej inteligencji w rodzaju ChatGPT metaverse nie musi na razie ustąpić?
W ciągu zaledwie pierwszego tygodnia swojego rynkowego istnienia ChatGPT przyciągnął ponad milion użytkowników i był używany do pisania programów komputerowych, komponowania muzyki, grania w gry i zdawania egzaminu adwokackiego. Studenci odkryli, że mogą pisać eseje klasy B, a nauczyciele akademiccy zaczęli się zastanawiać, jak to będą oceniać. Ludzkość, jak to ma w zwyczaju, zaczęła się na początku chatbotem bawić. Ale na horyzoncie całkiem nowe możliwości.
Oczywiście Barry Eichengreen dostrzega niezaprzeczalny fakt, że ChatGPT jest daleki od doskonałości, podobnie jak eseje studentów klasy B są dalekie od doskonałości. Dostarczane przez sztuczną inteligencję informacje są tak wiarygodne jak informacje, do których ma ona dostęp, pochodzące głównie z internetu. Sposób, w jaki wykorzystuje te informacje, zależy od treningu, który obejmuje nadzorowane uczenie się.
Użytkownicy ChatGPT, których są już miliony, są proszeni o głosowanie za lub przeciw odpowiedziom bota za każdym razem, gdy zadają pytanie. W ten sam sposób, w jaki użyteczna informacja zwrotna od instruktora może czasami nauczyć ucznia klasy B napisania eseju na poziomie A, może stać się z nauką ChatGPT. Nie jest wykluczone, że i AI w końcu uzyska lepsze oceny.
Można sobie wyobrazić, że za pomocą oprogramowania do rozpoznawania twarzy sztuczna inteligencja może nauczyć się rozpoznawać uczucia swoich rozmówców (że może nauczyć się tzw. „empatii poznawczej”). Ale nie może dzielić się swoimi uczuciami, choćby takimi jak miłość.
Czyli – AI raczej nie może nauczyć się „empatii afektywnej” w taki sam sposób, w jaki np. dzielimy z najbliższymi uczucia miłości czy – również – nienawiści. Taka empatia jest czymś, czego doświadczamy, a nie czymś, czego możemy się nauczyć. Wynika z tego, że niektórzy z nas są lepiej przygotowani niż inni do bycia opiekunami i doradcami w żałobie.
Niektórzy badacze jednak uważają, że wielu bardzo złożonych reakcji emocjonalnych można się nauczyć i w ten sposób zostać lepiej przygotowanym do pracy np. lekarza czy pielęgniarki, które bardziej niż inne wymagają empatii afektywnej.
No cóż. Tutaj pojawia się pytanie, które może być podstawą do definiowania rynku pracy w przyszłości. „Jeśli ludzie mogą nauczyć się empatii afektywnej, to dlaczego algorytmy nie mogą? Pomysł, że zawody wymagające empatii afektywnej pozostaną bezpieczne przed automatyzacją, zakłada, że ludzie potrafią odróżnić prawdziwą empatię od symulacji”.
Dodatkową cechą typową dla człowieka jest „oryginalność”. Taka cecha oznacza, że ktoś potrafi zrobić coś, czego jeszcze nikt inny nie zrobił, czyli trudno byłoby się czegoś takiego nauczyć, tak jak sztuczna inteligencja uczy się poprawnych odpowiedzi na zadawane pytania czy stawiane zadania.
Przy czym oryginalność to cecha bardziej złożona niż kreatywność, która jest często połączeniem cech i zachowań już istniejących, których można się nauczyć poprzez różnorodne doświadczenia. Czy artyści, którzy stawiają na oryginalność, mogą zacząć się obawiać o swoją pracę, oczywiście zakładając, że widzowie potrafią odróżnić oryginał od reszty?
Jakie konsekwencje ma upowszechnienie AI dla rynku pracy i gospodarki?
Rosnąca popularność automatyzacji, sztucznej inteligencji (AI) i innych technologii sugeruje, że rola ludzi w gospodarce drastycznie się zmniejszy. Widzieliśmy to już w czasie pandemii, kiedy praca zdalna stała się dobrą alternatywą dla pracy w budynkach firm i instytucji. Samo miejsce wykonywania pracy może nie byłoby tak ważne, gdyby nie to, że pandemia przyspieszyła cyfryzację gospodarki, a część zadań zostało przekazanych w „ręce” automatów i sztucznej inteligencji.
Rozpatrywanie wpływu sztucznej inteligencji na rynek pracy ma jednak dwie strony. Chociaż nowe zaawansowane technologie wyeliminują niektóre miejsca pracy, zwłaszcza te najbardziej wystandaryzowane, jak praca człowieka przy fabrycznej taśmie, to jednocześnie stworzą wiele innych miejsc pracy i możliwości rozwoju zawodowego.
Ciekawe jest badanie BCG we współpracy z Faethm, firmą specjalizującą się w analizowaniu roli sztucznej inteligencji. Badanie miało określić potencjalny wpływ różnych technologii na miejsca pracy w trzech krajach: USA, Niemczech i Australii. Korzystając z podstawowych danych demograficznych w każdym kraju, firma opracowała szczegółowe scenariusze, które modelują skutki nowych technologii, a także uwzględniają ich wpływ na wzrost PKB, do 2030 r.
Z badań wynika, że automatyzacja zmniejszy w badanych krajach liczbę zarówno niewykwalifikowanych miejsc pracy, jak i tych bardziej zaawansowanych, tzw. zawodów umysłowych. Szybsze tempo automatyzacji gospodarki doprowadzi natomiast do większego zapotrzebowania na pracę ludzi w niektórych zawodach trudnych do zautomatyzowania. Niższe wskaźniki automatyzacji miałyby mniej dotkliwy wpływ na siłę roboczą. Łącznie efektem byłby niższy popyt na siłę roboczą.
W USA niedobór talentów w kluczowych zawodach, takich jak informatyka i matematyka, ma wzrosnąć w średnim scenariuszu z 60 000 w 2020 r. do 1,3 mln w 2030 r. Stany Zjednoczone staną w obliczu znacznych deficytów w tych kluczowych dziedzinach, mimo wzrostu ogólnej podaży siły roboczej,
Suma wszystkich grup zawodowych z niedoborem wyniesie do 2030 r. w USA aż 17,6 mln osób. Technologia i automatyzacja pozbawią natomiast ludzi miejsc pracy m.in. w biurach i administracji, i tam nadwyżka pracowników wzrośnie z 1,4 mln w 2020 r. do 3,0 mln w 2030 r.
Z kolei w Niemczech do 2030 r. w dziedzinie informatyki i matematyki będzie brakować ok. 1,1 mln talentów Z innych grup najbardziej będzie brakować pracowników szkolnictwa i bibliotekarzy (346 000), a także pracowników służby zdrowia i zawodów technicznych (254 000).
Ogólny niedobór talentów w Niemczech nie wyklucza jednak nadwyżek siły roboczej. Więcej niż wyniosą potrzeby będzie np. pracowników w zawodach produkcyjnych. Nadwyżka pracownikow w organizacji i utrzymaniu technologii produkcji wzrośnie z 764 000 w 2020 r. do 801 000 do 2030 r. To będzie wymagało albo znacznego przekwalifikowania pracowników do wykonywania innego zawodu, albo podniesienia ich kwalifikacji, żeby w tym samym miejscu pracy zajmować się oprogramowaniem technologii produkcji.
W Australii wpływ technologia i automatyzacji, a także wykorzystania sztucznej inteligencji zaostrzy nadwyżkę siły roboczej np. w produkcji, gdzie nadpodaż pracownikow wzrośnie do 118 000 osób do 2030 r. A ponieważ technologia przejmie prostsze i powtarzalne zadania, wzrośnie nadwyżka w biurach i administracji ze 161 000 w 2020 r. do 180 000 do 2030 r.
Ogólem suma wszystkich grup zawodów z nadwyżką wyniesie w Australii 0,6 mln osób, podczas gdy suma wszystkich grup zawodów z niedoborem to łącznie 1,0 mln miejsc pracy. Połączenie dwóch skumulowanych liczb dotyczących niedoborów i nadwyżek daje nierównowagę siły roboczej netto. Będzie potrzeba więcej pracowników z dużo większymi kwalifikacjami niż obecnie.
Co możemy zrobić? Zwiększać nasze zawodowe umiejętności technologiczne!
We wszystkich trzech krajach rozwój podaży pracy nie w pełni odpowiada zmianom popytu na pracę. W wielu sektorach poważne niedobory wykwalifikowanych pracowników będą oznaczać, że wzrost zapotrzebowania na talenty nie zostanie zaspokojony. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku zawodów związanych z komputerami oraz zawodów związanych z nauką, technologią, inżynierią i matematyką, ponieważ technologia napędza wzrost automatyzacji we wszystkich branżach.
Dlatego grupa zawodów komputerowo-matematycznych prawdopodobnie odczuje zdecydowanie największe deficyty pracowników we wszystkich trzech krajach. Tymczasem w grupach zawodowych, które wymagają niewielkiej lub żadnej automatyzacji, ale wymagają współczującej interakcji międzyludzkiej dostosowanej do określonych grup – takich jak opieka zdrowotna, usługi społeczne i niektóre zawody związane z nauczaniem – wzrośnie zapotrzebowanie na umiejętności typowo ludzkie.
Niemcy i Stany Zjednoczone, biorąc pod uwagę ogólny deficyt zasobów ludzkich, będą musiały stawić czoła największej presji na talenty w zawodach wymagających empatii. Np. w Niemczech do 2030 r. zabraknie 346 000 osób w sektorze edukacji. Deficyt pracowników służby zdrowia i wsparcia technicznego wzrośnie do 254 000. W Stanach Zjednoczonych deficyty dla tych dwóch grup wzrosną odpowiednio do 1,1 mln i prawie 1,7 mln do 2030 r. Nawet Australia odczuje znaczny niedobór lekarzy i wsparcia technicznego: 168 000 osób do 2030 r.
Kraje rozwinięte mają zazwyczaj problemy demograficzne, ale w badanej grupie szczególnie Niemcy stoją przed podwójnym wyzwaniem związanym z niskim wskaźnikiem urodzeń oraz starzeniem się pokolenia wyżu demograficznego, które w następnej dekadzie przejdzie na emeryturę.
Już teraz można zidentyfikować rodziny zawodów z najwyższymi bezwzględnymi nadwyżkami i niedoborami w 2030 r. W badanych trzech krajach informatycy i programiści będą grupą o największej ogólnej nadwyżce potrzeb (1,9 mln dla trzech krajów). Typowy będzie też niedobór specjalistów ds. operacji biznesowych (którzy analizują operacje biznesowe i identyfikują potrzeby klientów).
Ludzie będą też niezbędni do pomocy w rozwoju automatyzacji. Potrzeby będą dotyczyć np. miejsc pracy, które będą polegały na podejmowaniu decyzji o korzystaniu z nowych narzędzi, sposobu wdrażania i utrzymania oprogramowania lub robotów.
Pomimo wyeliminowania zapotrzebowania na ludzi do wykonywania wielu rutynowych i administracyjnych zadań, technologia może również tworzyć nowe miejsca pracy, ponieważ zapotrzebowanie na programistów, analityków danych, testerów cyberbezpieczeństwa i innych specjalistów cyfrowych rośnie we wszystkich sektorach.
W USA na każde sześć miejsc pracy, które są automatyzowane lub obsługiwane przez nowe technologie, potrzebne będzie jedno dodatkowe miejsce pracy w celu opracowania, wdrożenia i obsługi nowych technologii. Łącznie te nowo utworzone stanowiska obejmą 63 zawody, głównie w dziedzinie nauki o danych i rozwoju oprogramowania.
Zwiększona automatyzacja pracy również stworzy znaczące możliwości. Przede wszystkim umożliwi pracownikom podejmowanie zadań o wyższej wartości. Na przykład usunięcie przyziemnych, powtarzalnych zadań w zawodach prawniczych, księgowych, administracyjnych i podobnych otwiera pracownikom możliwość przyjęcia bardziej strategicznych ról. Pokazuje to również, w jaki sposób automatyzacja wpłynie nie tylko na prace fizyczne, ale także na zawody umysłowe.
Tymczasem podstawowe zdolności człowieka — takie jak empatia, wyobraźnia, kreatywność i inteligencja emocjonalna, których nie da się odtworzyć za pomocą technologii — staną się bardziej wartościowe. Podaż talentów do zawodów wymagających tych umiejętności — takich jak pracownicy służby zdrowia i nauczyciele — jest obecnie ograniczona, co powoduje duże niedobory.
Jeśli chcemy wybrać swoją przyszłą drogę zawodową i zapewnić sobie stabilne miejsce pracy, to najlepiej to zrobić albo w dziedzinach obsługi komputerów i oprogramowania, albo z drugiej strony – w dziedzinach wymagających wielkiej wrażliwości i empatii.
Edukacja przez całe życie
W edukacji zadania szkół na wszystkich szczeblach powinny koncentrować się na dwóch głównych ścieżkach – przedmiotach ścisłych, matematycznych, a z drugiej strony – umiejętnościach społecznych i emocjonalnych w pracy z innymi ludźmi. Szkoły nie powinny wymagać wykuwania na blachę wielu różnych faktów, tylko koncentrować się na kształceniu logicznego myślenia, rozumowania, ciekawości świata, otwartości, umiejętności współpracy, kreatywności.
Systemy edukacji na wyższych etapach powinny być też bardziej elastyczne i powinny wykraczać poza programy studiów, których ukończenie wymaga kilku lat. Lepiej będzie podejmować studia w krótszych okresach i powracać do studiów kilka razy w ciągu pracy zawodowej. Zasadniczo powinniśmy studiować w zależności od potrzeb i zmian na rynku pracy.
Obecne modele finansowania edukacji powinny przejść od dużych, jednorazowych dotacji na główne studia do mniejszych płatności na wiele krótkich okresów kształcenia rozłożonych na całe życie dane osoby. Może to oznaczać np. tworzenie kont uczenia się przez całe życie, które by zapewniały długoterminowe finansowanie naszej edukacji i z których można by korzystać za każdym razem, gdy będzie potrzebna poprawa naszych umiejętności lub zdobycie nowych.
Zanim automatyzacja i sztuczna inteligencja rozwiną się do tego stopnia w gospodarce, że obejmą również mniejsze firmy, początkowo będą wprowadzana w dużych bogatszych firmach, którym będzie zależało na obniżeniu kosztów pracowniczych i usprawnieniu produkcji czy usług.
Duże firmy mogą mieć więcej środków na programy edukacyjne dla pracowników potrzebujących nowych kwalifikacji. Małe firmy mogą nie mieć na to środków, więc ważne jest, żeby pracownicy takich firm sami mieli świadomość, że ich przyszłość zawodowa zależy od nich samych i od ich samodzielnego rozwoju.
Podstawowa sprawa w takiej sytuacji to uczenie się przez całe życie. Hasło, które często traktowane jest jak… po prostu trochę puste hasło, powinno się stać bardzo konkretną wskazówką dla pracowników, chcących pozostać na rynku pracy równolegle z automatami i sztuczną inteligencją.
Ciągłe uczenie się i nabywanie nowych umiejętności to musi być główna zasada życia zawodowego każdego z nas. Niezależnie od wykonywania konkretnego zawodu, podstawą dla każdego pracownika będzie opanowane zestawu umiejętności, np. cyfrowych, które przydadzą się do wielu prac i będą służyć niezależnie od zmian na rynku pracy.
Spójrzmy optymistycznie: AI nie spowoduje katastrofy na rynku pracy
Przyszłość sztucznej inteligencji jest często przedstawiana w dramatycznych wizjach, takich jak roboty kradnące ludzkie miejsca pracy, prowadzące do masowego bezrobocia, lub korporacje i rządy używające potężnych technologii do inwigilacji społeczeństwa.
Ale czy nie jest tak, że dzięki sztucznej inteligencji nasza przyszłość będzie lepsza, tak jak lepsza już była wielokrotnie np. w ostatnich 200 latach, kiedy pracę ludzi zastępowały proste maszyny, a potem komputery? Nie stało się nic złego, wiele zawodów przestało istnieć, ale powstało o wiele więcej miejsc pracy, lepiej płatnych, a w efekcie obecne społeczeństwa zachodnie są o wiele zamożniejsze i zasobne w pracę niż jeszcze 100 czy 50 lat temu.
Dla sztucznej inteligencji punktem zwrotnym był 2016 r., kiedy AlphaGo, stworzony przez brytyjski start-up DeepMind, pokonał Lee Sedola w Go. Gra planszowa, mająca tysiące lat, była celem badaczy sztucznej inteligencji ze względu na jej strategiczne wyrafinowanie w porównaniu z szachami, w których komputery od dawna pokonały ludzkich arcymistrzów swoją umiejętnością skomplikowanego liczenia.
Od tego czasu sztuczna inteligencja rozkwitła pod względem nowych przełomów technicznych i komercyjnego wykorzystania. Na przykład DeepMind nadal rozwiązuje długotrwałe, drażliwe problemy. Jego nowszy projekt AlphaFold przewidział trójwymiarową strukturę białka z niewiarygodną szybkością i precyzją, wyczyn, który wymykał się naukowcom od dziesięcioleci i który ma pozytywne implikacje dla medycyny i nauk przyrodniczych.
GPT-3, model języka ludzkiego wprowadzony na rynek w 2020 r., radykalnie przewyższył wydajność narzędzi do przetwarzania języka naturalnego i jest w stanie wykonywać szereg zadań, od tworzenia poezji i refleksji filozoficznych po pisanie komunikatów prasowych i podręczników technicznych.
Firmy ścigają się, aby wdrożyć sztuczną inteligencję we wszystkim, od rolnictwa po bankowość i handel detaliczny. PriceWaterhouseCoopers szacuje, że do 2030 roku sztuczna inteligencja stworzy potencjał ekonomiczny o wartości 15,7 bln dolarów. A utrata miejsc pracy? Cóż, często występuje nie w firmach automatyzujących swoje procesy produkcyjne, a w firmach, które przegapią krytyczny moment automatyzacji.
Jakie są kierunki rozwoju sztucznej inteligencji w przyszłości? Jednym z nich jest ewolucja i udoskonalenie „głębokiego uczenia się”, które pozwala systemom sztucznej inteligencji stać się bardziej dokładnymi i skutecznymi. Kolejny to rozprzestrzenianie się zestawów danych, na których szkolą się systemy sztucznej inteligencji. Trzeci to ulepszenia sprzętu i mocy obliczeniowej.
Jeden z badaczy sztucznej inteligencji Kai-Fu Lee, były prezes Google China, przedstawił swoją wizję rozwoju sztucznej inteligencji w ciągu najbliższych 20 lat we wspólnej z powieściopisarzem science fiction Chenem Qiufanem książce „Sztuczna inteligencja 2041, 10 wizji naszej przyszłości”. Wizja przyszłości przedstawiona w książce jest optymistyczna, również dla rynku pracy.
Autorzy uważają, że sztuczna inteligencja będzie „definicją rozwoju XXI w. – wygeneruje bezprecedensowe bogactwo, zrewolucjonizuje medycynę i edukację poprzez symbiozę człowiek-maszyna oraz stworzy zupełnie nowe formy komunikacji i rozrywki”.
Nie brak oczywiście ostrzeżeń przed nowymi technologiami. Jeśli miliony ludzi zostaną uwolnione od rutynowej pracy, może to spowodować duże zmiany w organizacji społeczeństw. Oby najnowsze rozwiązania technologiczne nie służyły do agresji i zabijania czy prowadzenia wojen, tylko do lepszego życia ludzi. Ale tego dowiemy się za jakiś czas i będzie to zależało bardziej od natury ludzkiej, niż od natury sztucznej inteligencji. Co ma na ten temat do powiedzenia Kai-Fu Lee?:
„Przewiduję, że do 2041 r. sztuczna inteligencja pokona ludzi w coraz większej liczbie zadań. Ale to nie uczyni nas bezużytecznymi ani bezrobotnymi. Myślę, że będzie wiele istniejących zadań, z którymi ludzie będą w stanie poradzić sobie znacznie lepiej niż programy lub roboty i oczekuję, że będziemy pracować symbiotycznie z naszym dziełem, ponieważ przeprowadza ono analizę ilościową, optymalizację i rutynową pracę, podczas gdy my wnosimy kreatywność, strategię i pasję.”
Autor wierzy, że sztuczna inteligencja i automatyzacja rozwiną dziedziny dobre dla ludzkości, jak np. odkrywanie leków, patologię i diagnostykę, a także pracę laboratoriów nauk przyrodniczych w zakresie biologii komórki, biologii molekularnej i badań nad komórkami macierzystymi. A to dopiero początek wpływu sztucznej inteligencji na zdrowie i medycynę.
Źródło zdjęcia: Unsplash