Inwestowanie w spółki dywidendowe: recepta na bezpieczne zyski na rynku akcji czy największy giełdowy mit? Trzy wątpliwości dotyczące popularnej strategii

Inwestowanie w spółki dywidendowe: recepta na bezpieczne zyski na rynku akcji czy największy giełdowy mit? Trzy wątpliwości dotyczące popularnej strategii

Każdy, kto interesuje się giełdą, usłyszał pewnie nie raz poradę: „samodzielne inwestowanie nie musi być trudne, postaw na spółki dywidendowe, na tym nie da się stracić”. Postanowiłem przeanalizować sprawę i odpowiedzieć na trzy pytania. Jak to ma działać w teorii? Czy opłaca się bardziej w krótkim czy długim terminie? I jak spółki dywidendowe wypadały na tle reszty rynku?

Zacznijmy od podstaw. Spółka (a tak dokładnie to jej walne zgromadzenie akcjonariuszy), która wypracowała zysk, co roku musi podjąć decyzję, co z nim zrobić. Opcje są co do zasady dwie: może ten zysk zachować, powiększając własne kapitały, albo podzielić się nim z akcjonariuszami. W tym drugim przypadku znowu generalnie można wyróżnić dwa rozwiązania: albo wypłaci dywidendę, albo zrobi skup akcji własnych (w efekcie akcjonariusze staną się właścicielami trochę większego „kawałka” firmy).

Zobacz również:

Dywidenda jest więc transferem gotówki ze spółki do jej akcjonariuszy. Walne zgromadzenie akcjonariuszy może zdecydować, że do podziału trafia cały zysk, jego część, a nawet czasami więcej niż roczny zysk: na przykład, jeśli spółka ma jakieś kapitały rezerwowe.

Inwestowanie w spółki dywidendowe uchodzi za sposób na w miarę bezpieczne zarabianie na rynku akcji. Ale czy kupowanie akcji firm, które dzielą się zyskiem, rzeczywiście daje dobre wyniki? Postanowiłem sprawdzić, czy to prawda czy tylko giełdowy mit. Robię to na przykładzie polskiej giełdy (mającej swoją specyfikę).

Czy opłaca się kupować spółkę „pod” wypłatę dywidendy?

Wiosna i lato to czas na zwoływanie walnych zgromadzeń akcjonariuszy i ogłaszanie planów wypłat dywidendy. Zaroi się więc na portalach inwestycyjnych od tekstów dotyczących „polowania na dywidendy”, zestawień spółek, które wypłacają najwyższe dywidendy itd. Ale czy kupowanie akcji spółki tylko po to, by zgarnąć udział w zysku ma sens?

Żeby na to odpowiedzieć, muszę wyjaśnić pewien mechanizm. Przy uchwalaniu dywidendy przez walne zgromadzenie wyznaczany jest nie tylko jej poziom (czyli ile łącznie trafi do akcjonariuszy i ile przypada na jedną akcję), ale ustalane są także dwa terminy: dzień ustalenia prawa do dywidendy i dzień jej wypłaty.

O co chodzi? Otóż, żeby załapać się na dywidendę, trzeba być właścicielem akcji na koniec dnia ustalenia prawa – w praktyce oznacza to, że trzeba kupić je dwa dni wcześniej, ponieważ na GPW faktyczne rozliczenie transakcji zajmuje tyle czasu. To znaczy, że jeśli w poniedziałek zrealizowaliśmy zlecenie kupna akcji, to formalnie na naszym rachunku maklerskim zostaną one zapisane jako nasza własność dopiero w środę po sesji. Działa to także w przypadku sprzedaży.

Każdy, kto nabył w ten sposób prawo do dywidendy, dostanie pieniądze w dniu jej wypłaty – a często bywa, że trzeba na to poczekać kilka tygodni, a nawet miesięcy. Co ciekawe, nie trzeba już wtedy posiadać akcji spółki, żeby załapać się na podział zysku. Dzień po ustaleniu prawa do dywidendy można akcje sprzedać.

Czy jest to zatem dobra strategia? Wyobraźmy sobie, że spółka ogłasza wypłatę 1 zł dywidendy na akcję. Kurs wynosi 20 zł, a więc stopa dywidendy to 5%. Wystarczy więc kupić te akcje po 20 zł, przetrzymać do dnia ustalenia prawa do dywidendy, a na najbliższej sesji sprzedać i czekać na wpływ gotówki?

Nie do końca. Na GPW jest bowiem tak, że od kursu akcji automatycznie „odcinana” jest wartość dywidendy w momencie ustalenia do niej prawa. Załóżmy, że jest to poniedziałek – kto na koniec tego dnia ma w portfelu akcje spółki, nabywa prawa do dywidendy. Ale jeśli akcja kosztowała w poniedziałek na zamknięciu 20 zł, to we wtorek na otwarciu jej kurs wyniesie 19 zł (odcięcie 1 zł dywidendy).

A więc inwestor nadal ma aktywa warte 20 zł – niezależnie od tego, czy spółka się dywidendą dzieli, czy zachowuje zysk w swoich kapitałach. Na dywidendach nie da się więc zarabiać krótkoterminowo – kupowanie akcji tylko pod jednorazową wypłatę nie ma większego sensu. No chyba że liczymy na to, że kurs z jakiegoś powodu będzie rósł. Jednak wtedy może to wynikać np. z dobrych perspektyw spółki, a nie samej dywidendy.

Czytaj też: Ten przykład pokazuje, że czasem lepiej mieć pieniądze w akcjach banku niż… pieniądze w banku. 10-krotne przebicie w 20 lat. A na horyzoncie dywidendy

Czytaj też: 25 lat z najstarszym bankiem na giełdzie. Lepiej było mieć akcje czy lokaty Banku Millennium?

Czy dywidenda oznacza wartość? Czy brak dywidendy oznacza brak wartości?

Może więc inwestowanie w ten sposób w długim terminie sprawdza się lepiej? Zastanówmy się więc, co takiego jest w spółach dywidendowych, że mogą potencjalnie dawać wyższe stopy zwrotu niż reszta rynku?

Dywidenda – zwłaszcza regularna – może być oznaką, że firma jest zarządzana stabilnie i generuje powtarzalne zyski. Mówiąc krótko, ma wartość, którą dzieli się ze swoimi akcjonariuszami. Jeśli spółka ustala strategię dywidendową, to będzie tak kształtować swój biznes, by tę dywidendę wypłacać.

Jednak ten argument można odwrócić – jeśli spółka wypłaca akcjonariuszom wypracowane zyski, to znaczy, że nie ma pomysłu lub możliwości, jak je bardziej efektywnie zainwestować. A najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy dla krótkoterminowych korzyści akcjonariusze na walnym zgromadzeniu „wyciskają” z przedsiębiorstwa gotówkę, chociaż zarząd wolałby zbudować sobie np. poduszkę płynnościową na gorsze czasy albo wesprzeć rozwój biznesu.

Z takimi przykładami mieliśmy do czynienia także w Polsce. Warto przypomnieć sobie, co się działo np. ze spółką Elektrobudowa, w której OFE regularnie przegłosowywały na walnym zgromadzeniu wyższe dywidendy, niż rekomendował zarząd. Jeszcze w 2018 r. na wniosek OFE PZU budowlana firma wypłaciła dodatkowe 10 mln zł z zysku, a już w 2020 r. ogłosiła upadłość.

Spółki dywidendowe nie są z definicji „lepsze” lub „gorsze” od tych niedywidendowych. Sam fakt dzielenia się z akcjonariuszami zyskiem nie przesądza, że biznes spółki jest zdrowszy od takiego, który regularnie inwestuje we własny rozwój. Oczywiście warto zrobić założenie, że mówimy o spółce, która zyski ma, a nie o takiej, która nie wypłaca dywidendy, bo nie ma z czego oraz nie ma widoków, że dziś inwestowane przez nią pieniądze przyniosą zyski w przyszłości.

Nie należy także ulegać złudzeniu, że akcje spółek dywidendowych działają jak lokata albo obligacje trzymane do dnia wykupu – czyli że można pominąć zmiany ich notowań. Spotkałem się z takim podejściem: nie obchodzi mnie, że kurs spadł, bo przecież spółka płaci 5% dywidendy. Problemów z takim podejściem jest kilka.

Po pierwsze stopę dywidendy, czyli te „5%”, liczy się, dzieląc wysokość dywidendy przez kurs akcji. Tylko że jeśli inwestor ma już w portfelu te akcje, to powinien liczyć stopę dywidendy nie od bieżącego kursu, ale od ceny, po której kupował akcje.

Przykład PZU. W 2022 r. dzień ustalenia prawa do dywidendy (1,94 zł na akcję) przypadał 29 września. Kurs wynosił wtedy 24,18 zł. Jednak faktyczne „odcięcie” dywidendy nastąpiło dwa dni wcześniej – ze względu na czas rozliczenia transakcji. A wtedy akcje PZU były notowane po 27,49 zł. A walne, które uchwaliło taką wypłatę, odbyło się trzy miesiące wcześniej (kurs 30,43 zł). Z kolei ogłoszenie propozycji wysokości dywidendy opublikowano w czerwcu (31,71 zł).

Zależnie od dnia, w którym inwestor kupił akcje PZU, stopa dywidendy mogła wynieść od ok. 4,5% do prawie 7%. A jeśli te akcje zostały kupione długoterminowo, to każdą kolejną wypłatę dywidendy należy odnosić właśnie do kursu nabycia.

Po drugie w przeciwieństwie do obligacji czy lokaty, nasz wkład nie jest „gwarantowany”. Co przez to rozumiem? Gdy kupujemy obligacje, nawet te o zmiennym oprocentowaniu, możemy być pewni, że na koniec okresu inwestycji nasz kapitał zostanie zwrócony – a więc nasza stopa zwrotu zależy wyłącznie od kuponów. Z akcjami tak nie jest. Akcje nie mają „końca”, ani „terminu zapadalności”. Jeśli budujemy portfel spółek dywidendowych, to musimy założyć jedną z dwóch rzeczy: albo kiedyś te akcje sprzedamy, albo nie.

W pierwszym scenariuszu stopa zwrotu z takiego portfela będzie więc wypadkową zmian kursu i wypłaconych dywidend. A notowania giełdowe mogą być bardzo zmienne – nawet tych teoretycznie stabilnych spółek. W drugim scenariuszu zmianami kursu można się nie przejmować. Jednak trzeba przyjąć, że zainwestowane pieniądze są nie do odzyskania. A więc kupując akcje za 100 zł jesteśmy pierwszego dnia 100 zł na minusie. Przy 5% stopie dywidendy nasza pierwotna inwestycja zwróci się po… 20 latach. I dopiero potem zaczniemy zarabiać.

Po trzecie, portfelem trzeba zarządzać. Nie wystarczy kupić i zapomnieć. Być może trzeba co jakiś czas uporządkować strukturę, by udział jednej ze spółek nie wzrósł za mocno. Trzeba ustalić, co robić z wypłaconymi dywidendami. Reinwestować? Jeśli tak, to w jaki sposób. A może wypłacać sobie na bieżące wydatki?

Paradoksalnie, jeśli skłanialibyście się do reinwestowania środków, to może warto zastanowić się, dlaczego tak cenicie spółki dywidendowe, które same własnych zysków nie reinwestują, ale wypłacają akcjonariuszom…

Przeczytaj też: Maciej Samcik i Flawiusz Pawluk opisali, jakie wyniki dawało inwestowanie w polskie banki. Na przestrzeni 15 lat z dywidend można było zarobić 37%, zaś kurs wzrósł o…

Czy spółki dywidendowe dają wyższe stopy zwrotu?

To wszystko jednak rozważania dość teoretyczne. Najłatwiej sprawdzić po prostu na liczbach – a właściwie na wykresach – czy rzeczywiście jest przewaga z inwestowania dywidendowego. Na GPW zadanie mamy uproszone.

Warszawska giełda oblicza bowiem indeks WIGdiv, w skład którego wchodzą spółki, które wypłacają dywidendę co najmniej przez pięć kolejnych lat. WIGdiv jest indeksem dochodowym i przy jego obliczaniu uwzględnia się zarówno ceny zawartych w nim akcji, jak i dochody z dywidend i praw poboru. Warto to odnotować, bo np. WIG20 jest indeksem cenowym, a więc nie uwzględnia dywidend. Dochodową wersją WIG20 jest WIG20TR, czyli Total Return.

Co wynika z porównania wykresów? W długiej perspektywie indeks dywidendowy raczej przegrywa z szerokim rynkiem.

Z czego to może wynikać? Żeby regularnie wypłacać dywidendę trzeba mieć stabilny i generujący gotówkę biznes (pomijam już patologiczne dojenie spółek przez akcjonariuszy). Im więcej spółka wypłaca akcjonariuszom, tym mniej ma na własny rozwój. I zdarzają się takie przedsiębiorstwa, które rzeczywiście tyle inwestować nie potrzebują.

Ograniczając portfel do takich spółek, pozbywamy się okazji do skorzystania na wzrostach „superzwycięzców”, czyli firm notujących bardzo mocny wzrost notowań. Zazwyczaj tego typu biznesy dywidendy nie wypłacają – bo to nie ma sensu. W ostatnich 10-latach wzrosty kursu liczone po kilkaset czy kilka tysięcy procent odnotowała całkiem spora grupa spółek. Biotechnologiczna Selvita (ok. 10 000%) czy gamingowy 11 bit studios (ok. 6000%) dywidendy nie płaciły.

Z drugiej strony, paliwowy Unimot debiutował na NewConnect w 2012 r. i pierwszy dzień notowań zamknął na poziomie 3 zł. Przez kolejne 8 lat, do 2020 r., spółka regularnie wypłacała dywidendę – łącznie 8,1 zł na akcję. Czyli przez 10 lat można było zarobić na samych dywidendach 170%! I jeszcze jedno. Obecnie kurs wynosi… ponad 100 zł. Co daje ponad 3000% zysku. Jeśli ktoś trzymał od debiutu akcje Unimotu, to wątpię, by chwalił się przede wszystkim dywidendą…

Wygląda więc na to, że inwestowanie w spółki dywidendowe to – przynajmniej w polskich warunkach – niepotrzebnie skomplikowany system, który w dodatku nie daje przewagi nad podstawową strategią, czyli pasywnym trzymaniem się głównego indeksu. Czujecie się przekonani do tej tezy czy macie inną opinię i inne wyliczenia?

Źródło zdjęcia: Hans Eiskonen/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
43 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jacek
1 rok temu

„Ale jeśli akcja kosztowała w poniedziałek na zamknięciu 20 zł, to w poniedziałek [..]”
We wtorek.

Admin
1 rok temu
Reply to  Jacek

Tak, we wtorek, poprawimy

Artur
1 rok temu

No proszę jak fajnie opisane. Dodaje stronę do ulubionych.

Admin
1 rok temu
Reply to  Artur

Dziękujemy 🙂

Cioofek
1 rok temu
Reply to  Artur

Szkoda, że w artykule pominięto sprawę zysków osiąganych z reinwestowania otrzymanych dywidend. Reinwestycja otrzymanych dywidend jest kluczowa! „Według Eda Clissolda z Ned Davis Research, jeśli pod koniec roku 1929 zainwestowałbyś 100 dolarów w S&P 500, w roku 2010 miałbyś 4989 dolarów. To kwota wyliczona jedynie na podstawie ceny akcji. Gdybyś jednak zdecydował się na inwestowanie wypłacanych dywidend, cieszyłbyś się 117 774 dolarami. Clissold twierdzi, że w tym przypadku 95,8% zwrotu z inwestycji pochodzi z dywidend.” Pomijanie reinwestycji otrzymanych dywidend, które są kluczowe w filozofii inwestowania dywidendowego jest dużym błędem.

jsc
1 rok temu
Reply to  Cioofek

Rok 1929 to poprzeczka zawieszona raczej nisko…

Marcin
1 rok temu

Po co te dywidendy skoro są one odcinane od kursu? Równie dobrze mogą robić skup akcji własnych, albo zwiększać wartość spółki na giełdzie. Matematycznie wychodzi na to samo, nie ma to większego znaczenia

Stefan
1 rok temu

No dobra, ale oprócz kulawego GPW są inne rynki. Chętnie zobaczę podobne porównania dla spółek SP500 czy niemieckich.

Admin
1 rok temu
Reply to  Stefan

Może będzie ciąg dalszy 🙂

Robert
1 rok temu

No cóż – chyba najwiekszy mit tutaj to oparcie analizy o GPW. Wystarczy porównać jak radzili sobie arystkoraci dywidendy vs S&P500 i obraz zaczyna wyglądać inaczej (https://www.fool.com/investing/2022/08/25/how-has-the-dividend-aristocrat-index-performed-re/). Pokazywanie przykładów spółek które urosły w niebotyczny sposób bez pokazywania ryzyka straty (większość tych spółek po rajdach równie szybko spadały). to też budzi kontrowersje (szybciej straci się na takiej spółce niż dobra spółka dywidendowa zbankrutuje jak sugeruje autor). Nie zgodzę się również z sugestią, że jak spółka reinwestuje kapitał to jest lepsza (jak zwykle zależy czyli jak ten kapitał wykorzysta) i tak dalej, i tak dalej …. Nie bardzo rozumiem czemu ma słuzyć… Czytaj więcej »

Admin
1 rok temu
Reply to  Robert

Zgoda, ten tekst mojego kolegi dotyczy polskiego rynku, z definicji „dziwacznego”, aczkolwiek aspekty filozoficzne ma dość uniwersalne.

Ppp
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Artykuł nie wyszedł długi – można było dodać kilka akapitów o rynkach światowych i wątpliwości by nie było. W sumie przez ostatnie kilkanaście lat sam pomysł inwestowania na GPW jest mało sensowny.
Pozdrawiam

Paweł
1 rok temu

Dokładnie. Kolejny mit obalony, że na innych rynkach dywidenda ma znaczenie. Dywidenda ma jedynie sens dla większościowych właścicieli akcji, dzięki niej uzyskują zyski bez utraty udziałów – mieli 55% wszystkich akcji to nadal mają 55% i wypłacony zysk ze spółki :). Dla początkujących jedynie przeszkadza w kumulacji zysków. Może jeszcze dla rentierów też ma sens, bo nie muszą nić sprzedawać (prowizje?).

jsc
1 rok temu
Reply to  Paweł

(…)Dla początkujących jedynie przeszkadza w kumulacji zysków.(…)
Spekulować można na każdym levelu exp… a ścinać słupki (typowa strategia nowicjuszy) można na wszystkim od obligacji FED’u po najpodlejsze shitcoiny.

Last edited 1 rok temu by jsc
Marcin Kuchciak
1 rok temu
Reply to  Robert

O, temat-rzeka. Zresztą widać to po rozważaniach teoretycznych. Mnie jest bliskie podejście, że wiele w zakresie polityki dywidendowej zależy od dostępności i atrakcyjności projektów inwestycyjnych, cyklu życia przedsiębiorstwa, co niejednokrotnie przekłada się na to, że niektóre firmy w ogóle nie powinny płacić dywidend. Zwłaszcza, że w porównaniu z buybackiem są one z punktu widzenia inwestora indywidualnego nieefektywne. Warto zerkać, jak wygląda rentowność kapitału własnego (ROE) w relacji do stopy wolnej od ryzyka. Czy spółka z ROE rzędu 3%, gdy stopa wolna od ryzyka wynosi 5%, buduje wartość dla akcjonariuszy ? Teoria sygnalizacji czy nieistotności mnie nie przekonują.

jsc
1 rok temu
Reply to  Robert

Hmmm… w tym S&P500 jest sporo tzw. start up’ów, gdzie wycena nie jest zbytnio uzależniona od osiąganych zysków. Czasami jest jeszcze bardziej bajkowa niż shitcoinów…

Last edited 1 rok temu by jsc
Maciej
1 rok temu

Moim zdaniem inwestowanie dywidendowe z założenia ma charakter długoterminowy. Jeśli spółka co roku wypłaca dywidendę (powtarzalne wyniki), to siłą rzeczy jej kurs będzie rósł, bo każdy inwestor (a przynajmniej ten długoterminowy) chce mieć taką w portfelu. Przykład Unimotu świetnie to pokazuje. Zresztą potwierdza om też, że warto łączyć oba podejścia.

Admin
1 rok temu
Reply to  Maciej

Dywidenda w tym przypadku jest rękojmią rentowności spółki, swego rodzaju „dowodem rzeczowym”, że firma się rozwija

Marcin
1 rok temu
Reply to  Maciej

Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem jest inwestowanie zgodnie z tandem strategia Swing trading (szczyty i dna) kupować przemyślane spółki i iść z trendem mając stop lossa wyciągać tyle ile da rynek i wracać w te same spółki gdy znów pojawi się okazja.
Jeśli złapiemy się przy okazji na dywidendę to super. Jeżeli wybije stop lossa to wrócimy na niższych poziomach. Dzięki temu nie żyjemy z kilku procent dywidendy gdy kurs się nam obsunie kilkadziesiąt procent. Bo wtedy pomimo dywidendy możemy być ciągle na minusie lub z małym zyskiem.

Michał
1 rok temu

Nie do końca. Na GPW jest bowiem tak, że od kursu akcji automatycznie „odcinana” jest wartość dywidendy w momencie ustalenia do niej prawa.

Czyli hipotetycznie, jeśli kurs spółki wynosi 1,00zł i ona wypłaci 1,00zł dywidendy to wtedy akcja będzie zerowa? Co z przypadkami gdy dywidenda była by wyższa niż kurs akcji? – mniej hipotetycznie Getin Holding

Ola
1 rok temu

Nie zgadzam sie, obserwuje kursy spolek zagranicznych, w wielu przypadkach odciecie dywidendy obniza cene akcji na kilka dni a potem kurs rosnie i to znacznie. W zaden sposob wyplata dywidendy nie wplywa na trwale obnizenie kursu akcji wielu spolek. Malo tego w obecnej fazie rynku to wlasnie spolki dywidendowe maja wiekszy sens.

Ola
1 rok temu

Tak oczywiscie, z tym ze to jest bardziej prawdopodobne w czasie hossy, obecnie nie wiem czy taka prawidlowosc rowniez zachodzi

Raider
1 rok temu

Regularna wypłata dywidendy świadczy o stabilności biznesu. To jest to co tygryski lubią najbardziej: Stabilność i przewidywalność. Po drugie ma się poczucie, że rzeczywiście jest się współwłaścicielem firmy, a nie tylko dawcą kapitału na IPO.

Cioofek
1 rok temu

Porównanie WIGdiv i WIG pomija całkowicie fakt reinwestycji otrzymanych dywidend! A to dużo zmienia na korzyść spółek dywidendowych. Pomijanie reinwestycji otrzymanych dywidend, które są kluczowe w filozofii inwestowania dywidendowego jest dużym błędem.

Admin
1 rok temu

Po to kupił Twittera, żeby się tak bawić. Tylko że ja chyba bym nie chciał być na tej karuzeli, którą steruje Musk

Admin
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Dzięki!

jsc
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik

Kurs pewnej spółki farmaucetycznej dowodzi, że Pan Redaktor też Pan w to się bawi tylko o tym nie wie… https://politykazdrowotna.com/artykul/zart-za-8-dolarow/932510

Sławomir
1 rok temu

Spółki dywidendowe to spółki z USA i Kanady. Istotny jest coroczny wzrost dywidendy. Polska giełda jest dla spekulantów i ludzi z informacjami niedostępnymi dla wszystkich. Artykuł przez to jest bezużyteczny.

Krzysztof M.
1 rok temu

Pragnę zauważyć, że niektóre firmy są skazane na dywidendy lub skup akcji własnych ponieważ dalszy rozwój w danej chwili napotyka na określone przeszkody /popyt, koszty/ np. Kęty czy PCC. Z kolei inne są w trakcie ekspansji więc jakąś dywidendę się daje, bo inwestorzy to lubią /taki cukierek/ np. ostatnio Vercom. Nie wypłacanie dywidend kosztem ekspansji za wszelką cenę powoduje często utratę środków finansowych. Ważna jest zawsze analiza fundamentalna. Kupowanie firm pod jednorazową wysoką dywidendę nie ma sensu, chyba że jednocześnie planujemy agresywną optymalizację podatkową.

Piotr Ka
1 rok temu

Witam Panie Macieju Przyznam, ze sam ostatnio zastanawialem sie nad tym tematem wlasnie w kontekscie odciecia dywidendy od kursu. Wracajac do Pana przykladu 20 zlotych i 5% stopy dywidendy – po wyplacie mamy 19zl w akcji i… no wlasnie, tak naprawde to tylko 81 groszy z dywidendy. Ostatecznie wartosc naszego rachunku kurczy sie o wysokosc podatku Belki, czyli tak naprawde mamy troche mniej niz gdyby dywidenda wyplacona nie byla wcale (przynajmniej na papierze). W ostatecznym rozrachunku mozna jednak spojrzec na to troche inaczej – podatek rozbijamy tu tylko na mniejsze czesci przy zalozeniu sprzedazy akcji „kiedys” – bo wtedy i… Czytaj więcej »

Piotr
1 rok temu
Reply to  Piotr Ka

proszę doliczyć prowizje przy sprzedaży akcji i wtedy porównać te dwie strategie – dywidendę vs sprzedaż części akcji (równej dywidendzie)

Arti
1 rok temu

Jeśli ktoś chce inwestować w spółki dywidendowe, to tylko w połączeniu z analizą fundamentalną. Ja nie kupię spółki, która od dłuższego czasu ma straty na działalności operacyjnej, nawet jeśli regularnie płaci dyw.

Nie Nowy
1 rok temu

Po ost. roku spadków jest mnóstwo tanich aktywów. W Stanach, jak by się zagłębił, to niektóre po kilkadziesiąt % zjechały. Uparcie stawiam na ETF-y na małych azjatów: Wietnam, Malezja, Singapur, Filipiny. One ewidentnie prą w str. anglosaską, a biznesy z Chin przenoszone do nich to ogromna szansa. Same Chiny tani rynek-akcje, ale nowa zimna wojna…Przykład Rosji mamy i przed oczyma zamarznięte rodzynki, np. Gazprom. Wiadomo, to globalizm, może kiedyś odwilż będzie. Na razie globalne ogrywanie ludu idzie w najgorsze. Putin wciąż gra złego glinę. A wystarczy wspomnieć, że siedziba WEF jest w Chinach. Do Davos to się zjeżdżają…polecam posłuchać o… Czytaj więcej »

Cioofek
1 rok temu

Polecam ciekawy artykuł Piotra Cymcyka z DNA RYNKÓW pt. „Czy inwestowanie dywidendowe ma sens”. Tam przynajmniej nie zapomniano o reinwestycji otrzymanych dywidend oraz pokazano wyniki badań dla spółek dywidendowych na rynku amerykańskim.

Admin
1 rok temu
Reply to  Cioofek

A proszę podać link, niech ludzie porównają te dwa spojrzenia

Cioofek
1 rok temu
Reply to  Maciej Samcik
Admin
1 rok temu
Reply to  Cioofek

Dzięki!

jsc
1 rok temu

Hmmm… a ja powiem tak. Inwestycja, która ma zyskiwać tylko i wyłącznie na zielonej świecy*, to nie inwestycja tylko spekuła.

* Oczywiście wykluczam z tego grona spółki, które mają czytelną strategię dojścia do zdolności dywindogennych… ale nie na zasadzie ElonTime. Wspomnę tylko, że obsuwy tego Pana wykończyły firmę Bigelow Aerospace, która była nie mniej innowacyjna niż SpaceX.

Last edited 1 rok temu by jsc

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu